sobota, 19 kwietnia 2014

Rozdział 10


   Jak codziennie Emilia i Bartek zaraz po szkole spotkali się w garażu na próbie.  Przez ostatnie dni ćwiczyli o wiele ciężej i po kilka godzin, żeby wszystko dopracować do perfekcji. Czas wymykał im się między palcami niczym sypki piasek i tak jak na początku pozwalali sobie na przerwy, teraz nie było nawet o tym mowy. Oboje chcieli wypaść jak najlepiej.
   - Ostatnia próba- mruknął Bartek tego dnia, podłączając swoją komórkę do głośników.
   Emilia stała oparta o stary drewniany stół z narzędziami i z lekkim uśmiechem patrzyła na chłopaka. Byli parą zaledwie od czterech tygodni, ale dziewczyna zdążyła już nauczyć się być przy nim po prostu sobą. Nie denerwowała się tak jak wcześniej.
   - Tak, ostatnia- przytaknęła.-  Szybko minęło- zauważyła.
   Skinął głową, odwracając się w jej stronę. Wolnym krokiem podszedł do niej i objął ją w pasie, patrząc prosto w jej oczy.
   - Ale cieszę się, że będziemy mięli to za sobą- mruknął.
   - My?- zdziwiła się.- To twoje zaliczenie, nie moje.
   - Ale ty w nim bierzesz udział- zauważył z uśmiechem.- W takim razie to także twoje zaliczenie.
   - Ale to nie ja mogę oblać tylko ty- wystawiła mu zadziornie język, przez co zachichotał, a ona uśmiechnęła się szeroko.- Nie masz argumentów. A co to znaczy? Wygrałam!- klasnęła w dłonie zadowolona z siebie.
   - A kto powiedział, że nie mam argumentów? Dałem ci wygrać- mrugnął okiem, całując ją następnie w czubek nosa, przez co zabawnie go zmarszczyła.
   - Ta, jasne- burknęła.
   Bartek pokręcił z rozbawieniem głową, robiąc dwa kroki w tył. Następnie wyciągnął otwartą dłoń w stronę dziewczyny.- Chodź. Nie ma czasu do stracenia- chwyciła go za dłoń i wyszli na środek garażu, żeby zacząć swoją ostatnią próbę. Próbę generalną.
***
   - Spokojnie, dziecino- powiedziała Janina, kiedy podczas śniadania Emilia upuściła talerz, który z wielkim hukiem wylądował na ziemi.
   Od samego rana była bardzo roztargniona, drżały jej ręce i wszystko to, co trzymała w dłoniach było w stanie zagrożenia. Między innymi talerz, który teraz w kilkunastu kawałkach leżał na podłodze na środku kuchni. Emilia przeczesała palcami swoje blond kosmyki, schylając się, żeby zebrać szkło.
   - Emilka, zostaw to. Posprzątam- chciała ją powstrzymać babcia, ale ta nawet na nią nie spojrzała.- Emilia, słyszysz?- położyła jej dłoń na plecach.
   - Tak- pokiwała wolno głową.- Słyszę. Przepraszam- westchnęła, kładąc jedną z dłoni na czole. W drugiej trzymała kilka kawałków talerza.- Mam wrażenie, że zwariuję- wyznała.
   - Nie denerwuj się tak, bo w końcu naprawdę wam nie wyjdzie- powiedziała. Emilia podniosła na nią wzrok.- Będzie dobrze, mówię ci- pocieszała ją.- Bartek zaliczy to na szóstkę.
   - Ale to nawet nie o to chodzi- bąknęła załamana.- Tam będzie tyle ludzi.. Boję się, że nie dam rady.
   - Zapomnij o tych wszystkich ludziach. Wyobraź sobie, że to jedna z wielu waszych prób- poradziła. Emilia uśmiechnęła się.
   - Dziękuję.
   - Ależ nie masz za co dziękować. Każdy by ci to powiedział- zauważyła.- Teraz musisz się wziąć w garść i pokazać, jaka wielka jesteś.
   - Wcale nie jestem- pokręciła przecząco głową.
   - Jesteś, ale nawet nie zdajesz sobie z tego sprawy.
   Usłyszały pukanie do drzwi, a następnie kroki na korytarzu. Już po chwili w kuchni pojawiła się uśmiechnięta Dagmara.
   - Dzień dobry- przywitała się z uśmiechem.- Widzę, że tu także latają talerze- wskazała na kawałki szkła, które właśnie zbierała Emilia.
   - A co, u was latają?- spytała Emilia, na chwilę podnosząc głowę znad zbitego talerza.
   - Oj i to jak- zaśmiała się, przykucając przy Emilii. Zaczęła pomagać jej zbierać większe kawałki.- Bartek zbił jakieś trzy. Nie wiem, dlaczego aż tak się denerwujecie. Jestem pewna, że wyjdzie wam wspaniale!
   - To samo jej przed chwilą powiedziałam- powiedziała Janina, która przy blacie kuchennym kroiła ciasto.
   - Widzisz? Każdy w to wierzy- zwróciła się do Emilii.
   - Ale ja nie- bąknęła.- Nie mogę uwierzyć, że to dzisiaj… Wydawało się, że jest jeszcze tyle czasu…
   Wstały. Emilia przyniosła miotłę i zamiotła mniejsze odłamki. Janina postawiła na stole ciasto, które upiekła poprzedniego dnia, mówiąc, żeby się częstowały. Dagmara ochoczo usiadła na krześle i wzięła jeden kawałek, kładąc go na małym talerzyku, który także dostawiła Janina.
   - Emilia, co z tobą?- spytała Dagmara.- Popatrz jakie pyszne ciasto- wskazała na wypiek. Przy użyciu małej łyżeczki, włożyła do buzi kawałek.
   - Jestem pewna, że jest pyszne, ale nie mam ochoty nic jeść- mruknęła, opierając się o oparcie krzesła, na którym siedziała.
   - Przecież będzie dobrze. Nie martw się.
   - Łatwo mówić..
   - Wiem, ale wierzę w was- Dagmara spojrzała Emilii prosto w oczy. Blondynka wiedziała, że przyjaciółka mówi prawdę. Muszą dać radę. Nie było innego wyjścia.

  Po południu Emilia razem z Bartkiem poszli do szkoły muzycznej, gdzie miały się odbyć występy. Musieli być wcześniej, więc nie mogli poczekać na resztę domowników z ich domów.
   Na miejsce przybyli, kiedy reszta uczestników słuchała ostatnich wskazówek nauczyciela Bartka. Oni także podeszli do półkola, które utworzyło się wokół przełożonego i uważnie słuchali zakończenia jego przemowy. Prawie ciągle ktoś witał się z Bartkiem, a na Emilie patrzył z zaciekawieniem, ale ona nie zwracała na to uwagi. Próbowała przypomnieć sobie wszystkie kroki i słowa, lecz przerażenie sprawiło, że czuła pustkę w głowie. Zaczęła panikować.
   - Hej- Bartek objął ją ręką w pasie.- Spokojnie- uśmiechnął się do niej ciepło. On także się denerwował, ale o wiele mniej niż tego ranka.- Może mnie nie obleją- zaśmiał się.
   - Nawet tak nie mów- bąknęła.- Dlaczego tak bardzo się boję?- spytała, nie oczekując wcale odpowiedzi.- Przecież ciągle pokazywałam się publicznie z mamą przed kamerami, w świetle obiektywów… Nie rozumiem- pokręciła głową.
   - Może dlatego, że wtedy to ona była w centrum uwagi wszystkich, a teraz będziesz to ty- zauważył.
   - I ty- dodała z lekkim uśmiechem.
   - I ja- przytaknął.- Zapomnij o nich wszystkich i myśl, że jestem tam tylko ja- uśmiechnął się szerzej.- Tak jak na próbie.
   - Mniej więcej to samo powiedziała mi dzisiaj babcia- przypomniała sobie.
   - Bo to najlepszy sposób.
   Podszedł do nich o potężnej budowie mężczyzna, dlatego musieli się od siebie odsunąć. Założył im mikrofony bezprzewodowe nagłowne i poinstruował, że włączy je, kiedy tylko wyjdą na scenę. Skinęli głowami i mężczyzna poszedł do kolejnej pary. Emilia podeszła do zasłoniętej kurtyny i odchyliła ją lekko, żeby zerknąć na aulę. Jej oczy podwoiły swoje rozmiary, kiedy zobaczyła, że prawie wszystkie miejsca są zajęte, a do występu zostało jeszcze dobre piętnaście minut. Spojrzała przerażona na Bartka, ale on tylko się do niej uśmiechnął, zamieniając kilka słów ze swoim kolegą, który do niego podszedł. Dziewczyna zaczęła rozglądać się po zebranych. Wypatrzyła czubek głowy Dagmary w piątym rzędzie, więc domyśliła się, że jej babcia i rodzice Bartka muszą także siedzieć gdzieś tam. Podeszła do Formańskiego, który przedstawił ją swojemu znajomemu, a następnie kontynuował rozmowę z nim. Mówili coś o jakimś meczu, nowych koszulkach, ale ona bardziej skupiona była na czekającym ich występie. Nawet nie wiedziała, kiedy zapowiedziano pierwszy występ. Jej serce mało nie wyskoczyło ze swojego stałego miejsca. Większość osób, czekających na swoją kolej, było zdenerwowanych, ale nie wszyscy dawali to po sobie poznać.
   - Bartek, chyba mi słabo- szepnęła do chłopaka. Spojrzał na nią przestraszony.
   - Naprawdę?- skinęła głową.- Emilia, chyba nie zemdlejesz?
   - Nie wiem- wzruszyła lekko ramionami.- Gdzie jest łazienka?- spytała.
   - Prosto i na lewo- pokazał odpowiedni korytarz.- Pójść z tobą?
   - Nie- pokręciła przecząco głową.- Dam sobie radę.
   - Tylko wracaj szybko- pocałował ją w czoło. Często to robił i Emilii bardzo się to podobało.
   Skinęła głową, idąc w stronę łazienek. Po drodze wzięła jeszcze swoją małą torebkę, którą wcześniej powiesiła na wieszaku. Kiedy już dotarła do chłodnego pomieszczenia, jakim była łazienka, oparła się o umywalkę i głośno wypuściła powietrze.  Spojrzała na swoje odbicie w lustrze. Wyglądała koszmarnie. Była blada i wystraszona. Nie mogła tak wyjść na scenę. Westchnęła i potarła swoje dłonie o siebie nawzajem. Ściągnęła mikrofon i odkręciła kurek z zimną wodą, aby szybko obmyć twarz wodą. Następnie wytarła pozostałości ręcznikiem papierowym. Musiała się wziąć w garść tyle, że było to trudniejsze niż mogła zakładać. Z torebki wyciągnęła tusz to rzęs i najszybciej jak potrafiła pomalowała nim lekko rzęsy, żeby podkreślić tym samym swoje niebieskie oczy. Użyła jeszcze błyszczyka, który także zabrała ze sobą na wszelki wypadek i jak widać, przydał się. Później kosmetyki schowała ponownie do torebki i wróciła do Bartka odwieszając swoją własność na wieszak.
   - Czy mi się wydaje, czy wyglądasz jakoś inaczej?- spytał chłopak, kiedy stanęła obok niego.
   Uśmiechnęła się lekko, wkładając za ucho mikrofon, który wcześniej wyjęła. W tym samym momencie usłyszeli jak prowadzący zapowiada ich występ.
   - To jak, idziemy śpiewać!- klasnęła w dłonie. Bartek popatrzył na nią zaskoczony.- Co tak stoisz?- spojrzała na niego przez ramię, kiedy ruszyła z miejsca.- Chyba nie chcesz, żeby na nas czekali?
   Nie mógł uwierzyć w jej nagłą zmianę, ale miała rację. Musieli już wychodzić.
  Na całej sali i scenie zgasło światło. Emilia stanęła bardziej po prawej stronie, a Bartek po lewej. Do widzów dotarły pierwsze takty utworu. W miejscu, gdzie stali, pojawiło się światło punktowe, które lekko ich oślepiło, ale dzielnie to znieśli. Dopiero wtedy do Emilii dociera jasność sytuacji, ale zamyka na chwilę oczy, żeby następnie otworzyć je gotowa na wszystko.
   Zaczyna śpiewać pierwsza zwrotkę. Piosenka zaczyna się jak typowy smutas tylko po to, żeby później przyśpieszyć tempo. Kiedy to następuje, Emilia i Bartek zaczynają tańczyć wyuczony przez siebie taniec. Wychodzi im to bardzo równo, tak jak na ostatnich próbach, z czego są bardzo zadowoleni. Dziewczyna nie przestaje śpiewać swojej kwestii, a na refrenie dołącza do niej Bartek. Wiele osób na widowni jest mile zaskoczonych, jak czysto para śpiewa tym bardziej, że dodatkowym wysiłkiem jest taniec. Drugą zwrotkę śpiewa w całości Bartek, a na kolejnym refrenie znowu śpiewają razem. Po nim zbliża się moment, którego Emilia najbardziej się bała. Hip hop. Jednak i to wychodzi im nadzwyczaj dobrze. Później dziewczyna całkowicie przestaje myśleć, że występuje przed tyloma ludźmi. Jednak mimo to, dopiero, gdy ukłoniła się widzom, kończąc swój występ, odetchnęła  z ulgą.
    Wyszli za kulisy.
   - A nie mówiłem?- uśmiechnął się szeroko Bartek, pokazując swoje białe szkliwo.- Świetnie wyszło!- zachwycał się. Złapał Emilię w pasie i obrócił się razem z nią, podnosząc ją do góry, wokół własnej osi.
   Wyczytano kolejną parę.
   - Naprawdę jestem mile zaskoczona, jak bardzo mi się podobało!- powiedziała bardzo zadowolona z siebie Emilia z szerokim uśmiechem.
   - Widzisz, niepotrzebnie się tak denerwowałaś- pocałował ją w usta.
   - Z tego co wiem, ty też zbiłeś kilka talerzy- powiedziała, kiedy się od siebie odsunęli.
   - Daga..- mruknął, a Emilia uśmiechnęła się szerzej.- Przyznaję, też się denerwowałem, ale w końcu mi przeszło.
   - To tak jak mi- zauważyła. Uśmiechnęła się zadowolona z siebie. Była niemal dumna z ich występu.- Śpiewająco dostaniesz szóstkę- powiedziała.
   - Też tak myślę- pocałował ja jeszcze w policzek, zanim podszedł do nich jakiś chłopak, żeby im pogratulować.
   Kątem oka Emilia zobaczyła znajome sylwetki, dlatego odwróciła w tamtym kierunku głowę. Dagmara razem z Dawidem szli w ich stronę. Emilia zmarszczyła czoło. Nawet nie wiedziała, że chłopak miał przyjść.
   - Gratulacje!- pisnęła brunetka, dlatego też spotkała się z niezadowolonymi spojrzeniami kilku osób, za co cicho przeprosiła.- Byliście wyśmienici!
   - Dziękujemy- odpowiedzieli razem.
   - Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś was zobaczę razem na scenie- dopowiedział Dawid z lekkim uśmiechem.
   - Oj, wątpię- zahamowała jego zapał Emilia.- Nie wiem, czy zniosłabym kolejny raz taki stres- uśmiechnęła się krzywo.
   - Nie było w ogóle widać, że jesteście zdenerwowani- powiedział.- Raczej wyglądaliście, jakbyście czuli się na scenie jak ryby w wodzie.
   Emilia uśmiechnęła się szerzej. W takim razie wyszło im lepiej niż planowali.
   - Emilka, ktoś czeka na ciebie na korytarzu- wtrąciła Dagmara z lekkim uśmiechem. Blondynka zmarszczyła czoło i popatrzyła na Bartka.
   - Chodźmy tam- złapała go za dłoń, ciągnąc go w odpowiednim kierunku.
   Wyszli na korytarz.  Kiedy Emilia podniosła wzrok z podłogi, przeżyła czysty szok. Tak długo ich nie widziała.
   Sara i Kamil stali przy ławkach. Kobieta, ubrana w sukienkę z długim rękawem z najnowszej kolekcji, wyglądała jakby wyszła właśnie od fryzjera i kosmetyczki. Wyciągnęła ku niej ręce i zachłannie przyciągnęła ją do siebie, kiedy tylko Emilia do nich podeszła. Do nich dołączył się Kamil, więc musieli dziwnie wyglądać, stojąc tak w trójkę, ale najwidoczniej się tym nie przejmowali. Trochę bardziej z boku stała Janina, a koło niej Bartek, który nagle bardzo się zdenerwował. Cóż, pierwszy raz miał okazję zobaczyć i tym samym poznać rodziców Emilii.
   - Och, Emily- Sara pocałowała ja w czubek głowy, pozostawiając tam ślad po czerwonej szmince. Z uśmiechem wytarła ją palcem ze skóry córki.- Tak dawno cię nie widziałam..
   - Tak, ja też- Emilia uśmiechała się szeroko. Tęskniła za nimi mimo wszystko. - Co tu robicie?  
   - Chcieliśmy zrobić ci niespodziankę. Mamy akurat trochę wolnego czasu, więc wsiedliśmy w samolot i jesteśmy- odpowiedział Kamil, zabawnie czochrając córce włosy.
   - Tato- burknęła niezadowolona. Nie uszło jej uwadze, że jej rodzice zachowują się trochę inaczej. Może to przez to, że tak długo się nie widzieli?
   - Dowiedzieliśmy się od mamy- Sara spojrzała na Janinę- że pomagasz chłopakowi- tym razem jej wzrok powędrował na Bartka, a ten uśmiechnął się lekko- i macie dzisiaj wystąpić.
   - Tak, to prawda- przytaknęła Emilia.
   - Tylko nie rozumiem, dlaczego dowiadujemy się o tym dopiero teraz- Sara założyła ręce na piersiach.
   - Och, przepraszam- nastolatka powiedziała do całkiem szczerze.- Po prostu tyle się działo, a sama musisz przyznać, że nie piszemy ze sobą za często.
   - To prawda, ale chcę, żebyś mówiła mi o takich istotnych i ważnych sprawach.
   - Wiem i to się na pewno nie powtórzy- obiecała.- Mamo, tato- zaczęła.- Chciałabym wam kogoś przedstawić- złapała Bartka za rękę i przyciągnęła go bliżej.- To jest Bartek, mój… chłopak- lekko się zaczerwieniła na te słowa.
   Brwi Sary powędrowały do góry z zaskoczenia. Pierwszy jednak ogarnął się Kamil, wyciągając przed siebie swoją prawą dłoń.
   - Dzień dobry- przywitał się Bartek, ściskając ją.
   - Witamy, witamy- Sara także uścisnęła jego dłoń, uśmiechając się niepewnie.- Emilia- zwróciła się do córki.- O tym też zapomniałaś powiedzieć?
  Dziewczyna uśmiechnęła się przepraszająco.
   - W pewnym sensie- podrapała się po głowie.
   - Emilia..
   - Taki, wiem, mamo- powiedziała szybko.- Nie będę przed wami ukrywała takich spraw- obiecała znowu.
   - No ja mam nadzieję- bąknęła Sara.- Miło nam cię poznać- powiedziała do Bartka.
   - Wzajemnie. Emilia sporo o państwu opowiadała i to wielki zaszczyt jest państwa poznać- odpowiedział chłopak. Był trochę zdenerwowany, ale nie było najgorzej.
   Małżeństwo uśmiechnęło się do chłopaka. Emilia zobaczyła, że z auli zaczęli wychodzić ludzie.
   - Przerwa- odpowiedział na jej niezadane pytanie Bartek.- Bardzo miło było państwa poznać- jeszcze raz uścisnął lekko najpierw Sary a później Kamila dłoń.- Jednak muszę państwa przeprosić i odnaleźć rodzinę.
   - Dobrze- Sara skinęła głową.- Pozdrów ich od nas- dopowiedziała.
   - Oczywiście- uśmiechnął się grzecznie.- Widzimy się jutro, tak?- pytanie to skierował do Emilii.
   - Jasne- uśmiechnęła się.
   - Więc, do jutra.
   - Do jutra- zniknął w tłumie.
   - Miły chłopak- skomentował Kamil, a Emilia uśmiechnęła się do ojca.- Jedziemy do domu?
   - Jedziemy- postanowili. Nie oglądali reszty wystęów.
   W drodze ze szkoły muzycznej rodzice i babcia pogratulowali Emilii występu, ale ta miała wrażenie, że Sara nie jest z tego wcale zadowolona. Jednak nie skomentowała tego.
   Po wejściu do domu nastolatka od razu poszła do swojego pokoju pod pretekstem przebrania się w inne ubrania. Reszta została w salonie. Kiedy do nich wróciła piętnaście minut później, zauważyła, że Sara jest już przebrana.
   Miała na sobie czarną, połyskującą tunikę, gruby pas oraz czarne legginsy, które sprawiały, że jej nogi wydawały się jeszcze dłuższe niż zazwyczaj.
   - Będziecie coś jeść?- zaproponowała, kierując się w stronę kuchni.
   - Nie, nie- odpowiedział Kamil.- Nie kłopocz się. W drodze z lotniska, jedliśmy.
   - Ale babcia upiekła wczoraj ciasto i..
   - Weroniko, nie chcemy- powiedziała Sara  tak, że Emilię przeszły nieprzyjemne ciarki.
    - Dlaczego nazwałaś mnie Weronika?- spytała nastolatka. Sara nigdy do niej nie mówiła, używając jej drugego imienia chyba że w żartach lub kiedy była naprawdę zła, ale to też nie zawsze.
   - Podoba mi się to imię- wzruszyła lekko ramionami.
   Sara szesnaście lat temu chciała dać Emilii na pierwsze imię Weronika, ale później jednak zrezygnowała.
   - W takim razie może pójdziemy na spacer, albo na lody?- Emilia chciała spędzić z nimi jak najwięcej czasu.
   - Właściwie to.. jedziemy już na lotnisko- powiedział Kamil, podnosząc swoją niewielką torbę.
   - C.. co?- Emilia była w szoku.- Dopiero przyjechaliście- zauważyła.
   - Tak, ale mamy jeszcze dzisiaj lot- wytłumaczył.
   - Dlaczego?- w jej oczach pojawiły się nieproszone łzy, ale nie zamierzała ich wcale ukrywać.
   - Praca- westchnął, przytulając ją do piersi.
   - No tak- odparła z rezygnacją Emilia, nie odrywając się od ojca.- Zawsze ona była najważniejsza.
   - Emilia!- krzyknęła Sara. Nawet Janina, która stała w drzwiach do salonu drgnęła przestraszona.- Ciężko pracujemy, żeby było ci lepiej w życiu! Nie potrafisz tego docenić?!
   - A spytaliście mnie kiedykolwiek, czy tego chcę?!- Emilia także podniosła głos, odchodząc od  ojca.- Bo nie! Nie chcę tego! Wolałabym, żebyście zostali tutaj, żebyśmy poszli do kina, na lody czy też do parku na spacer! Ale nie, wy wracacie do Nowego Jorku, żeby później napisać do mnie jednego nędznego maila raz na trzy tygodnie!
   Wydarła się i omijając rodziców, wbiegła po schodach na piętro.  Rzuciła się na swoje łóżko, kiedy po jej policzkach leciały już strumienie łez. Zaczęła płakać w poduszkę. Mogła się tego spodziewać. To byłoby za wspaniałe, gdyby zostali na dłużej. Emilia nie wiedziała, kiedy ich znowu zobaczy i serce jej się krajało, kiedy wyjrzała przez okno i zobaczyła odjeżdżającą taksówkę z jej rodzicami w środku.

***

   Nazajutrz wieczorem Janina zastała Emilię, Bartka i Dagmarę leżących na brzuchach na podłodze salonu w otoczeniu podręczników, zeszytów i piórników. Postanowili się trochę wspólnie pouczyć u Zielonki. Emilia tłumaczyła właśnie jeden z tematów z angielskiego Dagmarze, kiedy do pomieszczenia weszła jej babcia.
   - Cześć- rzuciła, ani trochę się nie dziwiąc, że nagle zaczęli się tak solidnie uczyć. Wcześniej Emilia i Bartek codziennie ćwiczyli do występu. Teraz mieli o wiele więcej wolnego czasu, który chociaż w małej części postanowili wykorzystać na naukę.
  Staruszka zaczęła zezować w stronę kuchni, skąd rozchodził się apetyczny zapach zapiekanki. Emilia pichciła całe popołudnie, aby wynagrodzić babci, że przez ostatni czas nie gotowała, bo zajęta była próbami. Bartek przyglądał się jej jak dziewczyna gotuje i służył  za testera.
   W prawie każdą sobotę Emilia i Bartek razem się uczyli. Czasami dołączała  do nich Dagmara, a Janina nabrała do nich pełnego zaufania, że nie rozniosą domu i zostawiała ich samych na czas nauki. Najczęściej chodziła do koleżanek, a co drugą sobotę na kurs kuchni hiszpańskiej.
   Kiedy wróciła pewnej soboty, Emilia i Bartek zrobili już wszystkie zadania i z czystymi sumieniami oglądali jakiś program w telewizji.
   - Powinienem się już zbierać- westchnął Bartek.
   - Ok- jęknęła wstając z fotela.- Odprowadzę cię.
   Ruszyli w stronę wyjścia. Bartek pożegnał się z babcią dziewczyny.
   - Mam dla ciebie niespodziankę- zakomunikował jej, gdy szli wolnym krokiem w stronę jego domu. Emilia chciała się przewietrzyć.
   - Jaką?- spytała zaciekawiona.
   - Zadzwonię jutro do ciebie i wtedy przyjdziesz- uśmiechnął się tajemniczo.- Mam nadzieję, że ci się spodoba, chociaż to nic takiego bardzo wyjątkowego- wzruszył lekko ramionami.- Po prostu trochę ciekawiej spędzimy jutrzejszy dzień.
   - Dobra- zgodziła się. Nie miała pojęcia, co knuje i nie miała innego wyboru, jak poczekać do następnego dnia.
   Rano po śniadaniu zrobiła porządki w kuchni, żeby zabić czas przed telefonem Bartka. Nawet zaczęła układać w swojej szafie, kiedy w końcu zadzwonił telefon. Emilia popędziła go odebrać.
   - Halo?- wydyszała do słuchawki. Zostawiła go w salonie na dole, więc wcześniej biegiem musiała pokonać schody.
   - Cześć, piękna- Bartek najwyraźniej był z czegoś zadowolony.- Możesz przyjść.
   -Ok. Zaraz u ciebie będę- odpowiedziała podekscytowana.
   Schowała telefon do kieszeni,  naciągnęła kurtkę i buty i wyszła na zewnątrz.
   - Idziesz do Formańskich- oświadczyła babcia dziewczyny, kiedy ją mijała. Nie było to pytanie.
   - Tak- odkrzyknęła i pobiegła w stronę odpowiedniego domu.
   Już miała zapukać do drzwi, ale ktoś ją zawołał ze strony podwórza. Podeszła tam. Bartek i Dagmara stali koło wielkiego materiału, którym coś zakryli.
   - Mamy dla ciebie niespodziankę- oświadczyła uśmiechnięta od ucha do ucha Dagmara, skacząc z podekscytowania.- Musi ci się spodobać, bo dzisiaj razem z wami będę spędzać  czas, czy wam się to podoba, czy nie- mrugnęła okiem. Emilia wiedziała, że żartuje.
   Bartek podszedł do materiału. Po jego odsłonięciu ukazały im się dwa motory. Jeden czerwony, a drugi niebieski.
   - Rodzice je kupili i zabieramy cię na przejażdżkę. Przy okazji Bartek nauczy cię prowadzić- oświadczyła Dagmara, podchodząc do przyjaciółki.
   Bartek bez trudu załadował oba jednoślady na przyczepkę, przymocowaną do jego opla.
   - No to w drogę- głos miał wyższy niż zazwyczaj.- Znam idealne miejsce, gdzie nikt nam nie będzie przeszkadzał.
   Jechali drogą na południe. Później zjechali na drogę gruntową i zmniejszyli prędkość. Droga wiła się łagodnie między łąkami. Widok bardzo spodobał się Emilii. Dagmara ciągle o czymś mówiła, ale mniej więcej w połowie dziewczyna przestała ją słuchać. Jej przyjaciółka potrafiła bardzo dużo mówić, do czego w pewnym sensie zdążyła się już przyzwyczaić.
   W końcu zaparkowali, a Bartek zgasił silnik.
   Cała trójka wysiadła. Daga z Bartkiem sięgnęli po jednego z Harleyów i niezdarnie go zdjęli. Z drugim Bartek poradził sobie sam, chociaż wymagało to bardzo dużo siły.
   - Gotowa?- spytał Bartek Emilię.
   - Chyba tak- odpowiedziała niepewnie, zerkając na motory.
   Dagmara wsiadła na swojego i już po chwili jej nie było. Widać było, że nie jeździła na nim pierwszy raz. Zobaczyła tylko, jak jej przyjaciółka podskakuje na wybojach drogi.
   Emilia usiadła niezdarnie na motorze, ale że była za niska, nogami nie dostawała do ziemi. Bartek ją przytrzymywał.
   - Okey, popatrz tu. To jest hamulec- zacisnął jej palce na dźwigni.
   - Bartek- przerwała mu.- Jeździłam kiedyś na motorze, tylko nie na aż tak dużym. Wiem jak się hamuje.
   -Dobrze, dobrze- powiedział, siadając tuż za dziewczyną.
   - Mam jechać z tobą?- spytała zaskoczona.
   - A co myślałaś, że puszczę cię samą?- odpowiedział pytaniem na pytanie.- Boję się o ciebie- mrugnął okiem.
   - To może ja usiądę z tyłu, a ty na moim miejscu?- zaproponowała szybko. Bała się prowadzić. Mimo wszystko minęło sporo czasu od jej ostatniego razu, kiedy to Kamil zabrał ją w Nowym Jorku na tor i tam na małym motorze uczył jeździć.
   - Nie. To ty masz jechać- uśmiechnął się do niej.- Trzymasz sprzęgło?- spytał.
   - Tak- skinęła głową.
   Nagle z całej siły uderzył stopą o pedał. Silnik warknął.
   - Ruszaj- rozkazał.- Wiesz chociaż, jak to zrobić?- zaśmiał się.
   - Chyba tak- odpowiedziała teraz niepewnie.

   Przekręciła rączkę gazu. Następnie puściła lekko sprzęgło i ruszyli. Bartek uśmiechnął się pod nosem. Dobrze jej wyszło, jak na pierwszy raz na takim motorze. Złapał za prawą rękę dziewczyny, dodając trochę gazu.
   Znikąd pojawił się wiatr. Silny podmuch pociągnął do tyłu włosy Emilii, ostrym szarpnięciem. Żołądek podszedł jej do gardła. Nagle ręce zaczęły jej drżeć. Motocykl wymknął się jej spod kontroli- przechylił się wpierw w lewo, a następnie w prawo. Bartek w mgnieniu oka złapał za rączki kierownicy i uratował sytuację.
   - Bartek, ty jedź. Ja nie chcę- powiedziała Emilia. Nie  chciała być odpowiedzialna i za siebie i za niego. Bała się.
   Tuż przy nich ni stąd ni zowąd pojawiła się Dagmara na swoim motorze. Emilia zgramoliła się ze swojego miejsca i zamieniła się z Bartkiem.
   - Hej, co tak wolno?- spytała zniecierpliwiona Dagmara. Bartek przewrócił oczami.
   - Jedziemy już, siostrzyczko- odpowiedział. Emilia złapała go mocno w pasie i ruszyli.
   Z Bartkiem Emilia czuła się tak bardzo bezpiecznie, że sama była zaskoczona. Jeździli bardzo długo i cała trójka świetnie się bawiła. Blondynka kolejny raz w swoim życiu doszła do wniosku, że słusznie postąpiła, przyjeżdżając do Polski. Bała się jedynie, co będzie, kiedy będzie musiała wrócić? Męczyła ją też kłótnia z rodzicami. Wiedziała, że mogła niektóre słowa zatrzymać dla siebie, ale z drugiej strony cieszyła się, że wiedzą, co myśli. Postanowiła sobie, że nie zadzwoni ani nie napisze do nich pierwsza. W końcu to oni postąpili źle, prawda?


------------------------------------------------
I jest okrągła dziesiątka :)
Rozdział nie był sprawdzany, więc przepraszam za ewentualne błędy. Mimo to cieszę się, że udało mi sie go dodać, bo nie mam zbyt dużo czasu przez te całe święta.
Do następnego :D

10 komentarzy:

  1. Hej;) Bardzo dziękuję za Twój komentarz u mnie;) Oczywiście od razu weszłam i przeczytałam twoje rozdziały. Bardzo mi się spodobało Twoje opowiadanie. Jest takie ludzkie i przyjemne. Każdy może postawić się na miejscu bohaterów. Podoba mi się para jaką tworzy Emilia z Bartkiem. Są dla siebie stworzeni! No i Dagmara również wzbudza moją sympatię. A rodzice? Starają się, ale o wiele za mało...
    Czekam na kolejny rozdział!:*

    Dodałam Cię już do moich linek i mam pytanie. Czy mam powiadamiać o nowościach u mnie?:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę że ci się podoba :)
      Jakbyś mogła to byłabym wdzięczna gdybyś mnie powiadamiała o nowościach :)

      Usuń
  2. Dużo akcji, dużo dialogów... odrobina humoru jest i zdjęcie. Ogólne wrażenia? Dobre, nawet bardzo dobre. Lubię czasem odpocząć od ciężkiej, poważnej tematyki opowiadań i przeczytać coś lekkiego. Cieszę się, że zdecydowałam się tu wpaść i jak mniemam zrobię to jeszcze nie raz :)
    Pozdrawiam i życzę miłego dnia:
    Sadness

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fajnie że ci sie podoba. Zapraszam na kolejny rozdział w piątek lub w sobotę :)
      Pozdrawiam.

      Usuń
  3. Super blog <3
    http://iloveyouorhate.blogspot.com/ <-- zapraszam na 18 rozdział miło byłoby gdybyś zajrzała i zostawiła po sobie ślad <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się że się podoba, ale miałabym prośbę. linki do blogów proszę zostawiać w zakładce Spam.

      Usuń
  4. Wreszcie mogę skomentować! Nie lubię jej rodziców.. :/ mam wrażenie, że jej mama ma ją głęboko w poważaniu... ;c ale rozdział super i czekam na nn ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. cóż... co do jej rodziców to będzie trochę się działo (tak myślę) w dalszych częściach opowiadania. co nie co wyjdzie na jaw i wgl xd ale to dopiero później. cieszę się że rozdział sie podoba :D

      Usuń