piątek, 27 czerwca 2014

Rozdział 20

   Emilia u dziadków była do niedzieli. Spędziła tam bardzo miło czas. Codziennie przyjeżdżała Joanna z synkiem, ale już bez męża, bo ten był w pracy. Dwa razy ciotka zabrała dziewczynę do swojego mieszkania w mieście. Były razem w kinie i na zakupach, co doprowadziło do tego, że bardzo się do siebie zbliżyły. Podczas jej pobytu babcia pokazywała Emilii, jak prowadzi się gospodarkę, ale dla niej była to czarna magia. Sara nie zadzwoniła, chociaż mogła. Nastolatka nawet przestała się nią przejmować i cieszyła się  z chwil spędzonych z drugą częścią rodziny, którą musiała dopiero poznać.
   Kiedy Emilia wysiadła z pociągu, na peronie czekała na nią Janina. Dziewczyna uśmiechnęła się szeroko, witając się z babcią. Przez całą drogę do domu opowiadały sobie nowinki. Młodsza z nich o swojej rodzinie, z którą tak wspaniale spędziła ostatnich kilka dni, a staruszka o nowej mieszkańcach ich ulicy.
    - To bardzo miła rodzina- Janina jęknęła, siłując się z kierownicą.- Maja trzy córki w tym dwie bliźniaczki. Są jak dwie krople wody! Mają na imię chyba Ania i Anita, a ta młodsza, może ma pięć lat, na pewno nie więcej, K…- zamyśliła się-  Kornelia- przypomniała sobie.- Bardzo miłe dziewczynki.
   - Pan Zdzisław cię odwiedzał?- spytała Emilia, wchodząc do kuchni, gdzie postawiła torbę i zaczęła buszować po lodówce.
   Janina lekko się zaczerwieniła, a nastolatce zachciało się śmiać.
   - Tak, był tu kilka razy- bąknęła w odpowiedzi.- Zostaw to- zdzieliła Emilię ścierką po dłoniach, kiedy dziewczyna chciała wyjąć z lodówki ciasto.- Najpierw obiad.
   Dziewczyna chciała pomóc, ale Janina była bardzo upartą osobą. Nie mając wyjścia, Emilia poszła do swojego pokoju, rozpakowała się i zadzwoniła do Klary z pytaniem, czy dałaby jej swoje notatki z lekcji. Koleżanka zgodziła się od razu i zaproponowała nawet, że wszystko jej wytłumaczy. Jakiś czas później w jej drzwiach stanęła Klara, Olivia i Justyna. Pierwsze dwie usiadły na łóżku, Emilia w fotelu, a Justyna na dywaniku na podłodze. Klara wyciągnęła ze swojej torby zeszyty. Emilia zrobiła to samo i zabrała się za przepisywanie notatek.
   - A więc, opowiadaj- Olivia usiadła po turecku.
   - Ale co?- spytała Emilia, nie odrywając oczu od zeszytów. Chciała mieć już to z głowy.
   - O twoim wyjeździe.
   - Było fajnie. Moja ciocia jest boska. Nie dość, że śliczna, mądra to jeszcze kochana. Ma synka, Filipka i męża Krzyśka, ale z nim prawie nie rozmawiałam. Prawie ciągle jest w pracy. A dziadkowie tez nie są źli. Dla nich to też była dziwna sytuacja, tak jak dla mnie- ciągle pisała.- Doiłyście kiedyś krowę?- podniosła wzrok na koleżanki.
    Dziewczyny popatrzyły na nią jakby z byka spadła.
   - Nie- odpowiedziały chórem.
   - A ja tak- wróciła do swojej poprzedniej czynności.-Trochę to dziwne, ale można się przyzwyczaić- wzruszyła ramionami.
   - Doiłaś krowę?- spytała Justyna, jakby chcąc się upewnić, czy dobrze usłyszała. Zrobiła przy tym bardzo zabawną minę.
   - Tak- Emilia się zaśmiała i zamknęła zeszyt. Następnie wzięła kolejny i zaczęła przepisywać do swojego.
   - Nie kopnęła cie ani nic?- Klara nie mogła uwierzyć.
   - Sama się na początku bałam, ale nic mi się nie stało. Jestem cała i zdrowa.
   - Wiesz ile osób się o ciebie pytało?- temat zmieniła Olivia.
   - Nie wiem- Emilia nadal nie odrywała wzroku od zeszytów.
   - Oj, uwierz. Dużo. Między innymi Dawid, Kuba, nawet Rafał… Dziewczyno, masz powodzenie.
   - Nie przesadzaj. Ale chwila… Dawid?- Emilia podniosła jedną brew do góry.
   - Tak, Dawid. On nawet dopytywał się o szczegóły.
   Blondynka pokiwała jedynie wolno głową na znak, że przyjęła to do wiadomości.
   -  Tak w ogóle to Dawid zerwał z Baśką- Justyna zawsze o wszystkim wiedziała.
   - To było do przewidzenia- bąknęła Klara.- Czy on był kiedykolwiek z dziewczyną dłużej niż miesiąc?
   - No raczej nie- wiedziała to nawet Olivia.
   - Przestańcie o nim w końcu gadać- Zielonka zamknęła kolejny zeszyt.- Co on was tak interesuje?
   - Nie interesuje- przyznała Justyna.
   - Em, powiedz mi, czy tobie tak serio żaden z nich się nie podoba?- Klara nie dawała za wygraną.
   - To dla mnie bardzo dobrzy koledzy. Pomijając Dawida, bo jego nie mogę znieść- przyznała.- Nie wiem czy chcę teraz wplątywać się w jakieś związki…
   - Stara wieża…- bąknęła Olivia, a Emilia skarciła ją wzrokiem.- No co? Mówię prawdę. Przecież już o tym rozmawiałyśmy- wzruszyła ramionami.
   - Dobra, koniec tematu- przerwała Justyna, a Emilia odetchnęła w duchu i zabrała się za dalsze przepisywanie notatek, kiedy tematy rozmów zeszły na całkiem inne tory.
   Wieczorem do Emilii zadzwoniła Joanna, żeby spytać o podróż. Chciała też dowiedzieć się, czy do jej siostrzenicy odzywała się Sara. Nie rozmawiały długo, ale ta rozmowa wystarczyła, żeby Zielonka poczuła się o wiele lepiej. Nie mogła uwierzyć, że ma tak wspaniałą ciocię, jaką była Joanna. Już zdążyła ją pokochać pomimo, że spędziły ze sobą tylko kilka dni. 

***
   - Wróciłaś- Emilię zagadną Kuba na jednej z przerw w szkole. Stał z Dawidem, z którym najwidoczniej się zakolegował.
   - Wróciłam- przytaknęła, stając przed nim.
   - Słyszałem od dziewczyn, że próbowałaś nowych rzeczy.. na przykład dojenie krowy- zaśmiał się cicho.
   Dawid nadal się nie odzywał.
   - To całkiem normalna czynność na wsi- wytłumaczyła. Chciała próbować wszystkiego. W Nowym Jorku nie miała takiej możliwości.
   - Nawet gospodarka?- w końcu odezwał się Dawid.
   - Jak ci coś przeszkadza, to nie musisz słuchać. Wcale się nie wstydzę, że pomagałam dziadkom przy zwierzętach- burknęła w jego stronę. Coraz bardziej ją irytował.
   - Ale krowa?- powiedział, jakby to było coś bardzo nienormalnego. Emilia miała ochotę dać mu w twarz jak nigdy wcześniej.
   - Tak, krowa. To jest normalne zwierze. Nie wiem o co ci chodzi- zmrużyła oczy.
   - Przecież ona jest taka… taka…
   - I pomyśleć, że to ja jestem z Nowego Jorku- bąknęła.
   - Wiesz.. my nigdy nie mieliśmy takiej okazji- Kuba nie chciał doprowadzić do kłótni.
   - Ja do tej pory też nie. Wecie co?- nie miała zamiaru się z niczego tłumaczyć, a tym bardziej patrzeć na Dawida.- Idę do dziewczyn- pomachała im nad głowami innych. Olivia i Klara siedziały na ławkach kilka metrów od nich.- Widzimy się później- odwróciła się na pięcie i podeszła do koleżanek.
   Zaczęła się zastanawiać, co za ludzie ją otaczają? Uważała, że praca na gospodarce jest niemalże taka sama jak praca chociażby w biurze. Oczywiście, że robiło się coś całkiem innego, ale i to i to było równie potrzebne, a Dawid patrzył na nią, jakby sprowadziła na świat kosmitów. Och, jak ona go nie mogła znieść.

***
   Kiedy Emilia wróciła ze szkoły Janiny nie było. Wspominała coś rano, że pojedzie zrobić jakieś badania i odwiedzi swoją znajomą, z którą podobno nie widziała się lata. Dziewczyna poszła do swojego pokoju i odrobiła lekcje. Nie było tego dużo. Kiedy sprawdziła swój telefon miała dwa nieodebrane połączenia wykonane jeszcze kiedy była w szkole, więc musiała nie słyszeć. Numeru nie znała, więc nie oddzwoniła. Później wzięła kilka książek pod pachę i zeszła na dół. Rozłożyła je na dywanie w salonie i zaczęła się uczyć, leżąc na brzuchu. Miała chwilę ciszy, więc postanowiła to wykorzystać. Dopiero dzwonek telefonu wyrwał ją z transu. Komórkę zostawiła w pokoju, więc zanim dobiegła sygnał brzmiał po raz któryś.
   - Halo?- odebrała z zadyszką.
   - Dzień dobry- powiedział niski głos.- Mówi młodszy posterunkowy Borsuk. Czy rozmawiam z panią Emilią Zielonka?
   - Tak to ja- przytaknęła.
   Chrząknął.
   - Dzwonię, bo zdarzył się wypadek- zawiesił na chwile głos.- Zna pani Janinę Zielonka?
   - To moja babcia…- mówiąc to, czuła, jak oblewa ją zimny pot.- Czy coś się stało?
   - Pani Janina miała wypadek i została przewieziona do szpitala. Jest w ciężkim stanie- policjant zakaszlał.
   Emilia była jak sparaliżowana. Komórka wypadła jej z ręki. Poczuła, że straciła czucie we wszystkich kończynach. Usłyszała głos:,, Halo? Czy pani tam jest?”. Z wielkim wysiłkiem podniosła telefon z podłogi.
   - Jestem.
   - Dobrze się pani czuje? Proszę podać adres, zaraz przyjedzie radiowóz.
   - Nie jest mi potrzebny radiowóz- wymamrotała, kończąc połączenie.
   Upadła na łóżko. Nie do końca docierało do niej to, co własnie usłyszała. Jej babcia w szpitalu? Miała wypadek? Nagle ogarnęło ją poczucie winy. Janina nie należała już do młodych osób, a ona pozwoliła jechać jej tak daleko samej! Teraz nie mogła sobie tego wybaczyć. Nawet nie zdała sobie sprawy z tego, że się rozpłakała. Podniosła się i drżącymi rękami wystukała numer do Kamila. Nie przebrzmiał nawet jeden sygnał. Odebrał bardzo zdenerwowany.
   - Wiem już Emilka. Dzwonili do mnie z policji- słyszała, jak nerwowo przełyka ślinę.- Widocznie zawiadomili wszystkich, których miała w komórce. Przylecę pierwszym samolotem do Polski. Jestem już na pokładzie. Nie martw się, będzie dobrze. Dzwoniłem już do Tomka. Przyjdzie po ciebie i razem pojedziecie do szpitala. Nie płacz tylko- po policzkach dziewczyny płynęły łzy pomimo, że chciała się uspokoić.- Będzie dobrze. Dasz sobie radę. Muszę kończyć, kochanie. Samolot za chwilę będzie startował.
   - Dobrze, tato- odpowiedziała drżącym głosem. Tylko na tyle było ją stać. Rozłączyła się spakowała kilka rzeczy, które mogły być potrzebne Janinie w szpitalu. Piżamę, szlafrok, szczoteczkę do zębów, bieliznę.
   Jakiś czas później siedziała w samochodzie Tomasza. Jechali w milczeniu, pomijając kilka podstawowych pytań mężczyzny. Na tylnym siedzeniu siedział, także w ciszy, Zdzisław. Jechali bardzo szybko i dziewczyna nie prosiła o zwolnienie, bo chciała być jak najszybciej na miejscu. Na ich nieszczęście natrafili na korki. Z ust Tomka wyrwało się kilka przekleństw, za co szybko przeprosił. I tak zamiast dwóch godzin jechali prawie cztery, a Emilię aż roznosiło ze złości. Wszystko było przeciwko nim!
    Kiedy w końcu dojechali, na miejscu był już Kamil, co trochę zdziwiło Emilię. Z Nowego Jorku leci się samolotem co najmniej osiem godzin, a on był tam po czterech. Ale nie chciała się nad tym zastanawiać i podbiegła do ojca, obejmując go bez słowa. Tomasz podał mu dłoń, witając się "po męsku".
   - Kiedy przyjechałeś?- spytała przez łzy, nie odrywając się od klatki piersiowej ojca. Wcale się nie przejmowała faktem, że moczyła jego drogą koszulę.
   - Niedawno - pogładził ją po włosach. Tak długo się nie widzieli..
   - Gdzie ona jest?- spytała Emilia gwałtownie.
   - Na OIMIE- odpowiedział Kamil załamanym głosem.- Jej stan jest ciężki, a z powodu jej wieku jest gorzej. 
   - Chcę ją zobaczyć- nastolatka popatrzyła prosto w jego oczy.
   - Nie można- Kamil pokręcił głową.- Tylko przez szybę.
   Dziewczyna zaczęła jeszcze bardziej płakać. Nagle Tomek chwycił ją za rękę i poszli w stronę jasno oświetlonej dyżurki. Nie pytała, po co tam idą. Nie miała na nic siły. W pomieszczeniu siedział za biurkiem lekarz z bardzo zmęczonymi oczami. 
   - Panie doktorze, to wnuczka pani Janiny- przedstawił ją Tomek.- Właśnie przyjechała i bardzo chciałaby zobaczyć babcię.
   - Proszę, tylko na chwilkę- szlochnęła. 
   - Ta doba będzie kluczowa- odezwał się łagodnie lekarz.- Można tylko przez szybę- był bardzo widocznie zmęczony i najwyraźniej chciał już wrócić do domu i odpocząć.
   - Proszę, tylko na chwilę- prosiła błagalnym głosem. Nie widziała dokładnie, bo przez łzy obraz stał się zamazany, ale nie interesowało ją nic innego jak babcia.
   Lekarz westchną. 
   - Tylko parę sekund.
   Na sali słychać było tylko szum aparatury. Emilia całkowicie nie poznała Janiny. Była jak mumia- cała w bandażach. 
   Nadszedł kolejny szloch. Stała tak przy łóżku i strasznie chciała dotknąć dłoń Janiny, ale wiedziała, że nie może. Chciała ją przytulić jak jeszcze dzień wcześniej, ale było to niemożliwe. Tak bardzo się bała...
   Z sali wyciągnął ją Tomek. 
   Na korytarzu wciąż siedział Zdzisław i Kamil z głowami opartymi o ścianę. Ich oczy utkwione były w jeden punkt.
   - Jak to się w ogóle stało?- szepnął Tomasz do Kamila, siadając na krześle obok.
   - Nie wiem tego, ale wiem, że na pewno wina tego grata, który dla mamy miał taką wartość sentymentalną!- wybuchł, mówiąc o samochodzie jego matki.- Mógł sobie mieć, ale nie musiała nim jeździć. Tyle razy chciałem jej kupić nowy samochód, ale ona się upierała..- miał wyrzuty sumienia, że nie postawił na swoim.
   - Tato- Emilia położyła swoją dłoń na jego ramieniu- nie krzycz, proszę. 
   - Jak mogę nie krzyczeć? A z tobą, droga panno, muszę poważnie porozmawiać, ale nie jest to ani czas, ani miejsce.
   - Ale ja nic nie zrobiłam- zaczęła się bronić.
   - Nie podnoś głosu- upomniał ją.- Zrobiłaś. Pojechałaś tam bez naszej zgody…
   - Tato, a nie uważasz, że to wasza wina? To wy odcięliście mnie od rodziny- oburzyła się.
   - Nie zmienia to faktu, że powinnaś była nas spytać.
   - Mama by mi nie pozwoliła jechać.
   - A ja? Ja chyba miałbym coś do powiedzenia- zauważył.
   - Z tobą nigdy nic nie wiadomo- oparła się o jego ramię.
   - Jeszcze o tym porozmawiamy- bąknął.
   - Jak znalazłeś się tutaj tak szybko?- spytała, czując zmęczenie.
   - Byłem akurat w Madrycie na spotkaniu.. Całe szczęście. Nie zniósłbym tych ośmiu godzin w samolocie..
   Dalej nastolatka nie usłyszała, co mówił, bo zasnęła.
   Obudził ją hałas. Ktoś kogoś wołał i pośpieszał. Cała czwórka zerwała się na równe nogi. Zamieszanie było na OIM-ie. Podbiegli do szyby. Dwie pielęgniarki i lekarz szamotali się przy łóżku Janiny. Z przerażeniem skierowali wzroki na wykres pracy serca. Linia była prosta… Emilia zemdlała. 

25 komentarzy:

  1. Babcia Janina?! Matko Boska :(((( . Rozdział świetny, ale smutny :*

    OdpowiedzUsuń
  2. "16-letnia Emilia, która jest polką, mieszka w Nowym Jorku. Nie miała szans na normalne życie, bo jej mamą jest znana modelka, a tatą bizmesmen z kilkoma firmami. Zmienia się to jednak, gdy rodzice pozwalają jej wyjechać na jakiś czas do Polski, do babci. Jest to całkiem inny świat niż ten, w którym żyła do tej pory. W Polsce ludzie lubią ją za to jaka jest, a nie za to czyją jest córką. Zyskuje tam przyjaciółkę i... miłość. A może to tylko zauroczenie? Czy Emilia zostanie w Polsce, czy wróci do dawnego życia?
    no-rain-norainbow.blogspot.com" -> A może by tak Polką, co?(Pierwszy wers;) )

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej.
    Zacznę może od tego, że z tą krową to faktycznie mocno przesadzone, żeby aż tak się dziwić, że podjęła się jej wydojenia. Podejrzewam, że ja też na jej miejscu byłabym zirytowana, że powstała z tego taka sensacja, o ile w sumie w ogóle bym to zrobiła, bo nie wiedząc czemu boję się krów. xD
    Końcówka jest smutna. W życiu Emilki naprawdę ostatnio bardzo dużo się dzieje. Nie to, że straciła przyjaciółkę i chłopaka, dowiedziała się o istnieniu cioci i miała możliwością porozmawiania z dziadkami, pokłóciła się z matką, to jeszcze ten nieszczęsny wypadek! I to jest właśnie dowód na to, że jak się pierdzieli to dosłownie wszystko.
    Mam nadzieję, że mimo, że na ekranie pojawiła się linia prosta, wskazująca na to, że serce Janiny przestaje bić, jednak lekarzom uda się przywrócić jego akcje i jakimś cudem, pod czujnym okiem specjalistów kobieta wydobrzeje. Jej śmierć byłaby ciosem dla wielu osób. Ja nie chcę wierzyć w to, że już nie żyje. Wciąż mam nadzieję, że jednak wszystko wróci do normy. W końcu jest taką pozytywną postacią, a Emilka ją kocha!

    fatal—love.blogspot.com
    ściskam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej.
      Co do krowy to moim zdaniem też troche głupio wyszło że tak się dziwili, ale to są tacy ludzie.. wybredni? Nie wiem jak to określić xd
      A jeśli chodzi o życie Emilii to prawda. Dość dużo się dzieje i śwętą prawdą jest że ,,jak się pierdzieli to dosłownie wszystko" :).
      Także ściskam :*

      Usuń
  4. Zastanawiam się nad sensem wnerwiania człowieka o zwierzę. W końcu żyjemy nadal w czasach, że mleko zanim trafi do domów to biorą je od krowy. Jeśli, więc ktoś nie koniecznie ma rodzinę rolniczą, a nawet ktoś z rodziny ma fabrykę mleczarską to mógł mieć z tym styczność. Takie powtarzanie tematu może być nie tylko drażniące, ale i jeśli ktoś nie ma dystansu pewnie i bolesne.Czasem nie wszyscy myślą o kimś poza sobą, a to rodzi różne uczucia. W dodatku np. dla takiego Księcia Edward'a z "Książę i ja" przykładowo. Stała się ta czynność nowym odkryciem, czymś czego nigdy wcześniej nie robił. Zapraszam do mnie na wiersze filmowe

    OdpowiedzUsuń
  5. Na wstępie muszę powiedzieć, że troszkę czasu zajęło mi zapoznanie się z całą historią. Postać Emilii jest dosyć... prosta. Moim zdaniem od samego początku, dziewczyna nie ma łatwego życia. Kłótnie z rodzicami, okrywanie sekretów, fałszerstwo dookoła. Życie blondynki pokazuje innym, iż życie nie jest kolorowe, co moim zdaniem jest u ciebie bardzo dużym plusem. Nie lubię zbyt przekoloryzowanych historii - są niewiarygodne.
    Odnośnie rozdziału 20, muszę powiedzieć, że był smutny; tak, końcówka naznaczyła cały wpis. No weź, Babcia Janina? Nie wierzę, że to piszę, ale mam nadzieję, że będzie pogrzeb (lolz), ponieważ na takich wydarzeniach zazwyczaj dochodzi do kluczowych rozmów i działań. U ciebie też tak będzie? Przekonamy się :)
    Życzę powodzenia w dalszym pisaniu i mam nadzieję, iż zawitasz kiedyś do mnie :)
    Tak z ciekawości, ile masz lat?
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Starałam się od samego początku, żeby cała historia nie była taka sztuczna. Ktoś mi nawet kiedyś napisał że jest taka po prostu ludzka :)
      Co do Janiny to przekonasz się w następnym rozdziale ;)
      Z chęcią w wolnej chwili zajrzę do ciebie. Mam 15 lat :)
      Pozdrawiam.

      Usuń
  6. No i jestem:D Nie spałam do 1 w nocy, żeby nadrobić rozdziały:P Ale wcale nie żałuję, jestem bardzo szczęśliwa, że odwiedziłam tego bloga :)
    Masz bardzo ciekawy pomysł na tego bloga, od samego początku mnie zaciekawiłaś i nawet nie wiem kiedy doszłam do ostatniego rozdziału i zdziwiłam się, że nie chce mi się przewinąć dalej:P Piszesz tak...normalnie, a jednocześnie wyjątkowo XD Po prostu to co się tam dzieje może się przytrafić każdemu, jest jakby wzięte z życia, bardzo mi się to podoba ;)
    Nie rozumiem takiego zachowania Bartka i Dagmary...myślę, ze zachowując się w ten sposób skrzywdzili Emilke 10000 razy mocniej, niż jakby powiedzieli jej prawdę. Szczerze jej współczuję, cały czas dostaje, że tak powiem po tyłku. Myślę, że w końcu należy jej się szczęście.
    Mam nadzieję, że jej babcia nie umrze. To bardzo wyjątkowa kobieta i bardzo ważna dla Emilki.
    Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział i życzę dużo weny♥
    Obserwuję;*
    Ściskam - Lilly <3

    http://loveeorfriendship.blogspot.com/
    Zapraszam na kolejny rozdział <3
    Może skomentujesz i zaobserwujesz;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak jak pisałam wcześniej.. od samego początku staram sie żeby cała ta historia nie była taka sztuczna. Chcę aby każdy mógł postawić się na miejscu każdego z bohaterów. Dziękuję za opinię, a do ciebie zajrzę w wolnej chwili ;)
      Pozdrawiam.

      Usuń
  7. Cześć ;)
    Przeczytałam wszystko i mi się bardzo spodobało
    Macz fajny styl pisania
    Czekam na next
    Ps. Zapraszam na 15 http://aquasenshi.blogspot.com/2014/06/15-serce-kamie-gowa-nas-zwodzi.html

    OdpowiedzUsuń
  8. Biedna Emilia... Mam nadzieję, że z jej babcią bedzie wszystko dobrze, ale mam złe przeczucia patrząc na to, ze jej serce przestało pracować... Współczuje jej, ponieważ jej babcia chyba najbardziej ją kochała z całej rodziny. Matka przejmowała się tylko sławą, ojciec pracował i nie miała, jak z nim porozmawiać, a drugą połowę rodziny poznała dopiero teraz... Z Janiną była chyba najbardziej związana.
    Fajnie, że jej koleżanki przyszyły do niej, a babcia okazała sie naprawdę w porządku :). Tylko jedna rzecz mnie zastanawia, a mianowicie dlaczego wszyscy dziwili się, że doiła krowy? I oczywiście po co jej przyjaciółki rozpuściły plotki o tym? Tak bardzo jest to dziwne? To było akurat dla mnie nie zrozumiałe :D. To moim zdaniem nie jest dziwne, ale Ty tworzysz.
    Rozdział był dla mnie za długi. Nie jestem przyzwyczajona do tak dużej ilości tekstu. Dlatego tak późno komentuje, jakoś nie mogłam się przemóc, gdy zobaczylam tak długo rozdział :D.
    Zyczę udanych wakacji!
    Amy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda że Emilia była najbardzuej chyba związana z Janiną.
      A co do długości rozdziałów to ten był taki długi wyjątkowo. Następne takie długie nie powinne być ;)
      Tobie też życzę udanych wakacji :)

      Usuń
  9. piękne <3 kiedy kolejny?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się że się podobał a następny raczej w piątek, w najgorszym wypadku w sobotę :)

      Usuń
  10. Świetny, chociaż smutny, czekam na następny. Życzę dużo weny. Przepraszam Cię, że nie przeczytałam w piątek ale się pakowałam, a później nie miałam kiedy. Pozdrowienia z zachmurzonego Rzeszowa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się że ci się podobał. Nie przepraszaj że nie skomentowałaś ;) Także pozdrawiam, a zachmurzone jest chyba wszędzie. U mnie teraz leje :(

      Usuń
  11. Hej ;*
    I jestem, wreszcie, bo już myslałam ze nie ogarne blogów.
    Smutku trochę zawarłas w tym rozdziale, ale nie zawsze musi być pieknie i kolorowo jak w bajce, prawda? Hehe.
    pozdrawiam.

    pokoj-1408

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawda, że nie musi być kolorowo, bo chyba w żadnym życiu tak nie jest...
      Pozdrawiam

      Usuń
  12. Dziwię się, że z powodu wydojenia krowy powstała wśród znajomych Emilii taka sensacja. No ludzie, co w tym dziwnego? Dziewczyna bardzo dobrze to skomentowała. Ona powinna się dziwić, bo pochodzi z wielkiego miasta, a nie oni. Bez przesady xD Czy kumple naprawdę uważali ją za jakąś tępą barbie, która zrobi wszystko byle się tylko nie ubrudzić? Oby nie, bo należałaby im się ostra bura za to!

    Bardzo przejęłam się stanem babci. Polubiłam tą kobietę i nie spodziewałam się, że możesz szykować taką tragedię. Tym bardziej, że na początku rozdziału była mowa o tym samochodzie. A tu nagle taka przykra niespodzianka! Bardzo żal mi Emilii. Babcia była dla niej wszystkim. Opiekowała się nią znacznie bardziej i lepiej niż własna matka i ojciec. Interesowała się nią, słuchała o jej problemach. I co będzie teraz? Emilia wróci do Nowego Jorku? Tli się we mnie jeszcze nadzieja, że lekarze zdołają ją uratować. Biegnę do nastepnego;)

    OdpowiedzUsuń