Idąc w poniedziałek do szkoły, Emilia wyglądała jak z krzyża zdjęta: była blada, wyczerpana i wychudzona. Nie jadła kilka dni i chociaż czuła głód, po prostu nie potrafiła niczego przełknąć. Ciągle myślała o Bartku i Dagmarze. Miała tyle pytań, a ani jednej odpowiedzi. Dręczyły ją myśli, że to wszystko jej wina, że popełniła jakiś błąd.. Ale nie potrafiła wpaść, co takiego mogła zrobić. I dlaczego wyprowadzili się nic nikomu nie mówiąc? Naprawdę chciała z nimi porozmawiać, wszystko wyjaśnić i może pozostać chociaż dobrymi znajomymi ze względu na to, jak się do siebie przywiązali, ale nie było ku temu szans.
Janina bardzo martwiła się o wnuczkę. Chciała jakoś jej pomóc, ale Emilia zamykała się w sobie. Dopiero teraz starsza kobieta zdała sobie sprawę z tego, jak trudno jest wychowywać nastolatkę. Ona miała jedynie syna- Kamila, który dorastał w większości pod skrzydłami swojego ojca a jej męża.
Prawdziwym przyjacielem dla Emilii okazał się Jake, który prawie codziennie dzwonił do nastolatki. Potrafili przegadać ze sobą wiele godzin i wcale nie przeszkadzała im różnica czasu. Dziewczyna cieszyła się, że go ma, że ma komu się wyżalić i szczerze powiedzieć, co czuje. W rodzicach nie miała oparcia. Kontaktowali się rzadko, a jak już Emilia ograniczała się do ogólnych informacji, które im przekazywała. Wiedzieli jedynie, że Dagmara i Bartek wyjechali, ale nie mięli pojęcia w jakich okolicznościach to zrobili.
Mijały miesiące. Zielonka jeszcze długo była przygnębiona, czuła dziwną pustkę w swoim życiu, ale nie płakała tak często, jak to było na początku, a w końcu postanowiła zapomnieć o rodzinie Formańskich tak jak oni najwidoczniej o niej. Zapadli się pod ziemię i nikt nic o nich nie wiedział.
Żyjąc, Emilia nie rozpamiętywała już tego, co było kiedyś, jak jeszcze obok niej była Dagmara i Bartek. Starała się z całych sił, żeby tak było. Próbowała cieszyć się każdą chwilą i spędzać czas jak najlepiej. Wiedziała, że cały czas nie może tak stać w miejscu i rozpaczać, bo do niczego to nie prowadziło. Zakolegowała się z całkiem nowymi osobami i miała o wiele lepsze kontakty z ludźmi z jej klasy. Jednak mimo wszystko, wspomnienia czasami wracały i Emilia nic nie mogła na to poradzić. Nie mogła oszukać samej siebie, że wszystko jest wspaniale i że na dobre o nich zapomniała. Wystarczyło, że przechodziła obok bladoróżowego domu, który w międzyczasie został zaniedbany, chciało się jej płakać. Dlatego najczęściej wybierała drogę tak, żeby do domu wrócić z drugiej strony ulicy i nie musieć przechodzić obok tego budynku, nawet jeśli przez to miała iść naokoło.
- Cześć, wam- przywitała się, siadając przy jej stałym stoliku na stołówce, gdzie siedziała Klara, Olivia, Justyna, Kuba i nawet Dawid.
- Hej- odpowiedzieli chórem.
To z nimi teraz kolegowała się Emilia. Dobrze się ze sobą dogadywali, chociaż zaczynał ją irytować Dawid, a fakt, że patrząc na niego przypominała sobie Dagmarę, dobijał ją, ale dzielnie próbowała to ignorować. Nie mogła przecież go skreślić tylko dlatego, że podobał się jej byłej przyjaciółce.
- Niedługo nie wytrzymam- żaliła się Justyna.- Nienawidzę faceta mojej matki! Uważa się za lepszego, bo jest przystojny.
- Powinnaś się cieszyć, że
wreszcie sobie kogoś znalazła- zauważyła Klara, wkładając do buzi winogrono.
- Już wolałam, jak była sama. Wtedy chociaż się mną interesowała, a nie to co teraz. Ostatnio chciała pożyczyć ode mnie sukienkę! A przecież to logiczne, że się w nią nie zmieści!
- Przesadzasz- odezwał się tym razem Kuba.- Niektórzy mają o wiele większe problemy od twoich. Powinnaś się cieszyć, że twoja mama po tylu latach sobie kogoś znalazła. Ciesz się, że jest szczęśliwa.
Emilia nie włączyła się do rozmowy. Nie miała po prostu ochoty. W ciszy spożywała swój posiłek, udając, że ich słucha.
- A ty, Emilia?- dopiero kiedy usłyszała swoje imię, wyrwała się ze swoich własnych myśli. Spojrzała na Klarę pytająco, bo to ona zadała jej pytanie.
- Co ja?- nie rozumiała.
- Znowu odpłynęłaś.
- Przepraszam- bąknęła.- Możesz powtórzyć?
- Pytałam, czy idziesz z nami na zakupy po szkole.
- Och, jasne- uśmiechnęła się lekko.- Z wami zawsze.
- To świetnie!- Justyna klasnęła w dłonie.- W takim razie popołudnie mamy zarezerwowane na nasze kochane zakupy! Ale teraz lepiej chodźmy, bo się spóźnimy na lekcję- wstała od stołu w momencie, kiedy usłyszeli dzwonek.
Cała szóstka podniosła się i razem poszli do swoich klas, rozdzielając się dopiero na głównym korytarzu.
- Już wolałam, jak była sama. Wtedy chociaż się mną interesowała, a nie to co teraz. Ostatnio chciała pożyczyć ode mnie sukienkę! A przecież to logiczne, że się w nią nie zmieści!
- Przesadzasz- odezwał się tym razem Kuba.- Niektórzy mają o wiele większe problemy od twoich. Powinnaś się cieszyć, że twoja mama po tylu latach sobie kogoś znalazła. Ciesz się, że jest szczęśliwa.
Emilia nie włączyła się do rozmowy. Nie miała po prostu ochoty. W ciszy spożywała swój posiłek, udając, że ich słucha.
- A ty, Emilia?- dopiero kiedy usłyszała swoje imię, wyrwała się ze swoich własnych myśli. Spojrzała na Klarę pytająco, bo to ona zadała jej pytanie.
- Co ja?- nie rozumiała.
- Znowu odpłynęłaś.
- Przepraszam- bąknęła.- Możesz powtórzyć?
- Pytałam, czy idziesz z nami na zakupy po szkole.
- Och, jasne- uśmiechnęła się lekko.- Z wami zawsze.
- To świetnie!- Justyna klasnęła w dłonie.- W takim razie popołudnie mamy zarezerwowane na nasze kochane zakupy! Ale teraz lepiej chodźmy, bo się spóźnimy na lekcję- wstała od stołu w momencie, kiedy usłyszeli dzwonek.
Cała szóstka podniosła się i razem poszli do swoich klas, rozdzielając się dopiero na głównym korytarzu.
***
Kiedy Emilia wróciła do domu po bardzo udanych zakupach z dziewczynami,
wcale się nie zdziwiła, kiedy w kuchni zastała pana Zdzisława. Został on dość
częstym gościem w ich domu. Nastolatka szczerze się cieszyła, że jej babcia na
stare lata znalazła sobie bratnią duszę. Od śmierci dziadka dziewczyny, co było
sporo lat temu, Janina nie miała kogoś takiego.
- Dzień dobry- przywitała się,
wchodząc do kuchni.
- Witaj- odpowiedziała jednocześnie
Janina ze Zdzisławem.
Emilia postawiła swoje torby z
zakupami na podłodze przy drzwiach i weszła w głąb kuchni.
- Zjesz coś? Zrobiłam obiad- babcia
nastolatki wskazała na garnek.
- Może później- uśmiechnęła się miło.-
Kupiłam ci rękawiczki ogrodnicze- Emilia wyciągnęła przedmiot z jednej z trzech toreb.- Nadchodzi wiosna, więc mogą się nam przydać- mrugnęła do babci okiem.-
Już się nie wykręcisz i będziesz musiała się ze mną dzielić ogrodem.
- Och, dziękuję, Emilciu- Janina
przyjęła drobny prezent. Później z wahaniem spojrzała na wnuczkę, tocząc ze
sobą wewnętrzną walkę.- Myślę, że powinnam ci coś powiedzieć- zaczęła.
Emilia zmarszczyła czoło, opierając
się biodrem o blat kuchenny. Spojrzała najpierw na Zdzisława, a później na
Janinę. Oboje mięli poważne miny. Nastolatka poważnie zaczęła się bać.
- Mów- zachęciła.
Kobieta spojrzała na swojego
przyjaciela, a później wzrokiem wróciła na wnuczkę.
- Jakaś rodzina kupiła dom
Formańskich.
Serce Emilii przyspieszyło swoje obroty, słysząc nazwisko, o
którym przez ostatni czas starała się zapomnieć. Spojrzała na swoje palce,
bawiąc się nimi nerwowo. Ale później poczuła ulgę. Czystą ulgę i kompletnie
tego nie rozumiała.
- To chyba dobrze- bąknęła.
- Wszystko w porządku?- spytała z
wahaniem w głosie Janina. Bała się wspominać o tej rodzinie przy Emilii.
Wiedziała, jak ta cierpiała i nie chciała rozdrapywać ran.
- Jasne- powiedziała bez zająknięcia.
Czuła się naprawdę dobrze.
- Przyszedł do ciebie list- podeszła
do jednej z szafek i wyciągnęła białą kopertę, którą podała wnuczce.- Nie ma
adresu zwrotnego.
- Dziękuję- chwyciła kopertę i
posyłając zarówno babci jak i jej przyjacielowi uśmiech, opuściła kuchnię,
zabierając jeszcze ze sobą swoje zakupy.
Emilia poszła do swojego pokoju.
Usiadła na łóżku, torby kładąc przy biurku i spojrzała na kopertę. Zastanawiała
się, kto mógłby do niej napisać? Z pewnością nie rodzice, a jak już to
napisaliby adres zwrotny. Jake? To było niemożliwe. Wszędzie rozpoznałaby jego
niestaranne pismo. Rozdarła kopertę. Serce mało nie wyskoczyła jej z piersi,
kiedy zdała sobie sprawę, że zna ten charakter pisma. Niedowierzanie? Złość?
Radość? Sama nie wiedziała, co czuła.
Dagmara.
Z łomoczącym sercem zaczęła czytać.
Droga Emilio!
Nawet nie wiesz, jak dużo kosztowało mnie napisanie tego listu.
Wiele razy, gdy już miałam ci go wysłać, po prostu go spalałam. Nie miałam dość
siły, ale w końcu się odważyłam.
Wiem, że przez ten list mogę znowu Cię zranić, jak wtedy, gdy
powiedziałam, że nie jesteś moją przyjaciółką, ale chcę żebyś wiedziała, że
kłamałam. Zawsze nią będziesz, pamiętaj.
Pewnie chciałabyś spytać, dlaczego tak zrobiłam? Powód jest
prosty. Byłam kompletną idiotką. Myślałam, że w ten sposób mnie znienawidzisz i
nie będziesz cierpiała po naszym wyjeździe. Teraz wiem, że to było dziecinne i
żałuję, ale nie umiem cofnąć czasu.. niestety.
Specjalnie nie napisałam adresu zwrotnego. Dzięki temu, nie
będziesz miała szans się ze mną skontaktować. A jeżeli znajdziesz na to sposób,
to proszę cię, nie rób tego. Nie chcę żebyś znowu cierpiała. Przeze mnie. Może
i nasza przyjaźń przetrwałaby rozłąkę, ale byłoby to bardzo trudne. Chcę tego
nam obu oszczędzić.
Teraz pewnie mnie nienawidzisz. Masz nowych znajomych, a może nawet przyjaciół i
nie chcę niszczyć twojego życia, kiedy je sobie na nowo ułożyłaś. Wiem o
tym bardzo dobrze.
Obiecuję Ci, że już więcej się nie
zobaczymy. Jak już pewnie wiesz, usunęłam konta na wszystkich portalach
społecznościowych. To bardzo trudne, ale nie
mam innego wyjścia.
Emilia o tym wiedziała. Sprawdziła to od razu po wyjeździe
Bartka i Dagmary. Oboje usunęli swoje konta. Nie było szansy na kontakt z nimi
w żaden sposób..
Może
ten list nie jest najlepszy, ale wiesz, że nie byłam zbyt dobra z
polskiego.
Proszę cię tylko, ułóż sobie życie na nowo, tak jak ja, ale
nie zapominaj o mnie. Miej w sercu te wszystkie dobre chwile spędzone razem. Ja
na pewno ich nie zapomnę. Na zawsze będziesz w mojej głowie i sercu.
Przepraszam za wszystko,
Dagmara.
P.S. Nie kieruj się pieczątką na kopercie, bo to może tylko niepotrzebnie
zaprzątać twoją głowę. Byłam tam tylko przejazdem.
Emilia sięgnęła po kopertę. List został wysłany z Warszawy.
Nastolatka jeszcze chwilę siedziała, jak mumia na łóżku, patrząc
na list i czytając go kilka razy pod rząd. Nie wiedziała, co ma myśleć. Nagle
napadła ją złość. Cisnęła list i kopertę do szuflady na biurku i rzuciła się na
łóżko. Ale wtedy z jej piersi wydarł się szloch, a po chwili rozpłakała
się jak dziecko.
Dagmara nawet słowem nie wspomniała o Bartku, co z jednej
strony było dla Emilii lepsze, a z drugiej miała cichą nadzieje, czytając list,
że Dagmara wspomni coś o swoim bracie, ale skończyło się na jej głupiej nadziei. Po co Dagmara wysłała ten list? Żeby
zapewnić, że będzie pamiętała o Zielonce? Czy żeby na nowo zburzyć jej mur,
który zdołała wybudować po ich wyjeździe? Bo jeżeli chodziło o to drugie, udało
się jej. Emilia znowu płakała z jej powodu, chociaż obiecała sobie już nigdy
tego nie robić.
Przepłakała pół nocy. Przed zaśnięciem, Janina
sprawdziła co u niej- udawała, że śpi. Koło drugiej w nocy wstąpiła w nią dziwna
siła. Wstała, wycierając łzy z policzków i podeszła do okna, otwierając je na
całą szerokość. Do jej pokoju wpadł zimny powiew powietrza. Zadrżała, ale
zignorowała to. Usiadła na parapecie, opierając głowę o framugę okna. Popatrzyła
na pełnię księżyca i towarzyszące mu gwiazdy. „Trzeba żyć dalej” powtarzała
sobie jak mamrę.
Zapomnieć.
Otuliła się ramionami, czując chłód,
który do tej pory jej nie przeszkadzał. Musiała dać radę. Życie nie jest
proste, ale trzeba je wykorzystać jak najlepiej. Przyjechała do Polski, żeby
być nareszcie w pełni szczęśliwa, a jej szczęście przecież wcale nie kończyło
się na Dagmarze i Bartku. Miała babcię, znajomych, rodziców.. Teraz to dla nich
musi się podnieść i być silna. Doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że życie
jeszcze nie raz da jej po tyłku, a to tylko początek, dlatego nie mogła się
załamać na pierwszy pagórku, który ją spotkał, bo ma do pokonania jeszcze całe
góry.
Nasycona nową energią, wróciła do
łóżka, zamykając okno. Zanim zasnęła, uśmiechnęła się do siebie. Była dumna ze
swojej siły, którą w sobie odkryła. Ze spokojem zamknęła oczy i odpłynęła w krainę
snu.
***
Emilia spojrzała na kalendarz. Dwudziesty marca.. jej urodziny. Uśmiechnęła
się na tą myśl.
Kiedy poszła do łazienki i stanęła przed lustrem, śmiała się do siebie jak głupia. Patrzyła na nią w odbiciu lustra niebieskooka blondynka z włosami sięgającymi już za ramiona i zrozumiała, że ma siedemnaście lat, a nie szesnaście. Była rok starsza, co nie do końca do niej docierało. Kolejny powód, żeby zacząć wszystko od nowa jako siedemnastolatka.
Kiedy poszła do łazienki i stanęła przed lustrem, śmiała się do siebie jak głupia. Patrzyła na nią w odbiciu lustra niebieskooka blondynka z włosami sięgającymi już za ramiona i zrozumiała, że ma siedemnaście lat, a nie szesnaście. Była rok starsza, co nie do końca do niej docierało. Kolejny powód, żeby zacząć wszystko od nowa jako siedemnastolatka.
Kiedy ubrała się w malinową
sukienkę, sięgającą przed kolana, uśmiechnięta od ucha do ucha zeszła na dół,
gdzie czekała na nią Janina. Kobieta od razu złożyła jej życzenia prosto z serca i
wycałowała wnuczkę. Razem zjadły śniadanie i całe przedpołudnie spędziły na
tyłach domu, gdzie rozmawiały, siedząc na drewnianej ławce. Pogoda była
wyjątkowo ładna, co skutkowało u każdego bardzo dobrym humorem.
O czternastej umówiła się ze najbliższymi znajomymi w parku. Kiedy tam dotarła wszyscy byli wyraźnie podekscytowani. Olivia, Klara i Justyna jako pierwsze podeszły do niej i ją wyściskały z całych sił, składając życzenia urodzinowe. Później to samo zrobili chłopaki.
- Przepraszam, Emilia, ale muszę ci to zawiązać- Kuba pomachał jej przed oczami jakąś ciemną chustką- na oczach- dodał.
- Oooo, jak słodko. Zrobiliście dla mnie przyjęcie niespodziankę?- spytała Emilia, która od razu się domyśliła o co chodzi. W tym czasie Kuba zawiązywał jej materiał na oczach.
- No teraz to już nie jest niespodzianka- bąknęła Olivia. A miała nadzieję, że Emilia się nie domyśli.
Szli już kilka minut, kiedy Zielonka zaczęła robić się niecierpliwa. Co jakiś czas się potykała, ale z prawej strony asekurował ją Kuba, a z lewej Dawid, więc zapobiegali jej upadkom.
- Długo jeszcze? Gdzie idziemy?- pytania wydostawały się z jej ust z prędkością karabinu maszynowego.
- Nie bądź taka ciekawska- była to Justyna, która szła tuż za nią razem z Klarą i Olivią.
Emilia usłyszała brzęk otwieranych drzwi. Weszli do jakiegoś pomieszczenia, więc musieli już być na miejscu. Zielonka poczuła ekscytację. Nie mogła się już doczekać. Jej pierwsze przyjęcie urodzinowe- niespodzianka chociaż nie do końca.
- Gotowa?- Klara dotknęła jej ramienia.
Emilia szybko kiwnęła twierdząco głową, a opaska z jej oczu wylądowała na podłodze. Chwilę trwało zanim przystosowała się do światła. Wszyscy powitali ją gromkim „Wszystkiego najlepszego!”. Wszyscy to znaczy większa część jej klasy i kilku starszych znajomych. Stali w udekorowanej jadalni w domu Klary. Wielki stół, stojący teraz pod oknem, został nakryty białym obrusem, a na nim stał mały torcik, bukiecik, szklanki, talerze, napoje i przekąski.
Wszyscy po kolei podchodzili do dziewczyny i składali jej życzenia, a Emilia grzecznie dziękowała z uśmiechem na ustach. Po długiej kolejce osób z życzeniami, przyszedł czas na tort, ale zanim go pokrojono, wszyscy zaśpiewali Emilii symboliczne ,,Sto lat”. Prezenty, które dostała, ustawiała przy ścianie, żeby po imprezie je zabrać do domu.
Po skromnym poczęstunku, Dawid włączył wieżę stereo i zaprosił gości i solenizantkę do tańca. Wszyscy z chęcią wstali od stołu i wyszli na środek jadalni. Impreza zaczęła się rozkręcać, a wszyscy bardzo dobrze się bawili w tym Emilia, która czuła się naprawdę szczęśliwa, co nie zdarzyło się jej już od dłuższego czasu. Nie wiedziała tylko, czy było to spowodowane tym dniem, kiedy jest najważniejszą osobą w towarzystwie, czy po prostu dotrzymała danej sobie niedawno obietnicy i zaczęła z uśmiechem na ustach kroczyć przez życie. Miała jednak nadzieję, że zostanie w takim stanie o wiele dłużej.
O czternastej umówiła się ze najbliższymi znajomymi w parku. Kiedy tam dotarła wszyscy byli wyraźnie podekscytowani. Olivia, Klara i Justyna jako pierwsze podeszły do niej i ją wyściskały z całych sił, składając życzenia urodzinowe. Później to samo zrobili chłopaki.
- Przepraszam, Emilia, ale muszę ci to zawiązać- Kuba pomachał jej przed oczami jakąś ciemną chustką- na oczach- dodał.
- Oooo, jak słodko. Zrobiliście dla mnie przyjęcie niespodziankę?- spytała Emilia, która od razu się domyśliła o co chodzi. W tym czasie Kuba zawiązywał jej materiał na oczach.
- No teraz to już nie jest niespodzianka- bąknęła Olivia. A miała nadzieję, że Emilia się nie domyśli.
Szli już kilka minut, kiedy Zielonka zaczęła robić się niecierpliwa. Co jakiś czas się potykała, ale z prawej strony asekurował ją Kuba, a z lewej Dawid, więc zapobiegali jej upadkom.
- Długo jeszcze? Gdzie idziemy?- pytania wydostawały się z jej ust z prędkością karabinu maszynowego.
- Nie bądź taka ciekawska- była to Justyna, która szła tuż za nią razem z Klarą i Olivią.
Emilia usłyszała brzęk otwieranych drzwi. Weszli do jakiegoś pomieszczenia, więc musieli już być na miejscu. Zielonka poczuła ekscytację. Nie mogła się już doczekać. Jej pierwsze przyjęcie urodzinowe- niespodzianka chociaż nie do końca.
- Gotowa?- Klara dotknęła jej ramienia.
Emilia szybko kiwnęła twierdząco głową, a opaska z jej oczu wylądowała na podłodze. Chwilę trwało zanim przystosowała się do światła. Wszyscy powitali ją gromkim „Wszystkiego najlepszego!”. Wszyscy to znaczy większa część jej klasy i kilku starszych znajomych. Stali w udekorowanej jadalni w domu Klary. Wielki stół, stojący teraz pod oknem, został nakryty białym obrusem, a na nim stał mały torcik, bukiecik, szklanki, talerze, napoje i przekąski.
Wszyscy po kolei podchodzili do dziewczyny i składali jej życzenia, a Emilia grzecznie dziękowała z uśmiechem na ustach. Po długiej kolejce osób z życzeniami, przyszedł czas na tort, ale zanim go pokrojono, wszyscy zaśpiewali Emilii symboliczne ,,Sto lat”. Prezenty, które dostała, ustawiała przy ścianie, żeby po imprezie je zabrać do domu.
Po skromnym poczęstunku, Dawid włączył wieżę stereo i zaprosił gości i solenizantkę do tańca. Wszyscy z chęcią wstali od stołu i wyszli na środek jadalni. Impreza zaczęła się rozkręcać, a wszyscy bardzo dobrze się bawili w tym Emilia, która czuła się naprawdę szczęśliwa, co nie zdarzyło się jej już od dłuższego czasu. Nie wiedziała tylko, czy było to spowodowane tym dniem, kiedy jest najważniejszą osobą w towarzystwie, czy po prostu dotrzymała danej sobie niedawno obietnicy i zaczęła z uśmiechem na ustach kroczyć przez życie. Miała jednak nadzieję, że zostanie w takim stanie o wiele dłużej.
---------------------------------------------------------------------------------
Hej :D
Musiałam trochę przyśpieszyć akcję, żeby wszystko to nie ciągnęło się bez końca: sam smutek, ból itd. Zanudziłybyście się ;)
Wiem, że pewnie wszyscy się domyślili, dlaczego Dagmara i Bartek tak postąpili. Mimo tego listu praktycznie nic się nie zmieniło. A może coś jeszcze się wyjaśni, okaże? Zobaczycie później, czytając kolejne rozdziały :)
Rozdział nie jest długi, bo nie lubię takich pisać i wiem z własnego doświadczenia, że długie gorzej się czyta, więc dodaję krótkie. I chyba nikomu to nie przeszkadza, więc jak na razie nie zmieni się to ;)
Pozdrawiam i dziękuję za wszystko!
Hej :D
Musiałam trochę przyśpieszyć akcję, żeby wszystko to nie ciągnęło się bez końca: sam smutek, ból itd. Zanudziłybyście się ;)
Wiem, że pewnie wszyscy się domyślili, dlaczego Dagmara i Bartek tak postąpili. Mimo tego listu praktycznie nic się nie zmieniło. A może coś jeszcze się wyjaśni, okaże? Zobaczycie później, czytając kolejne rozdziały :)
Rozdział nie jest długi, bo nie lubię takich pisać i wiem z własnego doświadczenia, że długie gorzej się czyta, więc dodaję krótkie. I chyba nikomu to nie przeszkadza, więc jak na razie nie zmieni się to ;)
Pozdrawiam i dziękuję za wszystko!
Hej. :)
OdpowiedzUsuńNo ja albo jestem jakaś tępa albo nie wiem co tam ze mną jeszcze może być, bo nie domyśliłam się, co jest zerwania kontaktów z Emilką przez Bartka i Dagmarę.
Myślę, że list Dagmary jest zupełnie bez sensu. Równie dobrze mogła go nie pisać, skoro nie chciała utrzymywać dalej kontaktu.
Ale dobrze, że Emilia mimo wszystko znalazła sobie nowe grono znajomych, które stara się umilić jej czas, co można zauważyć nawet przy tym przyjęciu-niespodziance, które urządzili. Fajny pomysł, dzięki temu dziewczyna mogła choć na moment zapomnieć o Bartku i Dagmarze.
fatal--love.blogspot.com
ściskam i życzę miłego dnia.
Co do listu to się z tobą zgadzam. Równie dobrze mogła go nie pisać, ale napisała żeby, żeby Emilia wiedziała, że Dagmara uważa ją za swoją przyjaciółkę.
UsuńNie chciałam żeby Emilia tak ciągle cierpiała, więc stworzyłam jej znajomych :) Bo w końcu trzeba żyć dalej :)
Pozdrawiam.
Bardzo się cieszę, że Emilia znalazła nowych znajomych. Wiadomo, sparzyła się na Dadze i Bartku i już nie będzie jej tak łatwo zaufać, ale przynajmniej ma z kim porozmawiać i komu się wyżalić gdyby działo się coś złego. A może z czasem okaże się, że są lepsi od tamtych?
OdpowiedzUsuńDaga zachowała się głupio. Tak po prostu wyrzuciła Emilię ze swojego życia. I co z tego, że nadal uważa ją za najlepszą przyjaciółkę? Jest po prostu głupia i tępa. Nie chciała sprawiać przykrości Emilii? To powinna powiedzieć od razu, że wyjeżdża, że ich kontakt będzie rzadki, albo internetowy i już. Emilia przynajmniej nie zostałaby zmieszana z błotem! A tak? Zachowała się po prostu wrednie! A bartek jeszcze gorzej. Przecież był jej chłopakiem, najważniejszą osobą w życiu. A teraz tak po prostu zniknął.
Daga mogła sobie darować ten bezsensowny list. Tylko znowu sprawiła przykrość. A to, że nie podała adresu było po prostu wredne. Tak się nie robi!
Dziękuję za Twój komentarz u mnie!:* Nie przejmuj się, nie każdy pisze długie komentarze;) A dla mnie najważniejsze jest to, że się starasz;)
Ściskam;*
Hah jakie emocje co do Dagmary i Bartka xd Postąpili głupio. Chyba każdy tak sądzi. Na całe szczęście Emilia znalazła nowych znajomych i może dzięki temu łatwiej jej będzie zapomnieć o Dagmarze i Bartku?
UsuńŚciskam :*
Fajnie, że Emilia ma nowych znajomych, którzy pamiętają o jej urodzinach i robią coś dla niej.
OdpowiedzUsuńOch.. Jak ja nienawidzę fałszywych przyjaciół. Moim zdaniem właśnie taka jest Dagmara. Tutaj niby się z nią przyjaźni, potem kończy przyjaźń, a na końcu twierdzi, że nadal jest jej przyjaciółką.
Rozdział świetny, czekam na next.
Pozdrawiam
Mroczna
Cieszę się że rozdział się podobał.
UsuńPozdrawiam :)
fajnie, ze Emilia znalazlam nowych przyjaciol, fakt, troche sie zawiodla na Bartku i Dadze, wiec ciezko teraz jej bedzie komus zaufac :/ ale i tak fajnie
OdpowiedzUsuńpopieram Ruda :)
Daga i Bartek zachowali sie po prostu podle. a Daga mogla sobie darowac ten list -.-
a tak w ogole, to ja jestem chyba jakas tempa, bo nie domyslilam sie dlaczego oni wyjechali :(
No cóż... nie każdy musiał się domyślić xd A każdy chyba myśli tak samo o Dagmarze i Bartku...
Usuń