Pewnego późnego wieczoru, kiedy Emilia właśnie skończyła rozmawiać z Kevinem, zadzwoniła jej komórka. Spojrzała na wyświetlacz. Była to Lucie, jej przyjaciółka, którą była od siedmiu lat, czyli od kiedy poznały się w Paryżu.
- Cześć, Emilia- zaczęła. Ona jako jedyna z znajomych Emilii nie-polaków mówiła do niej w ten sposób. Wszyscy inni zwracali się do niej 'Emily'. Lucie mówiła cicho i Emilia poznała po jej głosie, że coś się stało.
- Cześć. Wszystko w porządku?
- Ktoś na mnie napadł- wyszlochała.
- Co?- Emilia zerwała się na równe nogi.- Nic ci się nie stało?
- Nie.
- Jak to się stało?
- Szłam wyjątkowo bez ochroniarzy. Wymknęłam się. To był okropny błąd- zaszlochała.- Ten typ szedł z naprzeciwka. Wyrwał mi torebkę i popchnął z całej siły.
- Zgłosiłaś już to na policję?
- Tak.
- Lucie, musisz uważać. Jesteś gwiazdą! Każdy cię zna.
Lucie była bardzo znaną gwiazdą muzyki pop. Robiła karierę od wielu lat i kochała swoją pracę całym sercem, ale odbijało się to na jej życiu prywatnym. Miała ochronę i nie mogła chodzić na imprezy ani jako nastolatka, ani teraz jako dorosła, co ją bardzo denerwowało.
- Wiem, Emilka. Wiem. Chyba przylecę do Nowego Jorku w przyszły weekend. Muszę się z tobą spotkać.
- Ja też chciałabym się z tobą zobaczyć. Długo się nie widziałyśmy.
- Mogłabym na ten czas zamieszkać u ciebie? Nie chcę być sama w hotelu.
- Oczywiście- zgodziła się od razu.- Nie mogę się doczekać.
Niedługo potem pożegnały się. Emilia usiadła na łóżku i wyciągnęła z komody swój album. Zaczęła oglądać zdjęcia. Poznała Lucie w Paryżu, podobnie jak Kevina. Przewracając strony albumu, zaczęła się uśmiechać i smutnieć jednocześnie. Patrzyła na fotografie i nie mogła uwierzyć, jak bardzo się zmieniła. Nie tylko w wyglądzie, ale też w charakterze. Oglądała swoją własną przemianę z nastolatki w dorosłą kobietę. Żałowała, że nie może znowu być tą młodą dziewczyną. Nie chciała jeszcze bawić się w dorosłość.
Emilii zrobiło się przykro, kiedy uświadomiła sobie, że gdyby nie ten wypadek, Lucie, która zawsze była zapracowana, nie przyjechałaby. Ale trochę ją rozumiała. Lucie była gwiazdą pop i na jej codzienny grafik składały się wywiady, koncerty, gale, sesje zdjęciowe i różne takie. Emilia już nie chodziła na żadne imprezy dla bogaczy. Wcześniej uczestniczyła w nich tylko dlatego, że Sara jej kazała. Po skończonej przez jej matkę karierze, Emilia mogła robić, co chciała i zdecydowała, że nie będzie uczestniczyła w żadnych takich imprezach, których nigdy nie lubiła.
***
Następnego wieczoru Kevin i Emilia wybrali się na spacer. Zamierzała powiedzieć mu, że Lucie przyjeżdża, ale nie było odpowiedniej chwili. Kevin był tego dnia bardzo z czegoś zadowolony. Postanowiła go o tym poinformować, kiedy stanęli przed willą Zielonków, ale mężczyzna ją wyprzedził.
- Mam dla ciebie niespodziankę- powiedział zadowolony.
- Jaką?- spytała z ciekawością.
- Wpadłem na pomysł, żeby w ten weekend pojechać do Miami. Spędzilibyśmy trochę czasu razem. Już nawet zarezerwowałem pokój w hotelu i dwa bilety na samolot- uśmiechnął się.
- Może dałoby się to zrobić w następny weekend?- spytała z nadzieją.
- Dlaczego?- spytał z ironicznym uśmiechem.
- To z powodu kogoś z moich przyjaciół... Lucie przyjeżdża właśnie w ten weekend.
- Rozumiem- rzucił wyraźnie niezadowolony.- I to z nią chcesz spędzić ten weekend nie ze mną.
- Nie, nie o to chodzi. Możemy się spotkać we trójkę, ale też chciałabym mieć trochę czasu tylko dla niej.
- Przecież w Miami wszystko jest już gotowe.
- Kevin, ona została napadnięta. Muszę być przy niej. To moja przyjaciółka.
- Nie masz w ogóle czasu dla mnie. Wcześniej szkoła, później wyjazd do Polski, teraz Lucie.
- To nie tak, Kevin- powiedziała łamiącym się głosem. Nie lubiła się z nim kłócić, a na to się zapowiadało. Był na nią tak zły, że nie życzył sobie nawet żeby go dotykała. Kiedy ta próbowała położyć rękę na jego ramieniu, strząsną ją i się odsunął.- Dlaczego nie chcesz spędzać czasu z moimi przyjaciółkami? Polubiłbyś je. Olivii nawet nie znasz, a od razu ją znielubiłeś.
- Nie widzę sensu, żeby spotkać się w ten weekend z tobą i tą twoją koleżanką, kiedy ja mogę bawić się w Miami jak król- odwrócił się do niej tyłem.
- Ja twoich znajomych nie unikam!
- Spędziłbym z wami z chęcią czas, gdyby to nie wymagało zmiany moich planów.
Wreszcie odwrócił się w stronę Emilii i widząc, że dziewczyna ledwo powstrzymuje płacz, powiedział:
- Nie chciałem zrobić ci przykrości, ale zrozum też mnie.
- A ty mnie. Mam dwa życia! Dwie rodziny! Na dwóch różnych kontynentach! I staram się ich jakoś pogodzić.
- Próbujesz to zrobić od siedmiu lat. Czy warto? Mogłabyś dać już sobie z tym spokój- prychnął.
- Dla ciebie najlepiej jest się poddać. Ale ja wiem, że w końcu mi się to uda. Wierzę w to- taka była prawda.
Chwile milczeli, ale Emilia przerwała ciszę.
- Jeśli nie chcesz poznawać ludzi, na których mi zależy, jak możesz myśleć, że mnie znasz?- szepnęła.
- Co? Wiem o tobie wszystko, tak jak ty o mnie- oburzył się.- Wiem, że doskonale mówisz po polsku, tak jak po angielsku. Umiesz też mówić po hiszpańsku i francusku, chociaż nie tak dobrze. Masz drugie imię, które kocha twoja mama, a którego nie potrafię wymówić. Wiem nawet, że masz znamię od urodzenia. Wiem o tobie wszystko. Najmniejszy szczegół. Nie muszę poznawać twoich znajomych, żeby znać ciebie.
- Owszem, musisz!- zawołała. Cieszyła się, że jest już ciemno i o wiele mniej ludzi kręci się po chodniku.- Oni są częścią mojego życia!- po drugiej stronie ulicy zauważyła kilku paparazzich, robiących im zdjęcia, więc postawiła nogę na schodku, prowadzącym do ich drzwi. Chciała po prostu wejść do domu i położyć się w swoim łóżku.
- Nie bądź śmieszna- prychnął i chcąc ją zatrzymać, chwycił jej ramię.- Wiesz co? Spotkaj się z Lucie, a ja pojadę do Miami.
- Dobrze- wypaliła ze złością, czując, że w jej oczach jest coraz więcej łez. Wyrwała się z jego uścisku i z twarzą zalaną łzami wróciła do domu. Całkowicie wyczerpana położyła się do łóżka. Płakała bez końca, aż w końcu po wielu próbach, zasnęła, czując dziwny ból w sercu.
***
Kiedy Emilia obudziła się następnego dnia, nie miała żadnej wiadomości od Kevina. Pojechała do firmy architektonicznej ojca, mając nadzieję, że rozmowa z pracownikami pozwoli jej nie myśleć o wczorajszej kłótni z Kevinem. Lubiła z nimi przesiadywać.
- Dzień dobry- przywitała się naklejając na twarz trochę sztuczny uśmiech.
- Dzień dobry, Emily- odpowiedzieli architekci.
- Więc, proszę mówić mi nowinki z firmy- zaśmiała się Emilia. Poczuła się trochę lepiej, patrząc na znajome twarze.
- Pan Holland to bardzo miły człowiek. Doskonale sobie radzi- powiedziała jedna z kobiet, podchodząc do niej.
- To chyba dobrze- Emilia oparła się o jeden ze stołów.
W pewnym momencie, słuchając innych nowości, zauważyła przez otwarte drzwi, jak Danny wyszedł na korytarz z jednego z pomieszczeń. Zauważył ją i wszedł do pokoju, w którym siedziała. Przeklęła w myślach. W jednej chwili zapadła cisza.
- Nie zwracajcie na mnie uwagi i pracujcie dalej- rozkazał, zauważając dziwne napięcie. Architekci zajęli swoje miejsca i zaczęli pracować lub po prostu udawać.- Cześć, Emily.
- Cześć- odpowiedziała, nie patrząc na niego tylko na czubki swoich szpilek. Nie mogła znieść tego faceta.
- Chciałbym cię przeprosić za mój ostatni wybryk. To było szczeniackie- mówił całkiem szczerze.
- Tak, tak, przeprosiny przyjęte- Emilia mówiła bez emocji, skubając róg swojej torebki. Wyciągnęła z niej zbożowy batonik.
- To twoje śniadanie?- spytał. Przyglądał się jej pastelowej sukience bez ramiączek, która podkreślała jej znakomitą figurę. Niejedna kobieta mogła takiej pozazdrościć. Niewątpliwie to odziedziczyła po Sarze.
- Aha- potrząsnęła głową.
- Masz coś do normalnego jedzenia?
- To jest normalne jedzenie- podniosła na niego wzrok.
- Miałem właśnie zamiar coś zjeść, więc zapraszam cię na śniadanie- Emilia popatrzyła na niego wzrokiem naukowca.- Twój tata kazał nam się zaprzyjaźnić- przypomniał.
- Powiedział, że byłoby dobrze gdybyśmy się polubili, ale po tym jak mnie potraktowałeś i w magiczny sposób zdobyłeś kluczyki do mojego samochodu, nie wiem czy się to uda.
- Co ci szkodzi spróbować?
- Spróbować? Nic mi nie szkodzi, ale nie wiem, czy mogę ci ufać po twoim wybryku.
- To było głupie, przyznałem. To jak? Dasz się zaprosić na śniadanie?
- Jasne. Możemy zrobić u mnie pizze i napić się wina…- przewróciła oczami. Powiedziała to jak najbardziej sarkastycznie, ale Danny najwyraźniej wziął to na poważnie.
- U ciebie?
- Tak. Nasza gosposia ma wolne, więc uratujemy też moją mamę od kanapek. I tak chciałam dzisiaj ją zrobić- wzruszyła ramionami. Wciąż nie mówiła serio i była pewna, że Holland to wyczuł. Był to czysty sarkazm.
- Dobrze. Spotkamy się na parkingu. Zrobię sobie trochę dłuższą przerwę.
Emilia wyprostowała się szybko. Zdała sobie sprawę z tego, co właśnie powiedział mężczyzna, który właśnie wychodził z pomieszczenia. Miała ochotę walnąć sobie w głowę jakimś wielkim młotkiem. Chciała pobiec za nim i wszystko sprostować, ale pomyślała, że byłoby to niegrzeczne z jej strony. „Raz kozie śmierć” pomyślała. Wysłała szybkiego sms’a do Sary, że będą miały gościa.
Kiedy weszła na parking, Danny stał oparty o jej samochód.
- Daj kluczyki- rozkazał.
- Co?- spytała zaskoczona.- Co to, to nie. Ja prowadzę.
- Chyba sobie żartujesz. Nie będę jechał z babą za kierownicą.
- Jak ci coś nie pasuje, to nie musisz wcale jechać- miała nadzieję, że właśnie tak zrobi.- Jestem doskonałym kierowcą- dodała.
- Tak, jasne, że dobrym. I zajmujesz cudze miejsca parkingowe- Emilia poczuła frustrację, ale postanowiła przemilczeć słowa mężczyzny.
- Jedziesz, czy nie?- spytała przez ramię, idąc w stronę drzwi od strony kierowcy.
- Dobra- powiedział, siadając na miejscu pasażera, a Emilia na miejscu kierowcy.
- Słyszałem, że skończyłaś szkołę Julliard’a- pierwszy odezwał się Danny, kiedy stali na światłach.
- Tak, to prawda. Tata ci się pochwalił- bardziej stwierdziła niż zapytała.
- W pewnym sensie. Mówił też, że masz wyjątkowy głos.
- Nie wiem, po co on tak wszystkim mówi- ruszyła. Zdawała sobie doskonale sprawę ze swojego talentu, ale nie lubiła się tym chwalić.
- Zaśpiewaj coś- uśmiechnął się.
- Teraz?- spytała zaskoczona, zerkając na niego.
- Teraz- przytaknął.- Przecież nie powinien to być dla ciebie żaden problem.
- Nie jest problemem, ale…
- Nie ma żadnego ale- przerwał jej.- Zaśpiewać na przykład to- podkręcił piosenkę, która właśnie leciała w radio. Emilia zaśpiewała refren i kawałek zwrotki, a Danny z zainteresowaniem słuchał. Nie wstydziła się. Wiele razy występowała w szkole i śpiewała przy ludziach. Dla niej to było coś naturalnego.
- Bardzo wysoko śpiewasz- zauważył, kiedy Emilia skończyła.
- Mogę śpiewać jak chcę. Wysoko i nisko…
- Super. Masz naprawdę śliczny głos. Taki… niespotykany.
- Dziękuję- uśmiechnęła się nieznacznie.
- Ale jak mówisz wydaje się, że masz całkiem inny głos..
- To teraz porozmawiajmy o tobie- zmieniła szybko temat.- Gdzie się uczyłeś, skąd pochodzisz?- spytała, żeby odciągnąć jego uwagę od jej osoby. Wolała rozmawiać nawet na tematy, które całkowicie ją nie interesowały.
- Skończyłem Yale, a pochodzę z Nowego Jorku.
- To gratulacje. Yale to nie byle jaka uczelnia.
- Dzięki. Byłem dumny, że się tam dostałem. Harowałem na to jak wół. Spytałbym, skąd ty pochodzisz, ale twoją historię znają chyba całe Stany.
Emilia zaśmiała się nerwowo i wysiadła z samochodu. Byli już na miejscu. Danny posłusznie podążył za towarzyszką. Przeszli przez hol i zeszli schodami w dół. Następnie ominęli kilka par drzwi i weszli do kuchni.
Pomieszczenie to było urządzone w stali i granicie, a jej wyposażenie zadowoliłoby najbardziej wymagającego kucharza.
- Macie piękny dom- powiedział Danny, rozglądając się po pomieszczeniu.
- Dziękuję.
- I wielki- dodał.- Ile tu jest pięter?- spytał z ciekawości.
- Parter, trzy pietra, poddasze, gdzie jest jedna sypialnia, i podziemie. Taka piwnica- zaczęła szukać czegoś po szafkach kuchennych.
- Ale zgaduję, że nie trzymacie tam jakichś konfitur domowych- zaśmiał się.
- Nie. W podziemiach jest basen, siłownia i takie tam- powiedziała, jak gdyby nigdy nic.- Teraz jesteśmy na tak zwanym przez nas poziomie taras- wytłumaczyła. Mówiła to wszystko tylko po to, żeby nie zapadła pomiędzy nimi niezręczna cisza.
- Śmiem sądzić, że jest tu taras- podniósł jedna brew do góry rozbawiony.
- Tak. Jest z tyłu domu- na twarzy Emilii nie było grama uśmiechu. Robiła wszystko, automatycznie. Bez emocji.
- No to nieźle. Co jeszcze tu ciekawego macie?
- Muszę ci mówić?- Emilia nie lubiła chwalić się tym, co mają. Nie uważała się wcale za lepszą od innych. Nie uśmiechało jej się nawet to, że musiała przebywać z tym facetem w jednym pomieszczeniu.
- Nie musisz, ale ciekawi mnie to. Nie na co dzień jest się w takim domu.
- Rodzice mają go dzięki ciężkiej pracy.
- Wiem. Twój tata to bardzo zapracowany człowiek.
- Tak. Kiedy byłam młodsza mało kiedy go widywałam. Podobnie zresztą było z mamą- wzruszyła ramionami.
Chwile milczeli.
- No, to zabieram się do pizzy- powiedziała szybko Emilia, omijając wysepkę kuchenną.
- Potrzebna ci pomoc?- zaoferował się Danny.
- Nie, ale jak chcesz się na coś przydać, to idź tam- pokazała palcem odpowiednie drzwi- wybierz wino i przynieś je. Możesz też zawołać moją mamę. Powinna być w pierwszym salonie piętro wyżej. To ten, który mijaliśmy.
- Z przyjemnością pójdę- ruszył w stronę schodów.
Emilia wzięła się do przyrządzania pizzy. Rozwałkowała gotowe ciasto, posmarowała je sosem, potem pokroiła pieczarki, paprykę i pepperoni.
- Twoja mama odmówiła- powiedział Danny, wchodząc do kuchni. Wszedł po drodze do spiżarki z winami i wziął jedno z nich.
- Pytała, kim jesteś?
- Tak. Przedstawiłem się.
Emilia przestała dekorować pizze dodatkami i wsunęła blachę do rozgrzanego piekarnika. Potem na blacie wyspy postawiła dwa talerze i sztućce dla dwóch osób.
- Nie masz nic przeciwko, żebyśmy zjedli tutaj?
- Nie- pokręcił przecząco głową. Jego wzrok zatrzymał się na dłoniach Emilii.- Zaręczynowy?- spytał, mając na myśli pierścionek.
Kobieta spojrzała na biżuterię, zanim odpowiedziała.
- Tak, zaręczynowy- Danny skinął głową.
Emilia usiadła na krześle przy wysepce kuchennej. Oboje podnieśli kieliszki i ze smakiem popijali wino. Nagle komórka Emilii się zaświeciła. Oznaczało to, że ma wiadomość. Była od Kevin’a.
Postanowiłem pojechać do Miami już dziś. Baw się dobrze z Lucie.
Emilia widocznie posmutniała. Odpisała Kevin’owi.
OK. Odezwij się jak wrócisz.
Kobieta postanowiła, że nie będzie myśleć o swoim narzeczonym. Inaczej zamyśliłaby się na śmierć.
Godzinę później na dnie butelki zostało tylko trochę wina, a z pizzy dwa trójkąty. Zegar wskazywał za dziesięć jedenastą. Danny odłożył serwetkę i wstał.
- Powinienem się zbierać- „no nareszcie, koleś” pomyślała Emilia.- Praca czeka. Mam nadzieję, że nikt nie zauważy, że mnie tak długo nie było i, co ważniejsze, że piłem- zaśmiał się cicho.
Emilia również się podniosła.
- Zadzwonię do Brandona, naszego szofera. Odwiezie cię.
- Nie ma takiej potrzeby. Pojadę metrem lub złapię taksówkę.
- Wykluczone. Już dzwonię do Brandona- wyciągnęła komórkę i poprosiła szofera o przybycie.
Ruszyli w stronę drzwi wyjściowych.
- Dzięki za śniadanie- powiedział, pochylając się lekko do przodu. Emilii przemknęło przez myśl, że chce ją pocałować, a do tego nie mogła dopuścić. Gdy już była gotowa go odepchnąć, on musnął lekko jej policzek.
- Do zobaczenia.
- Do zobaczenia- wyszedł.
Emilia patrzyła na odjeżdżającą limuzynę przez okno. Myślała, że Danny już nigdy sobie nie pójdzie. Chociaż był dla niej miły, nie mogła zapomnieć o incydencie na parkingu. Postanowiła sobie, że już nigdy nie będzie mówiła nic sarkastycznie, bo jak widać, nie każdy rozpoznaje, kiedy mówi się serio, a kiedy nie. A że była dobrze wychowana, nie wyprowadziła go z błędu i zaczęła się zastanawiać, czy słusznie.
-----------------------------------------------------------------------------------------
Dziękuję bardzo za odpowiedzi na moje pytanie pod poprzednim rozdziałem. Wszystkie napisałyście, żeby Was informować, więc to też będę robiła.
A dzisiaj mam do Was kolejną prośbę. A mianowicie, czy wiecie może, gdzie mogę zamówić sobie zrobienie szablonu? Bo właśnie chciałabym zmienić szablon na tym blogu, żeby był taki… fajniejszy XD Wiem, że jest mnóstwo szabloniarni, ale ja chciałabym was zapytać o zdanie, żebyście poleciły jakąś osobę godną zaufania. Chodzi mi o taki, gdzie będę mogła jakoś skontaktować się z osobą, które je robi, żeby uzgodnić mniej więcej jaki chcę. Może ta osoba też mi coś zaproponuje, ale to zobaczymy. I przyznam się bez bicia, że kompletnie nie wiem nawet jak się to wszystko ustawia, więc byłaby mi potrzebna pomoc :P
Jak ktoś kogoś zaproponuje, proszę też, żeby zajrzał na swój komentarz, bo mogę mieć jakieś pytania czy coś ;) Albo proszę zostawić jakiś namiar, kontakt na tą osobę. Bardzo dziękuję już teraz za pomoc :*
Aaaaale mnie tu dawno nie było:o W każdym bądź razie jestem:D
OdpowiedzUsuńDużo się wydarzyło pojawiły się nowe postacie...no właśnie, Danny :P
Bardzo ciekawa postać, nie wiem dlaczego mam wrażenie, że zagości w życiu Emilki na dłużej i strasznie narozrabia xd Ten Kevin mnie coraz bardziej denerwuje...Może coś się zmieni ;)
Czekam na kolejny;*
Buziak - Lilly <3
Zapraszam również do siebie na nowy rozdział, mam nadzieję, że zostawisz ślad;)
http://loveeorfriendship.blogspot.com/
Dziękuję za wyrażenie opinii, a do Ciebie zajrzę w wolnej chwili ;)
UsuńPozdrawiam!
Co do tych szablonów. To ja zazwyczaj pobieram z zaczarowane szablony, ale tam trudno dostać coś na zamówienie. A może Ruda? Pod jednym postem pisała, że może komuś zrobić szablon. Może napisz do niej?
OdpowiedzUsuńCo do rozdziału, jest naprawdę świetny. Powtarzam się, ale taka jest prawda. Widać, że Emilia nie przepada za Dannym. Szczerze? Ja też jakoś za nim nie przepadam, jednak najbardziej irytuje mnie Kevin. Powinien zrozumieć dziewczynę i ją wspierać, a nie krytykować. Dodatkowo zamiast spędzić z nią czas, pojechał sam do Miami. Kompletny idiota.
Pozdrawiam, życzę dużo weny i czekam na next.
Mroczna
Dziękuję za wyrażenie twojej opinii.
UsuńPozdrawiam i dziękuję!
Sytuacja związana z Kevinem i Emilią w tym rozdziale jest nieco skomplikowana. Dokładnie nie wiem, po której stronie bym stanęła, gdybym miała wybierać. Rozumiem i jego i ją w tym przypadku.
OdpowiedzUsuńEmilia jest taką osobą, która mam wrażenie, że chciałaby pogodzić i uszczęśliwić cały świat, przy tym z kolei zapominając trochę o Kevinie. Co jest też głupie w pewnym sensie, ponieważ czeka na ustalenie daty ślubu, wie, że przeżywają trudny okres w swoim związku, a jednak nie skupia się na naprawieniu go, bardziej zajmując się sprawami rodzinnymi i przyjaciółmi. Rozumiem, że nie jest jej łatwo, jednak złość Kevina jeśli chodzi o to, rozumiem jeszcze bardziej.
Jeśli chodzi z kolei o Kevina, dziwię się, że tak na chama próbuje dostosować do siebie Emilię i nie liczy się z jej zdaniem. Zaplanował sobie coś bez uzgodnienia z nią i koniecznie musi tak być. Ogółem… zaplanować, a jeszcze to spełnić to są dwie różne sprawy, dlatego jestem w szoku, że na dodatek jeszcze sam pojechał do tego Miami!
Trochę nie rozumiem też Kevina pod tym względem, że już nawet dla świętego spokoju nie chce pobyć trochę z przyjaciółkami Emilii, ale też nie rozumiem tego, dlaczego ona robi o to tak wielki szum. Ach i jeszcze chciałam dodać, że Kevin był taki źle nastawiony do Lucie, a przecież kiedyś sam też z nią utrzymywał dobry kontakt!
Nie wiem czy nie namieszałam za bardzo i czy mnie zrozumiesz. xD
Co do samej Emilki, to rozumiem, że jest to opowiadanie i nie zawsze wszystko musi być zgodne z prawdą, jednak troszkę drażni mnie fakt, że jest taka znana i uważam, że troszkę za bardzo to przekolorowałaś. Przecież to tylko córka byłej już modelki, można by ją uznać jako celebrytkę, która w zasadzie teraz ani nigdy wcześniej nic sobą nie wnosiła w showbiznesie, dlatego nie rozumiem dlaczego jest nią takie zainteresowanie u mediów itp.
Co do relacji Emilki i Dannego to wydaje mi się, że ona tak w głębi duszy go polubiła, a chłopak wcale jej nie irytuje ani nic z tych rzeczy. Była ironiczna w stosunku do niego, to fakt, ale jakby faktycznie nie miała ochoty na robienie pizzy razem z nim i jego towarzystwo, to zaśmiałaby mu się w twarz zanim by odszedł i po prostu pojechała bez niego. Czuję, że ona sama przed sobą nie chce się przyznać, że on w pewien sposób jej zaimponował swoją osobą. Właśnie tak.
http://nothing-happens-by-chance-flyaway.blogspot.com/
miłego dnia. :)
Dobra, to tak po kolei.
UsuńMasz rację. Emilia próbuje uszczęśliwić wszystkich dookoła, a zapomina trochę o Kevinie. Za to on... no cóż. Jest jaki jest xD
I nie namieszałaś, bo wszystko rozumiem ;)
A co do tych mediów to zostaje jeszcze Kamil, który w dalszym ciągu odnosi sukcesy i chyba tyle mogę jak na razie napisać xD Później może zrozumiesz to zainteresowanie Emilią. Ale to w późniejszych rozdziałach ;)
Także życzę miłego dnia!
Kłótnia z Kevinem? Jego samotny wyjazd do Miami? Napięta atmosfera? Ach, ty mnie chyba kochasz ;d Nareszcie doczekałam się momentu, w którym "idealna" para się pokłóciła. Pewnie, dupku - jedź sobie sam do Miami, nie oświadczaj się swojej dziewczynie, która robi wszystko, żeby zadowolić wszystkich dookoła siebie. Miłego weekendu, gnoju -.-
OdpowiedzUsuńNo w końcu pojawiła się moja Lucie! Szkoda, że w takich okolicznościach, ale liczę, że w następnym rozdziale będzie weselej i dziewczyny zapomną o swoich smutkach :)
Danny, Danny, Danny... W dzisiejszym rozdziale moja opinia o nim jest podzielona, zrównoważona na "tak" i "nie". Chłopak musi się jakoś wykazać, aby przewyższyć pozytywną szalę mojej wagi, co jest niezwykle trudne. Jest miły, szarmancki, zabawny, wie co to sarkazm, ale jest w nim coś, co każe mi mieć do niego dystans.
Boże, ja jak ja przeżywam postacie! Jesteś naprawdę świetną pisarką!
Czekam na kolejny rozdział ;*
I zapraszam do siebie, na DL!
Widzę, że bardzo, ale to bardzo nie "trawisz" Kevina :D xD Ale to w sumie nic nowego, także tego... xD
UsuńLucie się pojawiła! A w następnym rozdziale, mogę zdradzić, że pojawi się znowu, ale w jakich okolicznościach itd to przekonasz się ;)
Dziękuję bardzo za komplement!
A do Ciebie wpadnę w wolnej chwili :*