piątek, 17 października 2014

Rozdział 7


   Lecąc samolotem, Emilia nie mogła się doczekać, kiedy zobaczy Katarzynę, Tomasza i Zdzisława, u których zawsze się zatrzymywała, gdy przyjeżdżała do Polski. Nie widziała ich już dość długo, bo aż rok. Zdzisław był kiedyś bardzo bliskim przyjacielem jej zmarłej babci, Janiny.
   Odprawa w Polsce trwała krótko i kiedy weszła na salę, zaczęła rozglądać się w poszukiwania znajomych osób. Poinformowała ich, że przyjeżdża.
   Chwilę później zobaczyła Tomasza, syna Zdzisława i jego żonę, Kasię. Byli szczęśliwym małżeństwem od trzech lat.
   - Witamy w Polsce!- niemal krzyknął Tomek i przytulił Emilię, która następnie to samo zrobiła z Kaśką.
   - Cześć, wam. Nie zmieniliście się prawie w ogóle- spojrzała na czarnowłosą Kasię i od lat się niezmieniającego Tomka.
   - Za to ty bardzo się zmieniłaś- ruszyli w stronę wyjścia.
   Przez całą drogę powrotną opowiadali sobie nowinki. Kiedy dojechali, Emilia nie mogła uwierzyć własnym oczom. Nie poznała domu Kwaśniewskich.
   Parter, garaż na trzy samochody, tarasowo ułożone grządki oświetlone były wiszącymi pięknymi lampionami.
   - Tak, wiemy. Zaszaleliśmy z tym remontem- powiedział Tomek, podchodząc do drzwi frontowych.
   - Nie lubicie zbędnych ozdóbek i właśnie tak go wyremontowaliście- skomentowała Emilia, nadal się rozglądając.
   - Mówisz tak, bo jeszcze nie widziałaś wnętrza- bąknęła Katarzyna. Widocznie nie była zadowolona z wyglądu własnego domu.
   Tomek otworzył drzwi i zaprosił gościa do środka, biorąc od Emilii jej walizkę.
   Z korytarza widać było jadalnię z tapetą w duże kwiaty i dywanem w czerwone róże, zakrywającym podłogę z ciemnego drewna. Salon zastawiony 
był meblami z ciemnego drewna. Pod oknem stała czerwona kanapa i stolik, a na przeciwległej ścianie wisiał telewizor plazmowy. W rogu widniał wielki stół z sześcioma krzesłami.
   - Zaskakujące zestawienie- skomentowała Emilia.
   - Zaskakujące? Ohydne- prychnęła Kaśka.- Nie było mnie w domu jakiś czas i proszę co zrobił mój kochany mąż. To wszystko miało wyglądać całkiem inaczej- pożaliła się.
   - Nie jest tak źle.
   - Przyznaj rację, ten remont to niewypał. Nie musisz owijać w bawełnę. Chcesz coś zjeść?- spytał Tomek, otwierając drzwi do kuchni. Tego co Emilia tam zobaczyła, nie spodziewała się kompletnie. Meble w kuchni były czerwono- białe  z czarnymi dodatkami, a ściany  purpurowe i kiedyś dość przestronne pomieszczenie wydawało się jeszcze mniejsze niż było w rzeczywistości.
   - Nie. Pójdę wziąć prysznic. Hmm.. macie coś przeciwko czerwonemu kolorowi?- spytała.
   - Te meble miały być inne- pożaliła się ponownie Kasia i opadła na krzesło.- Całkiem inne i nie czerwone!- dodała.
   - A gdzie wujek?- spytała Emilia, zmieniając temat. Mówiła tak na Zdzisława.
   - Przyjdzie później. Jest u siebie w domu- Zdzisław mieszkał naprzeciwko dawnego domu babci Emilii, a  Tomek i Katarzyna na drugim końcu ulicy.
   - Dobrze. Więc ja pójdę się odświeżyć- Emilia ruszyła w stronę schodów, zabierając po drodze walizkę.
   - Nic się nie bój. Piętra nie remontowaliśmy!- krzyknął za nią Tomek, a ona się zaśmiała.
   Zgodnie z tym co powiedział Tomasz, piętro było w stanie nienaruszonym. Wciąż było tam miło i przytulnie. Emilia weszła do pokoju, w którym spała, kiedy przyjeżdżała. Położyła walizkę na niewielkim łóżku i rozpięła ją. Wyciągnęła z jej wnętrza kosmetyczkę i zestaw ubrań, w który chciała się przebrać. Była dopiero czwarta po południu. Wzięła prysznic i założyła na siebie czarną bokserkę i turkusowe, krótkie spodenki. Na rękę założyła tego samego koloru bransoletkę z kamyczkami, a na nogi wsunęła czarne japonki. Wysuszyła włosy i ułożyła je, a następnie włożyła w nie okulary przeciwsłoneczne. Umalowała się jeszcze lekko i była gotowa.  Zgarnęła jeszcze klucz do domu jej babci, który przywiozła z Nowego Jorku.
   Następnie zeszła na parter i poinformowała domowników, że idzie na spacer.
   Idąc dobrze jej znaną ulicą, w jej głowie zawitały tysiące wspomnień. Miała ich naprawdę wiele. Jak przyjechała, jej spacery z Dagmarą i Bartkiem, wspólne spędzanie czasu, później ich wyjazd, nowi znajomi, śmierć babci… Trochę zdziwiło ją to, że właśnie teraz sobie o tym wszystkim przypomniała. Wcześniej kiedy przyjeżdżała nawet przez myśl jej to wszystko nie przechodziło. Ale wcześniej miała Kevin’a. Już nic nie było takie samo jak wcześniej.
   Kiedy stanęła przed niewielkim domem, w przeszłości jej babci, weszła po schodach i włożyła klucz w zamek. Serce waliło jej jak oszalałe do czego była już przyzwyczajona. Działo się tak za każdym razem, kiedy tam przychodziła. Przekręciła kluczyk w zamku i weszła. Ta pustka, gołe ściany kiedyś ja przerażały, ale nawet to się zmieniło. To tam Emilia była taka szczęśliwa siedem lat temu…
   Dom od czasu do czasu odwiedzał Tomek i razem z Katarzyną dbali, żeby nie było w nim aż tak brudno i przerażająco, za co była im bardzo wdzięczna Emilia. Weszła do pomieszczenia służącego kiedyś za kuchnię i coś ja ukuło w sercu. To właśnie w tym pomieszczeniu osiem lat temu Emilia rozmawiała pierwszy raz z Dagmarą. Uśmiechnęła się na to wspomnienie. Czuła się jakby nie było to wcale tak dawno. Jej uśmiechnięte oczy… Emilia w głębi duszy tęskniła za tym wszystkim, co było kilka lat temu. Była taka szczęśliwa…
   Dziewczyna pochodziła jeszcze po pustych pomieszczeniach. W każdym z nich miała bardzo dużo wspomnień. Po paru minutach wyszła z domu i zamknęła drzwi na klucz.  Kiedy stała na chodniku, spojrzała na dawniej bladoróżowy dom, który teraz był koloru zielonego. W nowym kolorze nie przywoływał w niej tylu wspomnień. Był jakby obcy.
   Nagle Emilia usłyszała, że ktoś ją woła. Odwróciła się i zobaczyła biegnącą w jej stronę Anitę Noworską. To ona wraz z rodzicami i siostrami wprowadziła się po Bartku i Dagmarze do wspomnianego domu.
   - Cześć, Emilka- przytuliła ją mocno.- Kiedy przyjechałaś?
   - Dzisiaj- Emilia spojrzała na dziewczynę. Zmieniała się z roku na rok, tak jak jej siostra bliźniaczka, Ania. Obie były bardzo ładnymi szatynkami.
   - To doskonale! Zapraszam cię więc na moje i Anity piętnaste urodziny. Są za dwa dni- uśmiechała się szeroko.
   - Dziękuję. Oczywiście przyjdę.
   - Bądź gotowa o osiemnastej. Wpadnę po ciebie. I nie martw się. Nie będziesz musiała siedzieć z bandą małolatów- zaśmiała się.- Przyjadą moi kuzyni. To znaczy siostra cioteczna na pewno, ale kuzyn i ich rodzice jeszcze nie jest pewne. Tak czy siak, nie będziesz sama- trajkotała.
   - Dobra. I tak przyjdę.
   - OK. Troszeczkę się śpieszę, więc  do zobaczenia!- pomachały sobie i Anita zniknęła za drzwiami swojego domu.
   Emilia poszła przywitać się z Zdzisławem. Zapukała do drzwi, które otworzył jej staruszek z siwizna na głowie i miłym uśmiechem.
   - Cześć, wujku!
   - Oh, cześć, Emilia. Wejdziesz?- spytał skrzeczącym głosem.
   - Nie, dziękuję. Przyszłam się tylko przywitać. Idę jeszcze na cmentarz.
   - Ach, dobrze. Przyjdę później do Tomka.
   - Przyjdź. Porozmawiamy sobie.
   - Naturalnie. Dawno żeśmy się nie widzieli...
   - To prawda. Do zobaczenia później!
   Emilia ruszyła w dalszą drogę. Wstąpiła do małej kwiaciarni i kupiła piękną wiązankę kwiatów. Kiedy weszła na cmentarz, gdzie pochowana była Janina, poczuła łzy pod powiekami, ale nie pozwoliła im wypłynąć. Nagrobek jej babci był nieskazitelnie czysty. Paliło się też kilka zniczy i stały śliczne kwiaty. Emilia ucieszyła się, że ktoś odwiedza jej babcię. Postawiła kupione przez nią kwiaty. Musiała nieźle się nagłowić, aby znaleźć choć trochę miejsca. Była niezmiernie szczęśliwa, że grób jest zastawiony po same brzegi. Oznaczało to, że ludzie pamiętają…

***

   Dwa kolejne dni minęły Emilii bardzo szybko. Pomagała Kaśce w domu, chodziła na zakupy, kupiła prezenty dla bliźniaczek, odwiedzała Zdzisława, który kilka razy odwiedził też ich. Tomka większość czasu nie było. Pracował.
   Dwie godziny przed imprezą urodzinową u Anity i Ani, Emilia zaczęła się przygotowywać. Zrobiła staranny makijaż, pomalowała paznokcie na kolor turkusowy, ułożyła włosy i przebrała się w sukienkę. Jej górna część miała identyczny odcień co kolor paznokci Emilii, a dolna część była bladoróżowa. Na nogi włożyła tego samego koloru szpilki na wysokim obcasie, a ręce ozdobiła śliczną bransoletką. Wtedy była gotowa.
   Punkt osiemnasta zadzwonił dzwonek do drzwi. Była to Anita, która przyszła po Emilię. Była ubrana w granatową krótką sukienkę, a na nogach miała tego samego koloru baleriny.
   - Wszystkiego najlepszego!- powiedziała Emilia, wręczając jej prezent.
   - Dziękuję. Wyobrażasz sobie, że Anka mnie wystawiła! Wolała urodziny spędzić u chłopaka!- poskarżyła się.
   - Jej wybór.  Przekażesz jej prezent ode mnie?
   - Jasne. Ślicznie wyglądasz.
   - To tak jak ty.
   - Dziękuję. A teraz chodźmy- pociągnęła ją za rękę i wyszły.
   Szły chodnikiem, rozmawiając o wszystkim i o niczym. Między innymi o imprezie urodzinowej i ciotecznym rodzeństwie Anity, które właśnie przyjechało.
   I wtedy właśnie Emilia go zobaczyła. Trudno go było zresztą nie zobaczyć. Stał niezdarnie oparty o swój czarny motocykl na chodniku i patrzył w ekran komórki. Miał na sobie czarne, dopasowane jeansy i białą koszulkę.
   Serce Emilii mało nie wyskoczyło z piersi. Kompletnie się tego nie spodziewała. Poczuła, że zrobiła się blada, jakby zobaczyła ducha.
   Anita pociągnęła Emilię w Jego stronę, nie zauważając reakcji dziewczyny.
   - Bartek!- krzyknęła, podchodząc bliżej.- Chcę ci kogoś przedstawić.
   Dopiero wtedy mężczyzna podniósł głowę. Tak jak Emilia był bardzo zaskoczony i zmieszany. Wyprostował się i wyglądał jakby nie mógł uwierzyć własnym oczom podobnie jak ona. Od razu poznał Emilię.
   - To Emilia Zielonka- trajkotała dalej Anita, nie zauważywszy ich reakcji.- Mieszka w Nowym Jorku, super nie? Przyjechała tu niedawno. Mieszkała tu kiedyś przez pewien czas…- zamyśliła się.- Chwila… Ty też tu wtedy mieszkałeś. A potem się wyprowadziliście, a my się wprowadziliśmy. No albo nie umiem liczyć- zrobiła dość dziwną minę.- Mniejsza.
   Emilii stanęły łzy w oczach, ale za wszelką cenę chciała je ukryć. Oto po siedmiu latach stał przed nią Bartek, jej pierwsza miłość z lat młodzieńczych. To dzięki niemu była taka szczęśliwa, ale też dużo cierpiała, kiedy bez wyjaśnień najpierw ją zostawił, a potem wyjechał.
   - Wiem- powiedział mężczyzna, wpatrując się dalej w Emilię, której serce się ścisnęło, kiedy usłyszała jego męski głos. Bardzo się zmienił.- My się już znamy.

---------------------------------------------------------------
No i mamy Bartka! Jeej ! xD  Kto się cieszy? Tym razem wiecie już, że nie będzie jak pod koniec I części, bo stoją ze sobą twarzą w twarz! Tak na marginesie, dodałam go do odpowiedniej zakładki ;) Zaszły tam też pewne zmiany. A mianowicie, nie ma już opisów postaci.

Chciałabym jeszcze bardzo podziękować (kolejny raz, ale nigdy nie jest za dużo) za wykonanie tego ślicznego szablonu Rudej!

9 komentarzy:

  1. jezuuu płacze ;( tak długo czekałam o jejuuu nareszcie bartek ;') kocham cie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem, czy mam się cieszyć, że wywołałam w Tobie takie emocje, czy nie xD
      Też Cię kocham, tak jak każdego swojego czytelnika :*

      Usuń
  2. No, no, nieźle się porobiło. Szczerze powiedziawszy domyślałam się, że na tej imprezie pojawi się Bartek, a nawet jeśli nie na imprezie to podczas tego wyjazdu. To było nieuniknione! Świat jest jednak mały skoro mimo wszystko spotkali się po tylu latach. Widać, ze oboje wywołują w sobie nawzajem mocne uczucia, bo chłopak wydawał się być tak samo zaskoczony jak ona. Ciekawa tylko jestem, co dalej. Wydarzenia sprzed lat były dziecięcą miłością i wątpię, że nadal patrzą na to w ten sam sposób. Poz tym emocje dawno już opadły i będą chyba potrafili rozmawiać ze sobą w normalny sposób. Zresztą, wszystko się okaże, nie będę główkować. ;)

    Czekam niecierpliwie na ich rozmowę. Długo kazałaś nam na nią czekać, ale to mi się podoba :D Pozdrawiam!:*
    I dziękuję za komentarz;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No po prostu musiałam go przywrócić i tyle xd A w następnym rozdziale będzie ich rozmowa, to zdradzę, chociaż pewnie i bez tego każdy się domyśla, ale OK XD
      Pozdrawiam! :*

      Usuń
  3. Na początku przepraszam, że tyle zwlekałam z komentowaniem, ale dopiero teraz znalazłam troszkę wolnego czasu :)
    W moim spamie napisałaś, że w tym rozdziale jest coś co powinno mi się spodobać - miałaś ogromną rację! Mój Bartuś! Musiałam, aż siedem razy przeczytać tamten akapit, żeby naprawdę uwierzyć, iż postanowiłaś go przywrócić do drugiej części! Jeju, nie masz pojęcia jak się cieszę! Oczywiście reakcja Emilki był doskonale zrozumiana, ale Bartek! Boże, brak mi tchu... I ten jego tekst "My się już znamy"! Aaaaaaaa! Zaraz się chyba popłaczę!
    Wiem, że to niemożliwe, ale chciałabym usłyszeć akcent Emilki. Zżera mnie ciekawość jak język polski brzmi w jej ustach, takie głupie moje przemyślenie.
    Wyczekuję z niecierpliwością kolejnego rozdziału (czyt. Bartka), ponieważ chcę wiedzieć to będzie dalej!
    Ściskam mocno! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No i zapomniałam; przesliczny szablon!

      Usuń
    2. NIGDY nie przepraszaj, że nie skomentowałaś jakiegoś rozdziału lub zwlekałaś jak w tym przypadku. Przecież to nie jest żaden Twój obowiązek.
      Cieszę się bardzo, że sprawiłam Ci tym radość. Wiedziałam, że Ci się spodoba, bo dość bardzo lubisz Bartka xD Nie umiałam inaczej, jak przywrócić go w tej części ;)
      A co do twoich przemyśleń. No cóż... to raczej niewykonalne xD Ale żeby w jakiś chociaż sposób, no nie wiem, zaspokoić Twoją ciekawość, to napiszę, że ktoś kto mieszka i na co dzień mówi po angielsku, ale zna polski (tak jak Emilia), wymawia niektóre wyrazy tak przez "sz". Nie potrafię inaczej tego wytłumaczyć, ale mam nadzieję, że zrozumiesz ;)

      Usuń
  4. Uff udało się <3 Opanowałam wszystkie rozdziały, nareszcie. Jak zwykle świetnie piszesz :3

    OdpowiedzUsuń