-Dosyć o tym, kochanie.
Obiecałeś przecież…*- Emilia położyła swoją wypielęgnowaną dłoń na ramieniu
Kevina.
Siedzieli w kawiarni, popijając kawę.
Kiedy dziewczyna powiedziała „przestań”, chłopak umilkł i przeprosił uśmiechem.
-Przepraszam… Fajnie ci- uśmiechnął się
lekko.- Skończyłaś dopiero szkołę i nie masz jeszcze żadnych problemów.
- Chcę ci pomóc,
ale ty nie chcesz przyjąć mojej pomocy- zauważyła.
- Po prostu… chcę mieć tą
świadomość, że sam dałem radę.
-Dobrze. Jak chcesz- dała za wygraną.
Zaczęła się bawić złotym pierścionkiem z brylantem, który widniał na jej
serdecznym palcu u lewej ręki od dwóch lat.
Kevin oświadczył się w jej dwudzieste
drugie urodziny. Zabrał ją tamtego dnia nad klif gdzieś daleko za miastem.
Zrobili piknik, a kiedy słońce zaczęło zachodzić, wyznał Emilii miłość i
zadał jej to bardzo ważne pytanie. Zgodziła się od razu. Wtedy ich miłość
kwitła. Byli ze sobą odkąd Emilia miała siedemnaście lat. Zaledwie kilka miesięcy po tym jak się poznali, kiedy to dziewczyna była na wakacjach w Paryżu, zostali parą. Mimo, że od zaręczyn
minęło tak dużo czasu, ani razu nie rozmawiali o ślubie.
- Kevin… Muszę iść-
powiedziała Emilia, spoglądając na zegarek.
-Dobrze- dopił kawę i zostawił banknot
na stole, wstając.
Na pożegnanie pocałowali się w
policzek i rozeszli w swoje strony. Emilia przywołała taksówkę.
- 247 Central Park West- powiedziała
do mężczyzny za kierownicą, zamykając za sobą drzwi samochodu.
Na miejscu była parę minut później.
Zapłaciła kierowcy i wysiadła na wczesny, letni, nowojorski wieczór. Lato było
w tym roku wyjątkowo ciepłe.
Weszła do holu i ruszyła na
poszukiwania Sary. Znalazła ją w kuchni, jedzącą ciasto.
-Cześć- przywitała się, kładąc swoją
torebkę na krześle.
Sara kiwnęła jedynie głową, wkładając kolejny
kęs wypieku do buzi. Nie przestrzegała już diety, tak jak było kiedyś. Od
sześciu lat nie była już modelką. Wywalili ją. Uznali, że powinna dać szansę
innym młodym kobietom. W tamtym okresie nie było z nią zbyt dobrze, ale po
jakimś czasie zaakceptowała tą decyzję i pogodziła się z utratą ukochanej
pracy. Nawet przestała się im dziwić. W końcu zaczęła się starzeć. Kiedyś piękna
blondynka bez ani jednej zmarszczki, teraz przeciętna kobieta po czterdziestce.
Wszystko się w niej zmieniło, oprócz koloru włosów. Wciąż była blondynką, ale
nigdy nie miała rozpuszczonych włosów.
Zawsze były szczepione w kok lub w najlepszym wypadku w kucyk.
Sara wstała i bez słowa podeszła do
córki.
-Znowu byłaś u fryzjera?- spytała,
gładząc Emilię po jej blond włosach, sięgających do połowy pleców. Kiedyś były
proste, teraz falowane.
-Tak- odpowiedziała. Trochę ją
dziwiło, że jej mama pyta ją o włosy, czego nigdy nie robiła.- Przefarbowałam
na ciemniejszy blond- przymrużyła oczy, uważnie się jej przyglądając.
-W naturalnym odcieniu wyglądałaś
lepiej- stwierdziła.
-Mamo, od czterech lat nie mam
naturalnego koloru. Naprawdę będziemy teraz o tym rozmawiać?- zaczęła się
denerwować.
Sara opuściła swoje ręce wzdłuż ciała
i zajęła swoje poprzednie miejsce na stołku przy wysepce kuchennej. Zaczęła
dalej konsumować ciasto.
- Jadę do Polski- poinformowała
Emilia.
- Dobrze- Sara przyzwyczaiła się do
wjazdów córki, które były dość częste.
- Nie chciałabyś pojechać?- i tak znała odpowiedź.
-Nie- odpowiedziała od razu.- Od siedmiu
lat tam nie byłam i wcale nie śpieszy mi się jechać.
-Tam, gdzie jadę nie byłaś od ponad
dwudziestu lat.
-Tym bardziej.
- Jak chcesz- Emilia nawet nie marzyła
już, że w końcu Sara tam pojedzie.
Kobieta była zła na swoją rodzinę od wielu lat.
Przed dwudziestoma laty jej ojciec kazał jej wybierać: albo wyjedzie do Stanów
i zacznie wymarzoną karierę, ale straci rodzinę, albo zostanie. Wybrała pierwsze rozwiązanie. Od tamtej pory nie mają ze sobą kontaktu. Odkąd Emilia poznała drugą
część swojej rodziny, a było to siedem lat temu, próbowała pogodzić z nimi
rodziców, ale bez skutków. Sara była nieugięta.
- Pójdę do siebie.
Weszła na piętro, a następnie do
swojego pokoju.
Był on urządzony w bielach i
szarościach. W centrum stało wielkie łóżko, a po obu jego stronach szafki
nocne, na których widniały lampki. Naprzeciwko wisiał telewizor plazmowy,
a obok niego komoda w kolorze jasnego drewna. Na podłodze leżał duży,
mięciutki, szary dywan, a w oknach wisiały piękne zasłony.
Kiedy Emilia wyciągała właśnie swoją
walizkę na kółkach, aby się spakować, usłyszała dzwonek jej komórki. Wzięła ją
do dłoni i odebrała połączenie.
-Cześć, Olivia- przywitała się z
koleżanką, którą poznała podczas jej rocznego pobytu w Polsce kilka lat temu.
- Cześć, Em. Jesteś w Nowym Jorku?-
usłyszała w słuchawce.
Emilia nie miała kontaktu z
większością osób poznanych w Polsce mimo, że obiecywali sobie kontaktować się ze sobą. Jakiś czas tak było, ale po mniej więcej roku samo tak wyszło,
że przestali pisać, dzwonić. Każdy z nich miał własne życie. Wyjątkiem była
Olivia, z którą Emilia przez cały czas miała kontakt. A kiedy jej koleżanka
wróciła z Polski do Los Angeles, zaczęły nawet się spotykać. Jednak nie za
często.
- Tak, jestem w domu- jedną ręką
położyła walizkę na łóżku i ją otworzyła.
- Świetnie. Możesz się dzisiaj ze mną
spotkać? Jestem u ciotki.
-Jasne. Spotkajmy się. Tam gdzie
zawsze?- Emilia ucieszyła się na wiadomość, że po czterech miesiącach znowu
zobaczy Olivię.
-Tak. Widzimy się za jakąś
godzinkę?
- Dobrze. Do zobaczenia- Emilia z
uśmiechem się rozłączyła.
Wybrała numer do Kevina. Chciała
przypomnieć mu, że wyjeżdża, co zapomniała zrobić wcześniej, ale miał wyłączony telefon. Westchnęła i szybko
zaczęła pakować jej ulubione ubrania do walizki. Jej garderoba była ogromna.
Wszystkie ubrania markowe i bardzo drogie. Kiedyś Emilia nie przykładała
zbytniej uwagi do stroju, ale dorosła. Teraz na najmniejsze wyjście się
stroiła. Wciąż czasami dopadali ją paparazzi, ale już o wiele rzadziej.
Kiedy skończyła pakowanie, zobaczyła,
jak mało ma czasu na przygotowanie się do spotkania z Olivią. Na ,,jednej
nodze” zaczęła biegać po pokoju w poszukiwaniu butów i torebki. Gdy odnalazła
pożądane obiekty, podeszła do lustra, gdzie zaczęła poprawiać swoje złociste włosy.
Spojrzała na siebie i pomyślała, jak bardzo się zmieniła. Kiedyś dziewczyna,
która nie dbała czy buty pasują jej do torebki, teraz kobieta, która bez
makijażu się nigdzie nie ruszała. Pomalowane paznokcie, markowe, drogie
ubrania, najdroższe buty, biżuteria- jej teraźniejszy świat. Teraz ubrana była w białą bluzkę z czarnymi guziczkami i kołnierzykiem na szerokich ramiączkach, a do tego miała błękitną spódniczkę, która
była krótsza z przodu, a dłuższa z tyła i na nogach czarne buty na wysokim koturnie. Do
tego czarna torebka, błękitne bransoletki na nadgarstku i kolczyki. Emilia
poprawiła makijaż i wyszła z pokoju, zamykając za sobą drzwi.
Kiedy zeszła na
parter, Sara wychodziła z salonu.
- Wychodzę- poinformowała Emilia.
- Widzę- Sara zaczęła przeglądać
listy, leżące na małym stoliczku, postawionym w holu.- A mogę spytać, gdzie?
- Spotkam się z Olivią- odpowiedziała
szczerze. Nie miała nic do ukrycia.
- No tak. Znajomi, wcześniej szkoła…
Twoje życie towarzyskie jest bardzo dobre- mówiła bez emocji, czyli jak zawsze.
- To chyba dobrze- zauważyła.
- Oczywiście, że dobrze- Sara odłożyła
korespondencję i spojrzała na córkę.- Jesteś bardzo piękną kobietą.
- Dziękuję, mamo. Do czego to
zmierza?- była już trochę zniecierpliwiona.
- Do niczego- wzruszyła ramionami.-
Jestem dumna, że jesteś taka piękna. Wszyscy mi to mówią.
- To dobrze, że nie jestem brzydka. Mamo, proszę cię, o co ci chodzi? Śpieszy mi się.
- Och. O nic, o nic. Jak się
śpieszysz, to już idź. I tak cię nigdy nie ma w domu.
- Mamo- Emilia podeszła do kobiety.-
Więc o to ci chodzi? Że mnie nie ma w domu?- nie czekała na odpowiedź.- Kiedy
byłam, to ciebie nigdy nie było- mówiła bardzo spokojnie.- To ciebie nie było
kiedy cie potrzebowałam, dorastałam. Między innymi dlatego wyjechałam. Ale nie
bój się, patrząc matce prosto w oczy.- Ja nie zostawię cię, jak ty mnie, ale nie oczekuj ode mnie, że
będę siedziała cały czas w domu- odwróciła się na pięcie i ruszyła w stronę
drzwi.- Wrócę wieczorem- powiedziała jeszcze, zanim zamknęła za sobą drzwi
wejściowe.
Ruszyła ruchliwym chodnikiem w stronę
kawiarni, w której miała spotkać się z Olivią. Nie zwracała uwagi na
przechodniów. Szła przed siebie, aż doszła do swojego celu. Kiedy pchnęła
drzwi, rozejrzała się po pomieszczeniu w poszukiwaniu koleżanki. Nie dostrzegła
nigdzie jej blond włosów. Nagle ktoś z tyłu zasłonił jej oczy.
- Zgadnij, kto- usłyszała znajomy głos
i uśmiechnęła się.
- Olivia, przestań- odwróciła się i aż
podskoczyła.- Gdzie jest moja Olivia i co z nią zrobiłaś?- spytała żartobliwie,
patrząc na całkiem odmienioną osobę. Przytuliły się.
- Podoba ci się?- spytała Olivia,
siadając przy wolnym stoliku.
- Jasne- Emilia spojrzała na jej czarne
włosy, które były od zawsze w kolorze naturalnego blondu.
Olivia zawsze była bardzo ładna. Teraz
kiedy przefarbowała włosy, wyglądała jeszcze lepiej. Tak poważnie. Chociaż tej
powadzę zaprzeczał jej ciągły szeroki uśmiech na twarzy.
Zamówiły po soku.
- Opowiadaj, co tam u ciebie?-
zachęciła Emilia, odwzajemniając uśmiech koleżanki.
- W sumie nic ciekawego. Przyjechałam
do cioci na wakacje. Los Angeles już mi się znudziło.
- Nie myślałaś, żeby wrócić do Polski?
- Nigdy. Skończyłam tam liceum i
wróciłam na stałe do USA- kelner przyniósł ich napoje, więc podziękowały.
- Odnowiłaś z kimś ostatnio
kontakt?
- Nie. Ostatni jaki miałam to z Klarą,
kiedy wychodziła za mąż- Olivia upiła łyk napoju.
- Ach, tak. Opowiadałaś. Dość wcześnie
poślubiła tego… szwajcara?- czarnowłosa przytaknęła.
- Z resztą większego kontaktu nie
miałam po wyjeździe. Każdy się zmienił. Już nikt z naszej dawnej paczki
nie jest taki sam. Nawet nie wiem, gdzie są. Wszystko zaczęło się zmieniać po
twoim wyjeździe…
- Tsa… Ciekawi mnie, co u nich?
- Mnie też, ale tak jak mówiłam,
miałam kontakt tylko z Klarą. A, no i z Kubą troszeczkę. Właśnie! Kuba!-
ożywiła się nagle.- Kiedy ostatnio byłam w Holandii, pamiętasz?- Emilia
przytaknęła. Jej koleżanka pojechała wtedy do pracy, ale coś poszło nie tak i wróciła.-
Widziałam go w tedy! Z głowy mi wypadło. Spotkałam naszego Kubę w sklepie.
Rozmawialiśmy chwilę. Dowiedziałam się, że pracuje w jakimś sadze, czy coś.
Właśnie tam. W Holandii.
- Wszyscy się rozjechali. Ty w Los
Angeles, ja tutaj, Kuba w Holandii… Tylko nie wiemy, co z resztą. Od dawna mnie
to nie interesowało, ale tak sobie pomyślałam, że głupio wyszło.
Obiecywaliśmy sobie kontakt i to wszystko, a wyszło jak wyszło. I niestety
muszę przyznać, że wiele było tu mojej winy- posmutniała.
- Nie- zaprzeczyła gwałtownie.- Nie
było z twojej winy. Jakoś my mamy kontakt tylko reszta nie- zauważyła.- Przecież chodziłaś
do szkoły tak jak my.
- Ale miałam nowych znajomych i
później nie dbałam już o kontakt z wami. A wy mi tak bardzo
pomogliście…
- Nie obwiniaj się. To nie twoja wina.
Jakoś oni też się nie śpieszyli, żeby z tobą porozmawiać.
- W
sumie racja. Tylko ty zawsze kiedy poprosiłam byłaś na wideo- czacie-
Emilia zaczęła się nad tym zastanawiać.
- A co tam u Kevina? Kiedy w końcu ten ślub?- zmieniła temat.
- U Kevina wszystko dobrze. Ma małe
kłopoty z mieszkaniem, ale nie chce pomocy. A o ślubie nie rozmawialiśmy- westchnęła.
- Jeszcze nie?- zdziwiła się.-
Przecież mówiłaś, że porozmawiasz z nim, kiedy skończysz szkołę. A przypominam,
że skończyłaś ją miesiąc temu. Z wyróżnieniem- uśmiechnęła się szeroko.
- Miałam porozmawiać, ale nie było
odpowiedniej chwili. Nie chcę na niego naciskać.
- Kobieto, jesteście razem od siedmiu
lat, a od dwóch jesteście zaręczeni! Bez przesady. Ile masz czekać na jedną
rozmowę? Żenicie się albo nie. Proste.
- Dobra, to może zmieńmy temat- Emilia nie lubiła rozmawiać na temat jej ślubu.
- Zawsze od tego nie będziesz
uciekała.
- Nie uciekam. Po prostu nie chcę
wyjść na jakąś zdesperowaną pannę, która nalega na ślub.
- Ja cię czasami nie rozumiem- Olivia
westchnęła zrezygnowana.- Jesteście ze sobą tak długo, a nawet o tym nie rozmawialiście.
- Olivia, między nami nie jest już tak
jak było…
- Co?- pisnęła.- Rozejdziecie się?- jej oczy przypominały okrągłe monety.
- Tego nie powiedziałam- zauważyła.-
Nie wiem po prostu, czy ślub w takiej chwili byłby dobrym pomysłem. Tym bardziej, że on
nawet o nim słowem nie wspomniał.
- Nie znam go za bardzo, ale myślę, że to ty musisz zacząć temat. On nigdy nic nie
powie i zostaniesz starą panną.
Emilia się zaśmiała.
- Dobra, porozmawiam z nim jak wrócę z
Polski- zdecydowała.
- Lecisz do Polski?- przytaknęła.- Do
ciotki i dziadków, czy do Kaśki?
- Do dziadków i cioci. Nie będę tam
długo, ale chcę ich odwiedzić.
Rozmowa zeszła na całkiem neutralny grunt. Siedziały w kawiarni dość długo. Pożegnały się dopiero wieczorem i obie rozeszły się w swoje strony. Emilia
wróciła do domu i skończyła się pakować, myśląc nad słowami swojej koleżanki na temat jej i Kevin'a. Wiedziała, że Olivia ma dużo racji, ale się bała. Bała się, że popełni błąd, którego nie będzie mogła cofnąć.
----------------------------------------------------------------
*w USA Emilia i jej rodzice rozmawiają po angielsku
Witam Was :D
I jak? Pierwszy rozdział moim zdaniem taki sobie. Bardzo Emilia się zmieniła? A może w ogóle? Czekam na opinie ;)
Bohaterzy będą dodawani do specjalnej zakładki, kiedy tylko pojawi się ktoś
ważniejszy, więc jeśli to kogoś interesuję, proszę zaglądać tam co jakiś czas. Zapewne
będę też pisała w notkach, że ktoś się pojawił, ale mogę zapomnieć.
Dziękuję tym, którzy nie odeszli i zostali ze mną ;) A według
ankiety doszło dwóch czytelników, z czego się bardzo cieszę i mam tylko
nadzieję, że nikt nie zagłosował sobie ot tak, ponieważ ja naprawdę chcę
wiedzieć, ile osób to czyta.
A jak wam minęły wakacje? Wyjechałyście gdzieś? A może byłyście w domu?
Chwalcie się śmiało :D Bo ja byłam w Anglii <3 Śliczny kraj. Dosłownie
wszystko mi się w nim podobało. Bardzo zachęcam do odwiedzania Londynu, bo
naprawdę warto. Zawsze marzyłam, żeby tam pojechać i w końcu mi się udało ;)
Pozdrawiam serdecznie :*
Jeśli mam być szczera, nasza Panienka Zielonka nie zmieniła się zbytnio. Przynajmniej ja odniosłam takie wrażenie.
OdpowiedzUsuńZaręczona z Kevinem? Od dwóch lat? I nie było jeszcze ślubu? Mimo, że nie pałam do tego gościa sympatią, coś mi śmierdzi. Dlaczego on nie mówi o ślubie?
Sara ma doła - nie ma co ze sobą zrobić, odkąd rozstała się z modelingiem. Szuka swojego miejsca, ale nie potrafi go znaleźć i zaczyna dostrzegać jak czuła się Emilia, kiedy to jej nie było całymi dniami w domu.
Wiem, że to rozdział 1, ale brakowało mi tutaj Lucie. Mam nadzieję, że szybko się pojawi :) Odnośnie wyjazdu Emilki do Polski, to czuję, że coś się kroi, coś dużego.
W bohaterach powiedziałaś, że postać Bartka może się pojawić, a może nie, więc... NIE TRZYMAJ MNIE W NIEWIEDZY KOBIETO! CHCĘ GO Z POWROTEM!
Cieszę się, ze druga część rozpoczęta! Teraz nic, jak być z tobą do końca.
Buziaki ;*
Hmm brakowało ci Lucie. Niestety, ale musisz jeszcze jakiś czas poczekać, ale obiecuję, że się pojawi ;D
UsuńA co do Bartka... to chyba jednak jeszcze potrzymam cię w niepewności :3 Bo gdybym tak napisała od razu wszystko, to nie miałabyś na co czekać, prawda? xD Chociaż w sumie to nie wiem czy czekasz, ale mniejsza xD
Cieszę się, że cieszysz się z drugiej części i mam wielką nadzieję, że zostaniesz ze mną do samego końca :*
Hej! ;)
OdpowiedzUsuńBardzo fajnie, że już ruszyłaś z kontynuacją opowiadania. I widzę, że zaszło sporo zmian w życiu bohaterów. Przed wszystkim zdziwiło mnie, że Emilia jest zaręzona. Myślałam, że nikt po Bartku nie będzie w stanie zawładnąć jej sercem. Ale w sumie to bardzo się cieszę, bo ten chłopak na nią nie zasługiwał. Kevinowi od początku się podobała i mam nadzieję, że mimo problemów ich związek się nie skończy. Powinni ze sobą na poważnie porozmawiać, moze to im pomoże.
Zdziwiłam się również tym, ze Sara przestała pracować w modelingu, a Emilia większą wagę przykłada do wyglądu. Tak jakby role się odwróciły. Szczerze powiedziawszy wolałam chyba tą prostą Emily, która nie potrzebowała tony makijażu i ekstra drogich ubrań by wyjść z domu. Mam nadzieję, że nie przesadza z tym dbaniem o siebie. Nie chcialabym by zachowywała się pod tym względem tak jak Sara.
No cóż, na razie spokojnie, ale czuję, że szykujesz wielkie bum;) Czekam zatem na kolejny rozdział;) A Ciebie zapraszam na rozdział do siebie;)
Hej!
UsuńFajnie, że cieszysz się z drugiej części.
Dopiero teraz zauważyłam, że masz rację xD Sara i Emilia zamieniły się tak jakby rolami :D Ale może nie do końca...
A do Ciebie wpadnę w wolnej chwili :D
No to przyszedł czas, kiedy Emilia wkroczyła w dorosłość. Dużo rzeczy zmieniło się od czasu, kiedy chodziła do szkoły. Przyznam Ci szczerze, że wcale nie jestem zaskoczona, że jest z Kevinem - tak myślałam, że coś ich połączy, jednak nie sądziłam, że z czasem ich relacje mogą ulec zmianie, a miłość zamieni się w przyzwyczajenie... To moje odczucie po tym jak Emilia rozmawiała z Olivią.
OdpowiedzUsuńTrochę nie dziwię się też Emilce, że po dwóch latach od zaręczyn, pragnie ślubu. Ja będąc w ponad dwuletnim związku, mimo młodego wieku, z kolei czekałam na zaręczyny, ale się nie doczekałam, ale mniejsza z tym. Myślę, że każda dziewczyna marzy o ślubie, jeśli jest z ukochaną osobą. Mam nadzieję jednak, że ich relacje nie do końca się popsują i może jednak Kevin w końcu poruszy temat tego ślubu.
Co do relacji Emilki z Sarą... rolę się chyba odwróciły, bo teraz to Sara pragnie lepszego kontaktu z córką, gdy jej kariera się skończyła. Ale co zrobić... kiedyś było w końcu na odwrót i to wtedy właśnie wydaje mi się, że Emilce to było potrzebne ze względu na to, że po prostu dorastała... Teraz z kolei dziewczyna układa swoje życie i można powiedzieć, że bardziej myśli o tym żeby założyć własną rodzinę niż zostać pod skrzydłami matki. Naturalna kolej rzeczy.
Ok, uciekam. Fajnie, że wróciłaś z nową częścią. :)
http://nothing-happens-by-chance-flyaway.blogspot.com/
buziak :*
Jesteś pierwszą osobą z tych co skomentowały, która nie jest zaskoczona faktem, iż Kevin jest z Emilią. Sara trochę się spóźniła bo teraz Emilia ma własne życie...
UsuńFajnie że cieszysz się z powrotu :*
Podczas pierwszej części trochę się opuściłam, ale teraz postaram się regularnie komentować Twoje opowiadanie. Widać zmiany jakie zaszły w Emilli, wydoroślała. Już nie jest nastolatką, a kobietą i to zaręczoną.
OdpowiedzUsuńRozdział naprawdę super i również można dostrzec jak Twój styl pisania poprawił się przez te kilka miesięcy.
Zmienił się mój styl pisania? Tego nie zauważyłam, ale dobrze, że Ty to zauważyłaś :) Dziękuję za skomentowanie :D
Usuń