piątek, 11 lipca 2014

Rozdział 22


   Wszyscy byli równie zaskoczeni. Nikt nie spodziewał się, że Emilia w żaden sposób nie zawalczy i po prostu wyjedzie. Ona sama jeszcze jakiś czas temu nie powiedziałaby, że tak właśnie postąpi, ale wiedziała, że nie ma innego wyjścia.
   - Jesteś pewna?- niemal szeptem 
spytała Klara.

   - Tak- Emilia skinęła głową.- Muszę wrócić..
   Wszyscy weszli do odpowiedniej sali, gdzie miał odbyć się apel kończący rok szkolny z głowami spuszczonymi w dół. Siedząc już na swoich miejscach i słuchając dyrektora szkoły, przyjaciele niepewnie na siebie zerkali. Emilia nie mogła uwierzyć, że tak właśnie skończy się jej przygoda w Polsce. Oczywiście chciała zostać, ale wiedziała, że nie może. Nie było już jej babci.. Nastolatka ledwo powstrzymywała łzy, które poczuła w oczach. Była ostatni raz w tej szkole i chociaż spędziła w niej tylko dziesięć miesięcy, przywiązała się. Pierwszy raz miała okazję żyć jak przeciętna dziewczyna w jej wieku, a teraz wszystko się kończyło. Wszystko o co tak walczyła..
   Kiedy poszczególni uczniowie odbierali nagrody za różne osiągnięcia, do myśli Emilii wrócił Bartek i Dagmara. Trochę ją to zdziwiło, bo bardzo dawno o nich nie myślała. Można nawet powiedzieć, że zapomniała, ale teraz zaczęła się zastanawiać, czy Bartłomiej zdał maturę, którą pisał, miała nadzieje, w maju, czy chociaż czasami o niej myśli w co szczerze wątpiła, czy kiedykolwiek ich jeszcze zobaczy? Chciała ich jeszcze zobaczyć. Mimo wszystko byli ważnymi osobami w jej życiu i tego nie dało się zmienić.
   Kiedy uroczystość dobiegła końca, pan Pajkut zawołał całą klasę i rozdał świadectwa, życząc wesołych wakacji.
   - Emilia, nie wyjeżdżaj- Justyna owinęła ją rękoma 
w pasie.

   - Będę bardzo tęskniła, ale muszę.
   - Wszyscy będziemy tęsknili- zapewniła Olivia, przyłączając się do uścisku.
   - Szkoda, że nie da się nic zrobić..- do nich dołączyła się jeszcze Klara.
   - Musicie mi obiecać, że nie stracimy kontaktu, będziemy do siebie dzwonić i pisać…- Zielonka pociągnęła nosem.
   - Obiecujemy- powiedziały jednocześnie.
   - Gdzie twój tata?- spytał Dawid, który do nich podszedł zaraz po tym jak jego wychowawca wypuścił jego grupę z klasy. Kuba też stał razem z nimi.
   - Rozmawia z dyrektorem.
   Dziewczyny wybuchły niekontrolowanym płaczem. Chłopaki udawali lub naprawdę byli twardzi. Emilia nie mogła sama sobie uwierzyć, że wyjeżdża. Musi wrócić do Nowego Jorku. Do znanych rodziców. Do swojej matki. Do dawnego życia…
   Nagle nastolatka wpadła na pomysł. Nabrała nadziei, że jej wyjazd to nie jest jednak jedyne wyjście. Pobiegła do swojego ojca, który właśnie wyszedł z gabinetu dyrektora.
   - Tato, mam świetny pomysł!- powiedziała od razu.
   - Jaki znowu pomysł?- spytał lekko zmęczony.
   - Nie muszę wyjeżdżać! Mam tu jeszcze ciocię Asię i dziadków..
   - Nie ma takiej opcji- nawet nie dał jej dokończyć, kiedy surowo przerwał.
   - Chcę zostać w Polsce.
   - A my razem z mamą chcemy, żebyś wróciła- popatrzył na nią podirytowany.
   - Ty nic nie rozumiesz!- tupnęła nogą, niczym mała dziewczynka. Miała nadzieję, że Kamil się zgodzi..
   - Rozumiem więcej niż ty- podniósł głos.- Pozwoliliśmy ci wyjechać do babci. To i tak bardzo dużo. Nie pozwolimy ci znowu zamieszkać gdzieś indziej. My jesteśmy twoimi rodzicami i to z nami powinnaś mieszkać.
   - Jakoś wcześniej wam to nie przeszkadzało- założyła ręce na piersiach.
   - Pozwoliliśmy ci wyjechać, bo wiedzieliśmy, że będziesz szczęśliwsza. Odpoczęłaś przez ten rok i teraz wracasz- postanowił.
   - Mam tu przyjaciół!
   - Możesz sobie mieć! Zresztą sama postanowiłaś, że wyjeżdżasz- zauważył.
   - Bo myślałam, że tylko takie rozwiązanie mi zostało! Chciałam powiedzieć to znajomym, żeby później się nie zdziwili! Chciałam się z nimi pożegnać! Tato, myślałeś kiedykolwiek o tym? Może tak miało być? Straciłeś oboje swoich rodziców, abyś z mamą pogodził się z dziadkami?
   - Wątpię- Emilia chciała dalej się kłócić z ojcem, ale ten jej nie pozwolił.- Koniec dyskusji. Wracasz ze mną do Nowego Jorku, do mamy, do naszego domu.
   - I do niewoli- bąknęła Emilia. Kamil puścił to mimo uszu.


***



   Następnego dnia przyjaciele spotkali się w kinie. Olivia przyprowadziła ze sobą Patryka. Wszyscy chcieli spędzić w takim gronie jak najwięcej czasu. W końcu tak niewiele im go zostało… 

   To  był najkoszmarniejszy seans filmowy w życiu Emilii. Widok łez w oczach Klary, Justyny i Olivii był dla dziewczyny nie do zniesienia, więc i w jej oczach pojawiły się w końcu łzy. Chłopaki, chociaż twardzi, także byli smutni. Film był komedią, ale nikt z nich się ani razu nie zaśmiał. Emilia uważała, że żadne z nich nawet go nie ogląda.

   W połowie seansu szepnęła do siedzącej obok niej Olivii, że musi wyjść do łazienki, a ona skinęła głową na znak, że zrozumiała. Tak naprawdę Emilia nie miała zamiaru nigdzie iść. Po prostu nie mogła już wytrzymać. Wyszła z sali i usiadła na krześle w holu. Patrząc na plakat jakiegoś filmu, myślała tylko o jednym: że to ostatnie dni jej pobytu w Polsce, w jej kochanym kraju. Nowy Jork na swój sposób też lubiła, ale wiedziała, że takie szybkie życie, jakie tam trzeba było prowadzić, nie jest dla niej.

   Parę minut później z sali wyszła Olivia. 
   - Tak myślałam, że nie jesteś w łazience- powiedziała, siadając obok Zielonki.
   - Nie mogłam tam wytrzymać- przyznała.
   - To bardzo trudne.. Tak strasznie będę tęskniła- przytuliły się mocno.- Nie wyobrażam sobie tego, że ja miałabym wrócić, więc wiem, jak się teraz czujesz.
   - Ty miałaś wybór.. Teraz możesz tutaj ułożyć sobie życie- Emilia zaczęła szlochać.
   - Tak bardzo się cieszę, że poznałam kogoś takiego jak ty.. Zawsze już będę wspominała, jak rozmawiałyśmy po angielsku, a nikt nie rozumiał połowy wypowiadanych przez nas słów- powiedziała to w języku angielskim i lekko się uśmiechnęła, uwalniając koleżankę z uścisku.
   - Ja będę wspominała wszystko, co tu przeżyłam. Każdy szczegół.
   - Bałam się, że kiedy tu przyjadę będę odepchnięta, bo jestem Amerykanką, ale zyskałam przyjaciół..
   - Też się bałam, ale poznałam Dagmarę i..- z jej piersi wydobył się szloch.
   - Nie słyszałam o niej wiele, ale przykro mi, że tak to wszystko się skończyło.
   Emilia niewiele opowiadała znajomym o Dagmarze i Bartku. Chciała o nich zapomnieć, więc wolała unikać ich tematu jak tylko mogła.
   - Mi też jest przykro- spuściła głowę w dół.
   - Odwiedzę cię w Nowym Jorku, kiedy przyjadę do USA. Nie obiecuję, że będzie to szybko, ale kiedyś z pewnością.
   - Masz kontakt ze swoim ojcem?
   Emilia nigdy jej o to nie pytała. Bała się, że to zbyt trudny temat dla jej koleżanki. Jakże się zdziwiła, kiedy Olivia odpowiedziała na to pytanie bardzo entuzjastycznie.
   - No jasne! Ma przyjechać do mnie za dwa tygodnie.
   - To dobrze, że między wami wszystko jest w porządku.
   - To z mamą się rozwodzi, mnie się nie pozbędzie- uśmiechnęła się trochę szerzej.
   Z sali kinowej wyszła reszta. Żadne z nich nie chciało już oglądać filmu. Woleli gdzieś pójść i porozmawiać, więc tak też zrobili. Kiedy szli w kierunku parku, zadzwoniła komórka Emilii. Przeprosiła cicho i zostając trochę w tyle, odebrała. Była ta Joanna, która nie wiedziała o powrocie siostrzenicy, o czym ta ją poinformowała dopiero teraz. Obie się rozpłakały, ale obiecały sobie utrzymywać ze sobą stały kontakt.
***
   Kiedy Emilia wróciła do domu, Kamil pracował, czyli tak jak zawsze. Nastolatka bez zbędnych słów poszła do swojego pokoju i położyła się na łóżku, patrząc w sufit. Nie mogła nacieszyć się chwilą ciszy, bo przyszedł Kamil, informując, że musi wyjąć ze wszystkich mebli rzeczy.
   - Jutro przyjadą fachowcy i rozbiorą meble- powiedział.
   - Nie zgadzam się!- krzyknęła Emilia,
 gwałtownie wstając. 

   - Pomyśl logicznie- był całkiem spokojny i nie przejął się wybuchem córki.- Wyjeżdżamy stąd, a dom będzie stał pusty. Tomek obiecał tu czasami zaglądać.
   - Więc nie sprzedasz domu, prawda?- nie mogła na to pozwolić.
   - Nie- zaprzeczył.- Teraz należy do mnie, ale nie sprzedam go. Wychowałem się tu- rozejrzał się po pomieszczeniu.
   Powiedział jeszcze, że pudła są w kuchni, a potrzebne rzeczy wyślą do Nowego Jorku kurierem.
  
Kamil wyszedł, a Emilia zaraz za nim. Wzięła kilka pustych pudeł i wróciła do pokoju. Zdjęła z szafy metaliczną walizkę na kółkach. Kupiła ją trzy lata temu, gdy miała jechać z Sarą na pokaz mody w Dublinie. Była bardzo piękna i Emilia nie mogła się oprzeć. Jeździła od tamtej pory w każdą dłuższą podróż z dziewczyną. Przykładem tego był wyjazd do Polski.
   Dziewczyna ze łzami w oczach zaczęła się pakować. Torbę zostawia na rzeczy, które zabierze ze sobą.  W pudła spakowała wszystko inne. Zdjęcia, które Janina trzymała w szufladzie komody, stojącej w jej pokoju, kilka rzeczy z wartością sentymentalną, wszystkie drobiazgi, stojące w różnych pomieszczeniach domu i wiele innych rzeczy, które należały do Janiny. Nie potrafiła ich zostawić, nawet jeśli w Ameryce miały się tylko kurzyć, chciała je mieć. Była to jakaś cząstka jej babci.
   Na sam koniec zostawiła swój pokój. Na pierwszy ogień poszły jej ubrania, które w większości upchała w dużej torbie podróżnej i mniejszej podręcznej, które miała zamiar wziąć ze sobą na lotnisko. Później zabrała się za wszystkie inne rzeczy. Kilka ubrań, których nie zmieściła do walizek, włożyła na dno jednego z pudełek. Z szafek zabrała swoje kosmetyki, nieliczną biżuterię, kilka książek i zeszytów, a z półek ściągnęła wszystkie ozdoby, szkatułkę i figurki, jakie miała. Kiedy wkładała szklaną kulę z wodą i kolorowymi drobinkami w środku, uśmiechnęła się smutno. To właśnie tego chciała użyć jako ewentualną broń, kiedy Bartek próbował dostać się do jej pokoju przez okno tej nocy, gdy zaczęli być parą.. Drobinki zaczęły opadać na dno, więc potrząsnęła kulą i wznowiła ich wirowanie. Szczelnie okręciła ozdobę folią bąbelkową, zapobiegając uszkodzeniom i zapakowała do pudełka. Następnie sprawdziła każdą szafkę i półkę, żeby upewnić się, że niczego nie zapomniała.
   Wtedy przypomniała sobie o jeszcze jednym. Padła na kolana i spod łóżka wysunęła pudełko po butach, którego wieczko szybko ściągnęła. Wtedy po jej policzkach zaczęły płynąć łzy. Drżącymi rękoma wyciągnęła zawartość pudełka i usiadła na łóżku. Nie zdążyła kupić albumu i ładnie ich uporządkować. Zdjęcia, które dała jej Dagmara… Emilia bardzo powoli zaczęła oglądać każdą jedną fotografię. Wiedziała, że już zawsze, oglądając te zdjęcia, będzie płakała. Za dużo było w  nich wspomnień. Tak świetnie się bawiły w Nowym Jorku.. A teraz Emilia miała tam jechać, ale już sama.. Nie potrafiła jeszcze znieść widoku twarzy brunetki uwiecznionej na fotografiach, więc bardzo szybko cały plik zdjęć znalazł się w niewielkiej reklamówce, która z kolei wylądowała na wierzchu ostatniego pudła.
   Wieczorem pokój był już całkowicie pusty, nie licząc walizki na kółkach pełnej ubrań i rzeczy osobistych. Na krześle leżała torebka Emilii, w której miała dokumenty, pieniądze i  telefon komórkowy. Poza tym wszystko było bez życia. Meble stały puste i czekały na jutrzejszą rozbiórkę, komputer został wyniesiony przez Kamila, tak jak wszystkie pudła. W całym domu wiało pustką.
   Tej nocy dziewczyna prawie nie spała. Myślała o przyjaciołach. Jej myśli zaprzątała też Dagmara i Bartek. Emilia zastanawiała się, jakby to było gdyby nie wyjechali, gdyby tutaj byli? Doszła do wniosku, że z jednej strony dobrze się stało, bo teraz to Emilia wyjeżdża. Wraca do domu. Zostawia wszystko. A jeszcze tak niedawno chciała zostać w Polsce już na stałe.. Teraz nie miała takiej możliwości.
   Nastolatka zasnęła dopiero nad ranem, ale nie na długo, bo obudziły ją szumy,  trzaski i wiercenie wiertarki. Z niechęcią zwlokła się z łóżka i wystawiła głowę za drzwi. Tak jak myślała, czterech facetów rozkręcało już meble w całym domu. Jak na razie zostawili jedynie pokój dziewczyny.
   W mgnieniu oka ubrała się i ściągnęła pościel z łóżka.  Je też mieli rozkręcić.. Bez śniadania i nic nikomu nie mówiąc, wyszła z domu. Wzięła jedynie komórkę tak na wszelki wypadek. Napisała do Justyny, aby wszyscy przyszli do parku. Chciała spędzić z nimi jak najwięcej czasu. 
    Pół godziny później wszyscy się spotkali w umówionym miejscu. Dziewczyna z czystym sercem mogła przyznać, że Dawid bardzo ostatnio się zmienił. Mało się odzywał, to po pierwsze, a po drugie wydawał się trochę wydorośleć, ale bała się, że to tylko chwilowe.
   Kiedy rozmawiali, udając, że to wszystko, że Emilia wyjeżdża, nie jest prawdą, zadzwoniła jej komórka. Kamil przypomniał córce, że za niedługo musi być w domu, bo jadą na lotnisko. Mężczyzna kupił pierwsze bilety, jakie były dostępne. Chciał jak najszybciej wrócić do Nowego Jorku i nadrobić wszystkie zaległości, jakie miał w pracy.
   Nadszedł czas żegnania z przyjaciółmi. Klara rzuciła się na Emilię w uścisku. Za nią podążyła Justyna i Olivia. Wszystkie cztery zaczęły płakać. Mówiły coś niewyraźnie, że będą tęskniły, że muszą dać radę utrzymać ze sobą kontakt, ale było to tak niewyraźne przez ciągłe szlochy, że chłopaki, którzy stali kilka metrów od nich, nic nie rozumieli.
   - Za wami też będę oczywiście tęskniła.. Za wszystkimi… za Polską- spojrzała na chłopaków, a następnie na konary drzew.

   Szybkim krokiem pokonała przestrzeń pomiędzy nią a Kubą i przytuliła się do niego. Potem to samo zrobiła z Dawidem i zaczęła powoli się wycofywać.
   - Może cię odprowadzimy?- zaproponowała Justyna, ale Emilia szybko pokręciła przecząco głową.
   - Nie dałabym rady drugi raz się z wami żegnać.
   - Trzymaj się i bądź silna- cała piątka przyjaciół Zielonki zaczęła machać w jej kierunku, kiedy ona idąc tyłem, coraz bardziej się od nich oddalała.- Pamiętaj, że masz tu przyjaciół!
   - Dziękuję wam za wszystko- zaczęła dławić się własnymi łzami.- Dzwońcie i piszcie do mnie!
   - Będziemy- obiecali.
   Z bolącym sercem odwróciła się na pięcie i szybkim krokiem, żeby nie zawrócić, ruszyła do domu. Nie przejmowała się nawet, jak może wyglądać.
   Gdy doszła na miejsce, wszystko było puste, w żadnym pomieszczeniu nic nie było. Emilia ostatni raz przeszła się po domu, nie przestając płakać. Wspominała różne momenty ostatniego roku. Jak uczyła się w salonie, jadła w kuchni, uśmiech jej babci kiedy gotowała, nawet jej grypę żołądkową.
   Kiedy odjeżdżali taksówką, nastolatka obejrzała się za siebie i przez tylną szybę pojazdu do ostatniej chwili patrzyła na ulicę, na której mieszkała przez ostatni rok. Nawet nie wiedziała, jakim cudem to tak szybko minęło. Wydawało się jej, że to wczoraj przyjechała z babcią pod ten dom, kiedy czuła ten strach, później poznanie Dagmary i bardzo mile spędzona wakacje..
   - Wszystko w porządku?- spytał Kamil, kiedy jechali już dobre piętnaście minut.
   - Dobrze wiesz, że nie- burknęła. Jedynie co chciała to zasnąć i przestać myśleć.
   - Sprzedałem działkę- poinformował.
   Skinęła jedynie głową. Nie miała siły odpowiedzieć.
   Była to ich jedyna rozmowa w czasie jazdy na lotnisko, jak i w samolocie, który był pełny. W końcu był początek sezonu. Emilia nie chciała czytać książki, ani przeglądać gazet. Patrzyła bezmyślnie w okno na białe chmury, które wyglądały jak wata cukrowa. Nie mogła nawet zasnąć chociaż tak bardzo chciała.
   Kiedy wreszcie po długich godzinach wylądowali w Nowym Jorku, Emilia znowu poczuła łzy w oczach. Oto wróciła „na stare śmieci”.
   Na parkingu czekał na nich Brandon, z którym Emilia się ciepło przywitała. Nawet nie zdawała sobie sprawy z tego, jak za nim tęskniła. Mężczyzna schował ich walizki do bagażnika czarnej limuzyny, a  podróż wszyscy przemilczeli. Limuzyna zatrzymała się przy Grand Army Plaza. 
   - Idziesz na spotkanie- nastolatka bardziej stwierdziła niż zapytała. 
   - Tak. Nie było mnie dwa miesiące. Muszę to nadrobić- powiedział, wysiadając z pojazdu. Posłał jej jeszcze jedynie słaby uśmiech i zniknął.
   Przed willą Zielonków dziewczyna przeżyła szok. Na chodniku stała cała armia paparazzich, co przeraziło Emilię. „Witamy w domu” pomyślała z ironią.
   - Brandon, co oni tu robią?- spytała szofera.
   - Musieli się dowiedzieć, że panienka przyjeżdża- odpowiedział, wychodząc z limuzyny. 
   Po chwili był już przy drzwiach samochodu, które otworzył, aby Emilia mogła wysiąść. Od razu rozbłysły się flesze. Dziewczyna zaczęła przepychać się z Brandonem i walizkami przez tłum, który wykrzykiwał różne pytania skierowane własnie do niej, a na które ona nie miała najmniejszego zamiaru odpowiadać. Odzwyczaiła się już od takich sytuacji.
   Weszli do holu, a Sara rzuciła się w uścisku na Emilię. Nastolatka uświadomiła sobie, że już dawno tak się nie przywitały, więc z chęcią odwzajemniła uścisk.
   - Witaj, córciu- modelka jeszcze mocniej przycisnęła nastolatkę do swojej piersi.
   - Cześć, mamo- bąknęła oszołomiona. Tego to się nie spodziewała.- Nie powinnaś być w pracy?- zerknęła na zegarek, kiedy mijały go w salonie.
   Skierowały się do jadalni, gdzie na szklanym stole czekał już obiad.
   - Nie, Emily. Nie powinnam- usiadły na krzesłach.
   - Emilia- poprawiła ją dziewczyna.
   - To jest to samo imię. Przyzwyczajaj się, bo tak będą tu do ciebie mówić.
   - Gdyby to ode mnie zależało, byłabym u cioci Asi.
   Między nimi zapadła cisza. Sara zaczęła jeść obiad, więc i Emilia spróbowała potrawy.
   - Co ciekawego u Joanny?- spytała w końcu Sara, nie patrząc na córkę.
   - Wyszła za mąż, ma synka, mieszkanie w mieście, samochód..- zaczęła wyliczać.
   - Więc wszystko u niej dobrze..- brzmiało to tak, jakby kobieta powiedziała to sama do siebie.
   Ponownie zapadła cisza, która nie trwała jednak długo.
   - Myślałaś już do jakiej szkoły chcesz iść?- pytanie zostało skierowane do Emilii.
   - Dokładnie nie wiem.. Nie zastanawiałam się nad tym, ale wybiorę jakąś szkołę muzyczną..
   - Emily!- krzyknęła 
gwałtownie Sara tak, że nastolatka podskoczyła na krześle. Od tego też już zdążyła się odzwyczaić.- Nie pójdziesz do szkoły muzycznej!
   - Dlaczego? Kocham śpiewać, umiem grać na instrumentach, a tam tylko rozwija…
   - Pomyśl logicznie- weszła jej w pół słowa.- Co będziesz robiła po takiej szkole?
   - Nie wiem- była dość spokojna.- Mogę nawet uczyć w szkole muzyki- wzruszyła lekko ramieniem.
   - Co?! Emily Zielonka nie będzie nauczycielką! Nie ma nawet takiej opcji!
   - Dlaczego?! Co ty złego widzisz w tym zawodzie?
   - Nie będziesz nauczycielką- powtórzyła, dziobając widelcem w jedzeniu.
      Emilia poczuła łzy w oczach, więc szybko opuściła jadalnie i pobiegła do swojego pokoju, gdzie stała już jej walizka. Nie mogła rozpłakać się przy Sarze, pokazując tym samym swoją słabość. Dziewczyna położyła się na swoim wielkim łóżku i ogarnęła wzrokiem pomieszczenie, które w ogóle się nie zmieniło od jej ostatniego pobytu tutaj. Podniosła się na łokciach i włączyła laptopa. Zalogowała się na swoją pocztę i zaczęła odczytywać wiadomości. Jedna z nich przykuła jej uwagę. Nie miała pojęcia, kto ją wysłał, ale otworzyła ją. Owy ktoś wysłał jej link, który przekierował ją na stronę jakiejś kapeli. Damage przeczytała. Zmarszczyła czoło, nic nie rozumiejąc. Weszła w grafikę i nie mogła uwierzyć własnym oczom. Jej serce przyśpieszyło swoje obroty i nagle zrobiło jej się bardzo gorąco. Na zdjęciach było pięciu chłopaków, a jednym z nich był.. Bartek! Położyła dłoń płasko na czole i zaczęła mrugać gwałtownie oczami, mając wrażenie, że to wszystko jej się wydaje. Ale nie. On nadal był na zdjęciach. 
   Zaczęła oglądać fotografie. Były różne: z występów, sesji, prób.. Nie zwracała uwagi na innych członków. Liczyło się tylko to, że był tam Bartek. Prawie się nie zmienił. Jedyne co rzucało się w oczy, to jego postawa. Był bardziej męski i jeszcze pewniejszy siebie.  Zdjęcia Emilia oglądała ze łzami w oczach, których nie potrafiła ukryć.
   Później kliknęła zakładkę „Piosenki” i wyskoczyło kilka utworów. Przesłuchała każdą z nich kilka razy, wychwytując dość często głos Bartka, a po jej policzkach wciąż płynęły słone łzy. Co ją najbardziej zdziwiło? Śpiewali w języku angielskim..
   Następna zakładka zatytułowana została „Członkowie”, więc na to weszła. Wyświetliły się nazwiska osób z kapeli. Emilia zaczęła wszystko po kolei czytać. Nie znała większej części tych osób, ale dwójka z nich była jej znajoma. Tuż po Bartłomieju Formańskim był Sam Hill. Obok krótkiej biografii każdego członka, widniało zdjęcie. Był to ten Sam, którego Emilia i Dagmara poznały na imprezie u Jake’a. Bardzo się zmienił, ale jak się dobrze przyjrzeć, można było go rozpoznać.
   Bez większego zastanowienia Emilia chwyciła swój telefon i wybrała numer do przyjaciela.
   - Jake? Tu Emilia.. znaczy Emily. Masz chwilkę?- powiedziała na wstępie, nie odrywając wzroku od ekranu laptopa.
   - Emily!- wykrzyknął uradowany.- Miło cię słyszeć. Jasne, że mam chwilkę.
   - Możesz do mnie przyjść? Tylko na chwilkę. Obiecuję, że nie zabiorę ci dużo czasu.
   Na linii zapadła chwila ciszy.
   - Do ciebie?- powtórzył, jakby źle usłyszał.- Wiesz.. nie dam rady przylecieć na chwilę do Polski- zachichotał, a Emilia uświadomiła sobie, że nie powiedziała mu o powrocie.
   - Nie, nie do Polski- zaśmiała się sama z siebie.- Jestem w Nowym Jorku.
   - Co ty robisz w naszym mieście?
   - Wróciłam..
   - Zaraz będę- zaciekawił się.- Opowiesz mi wszystko. Do zobaczenia.
   - Do zobaczenia.
   Dokładnie dwadzieścia minut później Jake był w willi Zielonków. Emilia opowiedziała mu, dlaczego wróciła, a następnie pokazała mu stronę kapeli Damage. Chłopak podrapał się po czubku głowy.
   - Niestety nie mam kontaktu z Sam’em- przeprosił wzrokiem.
   - Żadnego? Mail? Numer telefonu?
   - Niestety nie- pokręcił przecząco głową.
   Emilia opadła na łóżko, wypuszczając głośno powietrze z ust. A więc nie odnajdzie ich… Ale czy na pewno tego by chciała? Skoro Bartek chciał się od niej odciąć, zrobił to, a ona nie miała prawa wchodzić w jego życie z butami. Oczywiście, że chciała go zobaczyć… ale się najnormalniej w świecie bała.. Gdyby się uparła, dowiedziałaby się wszystkiego o tej kapeli, ale mimo wszystko nie zrobiła tego.


--------------------------------------------------------------------------------------
Rozdział wyszedł dość długi, ale nie miałam pojęcia gdzie go skończyć, więc przepraszam, jeżeli dla niektórych jest to jakiś problem. Następny będzie o wiele krótszy ;)

Pozdrawiam :*

14 komentarzy:

  1. No co Ty, żaden problem, wręcz przeciwnie. Nie skracaj rozdziałów, w życiu! Możesz je przedłużać :d Pozdrowionka :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dłuższych w tej części już nie będzie na pewno :)

      Usuń
  2. Przeprowadzka Emilki sprawiała wielką przykrość i cierpienie nie tylko jej samej, ale także i jej przyjaciołom. Mimo roku, tak mocno się ze sobą zżyli. Nic dziwnego, że dziewczynie aż tak szkoda wyjeżdżać. W końcu taka przyjaźń nie zdarza się często.

    Cała ta sytuacja z wyjazdem zadziała się tak nieoczekiwanie. Emilka nawet nie zdążyła na dobre do niej przywyknąć, a tu już trzeba wracać.
    Też, podobnie jak ona pomyślałam o przeprowadzce do drugich dziadków i Asi. W pewnym sensie nie dziwię się, że Kamil odmówił jej tego pomysłu, ponieważ tak na dobrą sprawę dopiero zdążyła ich poznać, a już chciałaby się do nich przeprowadzić.

    Całe te rozmyślenia o Bartku i Dagmarze w końcu nakierowały Emilkę na jakieś działania. Ciekawe, kto wysłał jej wiadomość z linkiem strony zespołu, w którym występował Bartek. Wydaje mi się, że niedługo ta cała sytuacja zacznie się wyjaśniać. Aż się niecierpliwię. :> Chociaż na miejscu Emilki żądałabym jedynie wyjaśnień, a potem, po prostu się pożegnała za równo z Bartkiem jak i z Dagmarą. Bo, jak tam można odejść bez wyjaśnienia? Zachowali się w stosunku do niej strasznie chamsko.

    Mama Emilki – Sara, jest ewidentnie przewrażliwiona. Powinna pozwolić córce realizować marzenia. Skoro chce śpiewać i kocha to robić to powinna się w tym spełniać tym bardziej, że ma do tego talent i możliwości.
    Ok, zmykam już.

    http://nothing-happens-by-chance-flyaway.blogspot.com/
    miłego dnia :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Emilia nie chciała za wszelką cenę wyjeżdżać, więc szukała różnych rozwiązań.
      Sara nie chce pozwolić jej chodzić do szkoły muzycznej, ponieważ... w sumie to nie. Nie napiszę dlaczego :p
      Również życzę miłego dnia :*

      Usuń
  3. Oj nie zazdroszczę Emilii tego wszystkiego. Zostawiła wszystko to co kocha. Prawda jest taka, że ona od dawna nie jest częścią świata swoich rodziców. Im jest dobrze w Stanach, są szczesliwi mogącv poświęcać się swojej pracy. To jest ich życie i chćby chcieli by stało się ono również życiem ich córki to tak się nie da. Udowodnili to już dawno temu, a teraz tylko potwierdzili. Nie liczą się z ich zdaniem. To oczywiście normalne, że chcą by córka była z nimi, ale co jeśli ona tego nie chce? Zostawiła szkołę, którą lubiła, zostawiła jedynych przyjaciół po to by sprostać ich wymaganiom. To chyba nie do końca w porządku. Poza tym ojciec nawet nie zapytał jej o zdanie, nie wytłumaczył jej nic. Rozkazał i koniec tematu. To nie fair. I rozumiem jej złość. A matka znowu przeszła samą siebie. Czemu ona tak chce sterować życiem córki? Wstydziłaby się mając córke nauczycielkę? To chore.

    Ciekawi mnie wątek zespołu i Bartka., Cieszę się, że o tym nie zapomniałaś i nadal kontynuujesz. Jakie będzie rozwiązanie? O co chodzi? Czekam niecierpliwie na kolejny rozdział!:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz całkowitą rację. Emilia nie pasuję do życie jej rodziców. Dlatego też wyjechała. Ale okoliczności ją zmusiły do powrotu...
      A co do zespołu to nie wiem czy w tej części wyjaśnię wszystko.. Zobaczę, ale na pewno kiedyś wszystko stanie się jasne.
      Pozdrawiam.

      Usuń
  4. Super rozdział. Czekam na następny rozdział. Szkoda że Emilia wróciła do Nowego Yorku. Pozdrowienia i życzę słonecznych i świetnie spędzonych wakacji.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się że rozdział się podobał. Ja także życzę udanych wakacji :)

      Usuń
  5. Napiszę tak... W życiu Emilii będą na pewno chwile radości, bo zawsze źle być nie może. Zresztą, co ja będę pisała? Zapraszam na drugą część a się przekonasz :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Po pierwsze chciałam cię przeprosić za brak komentarza pod ostatnim rozdziałem:C Jestem tak zakręcona, że nawet nie zauważyłam, że go nie skomentowałam:c
    Po pierwsze to nie zgadzam się, żeby Emilka została w Nowym Jorku! Ma wrócić do Polski, przecież tam jest jej dom, przyjaciele, to niesprawiedliwe, że znowu musi cierpieć;c
    Przyszło mi takie coś na myśl, że może odnajdzie Bartka i Dagmarę :o
    W sumie byłoby fajnie ;)
    Hm..czekam co tam dalej wymyślisz;)
    Pozdrawiam;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie musisz przepraszać. Przecież rozumiem :)
      Hah, no cóż... Emilia wróciła, ale nigdy nic nie wiadomo ;)
      Co do Bartka i Dagmary to jejku nie mogę nic napisać...
      Rozdziały mam już napisane do końca, więc tylko czekać na dodanie :)
      Także pozdrawiam :)

      Usuń
  7. Jak na razie nie mam problemu z ustawieniami. A twój blog już kiedyś czytałam, ale jakoś nie wiem dlaczego nawet przestałam, ale kto wie, może jeszcze zajrzę, jednak teraz nie mam za dużo czasu, bo nie ma mnie nawet w domu.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Witaj! ;)
    Współczuje Emilii... Jest zmuszona przez pjca wyjechać... Ale powinien jej wysłuchać. Jeśli chcę mieszkać gdzie indziej to niech mieszka. Przecież jej szczęście liczy się najbardziej, prawda?
    Pewnie znów ucieknie do cioci... Ale powinna z nią zamieszkać! Ona jest taka fajna *.*. Smutne, że musi się z wszystkimi żegnać...
    To dobrze, że ma wsparcie w Jake'u :)
    Rozdział mi się bardzo podobał!
    Pozdrawiam!
    Amy ;)

    OdpowiedzUsuń