piątek, 28 lutego 2014

Rozdział 3

   -Emilia!
   Ze snu wyrwał ją znajomy głos. Przekręciła się na drugi bok, naciągając ciepłą kołdrę nad głowę. Nie miała najmniejszego zamiaru wstawać tym bardziej, że chciało się jej spać.
   -Emilka!
   Usłyszała znowu. Z jękiem niezadowolenia otworzyła jedno oko i wsłuchała się w ciszę domu, która nie trwała długo, bo znowu usłyszała swoje imię. Pierwsza myśl, jaka przyszła jej do głowy to, to że ktoś się włamał. W końcu była sama. Otworzyła szeroko oczy. Tak, to było prawdopodobne, ale w takim wypadku z pewnością włamywacz by jej nie wołał. Przeniosła się do pozycji siedzącej, całkiem się rozbudzając. Potarła zaspane oczy wierzchem dłoni, ściągając jednocześnie kołdrę ze swojego ciała. Jedną ręką sięgnęła po szlafrok, który chwilę później na siebie założyła.
   Głos znowu się odezwał. Tym razem musiał z kimś rozmawiać przez telefon, bo słyszała jednostronna konwersację, roznoszącą się po budynku.
   Emilia spojrzała na zegarek, stojący na szafce nocnej przy łóżku. Była piąta dwadzieścia. ,,Czyżby tata wrócił wcześniej?" pomyślała i zerwała się na równe nogi, zapominając o kapciach. Pobiegła długim  korytarzem ile sił w nogach i zbiegła po schodach, następnie wbiegając do holu, gdzie zobaczyła rozmawiającego przez telefon Kamila. Uśmiechnęła się od ucha do ucha, pokazując biel swoich zębów.
   -Tata!- krzyknęła i rzuciła mu się na szyje, gdy tylko ten odłożył urządzenie. Odwzajemnił uścisk córki.- Dlaczego wyjechaliście wczoraj, skoro mieliście jechać za tydzień?- spytała od razu, kiedy się od niego odsunęła. Chyba nigdy tak za nim nie tęskniła, jak teraz.
   -Mama tak postanowiła. Ja, jak widzisz, musiałem już wrócić.
   -Bardzo się cieszę- powiedziała szczerze, ponownie go przytulając.
   Przy trochę wczesnym śniadaniu, Kamil powiedział córce, jak Sara bardzo chciała przyjechać wraz z nim ale musiała zacząć zajmować się sprawami zawodowymi. Emilia także żałowała, że nie było z nimi jej matki, ale była już w pewnym sensie do tego przyzwyczajona. Chociaż Kamil miał swoje firmy i różne inne nieruchomości, bywał częściej w domu niż Sara, która była modelką. Mimo wszystko ich córka cieszyła się, że pogodziła się z matką. To jej wystarczało.
   -Miśku- zaczął Kamil- Mamy z mamą dla ciebie propozycje- powiedział, czym wywołał dezorientację i zaskoczenie na twarzy córki.
   Emilia przez chwile zastanawiała się, o co może chodzić, ale postanowiła wysłuchać ojca do końca.
   - Pokaż mi swoje świadectwo z polskiej szkoły- powiedział, uśmiechając się lekko.
   To zdanie bardzo zdziwiło dziewczynę, ale bez głębszego zastanawiania się, wstała, przesunęła krzesło po kafelkach, tak że nieprzyjemnie zaskrzypiało, i popędziła przez wielkie marmurowe schody na drugie piętro domu, a następnie przyspieszyła kroku i ,,wpadła" do swojego pokoju. Od razu zaczęła buszować po szafkach biurka. Wyciągnęła z niego niebieskie, podłużne pudełko i wysypała jego zawartość. Było w nim mnóstwo dyplomów i świadectw z obu jej szkół. Emilia chodziła i do tej, w której uczyła się po polsku i tej amerykańskiej, więc była ich spora ilość. Dziewczyna zaczęła przeglądać świadectwa, szukając dostanego ostatnio.
   W szkole polskiej zawsze wcześniej kończył się rok szkolny, w tym przypadku trzecia gimnazjum, niż w szkole amerykańskiej. Nigdy jednak nie spodziewała się, że rodzice będą chcieli je zobaczyć. Nigdy wcześniej nie chcieli. I o jaką propozycję chodziło Kamilowi?
   Dziewczyna nie chciała nigdy uczyć się w ten sposób, w jaki się uczyła, bo w obu szkołach miała prywatne lekcje, przez co jej życie towarzyskie było może centymetr wyższe od wysokości podłogi, ale rodzice zdecydowali za nią. Nie miała wyjścia, a było to lepsze niż indywidualne nauczanie w domu, które miało wejść w życie, ale dzięki stanowczym sprzeciwie Emilii, nie doszło do skutku.
   Nastolatka chwyciła świadectwo i wróciła do czekającego na nią ojca. Kamil zaczął dokładnie oglądać Kartkę. Według niej było bardzo dobre, w końcu miała tzw. czerwony pasek. Była z siebie dumna, że pomimo tak wielu obowiązków, jakimi obarczali ją rodzice, miała czas na sumienną naukę.
   Minęło trochę czasu zanim Kamil przestudiował świadectwo, gdy w końcu się odezwał.
   -Nie sądziłem, że tak dobrze się uczysz- odrzekł z dumą w głosie. 
   Ponownie zapadła cisza, a wzrok Zielonki znowu zatrzymał się na stronie świadectwa, na której były wypisane oceny uzyskane przez Emilie.
   Nagle podniósł głowę i spojrzał na córkę, uśmiechając się szerzej.
   -Wiem że mama też powinna być przy tej rozmowie- zaczął- ale że jej nie ma, jestem zmuszony powiedzieć to sam- mówił dalej bacznie obserwując reakcję Emilii.- Wiemy doskonale z mamą, że chciałabyś żyć, jak to ty nazwałaś, jak zwyczajna nastolatka. Dlatego długo z Sarą wczoraj rozmawialiśmy i podjęliśmy trudną dla nas decyzje- mówił nie spuszczając córki  z oczu.
    Emilii stanęło serce. ,,Czyżby chcieli dla mnie porzucić kariery?" przemknęło jej przez głowę, a Kamil mówił dalej.
   -Mamy dla ciebie pewną propozycje. Tylko się nad nią zastanów bardzo dobrze, bo może zmienić twoje życie na zawsze- ostrzegł.
   -Jaka  to propozycja?-ledwo z siebie wykrztusiła. Nie wiedziała, czego się spodziewać. Musiała przyznać samej sobie, że się bała.
   - Gdybyś chciała to jesteśmy skłonni pozwolić ci wyjechać na rok do Polski, do babci Jasi i sprawdzić czy takie życie normalnej nastolatki ci odpowiada- powiedział akcentując słowa normalna nastolatka.
   Emilia popatrzyła na niego osłupiała. Czy ona dobrze słyszy? Rodzice dają jej wybór? Na dodatek tak ważny? Miała wrażenie, że się przesłyszała, ale nie. Kamil to powiedział i czekał na jej reakcję,
   -A.. ale ja to?- zająknęła się z wrażenia.- Jakby to miało wyglądać?- spytała nadal nie wierząc w słowa ojca. Nigdy by się tego nie spodziewała.
   -Mieszkałabyś u babci- zaczął jej tłumaczyć.- Chodziłabyś do normalnej szkoły przez rok. Tylko jest jeden minus. Nie chodziłabyś tam do szkoły amerykańskiej, więc gdybyś chciała tu wrócić po roku, byłabyś do tyłu  z nauką tutaj. 
   -Tato- zaczęła, przełykając ślinę.- Naprawdę byście mi pozwolili?- spytała z niedowierzaniem. Nie mogła tego pojąć. Zawsze trzymali ją, jak na krótkiej smyczy, a tu taka wiadomość?
    -Tak. Pan Tomasz wszystko tam załatwi. Pamiętasz go? To syn pana Zdzisława z naprzeciwka.
   Emilia pokręciła przecząco głową. Nie pamiętała ludzi z Polski. Dawno już jej tam nie było.
   - No cóż- Kamil chrząknął.- Muszę jechać do pracy- wstał, kiedy spojrzał na zegarek.- Zastanów się porządnie- zniknął za drzwiami.
   Do końca dnia Emilia nie mogła w to uwierzyć. Prawie bez zastanowienia zdecydowała, że pojedzie do Polski o spróbuje. Bo co jej szkodzi? Musiała zobaczyć, jak to jest żyć normalnie, mieć przyjaciół, a do tego mieszkałaby ze swoją ukochaną babcią, co było niemal spełnieniem marzeń. Nie to, że nie chciała mieszkać z rodzicami. Chciała, ale musiała odpocząć od ich szybkiego trybu życia, który często ją, jako tak młodą osobę, przerastał. Nie była do końca pewna, czy to będzie takie proste, jak się jej wydawało, ale musiała zaryzykować. Jednak jej wpadka przed kamerą miała swoje pozytywne skutki pomiędzy tymi złymi, pomyślała.
    Emilia przez kilka kolejnych dni była bardzo promienna. Spełniało się jej marzenie. Poleci do kraju, z którego wyjechała na stałe w wieku trzech lat. Później była tam zaledwie pięć razy w odwiedzinach u babci, za którą tak bardzo tęskniła.. Ostatni raz spędziła tam trzy dni, gdy miała trzynaście lat, a po trzech latach jechała tam ponownie, żeby zostać na cały rok. Obawiała się, że nie da sobie rady, że będzie się wyróżniała, ale postanowiła być dobrej myśli i z szybciej bijącym sercem odliczała dni do wylotu.

niedziela, 23 lutego 2014

Rozdział 2

   Emilia doprowadziła się do względnego ładu i wyszła na zewnątrz. Kiedy wydostała się poza ogrodzenie, paparazzi, jak oparzeni, podbiegli do niej i zaczęli zadawać multum pytań. Jednak dziewczyna zawzięcie przepychała się przez tłum, nie zwracając na nich uwagi. Tego nauczyła się od rodziców. Uodporniła się na takie ataki, jednak nie zmieniało to wcale sytuacji. Nadal czuła wielkie poczucie winy, a sama myśl, że wyszła z domu po tym, jak dostała szlaban, nie pomagała. Gdy paparazzi zauważyli, że nic nie wskórają, odeszli z powrotem pod bramę wjazdową willi Zielonków, czekając aż ktoś znowu się pokaże.
   Emilia zwolniła dopiero kilkanaście metrów dalej. Weszła do znajdującego się na rogu supermarketu. Kupiła drożdżówkę i ruszyła dalej. Chodziła tak bez celu, ciągle słysząc w głowie słowa Emmy i matki. Pomyślała, że pójdzie do którejś z firm ojca, ale szybko zrezygnowała z tego pomysłu. Nie wyobrażała sobie, że miałaby go tam zastać i słuchać morałów i lekcji dobrego wychowania. Jej sumienie co chwila dawało o sobie znać w postaci wyrzutów sumienia. Emilia nienawidziła siebie samej za swoje słowa, które miały zostać tylko w jej głowie. Miały nigdy nie ujrzeć światła dziennego.
  Kiedy po jakimś czasie wróciła do domu, ponownie przedarła się przez tłum paparazzich i cicho, tak aby nie wpaść na rodziców, o ile byli oczywiście w domu, poszła do swojego pokoju, ale coś było nie tak. Jak na popołudnie w willi było za cicho. Dziewczyna poszła sprawdzić, czy ktoś jest w domu, już wcale się nie przejmując spotkaniem rodziców. Kiedyś musiało to nastąpić, a im szybciej tym lepiej. Na parterze spotkała tylko Alice, sprzątaczkę, więc spytała ją o rodziców.
   -Panienki rodzice wyjechali do Anglii- odpowiedziała kobieta. - A reszta obsługi ma wolne. Tylko ja miałam dokończyć swoją prace i właśnie wychodzę.
   -Jak to? Rodzice mieli wyjechać w następnym tygodniu- zmarszczyła czoło.- Mama opuściła drugi dzień weekendu modowego?
   Nie uzyskała odpowiedzi, bo sprzątaczka wyszła. Nastolatka oparła się pupą o niewielki stolik, na którym stał wielki bukiet biało- różowych kwiatów. Rodzice zostawili ją samą? Wcześniej wiele razy się to zdarzało, ale informowali ją o tym i najczęściej, kiedy wyjeżdżali na dłużej, nie dawali wolnego służbie. Miała być to dla niej kara? Samotność?
    W tym samym momencie, kiedy już chciała wrócić do swojego pokoju, usłyszała dźwięk przychodzącego sms'a. Sprawdziła. Poczuła gęsią skórkę, kiedy przeczytała nadawcę. Sasha.

Musimy porozmawiać. Przyjdź do mojego biura.

   ,,Świetnie" pomyślała Emilia sarkastycznie. Wiedziała, że jeżeli chce z nią porozmawiać, to nie wróżyć nic dobrego.
   Dotarła do budynku, w którym znajdowało się biuro prawej ręki Sary, pół godziny później. Emilia zaczęła mieć wątpliwości, czy tam wejść. W końcu nigdy nie była sam na sam z Sashą. W głębi serca nawet trochę się jej bała. Jednak wiedziała, że to głupie. To tylko bardzo surowy człowiek. Pchnęła drzwi, wchodząc do ogromnego holu. Podeszła do recepcjonistki, a ta skierowała ją do drzwi na końcu korytarza. Emilia zapukała, a po otrzymanym zaproszeniu, weszła.
   Sasha siedziała za biurkiem i wyglądała na całkiem zrelaksowaną.
   -Witaj- powiedziała kobieta.- Usiądź, proszę- wskazała krzesło naprzeciwko niej.
   Emilia posłusznie usiadła.
   - Wiesz już pewnie, że twoi rodzice wyjechali. Sara  nie dawała sobie rady. Chciałam cię poinformować, że już jest wszystko pod kontrolą.
   Dziewczynie spadł kamień z serca. Już myślała, że Sasha będzie jej mówiła, jak ma się zachowywać i tak dalej, ale nie. Ona po prostu mówi, że wszystko pod kontrolą. Ale martwiło ją, że rodzice byli na nią źli.
   - Załatwiłam wiele spraw- ciągnęła  dalej.- Mają już nie transmitować tego w telewizji, usunięto wszystko na ten temat z internetu. Mam wpływy- nastolatka miała ochotę przewrócić oczami. No jasne, że miała wpływy. W końcu to Sasha. Bardziej wpływowej osoby nie znała.
   - Dziękuje- wykrztusiła Emilia.
   -Ty mi dziewczyno nie dziękuj- podniosła nagle głos tak, że Emily miała wrażenie, że na chwilę zatrzymało się jej serce.- Ty się lepiej zastanów, co mówisz. Mam nadzieję, że to się więcej nie powtórzy- charknęła Sasha.
   -Dobrze i przepraszam.
   Emilia wstała z krzesła. Uznała ten moment za najlepszy na opuszczenie biura i wyszła zaraz po krótkim pożegnaniu. Nie chciała dłużej przebywać z tą kobietą. Było to chyba najkrótsze spotkanie w jej życiu, ale z tego powodu się bardzo cieszyła.
   Ulice Manhattanu były zakorkowane. Mimo wszystko, dziewczyna czuła się lepiej. Wszystko zostało rozwiązane i jak na tą chwile pozostało jej dogadać się z rodzicami.
   Po powrocie do domu, postanowiła zadzwonić do ojca i porozmawiać. Nie była jeszcze gotowa na rozmowę z drugim rodzicem, więc wyszukała numer Kamila w liście kontaktów i nacisnęła zieloną słuchawkę. Po chwili usłyszała sygnał, ale nikt nie odebrał. Przez chwilę dziewczyna wahała się, ale zadzwoniła do Sary. Nagle poczuła dziwny przypływ wiary w to, że da radę i porozmawia z matką.
   Po dwóch sygnałach po drugiej stronie usłyszała znajomy głos.
   - Halo?
   - Cześć, mamo- powiedziała, a jej serce zaczęło coraz szybciej bić.- Chciałabym cię przeprosić. Masz dużo racji, ale zrozum też mnie- głos zaczął jej drżeć. Mimo to mówiła dalej. Nie mogła się wycofać, więc wolała mieć to już za sobą.- Nie chcę, abyśmy się kłóciły- dziewczynie zaczęły napływać łzy do oczu, które próbowała z całych sił powstrzymać.
   - Skarbie- zaczęła Sara. Głos jej drżał.- Ja też nie chcę, żebyśmy się kłóciły, ale mi również jest ciężko. Próbowałam cię wychować najlepiej jak potrafiłam.
   -Wiem. Strasznie źle się czułam z tym wszystkim.
   - Ja też. Uwierz mi, gdybym była teraz obok ciebie to bym cię strasznie mocno przytuliła.
   W tej chwili, Emilia przypomniała sobie, jak strasznie ją denerwowało, gdy jej mama w przeszłości  ją przytulała, zazwyczaj całkiem inaczej niż by chciała, ale teraz naprawdę poczuła, że właśnie tego potrzebuje. Jej ciepłego i pełnego miłości uścisku. Rzadko miała okazję doznać czegoś takiego. Sara nie okazywała zbyt dużo czułości.
   Wieczorem Emilia poszła spać z ulgą na sercu. Pogodziła się z Sarą i to było dla niej najważniejsze. Miała tylko nadzieję, że ta cała sytuacja każdemu z nich dała coś do myślenia i że coś się zmieni na lepsze. Chciała, żeby matka zaczęła ją rozumieć, szczerze z nią rozmawiać, a przede wszystkim postanowiła niemal błagać, żeby nie zabierała jej na żadne tego typu wyjścia, na jakim była poprzedniego wieczoru. W końcu była na tyle dojrzała, żeby przestać ciągle chodzić przy boku rodziców. Nawet nie przeszkadzał jej fakt, że musieliby to publicznie wytłumaczyć, żeby mieć spokój. Tylko ciekawiło ją, czy będzie w stanie przekonać swoich rodziców..

-----------------------------------------------------------------------
Cześć, wam ;)
Początki są najgorsze, jak widać, ale myślę, że będzie lepiej. Jest to pierwsze opowiadanie, jakie postanowiłam publikować i już sama ta myśl, że ktoś to czyta jest dla mnie stresująca ;) Doskonale zdaję sobie sprawę, że nie pisze jakoś najlepiej, ale każdy się uczy z wiekiem. Jest tu mnóstwo osób, które piszą już od bardzo dawna. Ja do nich nie należę, a przynajmniej nie w pewnym stopniu, bo zaczęłam coś tam pisać będąc dzieckiem, ale można sobie wyobrazić, jak to wyglądało :D
Nie zanudzam moimi wywodami xd
Pozdrawiam i zapraszam na kolejny rozdział już wkrótce ;)

piątek, 21 lutego 2014

Rozdział 1

     -Sara!
    -Popatrz tutaj!
    -Sara!
     Emilia wraz ze swoją mamą, najsławniejszą modelką w Nowym Jorku, przedzierała się przez tłum paparazzich na imprezę z okazji pierwszego dnia lata. Był właśnie tak zwany weekend modowy, który odbywał się w pierwszy weekend każdej pory roku.
     Emilia wprost nienawidziła tego typu imprez, za to jej mama uwielbiała pozować natrętnym paparazzim, chodzącym za nią cały wieczór. Aparat po prostu ją kochał. Dziewczyna wiele razy zastanawiała się, jak to możliwe, że jej mama pomimo trzydziestu siedmiu lat, w ogóle się nie starzeje? Jednak na to pytanie nikt do tej pory nie dał jej odpowiedzi.
    Nim dziewczyna się zorientowała, jej matka już pozowała zachłannym paparazzim. Zawsze tak było. Przychodziły razem, ale kończyło się tak, że Emilia stała z boku i najzwyczajniej się nudziła.
    Sara stała wyprostowana z plecami wygiętymi w delikatny łuk, niedbale opierając starannie wypielęgnowaną dłoń na biodrze. Patrząc wciąż na coraz to różne obiektywy aparatów, posyłała swój warty milion dolarów uśmiech, tak jasny i promienny jak zawsze. Była piękną kobietą, to nie ulegało wątpliwości.
   - Emily! Kochanie! Chodź zrobić sobie ze mną zdjęcie!- krzyknęła Sara w stronę córki.
   ,,Dlaczego mama mi to robi? Przecież wie, że tego nienawidzę" pomyślała Emilia, lecz chcąc nie chcąc musiała podejść do matki, bo wiedziała, że nie da jej spokoju, aż z nią nie zapozuje. Już nieraz próbowała się wykręcić, ale zawsze kończyło się tak samo.
   Sara objęła swoją córkę w pasie, jak ta do niej podeszła i rozbłysły się flesze aparatów, oślepiając nastolatkę. Mimo to dzielnie wszystko znosiła. Była to po prostu kwestia przyzwyczajenia.
   -To moja córka- poinformowała niepotrzebnie Sara, ponieważ i bez tego wszyscy o tym wiedzieli. Od początku jej kariery, rozsławiała swoją córkę.
   -Mamo, mogę już wejść?- spytała cicho Emilia Sarę, a ta skinęła twierdząco głową.
   Emilia szybkim krokiem weszła na sale, którą była zmuszona oglądać cztery razy do roku. Dopiero wtedy poczuła, jak rozluźniają się jej ramiona od trochę za mocnego uścisku Sary.
   Dziewczyna usiadła w kącie, tak aby nie rzucać się w oczy i obserwowała, jak różne osobistości rozmawiają przy kieliszkach wina, przechwalając się swoimi sukcesami. Właśnie to najczęściej robiła. Nie miała nawet z kim porozmawiać. Wszyscy byli od niej starsi, a nie interesowały ją tematy typu pogoda, czy najnowsza kolekcja ubrań.
   Emilia nienawidziła tych wszystkich gwiazd, paparazzich, siedzących wciąż pod ich domem, producentów i innych ważnych ludzi, którzy myślą, że są najważniejsi. Dziewczyna wiedziała, że do nich wszystkich należą także jej rodzice, ale nie potrafiła zmienić o nich zdania.
   Nagle tuż przed jej nosem wyrósł mężczyzna z mikrofonem w ręku. Za nim drugi trzymał włączoną kamerę. "No ładnie" pomyślała sarkastycznie dziewczyna.
   -To ty jesteś córką Sary Zielonka?
   Przytaknęła pomimo wielkiej chęci zaprzeczenia.
   -Więc może zgodzisz się odpowiedzieć na kilka naszych pytań?
   Dziewczyna zastanowiła się przez chwilę. Jeśli się nie zgodzi, następnego dnia ukaże się o tym artykuł, a jeśli się zgodzi, także jej odpowiedzi będą zamieszczone w gazecie. Była "w kropce". Co by nie postanowiła, było złym rozwiązaniem, więc skinęła twierdząco głową, uznając, że lepiej odpowiedzieć na kilka pytań i mieć spokój niż być skrytykowana w jakimś brukowcu.
   -Proszę powiedz, jak to jest być córką supermodelki?
   Emilia wpatrywała się w czarny mikrofon, który reporter przytknął jej do ust. Kompletnie nie wiedziała co powiedzieć, bo było okropnie, ale nie było już wyjścia. Musiała powiedzieć to, co każdy od niej oczekiwał.
   - Bardzo fanie jest mieć tak piękną mamę.
   Nim dziewczyna skończyła odpowiadać na pierwsze pytanie, reporter zadawał jej kolejne.
   - Co myślisz o jej letniej kolekcji?
   - Myślę, że niejedna kobieta będzie czuła się w niej o wiele piękniej i kobiecej. Ubrania są przystosowane do każdej grupy wiekowej, co jest bardzo praktyczne- zmusiła się, aby sztucznie się uśmiechnąć.
   - Czy trudno jest jej godzić życie prywatne i zawodowe?
   Westchnęła. Pomimo, że odpowiedziała na tak małą liczbę pytań, miała dość.
   - Jakoś daje radę- odpowiedziała krótko, mając nadzieję, że da tym do zrozumienia mężczyźnie, że ma sobie pójść. Jednak on jeszcze nie zamierzał skończyć.
   - Jakie masz  z nią relacje?- patrzył na nią spod przymrużonych powiek.
   Zamknęła na chwilę oczy i policzyła od dziesięciu w dół. Nienawidziła takich sytuacji. Chciała jedynie sobie spokojnie usiąść i przeczekać kilka nudnych godzin.
   - Takie jak każda matka z córką- powiedziała.
   - Śmiem sądzić, że tak nie jest. Kilka razy przyłapano was na kłótniach. Wytłumaczysz się z tego jakoś? Często się kłócicie? Dlaczego?
   Z prędkością karabinu maszynowego próbowała wymyślić dobrą odpowiedź, ale nic nie przychodziło jej do głowy. Nie mogła powiedzieć prawdy, to było pewne.
   - Jest egoistką, myślącą jedynie o swoich pokazach mody, a rodzinę ma daleko w poważaniu - kiedy to powiedziała, zdała sobie sprawę, że wypowiedziała na głos swoje myśli, czego nie miała w planach. Nie chciała tego powiedzieć!
   Zapadła cisza. Reporter był bardzo zaskoczony tą odpowiedzią. Emilia próbowała ratować sytuacje.
   - To tylko żart- powiedziała nerwowo.- Chciałam zobaczyć pana minę. Tylko żartowałam.
   Mężczyzna zdecydowanie jej nie uwierzył. Nic nie  mówiąc, dał znak kamerzyście i ruszyli w tłum szukać kolejnej ofiary.
   -Nie, poczekajcie -Emilia próbowała ich zatrzymać, ale zniknęli w tłumie ludzi.
   Dziewczyna usiadła. Była załamana. Jak mogła popełnić taki głupi błąd? Nawet nie zdawała sobie na początku sprawy, że wypowiedziała to na głos. Miała ochotę rzucić się biegiem przed siebie i nigdy nie wracać. Przecież cały czas jej wpajano, że jej obowiązkiem jest chwalić matkę i nie dawać reporterom materiałów do gazet plotkarskich. Po prostu być chodzącym ideałem. A ona co? Złamała najważniejszą zasadę. Była pewna, że nie obejdzie się bez skandalu wywołanego jej słowami i to ją przerażało najbardziej. Nawet nie myślała, jak zachowa się w tej sytuacji Sara.
   -Mamo - zaczęła cicho Emilia, gdy znalazła matkę-. Mogę wrócić do domu? Strasznie mnie boli brzuch- skłamała, żeby tylko wyrwać się z tej imprezy.
   -Skarbie, jeśli musisz to idź.
   Bardziej bolało ją sumienie niż brzuch. Chciała po prostu stamtąd wyjść i przemyśleć to wszystko, więc gdy opuściła budynek, trochę się uspokoiła, ale wiedziała że najgorsze przed nią. Ten reporter z pewnością sobie nie odpuści jakiegoś obrażającego artykułu.
   Szła wolno Piątą Aleją i wciąż myślała, jak wytłumaczyć mamie ten incydent. Jednak nic nie mogła wymyślić. W końcu zatrzymała taksówkę i pojechała do domu.
   Gdy dotarła, jej ojca jeszcze nie było, co nie było nowością, więc wykorzystując to,  że pod ich willą nie ma paparazzi, zrobiła sobie kanapkę i wyszła na taras.
   Był piękny wieczór. Wiał letni wiatr z północy. Emilia chciała się nacieszyć tym wszystkim, tą ciszą, ponieważ była rzadkością.  Było jedynie słychać szum z ulicy, która była nieopodal. W końcu mieszkała na Manhattanie, na którym wciąż coś się działo.
   Gdy dziewczyna chciała położyć się na leżaku ustawionym na tarasie, kończyć jeść zrobioną dla siebie kanapkę, usłyszała  głos swoich rodziców, wchodzących do domu.
   - Już wróciliśmy! - krzyknęła melodyjnie Sara.
   Emilia weszła z tarasu do domu, zamykając za sobą drzwi, a następnie poszła do holu, gdzie jej tata, Kamil, pomagał właśnie ściągnąć bolerko Sarze.
   - Co wy tu robicie tak wcześnie?- spytała zdziwiona Emilia.
   - Nie mogłam spokojnie oglądać pokazu, wiedząc, że ty tu leżysz z bólem brzucha i przed drzwiami spotkaliśmy z tatą- Sara jaka była, taka była, ale kochała córkę.- A ty już chyba czujesz się lepiej?- spytała ze swoim promiennym uśmiechem, jak zawsze, gdy miała dobry humor.
   Kiedy Emilia dostrzegła ten uśmiech, pomyślała, że z pewnością jeszcze nic nie wie o incydencie z imprezy. Miała nawet nadzieję, że się nie dowie. Miała ochotę zaśmiać się sobie w twarz, że nawet tak pomyślała. Sara dowiadywała się w tempie ekspresowym o każdej chociaż malutkiej plotce na jej temat, która pojawia się w gazecie, internecie, czy telewizji. Dostawała specjalnego maila z takową informacją, więc pozostawało Emilii powiedzenie prawdy. Jednak na to nie była gotowa. Po prostu się bała.
   -Tak, czuję sie lepiej- odpowiedziała.- Nie chcielibyście odpocząć? Może gdzieś wyjechać?- zmieniła temat.
   Pierwszym jej pomysłem, jaki wpadł jej do głowy, był ten wyjazd. Zawsze była jakaś szansa, że wybiorą kurort, gdzie będą problemy z zasięgiem i żaden z jej menadżerów się do niej nie dodzwoni. Dobrze byłoby też, gdyby nie mieli tam telewizorów ani radia. W myślach skarciła samą siebie. To było mało prawdopodobne.
   - Miśku, oczywiście, że chcielibyśmy, ale  w tym tygodniu lecę z mamą do Angli- Kamil uśmiechnął się lekko.- Przecież wiesz, że podpisała z nimi kontrakt. Coś sie stało, że chcesz się nas pozbyć?
   No tak, kontrakt. Sara podpisała go z Anglikami i cztery razy do roku musi tam latać i sprzedawać swoją buźkę.
   - Nie, tato- odpowiedziała po chwili ciszy. Wiedziała, że nic nie da się zrobić.
   Emilia ruszyła w strone swojego pokoju. Tuż po wejściu, opadła na swoje wielkie łoże z baldachimem.
   Jej pokój był jednym z największych w willi, gdzie ściany pomalowane były na fioletowo. Naprzeciwko drzwi, którymi weszła, było wielkie okno i drzwi na balkon. Po prawej stronie stało wspomniane wielkie łóżko z baldachimem, a po lewej biurko razem ze skórzanym fotelem na kółkach. Nad biurkiem wisiały półki, a na nich mnóstwo książek, które Emilia lubiła czytać. Jednak miała mało czasu żeby to robić, ponieważ często była w firmach ojca lub z mamą na pokazach mody, sesjach zdjęciowych i innych różnych tego typu imprezach. W końcu musiała ją dobrze reprezentować, a do tego dochodziła szkoła. Przez jej pokój przechodziło się do jej prywatnej  garderoby i łazienki.
   Dziewczyna czasami nienawidziła swojego życia. Często zastanawiała się, dlaczego nie może być normalną nastolatką, której problemami są chłopki, kolor paznokci, czy też ubrania. Ale nie, ona nie mogła zasmakować takiego życia. Była jak księżniczka zamknięta w złotej wieży.
   Nawet nie wiedziała, kiedy zasnęła.
   Rano obudził ją krzyk Sary. Najwyraźniej na kogoś bardzo się zdenerwowała. Emilia, najszybciej jak potrafiła, przebrała się w pierwsze szorty, które rzuciły jej się w oczy i szeroką bluzę, która była na wierzchu. Poprawiła fryzurę i zbiegła do salonu, w którym w tą i z powrotem chodziła Sara, a za nią Emma, jej menadżerka, chyba najmilsza ze wszystkich jej pomocników.
   Sara chociaż była bardzo zdenerwowana, wyglądała wyśmienicie. Co do tego nie było dwóch zdań. Nawet zwykłe jeansy i bluzka wyglądały na niej jakby były najpiękniejszymi ubraniami na świecie.
   - Coś się stało, mamo?- spytała Emilia, chociaż domyślała się powodu złości matki. Jej przypuszczenia zrealizowały się, gdy wściekła Sara rzuciła jej przed nos gazetę z jej wywiadem.
   - Mamo...-zaczęła, wbijając wzrok w gazetę.- Mogę ci to wytłumaczyć.
   Emilia już nie mogła wytrzymać tej ciszy, którą przerywała ona i włączony telewizor, gdzie już pokazywany był wczorajszy wieczór i jej wpadka. Była pewna, że każdy się już dowiedział. Takie wiadomości w ich życiu rozchodziły się nadzwyczajnie szybko.
   - Słyszałam co powiedziałaś, Emily- odparła jej mama.- Co do joty, Naprawdę jest ze mną tak źle?
   Emilia poczuła, że serce jej zaraz wyskoczy. ,,Jak powiedzieć mamie, co czuję, żeby jej nie zranić?" zastanawiała się dziewczyna.
   -Mamo, to nie tak, że mi jest z tobą źle- zaczęła niepewnie.- Tylko wy mnie nie słuchacie. Razem z tatą. Nigdy nie spytaliście mnie, czego ja chce - podniosła nieznacznie głos.- Muszę się zachowywać, jak wy chcecie. Nie macie dla mnie czasu..
   -Emily!- krzyknęła Sara tak, że Emma aż podskoczyła. Emilia nawet nie drgnęła. Była przyzwyczajona.- Przecież cię kochamy!- krzyczała.- Chcemy dla ciebie jak najlepiej, ale nie musisz mi rujnować kariery!
   -Mamo, nie zrobiłam tego celowo- broniła się Emilia, wpadając w panikę.- I przecież wiele razy ci mówiłam, że nie lubię tych wszystkich pokazów... Więc po co mnie tam ciągle zabierasz?
   - Emily, masz już szesnaście lat. Nie jesteś dzieckiem.
   - Rozmawiałam już z Sashą- wtrąciła niepewnie Emma.
   - Moja prawa ręka- kontynuowała Sara, lekko się uśmiechając na to stwierdzenie- się tym zajęła. Była to ekipa z jakiegoś nieważnego kanału, ale ten urywek, co jest puszczany w telewizji, szybko rozniósł się po sieci- Sara obrzuciła córkę kamiennym spojrzeniem.
   - Na szczęście Sasha wszystkim się zajęła i wszystko wróci do normy- dokończyła Emma.- Na ten czas, dopóki wszystko nie będzie w porządku, nie wychodź nigdzie z Emily- poradziła.
   Emma wyszła cała w strzępkach nerwów. Emilia została sama z Sarą i tego chyba bała się najbardziej. Modelka usiadła na kanapie i wypuściła powietrze z płuc.
   -Masz szlaban- powiedziała krótko.- Idź do swojego pokoju.
   -Ale mamo- Emilia próbowała się bronić.- Popatrz na naszą rodzinę. Gdy jesteśmy same rozmawiamy po polsku, a gdy ktoś przychodzi, udajesz, że nie masz nic wspólnego z Polską- ciągnęła.- To jest chore. Myślisz, że łatwo mi się żyje obok ciebie?
   Sara gwałtownie wstała.
   - Cóż, przykro mi, córko, że niczego ci nie brakuje, mieszkasz w ładnym domu i chodzisz do prestiżowej szkoły!
   - Pomyślałaś może, że tego nie chcę? - Emilia zauważyła, że jej rodzicielka robi się blada.- Chciałabym być  normalną nastolatką. Nawet nie mam przyjaciół. Mam indywidualne nauczanie zamiast chodzić do szkoły z innymi. Nienawidzę takiego życia i nigdy to się nie zmieni!
   Wykrzyczała ostatnie zdanie i wybiegła z salonu. Popędziła schodami w dół, a zatrzymała się dopiero przed drzwiami wyjściowymi. Wiedziała, że nie może w takim stanie wyjść z domu, ponieważ pod ich płotem czyhali już od rana paparazzi. Nie obchodziło ją, że przed chwilą dostała szlaban. Z jej piersi wydarł się pierwszy szloch. Usiadła na podłodze i rozpłakała się. Czuła się tak samotna, jakby  w ogóle nie miała rodziców.


-------------------------------------------------------------------------------------
A oto, pierwszy rozdział :D
Chciałabym bardzo bardzo bardzo podziękować Natalii W. za to że namówiła mnie do czytania pierwszego w moim życiu bloga, kiedy to zaczęłam myśleć o pisaniu nie tylko dla siebie. To właśnie ona wpadła na pomysł żebym i ja założyła bloga i zobaczyła, co z tego będzie. Więc jeszcze raz ci bardzoo dziękuję za twoje pomysły i wskazówki, których mi udzieliłaś.
Mam nadzieję, że się podoba, chociaż wiem doskonale, że początki są najgorsze. Zwłaszcza, kiedy ktoś taki jak ja dopiero zaczyna na blogspot'cie.
Pozdrawiam!:*

czwartek, 20 lutego 2014

Powitanie

Cześć wszystkim.
Jestem tu nowa więc przepraszam za wygląd bloga, ale próbuje tu wszystko ogarnąć xd
Będę pisała na tym blogu opowiadanie, które sama napisałam i po prostu chce się z kimś nim podzielić. Proszę o wyrozumiałość, ponieważ jest to pierwsze opowiadanie, które napisałam.
Już niedługo dodam bohaterów i fabułę.