piątek, 20 czerwca 2014

Rozdział 19


   Serce nastolatki mało nie wyskoczyło z jej piersi. Waliło jak oszalałe pomimo jej prób uspokojenia się. Przecież ona nie miała ciotki! A przynajmniej nie przypominała sobie kogoś takiego.. Ale z drugiej strony prawie nie pamiętała nikogo z rodziny ze strony swojej matki jedynie dziadków, ale ich twarze widziała w głowie jak za gęstą mgłą. W domu Emilia nigdy nie znalazła żadnych zdjęć i nieraz zastanawiała się, czy Sara je celowo aż tak dobrze ukryła, czy po prostu ich nie było w Nowym Jorku? Mimo to nigdy o nie nie zapytała swoją matkę.
   - Emilka.. jesteś tam?- usłyszała w słuchawce.
   - T... tak, jestem- zająknęła się. "To są jakieś żarty" pomyślała.- To musi być pomyłka. Ja nie mam ciotki..
   - Masz- usłyszała po drugiej stronie.- Jeżeli jesteś Emilia Zielonka to wszystko się zgadza.
   Nastolatka westchnęła, opadając na swoje łóżko.

   - Mam na imię Joanna- powtórzyła, jakby to miało pomóc Emilii coś sobie przypomnieć.
   Ale jej nic nie mówiło to imię... do czasu. W pewnej chwili coś się jej przypomniało. Pamiętała dziewczynkę o takim imieniu z jednego ze zdjęć jakie miała w swoim albumie z czasów, kiedy mieszkała w Polsce. Spytała o nią kiedyś Sarę, a to wytłumaczyła jej, że owa dziewczynka przychodziła się do nich z nią bawić. Okłamała ją?
   - Jak to możliwe...- mruknęła.
   - Jestem młodszą siostrą twojej mamy, Sary.
   - To są żarty, prawda?
   Kobieta po drugiej stronie westchnęła.
   - Naprawdę jestem twoją ciocią. Uwierz mi-jej głos był coraz bardziej zdesperowany.   Emilia nie wiedziała, co ma zrobić. Nie miała pewności, czy ta kobieta, jak się okazało, Joanna, nie robi sobie głupich żartów, ale nie mówiła jakby tak było. Zielonka odniosła wrażenie, że jest całkiem poważna.. jakby jej zależało na tym, żeby uwierzyła.
   - A może.. może pani to jakoś udowodnić?- spytała niepewnie, chociaż w głębi duszy już jej uwierzyła. Jednak nie mogła pojąć, dlaczego Sara ją okłamywała..
   - Mogę, oczywiście, że mogę- odpowiedziała od razu.- Sara na drugie imię ma Monika, ale nienawidzi go i mało osób o tym wie- miała rację.- Nawet prasa nie ma o tym pojęcia. Miała jedno zdjęcie, jak jej głowa utknęła w domku dla lalek, kiedy miała dziesięć lat. Do tej pory nikt nie wie, jak ona to zrobiła- zachichotała.   To wszystko była prawda. Najprawdziwsza prawda. Historia z domkiem dla lalek była nieraz przyczyną wielu żartów w rodzinnym gronie.
   - Wiem bardzo dużo. Chyba nie myślisz nadal, że kłamię?
   - Wierzę ci- powiedziała cicho Emilia, a pod jej powiekami pojawiły się łzy. Miała ciocię, o której przez jej całe siedemnastoletnie życie nie wiedziała.
   Joanna słyszalnie odetchnęła z ulgą.
   - Tak bardzo się cieszę... Sara nie powiedziała ci o mnie?
   - Nie, nie powiedziała- pokręciła przecząco głową, czego nie mogła zobaczyć kobieta.- Dlatego nie wierzyłam..
   - Przykre. Dopiero wczoraj dowiedziałam się, że jesteś w Polsce, Emilko. Może chciałabyś nas odwiedzić? Babcia i dziadek też bardzo by się ucieszyli.
   Emilia zawahała jej. W końcu nie znała ich, ale z drugiej strony bardzo chciała to zmienić. Wiele razy w swoim życiu zastanawiała się, jak wygląda jej rodzina, dziadkowie, a teraz miała okazję się o tym przekonać.
   - Z chęcią przyjadę.
  

***

   Pociąg był prawie pusty. To nie to, co w sezonie. W przedziale Emilia siedziała sama. Gdy ruszył, nastolatka patrzyła bezmyślnie w okno. Przed oczami migały jej drzewa, domki jak z zapałek, biegające zwierzęta. Od swojej rozmowy z Joanną nie myślała o niczym innym jak o tym, że Sara ją okłamywała przez tyle lat. Nie potrafiła sobie tego wszystkiego ułożyć w głowie. Dlaczego to zrobiła? Chciała zadzwonić do matki, ale zrezygnowała z tego pomysłu. Nie chciała kolejny raz się  z nią kłócić chociaż było to nieuniknione, o czym wiedziała. Jednak najpierw chciała porozmawiać ze swoją ciotką na żywo, z którą dość długo rozmawiała przez telefon. Polubiła ją prawie od razu i żałowała, że wcześniej nie dowiedziała się o jej istnieniu. Wieczorami siadała w fotelu w salonie i zastanawiała się, jak wygląda Joanna? Wyobrażała sobie ją jako blondynkę, taką jaką jest Sara. Akurat ten gen Emilia odziedziczyła po rodzinie matki. W końcu złapała się na tym, że przypasowuje Aśkę do młodszej kopii Saty. Po prostu nie potrafiła inaczej jej sobie wyobrazić.
   Z zamyślenia wyrwał ją głos konduktora.  
   - Bileciki do kontroli.
   Podała mu. Przyglądał się przez chwilę wręczonej mu rzeczy, a następnie przedziurkował bilet, oddając go z powrotem. Wyszedł, zostawiając za sobą smugę papierosowego odoru, przez co nastolatka zmarszczyła nos.    Kiedy Emilia wysiadła, poszła na przystanek autobusowy. Wsiadła i kupiła bilet, następnie siadając na wolnym miejscu. Nie jechali zbyt długo, bo nagle droga się skończyła, a dalej był tylko żwir. Popatrzyła zdziwiona przez szybę.
   -Tu musi pani wysiąść- zwrócił się do niej kierowca.- Dalej nie zajeżdżam.
   Dziewczyna posłusznie wstała, zabierając walizkę. Gdy miała już wychodzić, wyciągnęła z kieszeni dżinsów kartkę, na której miała napisany adres babci i dziadka, i spytała kierowcę, jak daleko to jest.
   - Musi pani iść ta drogą dobre dwa kilometry- burknął, wskazując palcem drogę gruntową. 
   ,,No to ładnie” pomyślała dziewczyna, wychodząc z autobusu. W tej chwili wcale się nie dziwiła matce, że postanowiła stąd uciec.
   Takiej drogi nastolatka nie widziała już dawno. Wysypana piachem, miękka, w której zapadały się buty. Mimo to dziewczyna ruszyła po niej pewnym krokiem. Słyszała tylko szum wiatru i widziała kołyszące się sosny. Nic, tylko to i pola. Po jakichś piętnastu minutach na chwilę przystanęła, rozglądając się dookoła siebie w momencie, kiedy jej włosy rozwiał powiew świeżego wiatru. Uśmiechnęła się sama do siebie, wznosząc głowę ku górze. Poczuła jak cały świat zwalnia, kiedy tak po prostu patrzyła na białe puchy chmur na jasnoniebieskim niebie. Taki drobny gest a odprężył ją i była gotowa na dalszą drogę. Jednak nie śpieszyła się. Szła wolno, niosąc walizkę i dziękowała sobie, że nie wzięła zbyt wielu rzeczy, które teraz musiałaby dźwigać.
   Dziewczyna ponownie 
zaczęła mieć obawy. Przecież po prawie czternastu latach miała zobaczyć swoją rodzinę. Bała się, że ich nie pozna, że jej nie zaakceptują, będzie czuła się u nich źle i wszystkie jej wyobrażenia tego dnia posypią się w gruz.
   Po czterdziestu minutach, Emilia wreszcie doszła. Nie było żadnego znaku, że zaczyna się wieś tylko zaczęły się zabudowania i… ulica. Emilia przyspieszyła kroku i nareszcie mogła postawić walizkę na ulicy i ją ciągnąć dzięki małym kółkom na spodzie.
   Nie mogła uwierzyć. To miejsce tak bardzo różniło się od tego, gdzie mieszka. Nie mówiąc już o Nowym Jorku, który teraz wydawał się jej tak bardzo odległy..
   Wszędzie było pusto. Tylko pod małym sklepikiem głównie mężczyźni, którzy nie mieli co ze sobą zrobić, siedzieli na ławkach. Gdy podeszła do nich, aby spytać, jak dojść do domu swoich dziadków, oderwali butelki od ust.
   - Musi panienka iść do końca ulicy i to będzie ostatni dom na prawo- odpowiedział jeden z nich, dziwnie na nią patrząc.
   Szybko podziękowała i weszła do sklepu. 
Było tam chłodno, klimatyzacja działała. Sklep wypchany był po brzegi chipsami i jogurtami. Emilia kupiła butelkę wody mineralnej i paczkę sezamków i ruszyła dalej, żeby jak najszybciej dojść do celu.
   Dom Bieloników wyglądał jakby nie był odnawiany, odkąd Zielonkowie wyjechali. Był prawie identyczny, jak na jedynym zdjęciu, które Emilia miała w Nowym Jorku. Na murze gdzieniegdzie zaczęła schodzić już farba, ale drabina oparta o ścianę i w połowie położona nowa blacha na dachu świadczyły o rozpoczętych remontach. 
   Emilia weszła na podwórko. Stanęła na chwilę, wpatrzona w budynki gospodarcze mieszczące się z tyłu parceli, gdy usłyszała za sobą skrzypiący głos. 
   - Czego pani tu szuka?
   Odwróciła się gwałtownie. Za nią stała starsza pani w niebieskiej chustce na głowie. 
   - To prywatna posesja- dorzuciła.- Moja.
   Emilia od razu ją poznała, z czego była zdziwiona, ale cieszyła się. Jej babcia, Krystyna, najwyraźniej jej nie rozpoznała, bo  nastolatka miała wrażenie, że ona jej zaraz czymś przywali. 
   - Dzień dobry- przywitała się grzecznie ze słyszalnym akcentem, a rysy twarzy kobiety złagodniały.- Byłam zaproszona, więc..
   - Emilka?- przerwała jej, przyglądając się twarzy Zielonki.
   -Tak, to ja- skinęła głową.
   - Przepraszam.. na początku cię nie poznałam- powiedziała, niepewnie podchodząc do wnuczki. Następnie przycisnęła ją do swojej piersi. Po paru sekundach odchyliła się na szerokość ramion.- Jesteś tak bardzo podobna do...- zawahała się- Sary. Jesteś śliczna- zachwycała się, gładząc ją po włosach.
  - Dziękuję- Emilia niepewnie się uśmiechnęła. Sytuacja była co najmniej dziwna. W końcu nie codziennie poznaje się własną babcię.
   Krystyna zaprosiła ją do domu.
   Było tam o wiele lepiej niż na zewnątrz. Tu dom był zadbany; nowe meble, podłogi, ładnie pomalowane ściany. W kuchni stał, także odnowiony kaflowy piec, na co Emilia nie mogła się napatrzeć. Cóż.. dawno nie widziała czegoś takiego. Dom miał trzy pokoje, małą łazienkę i kotłownię. Najwyraźniej piec kaflowy służył już tylko jako ozdoba.    
- Gdzie jest dziadek?- spytała Emilia, kiedy usiadła z babcią przy kubku herbaty. Chciała go poznać jak najszybciej.
   - Pojechał z sąsiadem do lasu- wyjaśniła Krystyna.- Nie spodziewałam się ciebie tutaj dzisiaj. Myślałam, że przyjedziesz na weekend. 
   - Na samym początku taki był plan, ale chciałam przyjechać jak najszybciej.
   - Jak ci się u nas podoba?- trudno było im normalnie rozmawiać. W powietrzu ciągle unosiło się zdenerwowanie. 
  - Cóż…- Emilia nie wiedziała, jak odpowiedzieć.- Jest… tak trochę…- podrapała się po karku- pusto. I nie ma ulicy- dodała.- Musiałam iść drogą polną- nie skarżyła się.
    - Ależ jest- kobieta zmarszczyła czoło.- A którędy ty tutaj przyjechałaś?    - Autobus zatrzymał się przy jakiejś drodze gruntowej, a kierowca powiedział, że dalej nie zajeżdża- wzruszyła lekko ramionami, upijając łyk ciepłej herbaty.   - Pewnie trafiłaś na Wiesława- westchnęła.- To stary zrzęda. Chciał pewnie zaoszczędzić, więc wysadził cię po tej stronie…
   W tym momencie na podwórko wjechał biały samochód. Krystyna wyjrzała zza firanki i uśmiechnęła się szerzej, wychodząc na zewnątrz. Emilia nie wiedziała, czy ma iść za nią, czy czekać. Po bardzo krótkim namyśle wstała i ruszyła w stronę drzwi, ale zatrzymała się w korytarzu. Nie chciała się narzucać. Lekko wychyliła się i dzięki sporej sparze w drzwiach, których nie zamknęła jej babcia, widziała, co dzieje się na zewnątrz.
   Za samochodu wysiadła kobieta o blond włosach, a zaraz za nią jakiś mężczyzna. Kobieta z tylnego siedzenia pojazdu wyciągnęła nosidełko z małym dzieckiem w środku i podeszła do Krystyny.
   - Witaj, mamo- przywitała się, całując ją w policzek.
   Emilia zastygła w miejscu. Ten głos.. I powiedziała do jej babci "mamo", więc nastolatka nie miała już wątpliwości, że to Joanna. bez większego zastanowienia wyszła na zewnątrz.
   - Popatrz, Asiu, kto tu jest- Krystyna złapała ją za dłoń, kiedy do niej podeszła.- To nasza Emilka!- dziewczyna uśmiechnęła się nieśmiało. Cała trójka patrzyła na nią jak na obrazek. Joanna podała swojemu, jak się domyśliła Emilia, mężowi nosidełko z bobasem w środku i zrobiła w jej kierunku krok.
   - Emilka..- uśmiechnęła się szeroko, a w jej oczach stanęły łzy.
   Szybkim krokiem zamknęła dystans między nimi, mocno przytulając do siebie swoją siostrzenicę. Na początku Zielonka nie odwzajemniła uścisku. Czuła się dziwnie. Przytulały ją osoby, których teoretycznie nie znała! Jednak po chwili także objęła ją ramionami. To z nią tak długo rozmawiała..   - Nie wierzę- wymamrotała Joanna w jej włosy.- Nie mogę uwierzyć, że tu jesteś, że cię widzę.. Jestem Aśka, twoja ciocia.
   - Poznałam po głosie- przyznała cicho Emilia.
   Joanna odsunęła się od niej na niewielką odległość, przyglądając się jej. Teraz Emilia także miała możliwość dokładnie przypatrzyć się swojej.. cioci. Wcześniej jedyne co rzuciło się jej w oczy to blond włosy, a teraz... przeżyła szok! Zrobiła okrągłe oczy, przyglądając się kobiecie stojącej przed nią.
   - Coś mam na twarzy?- spytała Aśka z uśmiechem.
   - Nie.. tylko.. chcę ci się przyjrzeć- wymamrotała Zielonka, nadal na nią patrząc.
   Joanna była najnormalniej w świecie trochę starszą wersją Emilii i jednocześnie młodszą Sary! Dosłownie! Zielonka dostrzegła w niej podobieństwo do samej siebie, ale przede wszystkim do swojej matki. Wiadome było od zawsze do kogo przydała się Emilia, ale nie sądziła, że jest aż tak podobna do rodziny swojej mamy, a przez małą różnicę wieku między nią a Joanną było to jeszcze bardziej widoczne.
   - Jesteś taka jak mama- mruknęła w końcu Emilia.
   Aśka zaśmiała się w głos.
   - Właśnie myślałam o tym, jak bardzo jesteś podobna do Sary i równocześnie do mnie. To mój mąż, Krzysiek i syn, Filip- przedstawiła szybko mężczyznę z dzieckiem, jakby dopiero sobie o nich przypomniała. Pierwszy z nich uśmiechnął się do Emilii, co odwzajemniła.
   - Miło mi- nastolatka skinęła w jego kierunku głową.
   - Mi również. Dobrze jest poznać cię osobiście, a nie wysłuchiwać zachwyceń mojej żony o twojej osobie- uśmiechnął się szerzej.
   Krystyna zaprosiła wszystkich do domu, z czego z chęcią skorzystali.
   - Między tobą  a mamą jest spora różnica wieku- zauważyła Emilia, kiedy siedzieli w największym z pokoi, tym z telewizorem.
   - Tak..- przyznała.- Miałam tylko dziewięć lat, kiedy wyjechaliście.
   Emilia szybko obliczyła, że Joanna ma dwadzieścia trzy lata, więc rzeczywiście dużo mniej niż Sara.
   - Nigdy 
nie próbowaliście się jakoś skontaktować z moimi rodzicami?- chciała dowiedzieć się wszystkiego, czego nie powiedziała jej Sara.   - Próbowaliśmy. Wysyłałam 
do was listy. Byłam mała, tęskniłam za siostrą. Sara odpisywała mi na wiadomości, wysyłała co jakiś czas zdjęcie. Jednak skończyło się to, kiedy się przeprowadziliście z Brooklyn’u na Manhattan. Od tamtej pory kompletnie nie miałyśmy kontaktu. Odcięła się od nas. Z czasem wasza rodzina stała się dla nas rodziną Zielonków z gazet- posmutniała.- Kupowałam każdą gazetę, gdzie była Sara i przyklejałam jej zdjęcia na ścianach do czasu aż nie skończyłam szesnastu lat- lekko się uśmiechnęła.- Czytałam każdy artykuł o was. To był jedyny sposób, żeby dowiedzieć się, co się u was dzieje.
   Emilia przez chwilę się nie odezwała, myśląc o tym wszystkim.
   - Mama po prostu odcięła mnie od rodziny..
   - Pewnie miała jakieś powody- wtrącił Krzysiek.
   - Nie!- zaprzeczyła szybko.- Nie miała powodów!
   - My też nie byliśmy święci- Krystyna właśnie weszła do pomieszczenia, niosąc tacę z zaparzoną herbatą w dzbanku i szklanki.- Julek, twój dziadek, powiedział jej w złości, że jak wyjedzie nie ma po co wracać, więc mogła to przyjąć na poważnie.
   - Dlaczego to zrobił?
   Joanna razem ze swoją mamą na zmianę opowiadały Emilii jak Julian był zły i nie do końca przemyślał całą sytuację. Nie chciał po prostu, żeby jego córka wyjechała, myślał, że w ten sposób ją zatrzyma, co spotkało się z odwrotnym skutkiem. Później wiele razy żałował swoich słów, ale nie mógł nic zrobić, a na początku nawet nie chciał. Miał swoją dumę i postanowił, że pierwszy nie odezwie się do swojej córki, co ciągnęło się do dziś.
   Kiedy Emilia leżała wieczorem w łóżku, myślała o wszystkim, co powiedziała jej babcia, ciocia, ale też i Sara. Kiedyś nastolatka uparła się, że chce wiedzieć coś o swojej rodzinie i matka opowiedziała jej co nieco o dziadkach.
   Emilia wyciągnęła swoją komórkę i szybko wystukała wiadomość tekstową do Sary.

Myślałaś, że się nie dowiem, że mam ciocię? Więc wyobraź sobie, że jestem teraz u babci Krysi i dziadka, a w pokoju obok jest ciocia Asia z mężem i synkiem. Nie mogę zrozumieć, dlaczego to zrobiłaś.. Okłamałaś mnie.

   I wysłała.
   Rano, kiedy weszła do kuchni, wszyscy siedzieli już przy stole. P
rzywitała się, usiadła obok Joanny i popatrzyła na małego Filipka, który leżał wywijając małymi nóżkami w wózku. On także na nią popatrzył. Miał śliczne brązowe oczka, które odziedziczył z pewnością po Krzyśku. 
   - Jak chcesz, możesz go wziąć- usłyszała ciotkę.
   Emilia spojrzała na nią niepewnie.
   - Mogę?
   - Jasne! To twój brat.
   Dziewczyna powoli wzięła chłopczyka i usiadła ponownie na krześle, a Filipa usadziła sobie na kolanach. Był słodki. 
   - Ile ma miesięcy?
   - Sześć. Emilka, nie bądź bardzo zła na Sarę. Ona… ona po prostu taka jest.
   - Bezczelnie mnie okłamała. Gdyby nie ty, mogłabym nigdy nie poznać własnej rodziny- znowu poczuła budującą się w niej złość.. 
   - Proszę cię tylko, żebyś spróbowała ją zrozumieć.
   - Jej nie da się zrozumieć- kiedy Emilia to powiedziała, usłyszała jakieś głosy, dobiegające z korytarza.
   - Chodź. Poznasz jeszcze kogoś.
   Aśka wzięła Filipa od Emilii i poprowadziła ją do wspomnianego pomieszczenia, gdzie na samym środku stał siwy mężczyzna, który właśnie ściągał buty z nóg. Joanna podeszła do niego i przedstawiła Emilię. Też jej nie poznał. Na początku był w lekkim szoku, ale później podszedł do niej bliżej.
   - Jesteś taka podobna do Asi..- zauważył.- Bardzo podobna.
   Emilia zerknęła w stronę swojej cioci. Ta uśmiechnęła się do niej.
   - Pewnie ta sytuacja jest dla ciebie bardzo trudna.
   - Trochę tak, ale całe moje życie było trudne. W końcu żyłam przy samej Sarze Zielonka- uśmiechnęła się lekko.
   - Rozumiem- pokiwał wolno głową.
   Krystyna zaprosiła wszystkich do stołu na śniadanie, więc zasiedli w kuchni, rozmawiając.

***

   Po południu Emilia sprawdziła swój telefon. Miała wiadomość od Sary, więc szybko ją odczytała.

Myślałam, że tak będzie lepiej, ale jakim prawem tam pojechałaś? Nie miałaś naszego pozwolenia. Emilio Weroniko Zielonka, nie możesz robić, co tylko chcesz tylko dlatego, że jesteś tak daleko. Masz nas o wszystkim informować. Żądam tego!
 
   W Emilii aż zagotowała się krew. teraz to ona była tą winną? Miała dość zachowania swojej matki.

   A od kiedy ty się tak mną interesujesz? Nigdy cie nie obchodziło, co robię. Musiałaś znaleźć jakiś pretekst, żebyś to ty nie była ta winna, prawda? O, nie. Nie tym razem. Jesteś podłą egoistką! Okłamywałaś mnie przez tyle lat! Odcięłaś mnie od rodziny! Przez ciebie ich nie znałam! Pokłóciłaś się z dziadkiem, i co? Nawet nie mówił tych wszystkich słów na serio. Chciał tylko, żebyście zostali. Mogliście po prostu porozmawiać.
   Zawiodłam się na was.


    Była bardzo zła, ale też chciało jej się płakać. W ostateczności położyła się na łóżku w swoim tymczasowym pokoju i zaczęła płakać w poduszkę, zastanawiając się, dlaczego trafiła jej się taka matka. Emilia tak bardzo chciała mieć kochającą, wyrozumiałą rodzicielkę, która przytuliłaby ją, pocieszyła, ale nie. Sara wolała jeszcze na nią nakrzyczeć. Niestety, ale rodziców się nie wybiera…


--------------------------------------------------------------------------------------------------------


Chciałabym tylko napisać, że bardzo dziękuję za wszystkie komentarze. Może nie jest ich dużo, ale cieszę się bardzo z każdego. Nie kazałam nigdy na siłę komentować, bo dla mnie jest to głupie, ale miło mi jak już ktoś to robi. Nie zamierzam nigdy wprowadzać czegoś takiego jak, np. 10 komentarzy= nowy rozdział, bo moim zdaniem jest to zmuszenie do komentowania, a tego robić nie chcę. Wiem, że mimo że nie wszyscy komentują rozdziały, to je czytają i to z tego się cieszę najbardziej, że w ogóle ktoś to wszystko czyta.
 Na samym początku bałam się, że nikt nie będzie czytał tego opowiadania.. Może potwierdzić to @Nutka_13 , której chciałabym BARDZO podziękować, że jest ze mną od samego początku :* DZIĘKUJĘ!!!
Dobra, nie zanudzam.
Serdecznie pozdrawiam i jeszcze raz bardzo dziękuję wszystkim!



18 komentarzy:

  1. Świetny! Jestem dumna z Emilki, że odważyła się powiedzieć Sarze co myśli. Szkoda mi tej dziewczyny.. Tak nie znać własnej rodziny.. Nie wiem jak ja bym się zachowała w jej sytuacji i nie chcę wiedzieć. Czekam z niecierpliwością na kolejny <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W sumie to ja też nie wiem jakbym sie zachowywała, ale myślę, że podobnie jak Emilia xd
      Cieszę się, że się podobał, a następny za tydzień :)

      Usuń
  2. Emi jesteś moje guru ! xD nie lubie Sary -,- okłamywać swoja córke przez prawie całe zycie.... czekam na kolejny <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba nikt nie lubi Sary xd
      Serdecznie zapraszam na kolejny :)

      Usuń
  3. Świetny rozdział czekam na następny. Ja bym też tak zareagowała.

    OdpowiedzUsuń
  4. No, mogę potwierdzić xD i nie ma za co :* @Nutka_13

    OdpowiedzUsuń
  5. zapraszam---http://wciazczekamnatwojeslowo.blogspot.com/
    +świetny blog :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Emilka z pewnością była bardzo zaskoczona telefonem od rzekomej cioci. To nie jest łatwa sytuacja ani dla niej, ani dla rodziny od strony jej mamy. Dobrze postąpiła, że pojechała odwiedzić rodzinę. Tylko nie rozumiem, jaki cel miała jej mama mówiąc, że nie miała siostry. :x
    Przepraszam, że tak krótko, mam strasznie zły czas, musi minąć dużo czasu żeby zebrała myśli na coś lepszego. -.-

    fatal--love.blogspot.com
    ściskam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nigdy nie przepraszaj, że komentarz jest za krótki lub coś w tym stylu. Doceniam każdą wyrażoną opinię i nie ma znaczenia czy jest długa czy krótka.
      Ściskam :*

      Usuń
  7. Szkoda mi Emilii, sama nienawidzę, gdy ktoś mnie okłamuje. A ją okłamała jedna z najważniejszych osób. No bo jeśli nie matce, to komu można najbardziej ufać i wierzyć?
    Rozdział oczywiście świetny i czekam na next
    Pozdrawiam i życzę weny
    Mroczna
    PS.U mnie nn

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No cóż... Sara ma dość trudny charakter ale kocha swoją swoją córkę na swój sposób...
      Cieszę się że ci się podobało.
      Także pozdrawiam :)

      Usuń
  8. Nie dziwię się, że Emilia zareagowała w ten sposób. W końcu nikt z nas nie lubi być okłamywany, a Sara robi to wręcz nagminnie. Ja również nie lubię tej kobiety. Nie zachowuje się jak kochająca matka, a raczej jak osoba, która ma ze sobą jakiś problem. Bo jak inaczej wyjaśnić jej zachowanie? Jest bardzo zapatrzona w siebie i egoistyczna, ale to co zrobiła teraz, przewyższyło wszystko inne. Jak mogła nie powiedzieć córce o dziadkach, o cioci? Przecież to jej rodzina! Nawet jeśli Sara pokłóciła się z ojcem, to co zrobiła jej siostra? Potrzebowała jej, było jej źle. A Sara ją tak po prostu porzuciła. Jaka wina Asi w tym była?
    Ale najbardziej zdenerwowała mnie tymi mailami. Nawet w tej sytuacji nie potrafiła przyznać się do błędu. Nawet tutaj musiała znaleźć powód by nakrzyczeć na Emilię i wrzucić z siebie winę. Kurde, jak by było świetnie gdyby to Aśka okazała się mamą Emili;D No ale niestety, pozbawiłas mnie złudzen mówiąc o jej wieku.

    Ściskam i pozdrawiam;)
    A w wolnej chwili zapraszam na rozdział do siebie;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak jak już pisałam wyżej. Sary chyba nikt nie lubi i jest jaka jest xd
      No a mamą Emilii wiadomo że nie jest Asia ;)
      Mogę jedynie zdradzić, że Sara jeszcze coś ukrywa, co wyjawi się w przyszłości :)
      Pozdrawiam a na rozdział do ciebie z chęcią wpadnę :)

      Usuń
  9. Jak Sara mogła nie poinformowac swojej córki o tym, że ma ciocie? Pewnie od dziadków też ją specjalnie wyizolowała... Co za wredna i egoistyczna kobieta! Szczerze współczuje tej dziewczynie. Za kolorowo w życiu nie ma...
    Dobrze, że zgodziła się na to spotkanie, tak właśnie myślałam, że nie odstąpi w poznaniu swojej rodziny, a na pewno będzie o wiele milsza od tej, którą bliżej zna ;).
    Filip jest uroczy *.*. Uwielbiam małe dzieci są takie słodkie.
    Sara mnie zdenerwowała. Co z tego, że jej córka pojechała do babci bez jej zgody? Przecież się nią nie interesowała, a teraz, jak już wszystko wyszło na jaw, nagle zaczeła się nią interesować?
    Właśnie też wychodzi z tych rozdziałów, że Sara ma jakiś sekret, ale on nie przeszkadza jej przecież w normalnym wychowaniu córki. Ona chciałaby zaznać trochę ciepła...
    Wredna kłamczucha, żeby tak swoje dziecko okłamywać -,-.
    Pozdrawiam!
    Amy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślisz jak pewnie każdy kto przeczytał ten rozdział ;p i się wcale nie dziwię xd
      Także pozdrawiam :)

      Usuń