piątek, 4 kwietnia 2014

Rozdział 8

   W poniedziałek po szkole Emilia od razu poszła do Formańskich. Najpierw odwiedziła Dagmarę, która czuła się już o wiele lepiej i zamierzała wrócić do szkoły, a później razem z Bartkiem ruszyli w stronę garażu za ich domem, żeby zacząć ćwiczyć do występu.
   - Tutaj będziemy ćwiczyć?- spytała zaskoczona dziewczyna, rozglądając się na boki. Szafka z narzędziami, kalendarze sprzed kilku a nawet kilkunastu lat, stare gazety, opony i przeróżne deski składały się na główny wystrój pomieszczenia.
   - Uprzątnąłem tu to i owo, więc jest wystarczająco dużo miejsca- powiedział entuzjastycznie.
   - W porządku- pokiwała wolno głową, siadając na niepewnym drewnianym krześle bez oparcia. Bardzo możliwe było, że kiedyś je posiadał, ale teraz… cóż, ledwo stał, a Emilia była w każdej chwili gotowa, żeby szybko z niego zejść.
   - Zaczynamy?- spytał, uśmiechając się do dziewczyny tak, że znowu poczuła, że na jej policzki wdarł się niechciany róż.
   - Jasne- odpowiedziała ochoczo.
   Bartłomiej usiadł koło niej na jednej z opon jakiegoś pojazdu, którego tożsamości Emilia nie znała i wyciągnął jakiś zeszyt, który z pewnością nie należał do tych nowych. Ze środka wypadł długopis, który w jednej sekundzie znalazł się w jego prawej dłoni. Chłopak najpierw puścił w swojej komórce piosenkę, którą wylosował. Emilia ją znała, więc ułatwiło im to trochę zadanie. Nie musieli się jej uczyć także mieli więcej czasu na układ taneczny. Zaczęli dzielić się piosenką, żeby oboje coś śpiewali. Pomimo, że było to zaliczenie Bartka, dziewczyna nie protestowała. Zdziwiła się, jak dobrze dogaduje się z bratem przyjaciółki. Myślała, że między nimi będzie drętwo, a tymczasem omawiając poszczególne etapy ich występu, żartowali i śmiali się w głos, jakby znali się od lat. Emilia bardzo cieszyła się z tego powodu, bo dobre kontakty w zespole to podstawa. Nie przećwiczyli piosenki. Oboje chcieli najpierw poćwiczyć w domu sam na sam ze sobą, a dopiero później spróbować zaśpiewać ją razem.
   Tak jak bardzo szybko poradzili sobie z piosenką, tak o wiele trudniej było z układem. Bartek chciał, żeby chociaż w małej części składał się w stylu hip hop, ale Emilia nie umiała w nim nawet jednego kroku. Z Jake’iem uczestniczyła w lekcjach tańca towarzyskiego, a to nie miało nic wspólnego z hip hop’em, a że Bartek uparł się przy swoim, W końcu było to jego zaliczenie a nie jej. Zgodziła się na kilka lekcji, których udzielić miał jej Bartek przed rozpoczęciem właściwych prób.
   Kiedy uzgodnili większość szczegółów i plan na najbliższe kilka dni, zorientowali się, że w międzyczasie zrobiło się późno. Pożegnali się z uśmiechami na twarzach. Gdy Emilia szła w kierunku chodnika, zobaczyła Dagmarę za firanką. Pomachała do niej z uśmiechem dłonią. Brunetka lekko się zmieszała. Pewnie nie zdawała sobie sprawy z tego, że ją widać, ale odmachała Zielonce. Dziewczyna zaśmiała się pod nosem, idąc w kierunku domu swojej babci.
***
   - Źle noga- pouczył ją Bartek, kiedy Emilia po raz setny próbowała wykonać układ, którego usiłował nauczyć ją Formański.
   Chociaż mogło się wydawać, że wszystko to jest proste, w rzeczywistości wcale nie było. Emilia uczyła się już czwarty dzień z rzędu i nadal nic jej nie wychodziło.
   - Nigdy się tego nie nauczę- pożaliła się, siadając na podłodze niczym obrażona dziewczynka, zakładając ręce na piersiach. Poprawiła kucyka na czubku swojej głowy, kiedy Bartek przysiadł przy niej.
   - Już dobrze ci idzie- pocieszył, uśmiechając się lekko.- Wstawaj- podniósł się, wyciągając swoją dłoń w kierunku dziewczyny. Popatrzyła na niego z dołu i przyjęła gest pomocy z wahaniem. Kiedy stanęła na nogach, otrzepała swoje spodnie.
   - Pokażę ci wszystko jeszcze raz- zaczął Bartek, stając na środku garażu. Jego komórka podłączona była do głośników ustawionych w kącie. Przynieśli je w dniu pierwszej "lekcji" tańca.- A później- kontynuował- spróbujesz wszystko powtórzyć. Znowu- dodał.
   Emilia podeszła do jego komórki i wcisnęła play. Muzyka zaczęła płynąc z głośników, a Bartek pokazał kolejny raz tą część układu, nad którą pracowali. Jego ruchy w przeciwieństwie do Emilii były sprawne i wypracowane. Widać było, że musiał kiedyś dużo tańczyć. Zielonka już za pierwszym razem, kiedy chłopak pokazał jej kroki, była zdumiona.  Nie dość że grał na dwóch instrumentach to jeszcze tańczył i śpiewał.
   - Teraz ty- pokazał na Emilię, kiedy skończył.
   Popatrzyła na niego tempo. Dopiero po chwili się ogarnęła.
   - No… ok.-przełknęła głośno ślinę, wychodząc na środek.
   Kiedy zaczęła nieporadnie próbować skopiować ruchy Bartka, ten podszedł do niej niespodziewanie i złapał ją w pasie. Dziewczyna wciągnęła gwałtownie powietrze, nagle sztywniejąc.
   - Spokojnie. Tylko ci pomogę- zaśmiał się słodko.
   Zaczął nakierowywać ciałem dziewczyny, która mimo skrępowania na to pozwalała. Tym razem wyszło im o wiele lepiej.
   - I widzisz? Nie było tak źle- Bartek zrobił kilka kroków w tył, odkręcił butelkę wody, przechylając ją następnie, aby upić łyk.
   - Uczyłeś się tańczyć?- spytała, siadając na swoim stałym miejscu, czyli na nieco zepsutym krześle.
   - Dawno- przyznał, patrząc na nią spod długich rzęs.- Chodziłem na zajęcia przez dwa miesiące, ale nigdy nie przestałem tańczyć sam dla siebie w domu. W sumie to sam wszystkiego się nauczyłem.
   - Jestem pod wrażeniem. Grasz na instrumentach, śpiewasz i tańszych. Whoah- wypowiedziała swoje myśli na głos.
   Bartek się zaśmiał. Dopiero wtedy Emilia uświadomiła sobie, że powiedziała to co powiedziała przez co trochę się zawstydziła.
   - Jakoś tak wyszło- chłopak wzruszył lekko ramionami.- A ty? Długo tańczysz?
   - Właśnie o to chodzi, że już od dawna nie. Dlatego zastanawiam się, dlaczego mnie wybrałeś..- spojrzała na niego. Już od dawna nurtowało ją to pytanie. Mógł poprosić o to jakąś inną znajomą, która umie o wiele lepiej tańczyć niż ona.
   - Wybrałem cię, bo umiesz tańczyć- odpowiedział.
   - Ale z pewnością są osoby, które robią to o wiele lepiej ode mnie.
   - Właśnie o to chodzi, że nie- prychnął.- A jak już umieją tańczyć to boją się występować na scenie. A ty? Ty jesteś inna.
   Zamilkli, ale tylko na chwilę.
   - Szczerze to nigdy nie powiedziałbym, że już nie tańczysz- pierwszy odezwał się Bartek, bawiąc się zakręconą butelką w swojej dłoni.- Naprawdę- spojrzał na nią.
   - Tsa, jasne. Śmiej się dalej, dobrze ci to wychodzi- zachichotała.
   - Mówię poważnie. To że nie umiesz akurat hip hop’u to nic nie znaczy.
   - Przestań.
   - Nie wierzysz mi?- podniósł jedną brew do góry. Pokręciła przecząco głową. Bartek wstał, odstawił wolno butelkę na ziemię i podszedł do dziewczyny, która od razu wstrzymała oddech, kiedy spojrzał jej głęboko w oczy. Nagle jego dłonie znalazły się na jej brzuchu, a ona zaczęła zwijać się ze śmiechu. Miała straszne łaskotki, co zawsze ją denerwowało. Polecieli razem na podłogę. Emilia piszczała pomiędzy głośnym śmiechem.
   - Teraz mi wierzysz?- spytał, nie przestając ją torturować.
   Coś próbowała powiedzieć, nadal się śmiejąc, ale nie była wstanie.
   - Nie słyszę- wystawił w jej kierunku ucho.
   - Ta.. ak- wydusiła pomiędzy napadami śmiechu. Dopiero wtedy zabrał swoje ręce, a Emilia trochę się opanowała, nadal szczerząc zęby jak głupia do sera.
   - Nie maltretuj mi przyjaciółki- powiedział ktoś za nimi.
   W jednej chwili odwrócili się w stronę głosu. W drzwiach garażu stała Dagmara z założonymi na piersiach rękoma i cwaniackim uśmiechem na twarzy. Emilia podniosła się do pozycji siedzącej, wycierając łzy z kącików oczu. Bartek wstał na proste nogi.
   - Widzę, że dobrze wam idzie- skomentowała Daga, ciągle patrząc na nich z uśmiechem. Emilia przewróciła oczami.
   - A ja widzę, że czujesz się lepiej- odgryzł się Bartek.
   - Ja czuję się wyśmienicie, tylko mama nie chciała mnie puścić do szkoły- sprostowała.- Wstań z tej zimnej podłogi- Dagmara uśmiechnęła się w stronę Emilii i podała jej swoją dłoń, żeby jej pomóc.
   Formańska wróciła do szkoły, ale tego dnia znowu musiała zostać w domu, chociaż nie chciała. Rano miała gorączkę. Przyjaciółki siedziały razem w szkolne ławce, Emilia pomogła jej poznać nowe osoby, które Zielonka zdążyła przez te kilka dni poznać. Spędzały czas z nowymi znajomymi, ale ciągle były razem.
   - Po co przyszłaś?- spytał siostrę Bartek.
   - Zobaczyć, jak wam idą przygotowania- szturchnęła go w ramię. Oddał jej tym samym, ale nie została mu dłużna i dźgnęła go palcem w brzuch. Popatrzył na nią zaskoczony, ale uderzył ją lekko w ramię. Przynajmniej jemu się tak wydawało, bo dziewczyna straciła na chwilę równowagę, zaskoczona uderzeniem.
   - Pójdę już- Emilia spojrzała z szerokim uśmiechem najpierw na Bartka, później na Dagmarę.- Zrobiło się późno, a mnie czekają jeszcze lekcje- podniosła swoją torbę.
   - Dobra. Wpadnij jutro po mnie- Dagmara objęła ją ramionami w przyjacielskim uścisku.
   - Okey- uśmiechnęła się.- Cześć- pomachała rodzeństwu dłonią i zniknęła im z pola widzenia.
  Teraz czas Emilii mijał o wiele szybciej niż było to wcześniej. Lekcje, pomoc Janinie, spotkania z Dagmarą i próby z Bartkiem składały się na plan każdego dnia dziewczyny. Nie snuła się już po domu bez celu, jak wcześniej. Ciągle miała coś do roboty, a  wieczorami zmęczona z chęcią kładła się do łóżka.
   Emilia wiele razy zastanawiała się, co właściwie jest między nią a Bartkiem? Przyjaźń czy tylko znajomość? Nie była pewna. W szkole prawie się nie widywali, a jeżeli już to wymieniali się jedynie symbolicznym 'cześć'  i szli w swoje strony. Może dlatego, że zawsze byli z jakimiś znajomymi? Jednak Emilia wiedziała, że przez ostatni czas czuła się przy nim inaczej niż przy innych. Lubiła z nim spędzać czas niemal tak jak z Dagmarą, uwielbiała, kiedy się uśmiechał, opowiadał róże anegdotki lub pokazywał sprawnie kroki.. Sama nie wiedziała, co czuje i to ją denerwowało najbardziej.

***
   - To jak, ćwiczymy czy dalej będziemy tak siedzieć?- spytał Bartek któregoś dnia podczas codziennej próby. Emilia zdążyła już opanować cały układ, co trwało dość długo, i teraz jedynie dopracowywali szczegóły. Do tej pory nadal nie śpiewali, skupiając się na najtrudniejszym, czyli na układzie.
   - Powinniśmy poćwiczyć- upiła łyk coli z puszki, którą dał jej wcześniej Bartek. Sam też co jakiś czas popijał napój, podobnie jak Dagmara, która tego dnia towarzyszyła im na próbie.
   - Może pośpiewacie?- zaproponowała.- To też musicie przecież poćwiczyć.
   Spojrzeli na siebie, wzruszając lekko ramionami. Dagmara nie czekała na ich decyzje. Po prostu podeszła do komórki brata, która była jak codziennie podczas ich spotkań podłączona do głośników i wybrała piosenkę, którą mieli wykonać na karaoke. Kiedy do uszu Emilii dotarły pierwsze dźwięki zaczęła się trochę denerwować. Jakby nie było, nigdy nie śpiewała przed publicznością. Jednak zaczęła śpiewać pierwszą zwrotkę, którą musiała też wykonać na występie. Czuła wzrok Dagmary i Bartka na sobie, ale nie przejmowała się. Musiała się przyzwyczaić do oczu skierowanych na nią. Uśmiechnęła się lekko do rodzeństwa, kiedy Bartek do niej dołączył na refrenie. Drugą zwrotkę śpiewał chłopak, a później znowu refren razem.
   - Brawo!- krzyknęła Dagmara, uśmiechając się szeroko.- Ślicznie było! Naprawdę śpiewaliście to pierwszy raz razem?- oboje przytaknęli.- Emilia, masz świetny i niespotykany głos! Taki czysty..- zachwycała się Dagmara.
   - Dziękuję- Emilia uśmiechnęła się w jej stronę.
   - Niesamowite...- była pod wrażeniem.- Jesteście znakomitą parą wokalną! Wasze głosy tak wspaniale ze sobą współgrają!
   Emilia lekko się zaczerwieniła, zerkając na Bartka. Ten niespodziewanie puścił jej oczko, przez co się zmieszała, czując szybsze bicie serca, ale uśmiechnęła się pod nosem. Nie zdawała sobie z tego sprawy, jak bardzo go lubi. Nawet trochę za bardzo niż by chciała.. Ale wtedy przypomniała sobie słowa Dagmary, które ta wypowiedziała, kiedy Zielonka poznała Bartka i ledwo zauważalnie posmutniała. Ale kiedy Dagmara włączyła kolejną piosenkę i sama zaczęła śpiewać, znowu się uśmiechnęła i dołączyła do przyjaciółki. Dziewczyna nawet nie wiedziała, kiedy stało się tak, że się zaprzyjaźniły, ale cieszyła się, że tak właśnie jest. Nie wyobrażała sobie lepszej przyjaciółki.
    Wieczorem Emilia była tak zmęczona próbą i całym dniem w szkole, że od razu usnęła, ale nie na długo, bo nagle coś zaczęło drapać w szybę. Otworzyła błyskawicznie oczy z sercem bijącym jak młot w piersi. Zaspana, ale nagle bardzo rozbudzona wygrzebała się z pościeli i wstała z łóżka, obciągając swoją bluzkę, która aktualnie służyła jej za górę od pidżamy.
   Za oknem zobaczyła ciemną postać, która wyglądała jakby chciała dostać się do środka.
   - Włamywacz- szepnęła przerażona.- Chce się włamać. Boże, babcia- spojrzała wystraszona w stronę drzwi. Była gotowa szybko wybiec z pokoju i zacząć krzyczeć.
   Bardzo wolno podeszła do drewnianej komody, gdzie zapamiętała, że postawiła szklaną kulę z wodą i kolorowymi drobinkami w środku. Pomyślała, że może użyć tego jako broni w razie konieczności.
   Kiedy miała chciany przedmiot w dłoni, postać za oknem zaczęła coś mówić. Dziewczyna wytężyła słuch, starając się zrozumieć słowa.
   - Emilia- syknął. Jeszcze bardziej się wystraszyła. Znał jej imię.- Auć. Otwórz wreszcie to okno! Chcesz żebym zadrapał się na śmierć?
   Dziewczyna dopiero teraz rozpoznała jego głos. Bartek. Pośpiesznie otworzyła okno, potykając się w ciemnościach. Zobaczyła, jak chłopak stoi na świerku, rosnącym przed ich domem i walczy z kolcami.
   - Co ty tu robisz?- wykrztusiła, opanowując drżenie głosu. Naprawdę się przestraszyła. Zerknęła na podświetlany zegarek, stojący na szafce nocnej. 02:17.
   - Przesuń się- rozkazał.- Wskoczę do pokoju- uśmiechnął się lekko, rozhuśtując gałąź, na której stał.
   Jak powiedział, tak zrobił i głuchym lotem, wylądował bez huku na podłodze. Emilia szeroko otworzyła oczy.
   -Zwariowałeś?!- mało nie krzyknęła, odstawiając szklaną kulę na szafkę.
   Oboje spojrzeli odruchowo na drzwi, czy nie obudzili Janiny, ale usłyszeli tylko chrapanie. Bartek uśmiechnął się od ucha do ucha zwycięsko, pokazując swoje białe zęby, ciesząc się ze swojego czynu. To właśnie ten uśmiech Emilia tak kochała.. Bartek stał na środku jej pokoju i jak gdyby nigdy nic, śmiał się z tego wszystkiego, jakby to co zrobił było najnormalniejszą rzeczą na świecie. Zielonka była wściekła. Przecież mógł po pierwsze sobie coś zrobić, a po drugie narobić jej kłopotów! Bo kto to słyszał, żeby kolega wchodził przez okno do pokoju dziewczyny? Nikt. Przynajmniej w jej otoczeniu..
   - Cześć, Emilia- powiedział, nagle poważniejąc.
   - Cześć?!- prychnęła.- Co ty człowieku wyprawiasz?
   - Musimy porozmawiać.
   - Teraz?- zdziwiła się.- O drugiej w nocy?- pokazała palcem na zegarek.
   - Dokładnie- skinął głową.- Tak długo myślałem, że doszedłem do pewnego bardzo ważnego wniosku, a żeby nie stchórzyć, muszę to powiedzieć teraz.
   - Co się dzieje?- spytała poruszona. Bartek był aż za poważny jak na niego.
   Usiadła na łóżku, a za nią zrobił to samo chłopak.. Wypuścił głośno powietrze z płuc.
   - Po prostu muszę to powiedzieć..
   Dopiero teraz dziewczyna zobaczyła, że Bartek trzyma ją za ręce. Serce zabiło jej szybciej.

2 komentarze: