*Pochyła czcionka- wspomnienie
Był wilgotny i chłodny październikowy poranek. Jeden z tych, gdy zanosi się na deszcz, a z nieba ostatecznie nie spada ani jedna kropla. Emilia weszła wolnym krokiem do parku, gdzie półnagie gałęzie nad jej głową upuszczały ostatnie liście, przez co ziemia wyglądała jakby ktoś celowo udekorował ją kolorowymi pędami. Nastolatka z lekkim uśmiechem uznała, że o wiele bardziej woli jesień w Polsce niż w Nowym Jorku. Chociaż kochała widok z okna swojego pokoju przepięknego o tej porze roku Central Parku, wolała spokój i cieszę jaka panowała tutaj.
Dziewczyna oplotła się ciaśniej wełnianym szalikiem, ochraniając się przed natrętnym wiatrem i obciągając krótką kurtkę. Musiała wybrać się na zakupy. Rodzice systematycznie wysyłali jej pieniądze, dlatego na ich brak nie mogła narzekać.
Dziewczyna usiadła na jednej z pustych, drewnianych ławek i przypomniała sobie rozmowę z Bartkiem, którą odbyła w nocy.
Powiedział po paru wykrętach:
- Emilia, podobasz mi się.
Wtedy dziewczyna czuła, jak nie może się ruszyć i nic powiedzieć. Nie mogła uwierzyć w to co usłyszała.
- Rozumiem twoje milczenie. Po prostu traktujesz mnie jak przyjaciela i brata swojej przyjaciółki- na początku patrzył jej w oczy, ale później wzrok wbity miał w swoje kolana ukryte pod jasnymi jeansami.
- Ty chcesz być ze mną?- wydukała nadal zszokowana Emilia. Ona w przeciwieństwie do niego, ciągle patrzyła na chłopaka.
- Oczywiście. Już od jakiegoś czasu mi się podobasz, ale pierwszy raz w życiu bałem się ci to powiedzieć- uśmiechnął się lekko. Bartkowi pierwszy raz zdarzyła się taka sytuacja i czuł się bardzo zakłopotany. Zawsze to dziewczyny zabiegały o niego, ale nigdy nawet się nie zastanawiał, jak to jest, kiedy role się odwracają.
- I nie blefujesz?- wciąż nie mogła uwierzyć własnym uszom. W duszy nie mogła posiąść się ze szczęścia, ale nie chciała aż tak tego pokazywać. Musiała zachować swoją dumę.
-Nie. Mówię serio- powiedział to pewnie.- Już kilka razy w garażu podczas próby chciałem jakoś.. sam nie wiem.. zacząć ten temat, ale pierwszy raz w życiu bałem się odrzucenia- wyznał.
W między czasie Emilia zobaczyła, że Bartek nie trzymał już jej ręki.
- Tak szczerze, to cały ten czas tylko czekałam na twój znak- odezwała się dziewczyna i poczuła jak oblewa ją rumieniec. Na szczęście w pokoju było na tyle ciemno, że chłopak nie mógł tego zauważyć. Jedynie poświata księżyca dawała trochę światła, padając na jego twarz, dzięki czemu to Emilia widziała wszystkie jego reakcje.
Usłyszała chichot Bartka i sama się uśmiechnęła.
- W takim razie..- zaczął.- Spróbujemy?
Chwilę milczała. Wciąż się bała, że to jakiś głupi żart i zaraz usłyszy, że to koniec tego przedstawienia i stanie się pośmiewiskiem całej szkoły jako ta naiwna dziewczyna z Nowego Jorku. Ale później przypominała sobie wszystkie chwile z nim. On nie był taki. Nigdy czegoś takiego by jej nie zrobił.
- I nie mówisz tego wszystkiego tylko dlatego, że jestem z Nowego Jorku, moi rodzice są znani i żeby po prostu zdobyć uznanie w oczach kolegów?- tego też się obawiała.
- Emilia, jak możesz tak w ogóle myśleć?- spytał, a ona poczuła się winna. Po prostu nie mogła zrozumieć, dlaczego ona? Jest tyle ładnych dziewczyn, które tylko czekają, żeby Bartek choćby z nimi porozmawiał, a on wybrał ją..
- Po prostu nie rozumiem..- wyszeptała.
- Czego?
- Dlaczego ja…
- Bo jesteś wyjątkowa- powiedział to tak, że Emilia poczuła, jak jej serce wykonało koziołka z radości.- Wierzysz mi?- wzruszyła lekko ramieniem. Pierwszy raz znalazła się w takiej sytuacji.- Musisz mi uwierzyć..
Emilia w głowie zaczęła szybko wszystko przetwarzać. Jakie miała powody, żeby nie wierzyć Bartkowi? Do tej pory ufała mu tak samo jak Dagmarze, więc dlaczego miałoby się coś zmienić? Doskonale wiedziała, że chłopak siedzący przed nią jest inny niż ci „popularni” w szkole. Zdążyła go już poznać w ciągu tych prawie dwóch miesięcy ich prób. I zdążyła się do niego zbliżyć. Sam fakt, że zadał sobie tyle trudu, żeby o drugiej w nocy wejść do jej pokoju, który przecież był na piętrze, przez okno, sprawiała, że czuła się wyjątkowa. Leżąc na łóżku przed snem, marzyła o takiej chwili jak ta, więc dlaczego teraz tak bardzo się bała? Nie mogła uwierzyć, że ludzie w Polsce nie patrzą na to, czyją jest córką, skąd pochodzi, ale zadają się z nią przez to, jaka jest.
- Wierzę- wyszeptała ledwo słyszalnie, ale zobaczyła, jak Bartek się uśmiechnął.
- Mogę coś zrobić?- spytał.
Emilia zmarszczyła czoło, nie wiedząc o co chodzi, ale skinęła wolno głową. Musiał to dostrzec. Wyciągnął w jej stronę rękę i odgarnął z jej czoła kosmyk rozczochranych włosów. Później jego dłoń powędrowała na kark dziewczyny. Byli teraz tak blisko siebie, że czuła jego ciepły oddech na twarzy. Serce zaczęło jej walić szybciej i głośniej niż pierwszego dnia, jak się spotkali. Nachylił się nad nią. Jego druga ręka objęła ją w talii i wtedy dotknął wargami jej ust.
Wszystko znikło. Była tylko ona i Bartek. Całował ją bardzo delikatnie, jakby z obawą, że go odtrąci, ale i tak cieszyła się, że siedzi, bo stojąc pewnie by upadła z wrażenia.
Nie wiedziała, ile minęło, kiedy Bartek powoli oderwał swoje usta od jej. Wciąż trzymał ją w talii, a ona patrzyła mu w oczy.. W tej chwili cieszyła się, że jest na tyle ciemno, że nie widziała jego tęczówek. Nie zniosłaby jego spojrzenia.
- Obiecaj mi coś- odezwał się, unosząc kąciki ust w uśmiechu.- Nidy, choćby nie wiem, co się stało, o mnie nie zapomnisz i zrobisz wszystko, żeby to.. my.. żebyśmy się udali.
- Nie muszę ci wcale tego obiecywać- szepnęła.
I wtedy sobie przypomniała. Przecież za rok stąd wyjedzie! Co wtedy? Ogarnął ją nagły smutek i panika..
Odwrócili głowy w kierunku drzwi, kiedy usłyszeli, skrzypienie łóżka babci dziewczyny, a następnie kroki z jej pokoju. Bartek odskoczył od Emilii, jakby ktoś go dźgnął i stanął na równe nogi.
- Kurde, muszę lecieć- powiedział, wchodząc już na parapet, a następnie na wystającą, grubą gałąź. Emilia podeszła do okna, opierając się o parapet.
- Wyglądasz teraz jak Tarzan- zachichotała.
- A ty jak księżniczka w wieży- teraz mogła dokładnie zobaczyć jego szeroki uśmiech.
- W pidżamie- zauważyła.
- I tak ślicznie wyglądasz. Do zobaczenia jutro. Miłej nocy.- uśmiechnął się do dziewczyny, puścił jej perskie oko i już go nie było.
Emilia podskoczyła w miejscu, siedząc na ławce, kiedy ktoś koło niej usiadł. Popatrzyła zaskoczona na nieproszonego towarzysza, mając już w zanadrzu słowa, którymi mogłaby się go pozbyć, ale kiedy jej oczy napotkały jego odprężyła się. Bartek.
- Co ty tu do diaska robisz?- spytał jakby siedziała na polu ognia.- Zamarzniesz tu na śmierć.
Dopiero wtedy poczuła, że zerwał się zimniejszy wiatr, którego wcześniej jakimś sposobem nie czuła. Była za bardzo zatracona we własnych myślach o ostatniej nocy, po której rano, budząc się, nie była pewna, czy przypadkiem wydarzenia te się jej nie przyśniły. Ale kiedy spojrzała na szklana kulę, która została przez nią odstawiona nie w to miejsce, gdzie powinna stać, uśmiechnęła się szeroko.
Bez odpowiedzi dziewczyny, Bartek objął ją lekko ramieniem i przytulił do siebie. Dziewczyna zadrżała, czując ciepło płynące od chłopaka. Podczas gdy on w ogóle się przy niej nie krępował, ona czuła się zawstydzona. Pierwszy raz w życiu miała takie kontakty z płcią przeciwną, a na dodatek należała do tych nieśmiałych osób.
- Myślałam- powiedziała.
- Mogę wiedzieć, co cię tak pochłonęło, że postanowiłaś cierpieć na tym wietrze?- nie przestawał na nią patrzeć ani się uśmiechać.
- Wszystko- skłamała.
Ruszyli w stronę domu Emilii, wciąż się przytulając.
-Wierzysz mi już, że naprawdę mi na tobie zależy?- spytał nagle Bartek.
Emilia wybuchła śmiechem. Śmiała się ot tak po prostu.
- Wierzę ci- odpowiedziała po chwili.- Nie wierzę sobie.
- Dlaczego?- nie rozumiał.
- Nie wiem, jak to wyjaśnić- powiedziała, szukając w głowie odpowiednich słów.- Nie wiem, czy jestem dla ciebie dostatecznie ładna, inteligentna… Myślę, że na ciebie nie zasługuję.
Bartek zatrzymał się, nie przestając jej przytulać.
- Dla mnie zawsze będziesz najpiękniejsza na świecie- szepnął i pocałował ją w czoło. Był to tak słodki gest z jego strony, że Emilia niemal się rozpłynęła.
- Przecież możesz mieć każdą dziewczynę. Dlaczego wybrałeś mnie?- ciągle ją to męczyło chociaż w nocy usłyszała odpowiedź, którą ją widocznie nie była dość satysfakcjonująca.
- Nie ja wybrałem- powiedział, ruszając z miejsca.- Moje serce wybrało.
Uśmiechnął się do niej, tak jak ona kochała. Nie mogła się powstrzymać i odwzajemniła mu się także uśmiechem.
- Może poszlibyśmy do kina?- powiedział wesoło.- Może w ten piątek?
- Masz na myśli randkę?- upewniła się z uśmiechem.
- Jak chcesz to może być randka- uśmiechnął się szerzej.
- Dobrze- zgodziła się, co wywołało jeszcze większy uśmiech na twarzy Bartka.
***
Po południu do Emilii przybiegła Dagmara. Blondynka właśnie poprawiała narzutę na swoim łóżku, kiedy Formańska wbiegła do jej pokoju niczym burza.
- Wiedziałam!- krzyknęła, zamykając za sobą drzwi.
Emilia popatrzyła na nią zdezorientowana, podnosząc jedną brew do góry. Wygładziła dłonią swojego „jaśka”. Dagmara ominęła dzielącą je przeszkodę, czym było łóżko, i podeszła do przyjaciółki, patrząc jej prosto w oczy.
- Nie udawaj, że nie wiesz, o co mi chodzi- cmoknęła niezadowolona.- Ty.. ty i Bartek!- pisnęła podekscytowana.- Będziemy szwagierkami!
- Heeej- powstrzymała jej zapędy.- Powoli. Za nikogo nie zamierzam jeszcze wychodzić.
- Ale jesteście razem!- była bardziej podekscytowana niż sama Emilia, co było dość zabawne.
- Podobno- mruknęła, siadając na świeżo zaścielonym łóżku. Po niej zrobiła to samo Dagmara.
- Ale czy to nie romantyczne? Przyszedł do ciebie w nocy, wchodząc przez okno niczym Romeo…- zamarzyła się.
- Chwila, skąd wiesz?- Emilia zmarszczyła czoło.
- O, kochana, przede mną nie da się niczego ukryć- powiedziała zadowolona z siebie.- Ale tak poważnie, widziałam go jak wymykał się z domu. Byłam w łazience i chciałam go spytać, gdzie idzie, ale nie zdążyłam. Rano spytałam, gdzie był- jej uśmiech jeszcze bardziej się poszerzył.- I powiedział, że był u ciebie!- pisnęła.
- Aż tak się cieszysz?- była zaskoczona.
- No jasne- odpowiedziała, jakby była to najprostsza rzecz na świecie.- Wolę o wiele bardziej, żeby spotykał się z tobą niż jakąś panną, która nie widzi nic poza swoim wyglądem. Bardzo się cieszę, naprawdę.
- Właśnie widzę- uśmiechnęła się.
- Ale co z tobą? Nie jesteś szczęśliwa?- patrzyła jej prosto w oczy. Emilia zmieszana spuściła wzrok.
- Jestem, ale też się boję..
- Ach, tak, rozumiem. Pierwszy chłopak i tak dalej..
O to też chodziło, ale Emilię bardziej męczyła myśl, że wyjedzie za osiem miesięcy.. ewentualnie za dziesięć. Ale do tamtej pory mogło się wiele wydarzyć, prawda?
Dagmara nie dała za wygraną i musiała usłyszeć całą wersję wydarzeń. Emilia opowiedziała jej wszystko. W końcu się przyjaźniły i jej ufała. Zielonka cieszyła się, że Dagmara jest zadowolona z takiego rozwoju zdarzeń. Znowu przypomniała sobie jej słowa z dnia, kiedy poznała Bartka. Cóż.. Najwyraźniej ona musiała być inna skoro chłopak się nią zainteresował, z czego bardzo się cieszyła.
W poniedziałek, kiedy obie dziewczyny skończyły lekcje, wyszły na zewnątrz i stanęły na schodach przed szkołą w towarzystwie Klary i Justyny, ich koleżanek z klasy. Rozmawiały właśnie o tym, jak przełożyć sprawdzian z historii, na który miały stanowczo za mało czasu do nauczenia się, kiedy Dagmara dostała sms’a, po którym zaczęła się dziwnie rozglądać.
- Coś się stało?- spytała ją Emilia, zainteresowana jej zachowaniem.
- Nie- pokręciła szybko głową.- Chciałabym tylko gdzieś pójść- powiedziała.
- W porządku- skinęła głową, myśląc, że odejdzie.
- Ale ty idziesz ze mną- złapała ją za dłoń. Emilia zmarszczyła czoło. Już chciała zapytać, gdzie, kiedy Dagmara pożegnała się za nie obie z koleżankami i zaczęła ją ciągnąć w przeciwnym kierunku niż brama wyjściowa.
- Dagmara, gdzie ty mnie ciągniesz?- spytała Zielonka, kiedy zatrzymały się za ścianą.
- Dobrze wyglądam?- Dagmara była bardzo przejęta. Obciągnęła swoją bluzkę, którą miała pod rozpiętą kurtką, a Emilia uśmiechnęła się cwaniacko.
- Czy dobrze wyglądasz, tak?- założyła ręce na piersiach.- Czy ja dobrze myślę?
- Dobrze czy nie?- spytała bardziej spanikowana.
- Tak, dobrze- odpowiedziała, żeby nie złościć przyjaciółki.- Dlaczego zachowujesz się tak... inaczej?
Daga westchnęła, łapiąc Emilię za łokieć. Wychyliła się trochę zza ściany.
- Spójrz- kazała to samo zrobić Emilii. Dziewczyna z lekkim ociąganiem, ale także się wychyliła. Na ich polu widzenia znajdowało się spore boisko, gdzie spoceni chłopcy w kolorowych koszulkach grali aktualnie w piłkę nożną.
- Widzę boisko i bandę czerwonych chłopaków uganiających się za piłką- powiedziała zgodnie z prawdą.
- Teraz się przyjrzyj- powiedziała.- Widzisz tego chłopaka w szarej bluzce?- było ich kilku.- Ciemny blondyn, niebieskie oczy- Emilia uśmiechnęła się pod nosem. Z tej odległości w żaden sposób nie dało się dostrzec koloru oczu.
- Widzę- powiedziała, dostrzegając chłopaka, o którym mówiła jej przyjaciółka.
- To Dawid- Dagmara znowu schowała się za ścianą.- Jest rok starszy i..
- I ci się podoba- dokończyła za nią Emilia. Dagmara uśmiechnęła się.- Tylko nie wiem, dlaczego dowiaduję się o tym dopiero teraz…
- Oj, przepraszam, ale byłam tak podekscytowana tobą i Bartkiem, że zapomniałam.
- Wybaczam- Emilia znowu nieznacznie się wychyliła, żeby spojrzeć na chłopaka, który tak spodobał się jej przyjaciółce.- I co chcesz zrobić?
- Iść tam, ale sama się bałam..
- Dagmara Formańska się boi?- zaśmiała się.- Nie sądziłam, że dożyję takiego dnia.
- Nie śmiej się- skarciła ją.- Co mam zrobić?
- A skąd ja mam to wiedzieć? Nie znam się.
- Bartkowi jakoś zamąciłaś w głowie- zauważyła.
- Nie zrobiłam tego celowo- broniła się.- Tak wyszło.
- To niech teraz u mnie tak wyjdzie- bąknęła Dagmara, zerkając na obiekt swoich westchnień.
- A chodzi do szkoły muzycznej i potrzebuje kogoś do pomocy przez najbliższy czas?- znowu zachichotała.- Jejku, Dagmara, bądź po prostu sobą- powiedziała, kiedy zobaczyła obrażoną minę przyjaciółki.
- A jeśli mnie takiej nie polubi?- miała wątpliwości.
- To jest kompletnym kretynem i na ciebie nie zasługuje- powiedziała pewnie. Nie mogła uwierzyć, że to ona jest tą nieśmiałą, a Dagmara tą, która niczego i nikogo się nie boi.- Idziemy tam- zarządziła. Wolno wyszły za ściany.
Ruszyły w kierunku trybun przy boisku. Im bliżej były, tym Emilia upewniała się w fakcie,że Dawid był przystojnym chłopakiem. Nawet spocony i biegający za piłką jak pies.
- Tak w ogóle to rozmawiałaś z nim kiedyś?- spytała Emilia, udając, że jest zainteresowana paskiem od swojej torby. Nie mogła przecież ciągle patrzeć się na tego chłopaka, oceniając go.
- Jasne, że tak- Dagmara się obruszyła.- Przychodził kiedyś do Bartka- wytłumaczyła.
- Popatrz na to z tej strony. Pierwsze lody macie przełamane- zauważyła. Weszły na trybuny z czerwonymi, plastikowymi krzesłami i zajęły dwa z nich. Kilka osób także oglądało mecz, więc nie czuły się dziwnie, że jako jedyne tam przyszły.
- Nie patrz tylko ciągle na niego- wymamrotała Emilia tak, żeby tylko siedząca koło niej Dagmara usłyszała.
- Wiem- powiedziała.
Emilia podniosła głowę i zaczęła oglądać rozgrywającą się bitwę w postaci meczu. Uśmiechnęła się, kiedy wśród zawodników zobaczyła Bartka. Zdawał się jej nie zauważyć. Biegał za piłką, co jakiś czas mając ją przy stopach i nie zwracał uwagi na gapiów, którzy się zgromadzili. Był w tej samej drużynie co Dawid, sądząc po tym, że nie miał szarfy, jak niektórzy z grających.
Wkrótce sędzia, którym był jeden z chłopaków z klasy maturalnej, użył swojego gwizdka, dając znak, że mecz się skończył. Emilia nie znała wyniku, który nawet ją nie interesował. Chłopaki zatrzymali się i wycierając krople potu z czoła, ruszyli w stronę ławek, gdzie zostawili swoje rzeczy, podając sobie wzajemnie dłonie, dziękując w ten sposób za mecz. Wyciągnęli butelki z wodą, siadając na wolnych miejscach. Kilka osób do nich podeszło.
- Świetnie grałeś, Bartek- pisnęła jakaś dziewczyna w kierunku chłopaka Emilii, która aż zacisnęła dłonie w pięści. Tak, była zazdrosna. Owa dziewczyna miała piękne, długie, kasztanowe fale i duże zielone oczy, a jej nogi, opięte teraz jasnymi, obcisłymi spodniami wydawały się sięgać nieba.
- Dzięki- odpowiedział, uśmiechając się lekko. Schował butelkę z resztkami wody do plecaka, który zarzucił na plecy.
- Kiedy znowu gracie?- spytała dziewczyna, kładąc swoją dłoń na jego ramieniu, a w Emilii się zagotowało.
- Nie jestem pewien- wzruszył lekko ramionami.- Może w środę, no nie chłopaki?- zwrócił się do kolegów.
- Dla mnie spoko- powiedział jeden z nich, a jego poparli inni.
- Więc w środę- powiedział do brunetki.
Emilia odwróciła głowę w kierunku Dagmary, która zwróciła jej uwagę przez szturchnięcie. Formańska powędrowała wzrokiem na brata.
- Nie przejmuj się, tak jest zawsze- powiedziała spokojnie.- Ale on wybrał ciebie- przypomniała.
Emilia uśmiechnęła się lekko, znowu kierując swój wzrok na Bartka, który teraz zawzięcie rozmawiał z Dawidem. Zielonka zerknęła na Dagmarę, która wypuściła powietrze z ust, próbując się uspokoić.
- Hej, Bartek!- krzyknęła nagle nad uchem Emilii, przez co ta lekko się skrzywiła.
Dopiero wtedy je zauważył. Uśmiechnął się, zaczynając iść w ich kierunku. Koło niego kroczył Dawid.
- Cześć- Bartek stanął tuż naprzeciwko Emilii po drugiej stronie barierki, która ich dzieliła. Nachylił się do przodu i cmoknął jej usta. Kątem oka Zielonka zauważyła spojrzenia innych.- Co tu robicie?- spytał.
- Przyszłyśmy popatrzeć jak gracie- odpowiedziała blondynka z uśmiechem.- A twój kolega to..?
- Dawid- ciemny blondyn wyciągnął w jej kierunku dłoń, którą uścisnęła.- A ty jesteś Emilia?
- Zgadza się- przytaknęła.
- Miło cię poznać osobiście- miał bardzo niski głos.
- Wzajemnie.
- Cześć, Dagmara- przywitał się z brunetką, która była pozornie wyluzowana.
- Cześć, Dawid- uśmiechnęła się lekko.- Kto wygrał?- spytała, kierując to pytanie niekoniecznie do niego.
- Jasne, że my- pochwalił się z uśmiechem.
- Gratulacje- powiedziały równocześnie dziewczyny, uśmiechając się do siebie.
- Idziemy?- spytał Bartek Emilię.
- A nie masz jakichś innych spraw do załatwienia?- spytała, zerkając ponad jego ramieniem. Podążył za jej wzrokiem. Dziewczyna o kasztanowych włosach stała kilka metrów dalej i wyglądała, jakby czekała na chłopaka.
- Zaraz wracam- powiedział, dotykając na chwilę ramienia Emilii tylko po to, żeby je pogładzić.
Bartek odwrócił się na pięcie i ruszył w kierunku dziewczyny. Niestety Zielonka nie mogła wychwycić, o czym mówili. Udawała, że bardziej interesuje ją to, co dzieje się tuż przy niej.
- Przyjedziecie na mecz w środę?- spytał Dawid, opierając się o barierkę łokciami.
- Myślę, że tak- odpowiedziała Dagmara, uśmiechając się w jego kierunku.- Z kim gracie?
- Sami ze sobą- zaśmiał się. Jednak nie był to tak czarujący śmiech jak w wykonaniu Bartka.
- Dagmara z pewnością przyjdzie, ale nie jestem pewna, czy ja też, ale myślę, że to nie będzie problem- powiedziała Emilia, przykuwając ich uwagę.
- Dlaczego?- chłopak złączył razem brwi.
- Razem z Bartkiem musimy ćwiczyć do występu- wytłumaczyła, kiedy Formański właśnie do nich wrócił.
- Co ja?- spytał, nie będąc w temacie.
Wytłumaczyli mu o co chodzi. Zgodził się z Emilią.
- Ale ty, Dagmara, przyjedziesz?- Dawid spytał brunetkę.
- Tak, myślę, że tak- skinęła spokojnie głową, ale Emilia zdążyła już poznać ją na tyle, że wiedziała, iż w środku krzyczy i piszczy ze szczęścia jak mała dziewczynka.
- No to dobra. Będę szedł, bo spóźnię się na autobus- pożegnał się ze wszystkimi i zniknął im z pola widzenia.
- Co chciała?- spytała Emilia, kierując swoje pytanie w stronę Bartka. Ten na początku nie wiedział, o co chodzi, ale się domyślił.
- Oddała mi książkę- wytłumaczył.
Emilia skinęła głową. Nie chciała wyjść na zazdrosną, ale musiała przyznać, że taka właśnie była, co ani trochę się jej nie podobało. Całą trójką ruszyli w stronę domu, rozmawiając na przeróżne tematy jednak Emilia już psychicznie zaczynała się przygotowywać do rozmowy z Dagmarą o jej znajomości z Dawidem, która z pewnością była nieunikniona.
Był wilgotny i chłodny październikowy poranek. Jeden z tych, gdy zanosi się na deszcz, a z nieba ostatecznie nie spada ani jedna kropla. Emilia weszła wolnym krokiem do parku, gdzie półnagie gałęzie nad jej głową upuszczały ostatnie liście, przez co ziemia wyglądała jakby ktoś celowo udekorował ją kolorowymi pędami. Nastolatka z lekkim uśmiechem uznała, że o wiele bardziej woli jesień w Polsce niż w Nowym Jorku. Chociaż kochała widok z okna swojego pokoju przepięknego o tej porze roku Central Parku, wolała spokój i cieszę jaka panowała tutaj.
Dziewczyna oplotła się ciaśniej wełnianym szalikiem, ochraniając się przed natrętnym wiatrem i obciągając krótką kurtkę. Musiała wybrać się na zakupy. Rodzice systematycznie wysyłali jej pieniądze, dlatego na ich brak nie mogła narzekać.
Dziewczyna usiadła na jednej z pustych, drewnianych ławek i przypomniała sobie rozmowę z Bartkiem, którą odbyła w nocy.
Powiedział po paru wykrętach:
- Emilia, podobasz mi się.
Wtedy dziewczyna czuła, jak nie może się ruszyć i nic powiedzieć. Nie mogła uwierzyć w to co usłyszała.
- Rozumiem twoje milczenie. Po prostu traktujesz mnie jak przyjaciela i brata swojej przyjaciółki- na początku patrzył jej w oczy, ale później wzrok wbity miał w swoje kolana ukryte pod jasnymi jeansami.
- Ty chcesz być ze mną?- wydukała nadal zszokowana Emilia. Ona w przeciwieństwie do niego, ciągle patrzyła na chłopaka.
- Oczywiście. Już od jakiegoś czasu mi się podobasz, ale pierwszy raz w życiu bałem się ci to powiedzieć- uśmiechnął się lekko. Bartkowi pierwszy raz zdarzyła się taka sytuacja i czuł się bardzo zakłopotany. Zawsze to dziewczyny zabiegały o niego, ale nigdy nawet się nie zastanawiał, jak to jest, kiedy role się odwracają.
- I nie blefujesz?- wciąż nie mogła uwierzyć własnym uszom. W duszy nie mogła posiąść się ze szczęścia, ale nie chciała aż tak tego pokazywać. Musiała zachować swoją dumę.
-Nie. Mówię serio- powiedział to pewnie.- Już kilka razy w garażu podczas próby chciałem jakoś.. sam nie wiem.. zacząć ten temat, ale pierwszy raz w życiu bałem się odrzucenia- wyznał.
W między czasie Emilia zobaczyła, że Bartek nie trzymał już jej ręki.
- Tak szczerze, to cały ten czas tylko czekałam na twój znak- odezwała się dziewczyna i poczuła jak oblewa ją rumieniec. Na szczęście w pokoju było na tyle ciemno, że chłopak nie mógł tego zauważyć. Jedynie poświata księżyca dawała trochę światła, padając na jego twarz, dzięki czemu to Emilia widziała wszystkie jego reakcje.
Usłyszała chichot Bartka i sama się uśmiechnęła.
- W takim razie..- zaczął.- Spróbujemy?
Chwilę milczała. Wciąż się bała, że to jakiś głupi żart i zaraz usłyszy, że to koniec tego przedstawienia i stanie się pośmiewiskiem całej szkoły jako ta naiwna dziewczyna z Nowego Jorku. Ale później przypominała sobie wszystkie chwile z nim. On nie był taki. Nigdy czegoś takiego by jej nie zrobił.
- I nie mówisz tego wszystkiego tylko dlatego, że jestem z Nowego Jorku, moi rodzice są znani i żeby po prostu zdobyć uznanie w oczach kolegów?- tego też się obawiała.
- Emilia, jak możesz tak w ogóle myśleć?- spytał, a ona poczuła się winna. Po prostu nie mogła zrozumieć, dlaczego ona? Jest tyle ładnych dziewczyn, które tylko czekają, żeby Bartek choćby z nimi porozmawiał, a on wybrał ją..
- Po prostu nie rozumiem..- wyszeptała.
- Czego?
- Dlaczego ja…
- Bo jesteś wyjątkowa- powiedział to tak, że Emilia poczuła, jak jej serce wykonało koziołka z radości.- Wierzysz mi?- wzruszyła lekko ramieniem. Pierwszy raz znalazła się w takiej sytuacji.- Musisz mi uwierzyć..
Emilia w głowie zaczęła szybko wszystko przetwarzać. Jakie miała powody, żeby nie wierzyć Bartkowi? Do tej pory ufała mu tak samo jak Dagmarze, więc dlaczego miałoby się coś zmienić? Doskonale wiedziała, że chłopak siedzący przed nią jest inny niż ci „popularni” w szkole. Zdążyła go już poznać w ciągu tych prawie dwóch miesięcy ich prób. I zdążyła się do niego zbliżyć. Sam fakt, że zadał sobie tyle trudu, żeby o drugiej w nocy wejść do jej pokoju, który przecież był na piętrze, przez okno, sprawiała, że czuła się wyjątkowa. Leżąc na łóżku przed snem, marzyła o takiej chwili jak ta, więc dlaczego teraz tak bardzo się bała? Nie mogła uwierzyć, że ludzie w Polsce nie patrzą na to, czyją jest córką, skąd pochodzi, ale zadają się z nią przez to, jaka jest.
- Wierzę- wyszeptała ledwo słyszalnie, ale zobaczyła, jak Bartek się uśmiechnął.
- Mogę coś zrobić?- spytał.
Emilia zmarszczyła czoło, nie wiedząc o co chodzi, ale skinęła wolno głową. Musiał to dostrzec. Wyciągnął w jej stronę rękę i odgarnął z jej czoła kosmyk rozczochranych włosów. Później jego dłoń powędrowała na kark dziewczyny. Byli teraz tak blisko siebie, że czuła jego ciepły oddech na twarzy. Serce zaczęło jej walić szybciej i głośniej niż pierwszego dnia, jak się spotkali. Nachylił się nad nią. Jego druga ręka objęła ją w talii i wtedy dotknął wargami jej ust.
Wszystko znikło. Była tylko ona i Bartek. Całował ją bardzo delikatnie, jakby z obawą, że go odtrąci, ale i tak cieszyła się, że siedzi, bo stojąc pewnie by upadła z wrażenia.
Nie wiedziała, ile minęło, kiedy Bartek powoli oderwał swoje usta od jej. Wciąż trzymał ją w talii, a ona patrzyła mu w oczy.. W tej chwili cieszyła się, że jest na tyle ciemno, że nie widziała jego tęczówek. Nie zniosłaby jego spojrzenia.
- Obiecaj mi coś- odezwał się, unosząc kąciki ust w uśmiechu.- Nidy, choćby nie wiem, co się stało, o mnie nie zapomnisz i zrobisz wszystko, żeby to.. my.. żebyśmy się udali.
- Nie muszę ci wcale tego obiecywać- szepnęła.
I wtedy sobie przypomniała. Przecież za rok stąd wyjedzie! Co wtedy? Ogarnął ją nagły smutek i panika..
Odwrócili głowy w kierunku drzwi, kiedy usłyszeli, skrzypienie łóżka babci dziewczyny, a następnie kroki z jej pokoju. Bartek odskoczył od Emilii, jakby ktoś go dźgnął i stanął na równe nogi.
- Kurde, muszę lecieć- powiedział, wchodząc już na parapet, a następnie na wystającą, grubą gałąź. Emilia podeszła do okna, opierając się o parapet.
- Wyglądasz teraz jak Tarzan- zachichotała.
- A ty jak księżniczka w wieży- teraz mogła dokładnie zobaczyć jego szeroki uśmiech.
- W pidżamie- zauważyła.
- I tak ślicznie wyglądasz. Do zobaczenia jutro. Miłej nocy.- uśmiechnął się do dziewczyny, puścił jej perskie oko i już go nie było.
Emilia podskoczyła w miejscu, siedząc na ławce, kiedy ktoś koło niej usiadł. Popatrzyła zaskoczona na nieproszonego towarzysza, mając już w zanadrzu słowa, którymi mogłaby się go pozbyć, ale kiedy jej oczy napotkały jego odprężyła się. Bartek.
- Co ty tu do diaska robisz?- spytał jakby siedziała na polu ognia.- Zamarzniesz tu na śmierć.
Dopiero wtedy poczuła, że zerwał się zimniejszy wiatr, którego wcześniej jakimś sposobem nie czuła. Była za bardzo zatracona we własnych myślach o ostatniej nocy, po której rano, budząc się, nie była pewna, czy przypadkiem wydarzenia te się jej nie przyśniły. Ale kiedy spojrzała na szklana kulę, która została przez nią odstawiona nie w to miejsce, gdzie powinna stać, uśmiechnęła się szeroko.
Bez odpowiedzi dziewczyny, Bartek objął ją lekko ramieniem i przytulił do siebie. Dziewczyna zadrżała, czując ciepło płynące od chłopaka. Podczas gdy on w ogóle się przy niej nie krępował, ona czuła się zawstydzona. Pierwszy raz w życiu miała takie kontakty z płcią przeciwną, a na dodatek należała do tych nieśmiałych osób.
- Myślałam- powiedziała.
- Mogę wiedzieć, co cię tak pochłonęło, że postanowiłaś cierpieć na tym wietrze?- nie przestawał na nią patrzeć ani się uśmiechać.
- Wszystko- skłamała.
Ruszyli w stronę domu Emilii, wciąż się przytulając.
-Wierzysz mi już, że naprawdę mi na tobie zależy?- spytał nagle Bartek.
Emilia wybuchła śmiechem. Śmiała się ot tak po prostu.
- Wierzę ci- odpowiedziała po chwili.- Nie wierzę sobie.
- Dlaczego?- nie rozumiał.
- Nie wiem, jak to wyjaśnić- powiedziała, szukając w głowie odpowiednich słów.- Nie wiem, czy jestem dla ciebie dostatecznie ładna, inteligentna… Myślę, że na ciebie nie zasługuję.
Bartek zatrzymał się, nie przestając jej przytulać.
- Dla mnie zawsze będziesz najpiękniejsza na świecie- szepnął i pocałował ją w czoło. Był to tak słodki gest z jego strony, że Emilia niemal się rozpłynęła.
- Przecież możesz mieć każdą dziewczynę. Dlaczego wybrałeś mnie?- ciągle ją to męczyło chociaż w nocy usłyszała odpowiedź, którą ją widocznie nie była dość satysfakcjonująca.
- Nie ja wybrałem- powiedział, ruszając z miejsca.- Moje serce wybrało.
Uśmiechnął się do niej, tak jak ona kochała. Nie mogła się powstrzymać i odwzajemniła mu się także uśmiechem.
- Może poszlibyśmy do kina?- powiedział wesoło.- Może w ten piątek?
- Masz na myśli randkę?- upewniła się z uśmiechem.
- Jak chcesz to może być randka- uśmiechnął się szerzej.
- Dobrze- zgodziła się, co wywołało jeszcze większy uśmiech na twarzy Bartka.
***
Po południu do Emilii przybiegła Dagmara. Blondynka właśnie poprawiała narzutę na swoim łóżku, kiedy Formańska wbiegła do jej pokoju niczym burza.
- Wiedziałam!- krzyknęła, zamykając za sobą drzwi.
Emilia popatrzyła na nią zdezorientowana, podnosząc jedną brew do góry. Wygładziła dłonią swojego „jaśka”. Dagmara ominęła dzielącą je przeszkodę, czym było łóżko, i podeszła do przyjaciółki, patrząc jej prosto w oczy.
- Nie udawaj, że nie wiesz, o co mi chodzi- cmoknęła niezadowolona.- Ty.. ty i Bartek!- pisnęła podekscytowana.- Będziemy szwagierkami!
- Heeej- powstrzymała jej zapędy.- Powoli. Za nikogo nie zamierzam jeszcze wychodzić.
- Ale jesteście razem!- była bardziej podekscytowana niż sama Emilia, co było dość zabawne.
- Podobno- mruknęła, siadając na świeżo zaścielonym łóżku. Po niej zrobiła to samo Dagmara.
- Ale czy to nie romantyczne? Przyszedł do ciebie w nocy, wchodząc przez okno niczym Romeo…- zamarzyła się.
- Chwila, skąd wiesz?- Emilia zmarszczyła czoło.
- O, kochana, przede mną nie da się niczego ukryć- powiedziała zadowolona z siebie.- Ale tak poważnie, widziałam go jak wymykał się z domu. Byłam w łazience i chciałam go spytać, gdzie idzie, ale nie zdążyłam. Rano spytałam, gdzie był- jej uśmiech jeszcze bardziej się poszerzył.- I powiedział, że był u ciebie!- pisnęła.
- Aż tak się cieszysz?- była zaskoczona.
- No jasne- odpowiedziała, jakby była to najprostsza rzecz na świecie.- Wolę o wiele bardziej, żeby spotykał się z tobą niż jakąś panną, która nie widzi nic poza swoim wyglądem. Bardzo się cieszę, naprawdę.
- Właśnie widzę- uśmiechnęła się.
- Ale co z tobą? Nie jesteś szczęśliwa?- patrzyła jej prosto w oczy. Emilia zmieszana spuściła wzrok.
- Jestem, ale też się boję..
- Ach, tak, rozumiem. Pierwszy chłopak i tak dalej..
O to też chodziło, ale Emilię bardziej męczyła myśl, że wyjedzie za osiem miesięcy.. ewentualnie za dziesięć. Ale do tamtej pory mogło się wiele wydarzyć, prawda?
Dagmara nie dała za wygraną i musiała usłyszeć całą wersję wydarzeń. Emilia opowiedziała jej wszystko. W końcu się przyjaźniły i jej ufała. Zielonka cieszyła się, że Dagmara jest zadowolona z takiego rozwoju zdarzeń. Znowu przypomniała sobie jej słowa z dnia, kiedy poznała Bartka. Cóż.. Najwyraźniej ona musiała być inna skoro chłopak się nią zainteresował, z czego bardzo się cieszyła.
W poniedziałek, kiedy obie dziewczyny skończyły lekcje, wyszły na zewnątrz i stanęły na schodach przed szkołą w towarzystwie Klary i Justyny, ich koleżanek z klasy. Rozmawiały właśnie o tym, jak przełożyć sprawdzian z historii, na który miały stanowczo za mało czasu do nauczenia się, kiedy Dagmara dostała sms’a, po którym zaczęła się dziwnie rozglądać.
- Coś się stało?- spytała ją Emilia, zainteresowana jej zachowaniem.
- Nie- pokręciła szybko głową.- Chciałabym tylko gdzieś pójść- powiedziała.
- W porządku- skinęła głową, myśląc, że odejdzie.
- Ale ty idziesz ze mną- złapała ją za dłoń. Emilia zmarszczyła czoło. Już chciała zapytać, gdzie, kiedy Dagmara pożegnała się za nie obie z koleżankami i zaczęła ją ciągnąć w przeciwnym kierunku niż brama wyjściowa.
- Dagmara, gdzie ty mnie ciągniesz?- spytała Zielonka, kiedy zatrzymały się za ścianą.
- Dobrze wyglądam?- Dagmara była bardzo przejęta. Obciągnęła swoją bluzkę, którą miała pod rozpiętą kurtką, a Emilia uśmiechnęła się cwaniacko.
- Czy dobrze wyglądasz, tak?- założyła ręce na piersiach.- Czy ja dobrze myślę?
- Dobrze czy nie?- spytała bardziej spanikowana.
- Tak, dobrze- odpowiedziała, żeby nie złościć przyjaciółki.- Dlaczego zachowujesz się tak... inaczej?
Daga westchnęła, łapiąc Emilię za łokieć. Wychyliła się trochę zza ściany.
- Spójrz- kazała to samo zrobić Emilii. Dziewczyna z lekkim ociąganiem, ale także się wychyliła. Na ich polu widzenia znajdowało się spore boisko, gdzie spoceni chłopcy w kolorowych koszulkach grali aktualnie w piłkę nożną.
- Widzę boisko i bandę czerwonych chłopaków uganiających się za piłką- powiedziała zgodnie z prawdą.
- Teraz się przyjrzyj- powiedziała.- Widzisz tego chłopaka w szarej bluzce?- było ich kilku.- Ciemny blondyn, niebieskie oczy- Emilia uśmiechnęła się pod nosem. Z tej odległości w żaden sposób nie dało się dostrzec koloru oczu.
- Widzę- powiedziała, dostrzegając chłopaka, o którym mówiła jej przyjaciółka.
- To Dawid- Dagmara znowu schowała się za ścianą.- Jest rok starszy i..
- I ci się podoba- dokończyła za nią Emilia. Dagmara uśmiechnęła się.- Tylko nie wiem, dlaczego dowiaduję się o tym dopiero teraz…
- Oj, przepraszam, ale byłam tak podekscytowana tobą i Bartkiem, że zapomniałam.
- Wybaczam- Emilia znowu nieznacznie się wychyliła, żeby spojrzeć na chłopaka, który tak spodobał się jej przyjaciółce.- I co chcesz zrobić?
- Iść tam, ale sama się bałam..
- Dagmara Formańska się boi?- zaśmiała się.- Nie sądziłam, że dożyję takiego dnia.
- Nie śmiej się- skarciła ją.- Co mam zrobić?
- A skąd ja mam to wiedzieć? Nie znam się.
- Bartkowi jakoś zamąciłaś w głowie- zauważyła.
- Nie zrobiłam tego celowo- broniła się.- Tak wyszło.
- To niech teraz u mnie tak wyjdzie- bąknęła Dagmara, zerkając na obiekt swoich westchnień.
- A chodzi do szkoły muzycznej i potrzebuje kogoś do pomocy przez najbliższy czas?- znowu zachichotała.- Jejku, Dagmara, bądź po prostu sobą- powiedziała, kiedy zobaczyła obrażoną minę przyjaciółki.
- A jeśli mnie takiej nie polubi?- miała wątpliwości.
- To jest kompletnym kretynem i na ciebie nie zasługuje- powiedziała pewnie. Nie mogła uwierzyć, że to ona jest tą nieśmiałą, a Dagmara tą, która niczego i nikogo się nie boi.- Idziemy tam- zarządziła. Wolno wyszły za ściany.
Ruszyły w kierunku trybun przy boisku. Im bliżej były, tym Emilia upewniała się w fakcie,że Dawid był przystojnym chłopakiem. Nawet spocony i biegający za piłką jak pies.
- Tak w ogóle to rozmawiałaś z nim kiedyś?- spytała Emilia, udając, że jest zainteresowana paskiem od swojej torby. Nie mogła przecież ciągle patrzeć się na tego chłopaka, oceniając go.
- Jasne, że tak- Dagmara się obruszyła.- Przychodził kiedyś do Bartka- wytłumaczyła.
- Popatrz na to z tej strony. Pierwsze lody macie przełamane- zauważyła. Weszły na trybuny z czerwonymi, plastikowymi krzesłami i zajęły dwa z nich. Kilka osób także oglądało mecz, więc nie czuły się dziwnie, że jako jedyne tam przyszły.
- Nie patrz tylko ciągle na niego- wymamrotała Emilia tak, żeby tylko siedząca koło niej Dagmara usłyszała.
- Wiem- powiedziała.
Emilia podniosła głowę i zaczęła oglądać rozgrywającą się bitwę w postaci meczu. Uśmiechnęła się, kiedy wśród zawodników zobaczyła Bartka. Zdawał się jej nie zauważyć. Biegał za piłką, co jakiś czas mając ją przy stopach i nie zwracał uwagi na gapiów, którzy się zgromadzili. Był w tej samej drużynie co Dawid, sądząc po tym, że nie miał szarfy, jak niektórzy z grających.
Wkrótce sędzia, którym był jeden z chłopaków z klasy maturalnej, użył swojego gwizdka, dając znak, że mecz się skończył. Emilia nie znała wyniku, który nawet ją nie interesował. Chłopaki zatrzymali się i wycierając krople potu z czoła, ruszyli w stronę ławek, gdzie zostawili swoje rzeczy, podając sobie wzajemnie dłonie, dziękując w ten sposób za mecz. Wyciągnęli butelki z wodą, siadając na wolnych miejscach. Kilka osób do nich podeszło.
- Świetnie grałeś, Bartek- pisnęła jakaś dziewczyna w kierunku chłopaka Emilii, która aż zacisnęła dłonie w pięści. Tak, była zazdrosna. Owa dziewczyna miała piękne, długie, kasztanowe fale i duże zielone oczy, a jej nogi, opięte teraz jasnymi, obcisłymi spodniami wydawały się sięgać nieba.
- Dzięki- odpowiedział, uśmiechając się lekko. Schował butelkę z resztkami wody do plecaka, który zarzucił na plecy.
- Kiedy znowu gracie?- spytała dziewczyna, kładąc swoją dłoń na jego ramieniu, a w Emilii się zagotowało.
- Nie jestem pewien- wzruszył lekko ramionami.- Może w środę, no nie chłopaki?- zwrócił się do kolegów.
- Dla mnie spoko- powiedział jeden z nich, a jego poparli inni.
- Więc w środę- powiedział do brunetki.
Emilia odwróciła głowę w kierunku Dagmary, która zwróciła jej uwagę przez szturchnięcie. Formańska powędrowała wzrokiem na brata.
- Nie przejmuj się, tak jest zawsze- powiedziała spokojnie.- Ale on wybrał ciebie- przypomniała.
Emilia uśmiechnęła się lekko, znowu kierując swój wzrok na Bartka, który teraz zawzięcie rozmawiał z Dawidem. Zielonka zerknęła na Dagmarę, która wypuściła powietrze z ust, próbując się uspokoić.
- Hej, Bartek!- krzyknęła nagle nad uchem Emilii, przez co ta lekko się skrzywiła.
Dopiero wtedy je zauważył. Uśmiechnął się, zaczynając iść w ich kierunku. Koło niego kroczył Dawid.
- Cześć- Bartek stanął tuż naprzeciwko Emilii po drugiej stronie barierki, która ich dzieliła. Nachylił się do przodu i cmoknął jej usta. Kątem oka Zielonka zauważyła spojrzenia innych.- Co tu robicie?- spytał.
- Przyszłyśmy popatrzeć jak gracie- odpowiedziała blondynka z uśmiechem.- A twój kolega to..?
- Dawid- ciemny blondyn wyciągnął w jej kierunku dłoń, którą uścisnęła.- A ty jesteś Emilia?
- Zgadza się- przytaknęła.
- Miło cię poznać osobiście- miał bardzo niski głos.
- Wzajemnie.
- Cześć, Dagmara- przywitał się z brunetką, która była pozornie wyluzowana.
- Cześć, Dawid- uśmiechnęła się lekko.- Kto wygrał?- spytała, kierując to pytanie niekoniecznie do niego.
- Jasne, że my- pochwalił się z uśmiechem.
- Gratulacje- powiedziały równocześnie dziewczyny, uśmiechając się do siebie.
- Idziemy?- spytał Bartek Emilię.
- A nie masz jakichś innych spraw do załatwienia?- spytała, zerkając ponad jego ramieniem. Podążył za jej wzrokiem. Dziewczyna o kasztanowych włosach stała kilka metrów dalej i wyglądała, jakby czekała na chłopaka.
- Zaraz wracam- powiedział, dotykając na chwilę ramienia Emilii tylko po to, żeby je pogładzić.
Bartek odwrócił się na pięcie i ruszył w kierunku dziewczyny. Niestety Zielonka nie mogła wychwycić, o czym mówili. Udawała, że bardziej interesuje ją to, co dzieje się tuż przy niej.
- Przyjedziecie na mecz w środę?- spytał Dawid, opierając się o barierkę łokciami.
- Myślę, że tak- odpowiedziała Dagmara, uśmiechając się w jego kierunku.- Z kim gracie?
- Sami ze sobą- zaśmiał się. Jednak nie był to tak czarujący śmiech jak w wykonaniu Bartka.
- Dagmara z pewnością przyjdzie, ale nie jestem pewna, czy ja też, ale myślę, że to nie będzie problem- powiedziała Emilia, przykuwając ich uwagę.
- Dlaczego?- chłopak złączył razem brwi.
- Razem z Bartkiem musimy ćwiczyć do występu- wytłumaczyła, kiedy Formański właśnie do nich wrócił.
- Co ja?- spytał, nie będąc w temacie.
Wytłumaczyli mu o co chodzi. Zgodził się z Emilią.
- Ale ty, Dagmara, przyjedziesz?- Dawid spytał brunetkę.
- Tak, myślę, że tak- skinęła spokojnie głową, ale Emilia zdążyła już poznać ją na tyle, że wiedziała, iż w środku krzyczy i piszczy ze szczęścia jak mała dziewczynka.
- No to dobra. Będę szedł, bo spóźnię się na autobus- pożegnał się ze wszystkimi i zniknął im z pola widzenia.
- Co chciała?- spytała Emilia, kierując swoje pytanie w stronę Bartka. Ten na początku nie wiedział, o co chodzi, ale się domyślił.
- Oddała mi książkę- wytłumaczył.
Emilia skinęła głową. Nie chciała wyjść na zazdrosną, ale musiała przyznać, że taka właśnie była, co ani trochę się jej nie podobało. Całą trójką ruszyli w stronę domu, rozmawiając na przeróżne tematy jednak Emilia już psychicznie zaczynała się przygotowywać do rozmowy z Dagmarą o jej znajomości z Dawidem, która z pewnością była nieunikniona.
Wiedziałam! Aa ONI SĄ RAZEM!!!! Sorry, musiałam xD świetny, czekam na następny :3
OdpowiedzUsuńCieszę się że się podobał :)
UsuńJaram się tak samo jak moja przedmówczyni! *,*
OdpowiedzUsuńhah :)
UsuńFajnie, że Bartek i Emilia są razem. To teraz tylko szczęścia im życzyć :D.
OdpowiedzUsuńFajnie, że Dagmara cieszy się ze szczęścia brata i przyjaciółki.
Będę czytać dalej.
Cieszę się, że cieszysz się ich szczęściem :D
Usuń