piątek, 9 stycznia 2015

Rozdział 18


   Emilia siedziała i tempo wpatrywała się w Bartka. Dopiero po chwili dotarły do niej słowa mężczyzny. Kevin w sekcie... Kevin w sekcie... Huczało jej w głowie. Serce przyśpieszyło jej swoje obroty. Poczuła zawroty głowy, ale z całych sił starała się je zignorować. Przypomniała sobie jego wygląd zewnętrzny i zachowanie, kiedy przyjechał po panią Elisabeth. Ta jego zmiana... Doszła do wniosku, że jej powodem było to co powiedział Bartek. Zastanawiało ją jednak, jak i kiedy Kevin zaczął być jednym z nich? Czy już wcześniej, gdy był z Emilią, miał z nimi styczność? Jednak analizując jego zachowanie, wywnioskowała, że było to możliwe. Często się kłócili, między nimi się psuło... Ale z drugiej strony wcale nie musiał to być tego powód. 
   - Wszystko dobrze?- spytał Bartek, przyglądając się Emilii. Głupie pytanie.
  - Nic nie jest w porządku- zamrugała kilkakrotnie.- Jakbyś się czuł, gdybyś dowiedział się, że twoja była narzeczona, ktoś kto był dla ciebie bardzo bliski, należy do...- nie potrafiło jej to przejść przez gardło- czegoś takiego?
   - Rozumiem cię, ale musiałem ci to powiedzieć.
   - Dobrze zrobiłeś- do jej myśli nasunęło się pytanie.- Skąd o tym wiesz?- spojrzała na niego badawczo. Wyprostował się.
   - Mam swoje źródła informacji- odpowiedział po kilku sekundach wymijająco. 
   - Ale jakie?- dopytywała się. Zastanawiało ją, skąd Bartek, który był w Polsce, wiedział takie rzeczy o Kevinie, którego, tak na marginesie, nie znał i który był w Waszynktonie? Było to trochę podejrzane.
   - Nie bój się, ja do nich nie należę- trochę ją uspokoił.- Emilka, po prostu mi zaufaj- pochylił się i położył swoją dłoń na jej, która leżała na podłokietniku kanapy. Wielkość dłoni Bartka w porównaniu z Emilii rzucała się bardzo w oczy.
   - Po prostu mnie to ciekawi- wzruszyła ramionami. Jej wzrok powędrował na ich dłonie. Bartek powędrował za jej wzrokiem i szybko cofnął swoją rękę. Chrząknął.
   - Myślę, że powinnaś omijać szerokim łukiem Kevina- powiedział.
   - On i tak mnie unika- zaśmiała się nerwowo.
   - Bardzo możliwe, że robi to dla twojego dobra.  
   - Dla mojego dobra?
   -Tak myślę- wzruszył niedbale ramionami.
   Emilia głębiej się nad tym zastanowiła. Zaczęła myśleć, czy to dlatego ją tak traktował? 
   - J… jak.. to znaczy, co oznacza to ‘Kevin ma styczność z sektą’?
   - Jest pod ich wpływem- wytłumaczył.- Nigdy nie wiadomo, do czego oni się posunął, więc chciałem ci to powiedzieć.
   - Insynuujesz, że Kevin mógłby mi zrobić krzywdę?
   - Gdyby oni tego chcieli, to tak, jestem o tym przekonany.
   Emilii zmroziła się krew w żyłach i poczuła nieprzyjemne ciarki na kręgosłupie. 
   - Skąd ty to wiesz?- nie dawało jej to spokoju.
   - Już ci mówiłem, mam swoje źródła informacji- unikał jej wzroku.
   - Ale jakie? Musisz mi powiedzieć. 
   - Nic nie muszę. Emilka, czy ty nie możesz po prostu podziękować, że ci powiedziałem?
   - Dziękuję, ale…
   - Nie ma żadnego, ale- przerwał jej.- Będę się zbierał.
   - Co? Czekaj- wstała tuż po nim.- Jesteś samochodem?
   - Nie.
   - Więc czym przyjechałeś?
   - Metrem- szedł w stronę drzwi wyjściowych, a Emilia za nim. Prawie biegła. Mężczyzna bardzo szybko się poruszał.
   - Mogę cię podwieźć- zaproponowała.
   - Nie- pokręcił przecząco głową.- Nie chcę cię obciążać.
   - Nie obciążasz mnie. I tak miałam pojechać na zakupy- przypomniała sobie, że miała kupić jakiś zeszyt na swoje notatki. Pomyślała, że rozejrzy się za czymś jeszcze.
   - Jestem pewien, że nie będzie ci po drodze- nałożył na swoje ramiona kurtkę. Musiał ją wcześniej zostawić w niewielkiej garderobie na takie właśnie części ubioru w korytarzu. 
   - Gdzie jedziesz?- wyciągnęła swoją bluzę i zgarnęła kluczyki do swojego samochodu.
Na zewnątrz się ociepliło, więc nie musiała zakładać niczego lepszego, a i tak ubrana była na sportowo.
   - Emilka…
   - Nie Emilkuj mi- przerwała mu.- Gdzie?- powtórzyła.
   - Mam wpaść do znajomego. Zostawiłem u niego motor, kiedy się wyprowadzałem. Wezmę go od niego, żebym nie musiał jeździć taksówką- poddał się.
   - A czy twój motor nie jest w Polsce?
   - Mam dwa- wytłumaczył.
   - Dobra. To idziemy- wzięła jeszcze swój portfel i wyszli. Jej samochód stał w  dalszym ciągu przed willą, czyli tam, gdzie go zostawiła. 
   -No nieźle, nieźle- spojrzał na pojazd.- Dobrze się wozisz- zaśmiał się. 
   - To prezent od taty. Chociaż wcale go nie chciałam- zaznaczyła. 
   Wsiedli. Emilia na miejscu kierowcy, oczywiście. Włączyła się do ruchu, włączając radio. Nigdy nie jeździła w ciszy. Nie podkręcała go zbyt głośno, ponieważ nie była sama. Piosenki leciały z płyty.
   - Gdzie dokładnie mam jechać?- spytała, skręcając w prawo. 
   - Na Brooklyn. 
   - No dobra, ale dokładniej?- jechała małymi i wąskimi uliczkami, ciągle skręcając w coraz to inne. 
   - Powiem ci, kiedy już będziemy na Brooklynie- spojrzał za szybę.- Dlaczego tłuczesz się po takich drogach?
   - Chcę uniknąć jak najbardziej ruchu ulicznego- wzruszyła ramionami.
   - Znakomicie znasz Nowy Jork- zauważył. On już dawno by się zgubił, poruszając się mało znanymi ulicami.
   - Bartek, mieszkam tu od prawie zawsze. Nie dziw się. Brooklyn znam równie dobrze jak Manhattan, więc możesz mi spokojnie już teraz powiedzieć, gdzie mam jechać.
   - W porządku. Boerum Street.
   - Co?- spojrzała na niego zaskoczona.- Szlak. Zrobimy koło. Mówiłam, żebyś powiedział mi wcześniej- jechali mostem Robert F Kennedy.
   - Nawet niemałe koło- zauważył.
   - To twoja wina- rzuciła.
   - A więc teraz będziesz winę zwalać na mnie?- podniósł jedną brew do góry.
   - No przecież żartuję- klepnęła go w ramię.- Przejedziemy się. Nic nam się nie stanie. 
   Jechali, nie zamieniając ze sobą ani jednego słowa przez jakiś czas. Jedynie dźwięki z radia powodowały, że w samochodzie nie było całkowitej ciszy. Kiedy z głośników Emilia usłyszała piosenkę 
Really Don’t Care zaczęła nucić pod nosem i podśpiewywać. Bartek spojrzał na nią rozbawiony. 
   - Nie krępuj się- zaśmiał się.- Śpiewaj. Chętnie posłucham.
   Spojrzała na niego.
   - Tylko, jeśli ty mi potowarzyszysz- uśmiechnęła się, skręcając w lewo. 
   Zaśmiał się głośno.
   - Tylko się nie zdziw, jak bardzo fałszuję- podkręcił radio. 
   Emilia uśmiechnęła się jeszcze szerzej.
   - Z tego co pamiętam to chodziłeś do szkoły muzycznej i śpiewasz bardzo czysto.
   Emilia sięgnęła palcem do odpowiedniego przycisku i włączyła piosenkę od początku. Jako pierwsza zaczęła śpiewać zwrotkę, a po chwili z lekkim ociąganiem dołączył do niej Bartek. Kobieta śpiewała o wiele głośniej z powodu jej wysokiego głosu, więc przekrzykiwała trochę mężczyznę, który miał z kolei niski głos. Kiedy zaczęła śpiewać trochę niżej, Bartek kazał jej śpiewać normalnie. Wtedy dopiero i on zaczął się dosłownie wydzierać. Dołączyła do niego Emilia i tak oboje nawzajem się przekrzykiwali jakby były to zawody, kto głośniej zaśpiewa. Dziewczyna bębniła  rytmicznie dłońmi w kierownicę. Piosenka się skończyła, więc i oni przestali śpiewać. 
   - Fajnie wyszło- powiedziała Emilia, przyciszając radio. 
   - No- przytaknął.- Gardło mnie boli- pomasował sobie szyję, robiąc dziwną minę.
   - No coś ty. Mnie nic nie boli- wzruszyła ramionami. 
   - Ty śpiewasz wysoko, więc dla ciebie to nic.
   - Śpiewam też nisko, więc…
   - Oj, ty jesteś jakaś dziwna- powiedział w żartach.- Kto normalny potrafi tak dobrze śpiewać wysoko i nisko?
   - Ja- uśmiechnęła się szeroko.- Mam taki głos i to nie moja wina. Jestem z tego dumna.
   - Też bym był.
   - Twój głos też nie jest najgorszy- zaczęła się drażnić.- Ale tak serio to śpiewasz jak niejeden wokalista jakiegoś zespołu.
   - Coś tam się umie- wzruszył niedbale ramionami. 
   Emilia wjechała na parking przy odpowiedniej ulicy i zatrzymała samochód na wolnym miejscu.
   - Dzięki, że mnie podrzuciłaś- Bartek uśmiechnął się z wdzięcznością.
   - Nie ma sprawy. Polecam się na przyszłość- także się uśmiechnęła.
   - To.. cześć- już sięgnął do klamki, kiedy go zatrzymała.
   - Poczekaj. Idę z tobą- wyciągnęła kluczyk ze stacyjki i odpięła pas bezpieczeństwa.
   - Jak idziesz ze mną?- podniósł jedną brew do góry.
   - No normalnie- opuścili samochód. Emilia zasunęła pojazd.- Tam niedaleko jest sklep- kontynuowała, okrążając audi.- Możesz mnie odprowadzić- puściła mu oczko. Zaśmiał się.
   - Mogę- ruszyli.
   - Wiesz, fajnie było sobie z tobą tak pośpiewać- spojrzała na niego, szeroko się uśmiechając.
   - No jasne, że tak. Wciąż nie mogę uwierzyć, że to ciebie oglądałem na występach.
   - Powiedz szczerze, bardzo fałszowałam?
   - Przestań. Ty nawet jakbyś chciała, nie umiałabyś fałszować. Masz za czysty głos.
   - To tylko i wyłącznie zasługa wielu godzin ćwiczeń i dzięki mojej nauczycielce, która dawała mi wiele rad i wskazówek.
   - Nie wątpię.
   - Ty też fajnie śpiewasz, co ci już mówiłam.
   Bartek uśmiechnął się ślicznie.
   - Dostać komplement od samej Emily Zielonka to prawdziwy zaszczyt- aktorsko się ukłonił.
   - Przestań- lekko walnęła go w ramię.- Nie zbijaj się.
   - O-ho! Emilia Zielonka i słowo "nie zbijaj się"? To bardzo nie ładnie- pogroził żartobliwie palcem i parsknął śmiechem.
   - Przymknij się- także zaczęła się śmiać. 
   - Ja ci dam, przymknij się- momentalnie stanął i próbował zrobić groźną minę, ale mu nie wychodziło.- Przeproś.
   - Nie mam za co- jej uśmiech rozciągał się na całą szerokość.
   - Masz przeprosić, bo pożałujesz.
   - Wiesz, że zachowujesz się jak dziecko, a nie dwudziestosześcioletni facet?
   - Czasami fajnie pobyć takim dzieckiem- wzruszył ramionami. Emilia musiała przyznać mu rację. Sama tęskniła za byciem dzieckiem. 
   - Ale jesteśmy dorośli i nic na to nie poradzimy- ruszyli z miejsca.
   - Ale można czasami zachowywać się ja dzieci, żeby było zabawnie- szturchnął ją tak, że na chwilę straciła równowagę. 
   - Czy ty chcesz, żebym się wywaliła?- spytała. 
   - Jasne, że nie- zrobił minę niewiniątka. Emilia nie mogła nic na to poradzić i szeroko się uśmiechnęła.
   - Jesteś niemożliwy- pokręciła z rozbawieniem głową.
   - Ludzie mówią, że wyglądam jak narkoman- prychnął.
   - Szczerze to może nie wyglądasz jak narkoman, ale kiedy założysz tą swoją skórzaną kurtkę, staniesz przy motorze z tą miną, którą często robisz, można się przestraszyć, a jak papierosa włożysz do buzi to już całkiem- machnęła ręką.
   - Więc jestem straszny?- uniósł jedną brew do góry.
   - Tego nie powiedziałam.
   - Dobra, dobra. Zobaczymy, czy się będziesz bała...- zamyślił się.
   - Co...- nie dokończyła. 
   Bartek schylił się i bez najmniejszego trudu przerzucił ją sobie przez ramię. Pisnęła.
   - Bartek, co ty robisz?- próbowała się uwolnić.
   - Porywam cię w biały dzień na środku ulicy Nowego Jorku- powiedział jak gdyby nigdy nic.- Ile ty ważysz? Jesteś strasznie lekka- podrzucił ją lekko.
   - Puść mnie! Nie rób przedstawienia na środku ulicy!
   - Śmiesznie mówisz. Z takim akcentem- ignorował ją.
   - Teraz nagle zachciało ci się o tym myśleć?! Puść mnie z łaski swojej!
   - Jeszcze mnie nie przeprosiłaś za tamto!
   - Przepraszam!- powiedziała pośpiesznie. 
   - Oj, wiesz co? Chyba ostatnio mam problemy ze słuchem... Znasz jakiegoś dobrego lekarza?
   - Psychologa?- prychnęła.- Jasne! Dać ci namiary?
   - Grabisz sobie, grabisz- pokręcił głową.
   - Bartek, proszę cię, odstaw mnie. Chcesz być w gazecie aż tak bardzo? 
   - W gazecie... Hmm... No to co, Emilka? Uśmiechamy się ślicznie. Nigdy nie wiadomo kiedy zrobią nam fotkę- zaśmiał się.
   - Czy ja mam się posunąć do drastycznych dla ciebie środków?- zagroziła.
   - Drastycznych? A jakie to "drastyczne"?
   - Będzie cię bolało krocze i możesz mieć problemy z potomstwem w przyszłości- bąknęła.
   - To chyba wolę cię odstawić- zaśmiał się.
   - W takim razie mnie odstaw!- zaczęła się wiercić.
   Dopiero wtedy Bartek stanął i postawił ją na chodnik. 
   - Nareszcie- bąknęła.- Ty mądry jesteś?
   - Tak, jestem. Ale naprawdę jesteś bardzo lekka- uśmiechał się szeroko.
   - Co to ma do rzeczy?- podniosła jedną brew do góry.- Zrobiłeś przedstawienie na ulicy. Ludzie się teraz patrzą- rozejrzała się dookoła. Niektórzy przechodnie uśmiechali się do niej, inni tylko skanowali ich wzrokami. Emilia zaczęła się zastanawiać, co myślą. W pewnym momencie jej wzrok zatrzymał się na pewnej postaci, która stała nieopodal, oparta w pień drzewa. Z zawziętością się w nią wpatrywała nawet kiedy Emilia go zauważyła.
   - Coś się stało?- spytał Bartek. Zauważył mężczyznę. Emilia odwróciła się tak, że stała przodem do Bartka, a tyłem do osoby przy drzewie.
   - Nic się nie stało. Po prostu...- zerknęła przez ramie.
   - Kto to?- patrzył ponad jej ramieniem.
   - Ymmm. Kevin- odpowiedziała.
   - Ten giguś?- Emilia zmroziła go wzrokiem.- Czym się przejmujesz? Niech się patrzy i wie, że jesteś szczęśliwa. Że o nim zapomniałaś- spojrzał jej w oczy.
   - No nie do końca zapomniałam- spuściła wzrok.
   - Ale on nie musi o tym wiedzieć, tak?- przytaknęła.- Czego się jeszcze boisz? Przejść koło niego?- było to konieczne.
   - Powiedział, że nie będzie przyjeżdżał do Nowego Jorku... a jest tu.
   - Pewnie nie spodziewał się, że cię spotka na Brooklynie. 
   - Wiedział, że czasami tu przyjeżdżam. Może nie spodziewał się, że akurat na tej ulicy będę, ale...
   - Emilka, koniec- przerwał jej.- Pokaż mu jaka jesteś silna- położył swoją dłoń na jej ramieniu.
   - Może pojadę do innego sklepu? Jest ich mnóstwo...
   - Emilka, nie. Nie możesz uciekać- sprzeciwił się.- Pójdę z tobą.
   Spojrzała na niego.
   - No...- zawahała się.- Dobra. Tylko nic nie mów. Nawet po polsku.
   - Dlaczego?- zdziwił się.
   - On zna ten język. Kiedy byliśmy razem, uczył się go. Słabo mówi, robi duże błędy, ale dość dużo rozumie. 
   - Dobra. Po prostu koło niego przejdziemy i tyle- wzruszył ramionami.
   Emilia stanęła przy ramieniu Bartka i spojrzała na Kevina. Dalej się im przyglądał. Ruszyli. Serce Emilii łomotało w piersi jakby miała przeżyć zawał. Patrzyła wszędzie byle tylko nie na jej byłego narzeczonego. Uniosła wysoko głowę i chociaż kroczyła pewnym krokiem, czuła jakby miała zemdleć. Kiedy byli już niedaleko Kevina, ten ruszył w ich stronę. Gdy Zielonka to zobaczyła, miała ochotę rzucić się w bieg w przeciwną stronę. W jej głowie tłumiło się tysiące myśli.
   - To się za chwilę zabawimy- burknął Bartek. Emilia spojrzała na niego z dołu, ale on obserwował już tylko Kevina.
   Niemiłosiernie szybko szedł w ich stronę. Emilia nie wiedziała, jak się zachować. Cieszyła się, że nie jest sama, ale z drugiej strony obawiała się.
   W końcu Kevin stanął jakieś dwa kroki przed nimi. Zatrzymali się. Cała trójka stała tak w kompletnej ciszy i po prostu na siebie patrzyła.
   -Co tu robisz?- spytała Emilia po angielsku. 
   Milczał. Z jego twarzy nie dało się wyczytać nic.
   - Co tu robisz?- powtórzyła ostrzej. Była zirytowana. 
   Dalej milczał. Po prostu na nią patrzył jakby stracił mowę.
   - Kurwa, koleś ogarnij dupę!- ryknął nagle Bartek. Także mówił po angielsku. Znał język, bo w końcu mieszkał kilka lat w USA.- Po co dręczysz Emilkę?- słychać było w jego mowie, że nie jest z Nowego Jorku. Trochę szpecił język, ale Emilia się nie dziwiła. Nie miał akcentu.
   - A ty po co się wtrącasz?- Kevin pierwszy raz się odezwał, przenosząc wzrok na Bartka.- To sprawa między mną, a nią.
   - Kevin, zastanów się w końcu. Raz mówisz, że lepiej byłoby żebyśmy się więcej nie spotkali, a teraz...
   - Widzę, że już znalazłaś pocieszenie- przerwał jej.
   - A nawet jeśli to co?- Bartek znowu zabrał głos.- Nie powinno cię to interesować.
   - Nie rozmawiam z tobą- wciąż patrzył na Emilię.
   - Ale ja tak. Daj jej, koleś, spokój.
   - Bo ty tak chcesz?- prychnął.
   - Nie. Dla jej dobra.
   - Bartek, proszę cię- popatrzyła na niego. Mówiła po polsku.- Daj mi z nim porozmawiać. Chcę go o coś spytać. Idź już do tego kolegi. Dam sobie radę.
   - Emilka, nie. Ten koleś jest w sekcie, zapomniałaś?- spytał z wyrzutem.- Nie możesz z kimś takim utrzymywać kontaktów. Nigdy nie wiadomo, czy to co robi nie jest kontrolowane przez... no wiesz. 
   - Właśnie o tym chcę z nim porozmawiać.
   - Dlaczego sama utrudniasz sobie życie?- patrzył na nią błagalnie. 
   - Nie utrudniam sobie życia tylko chcę wszystko wyjaśnić..
   - Ty go wciąż kochasz- stwierdził. Emilia popatrzyła na niego skonsternowana. Ona sama tego nie wiedziała.
   - Bartek, nie wiem...
   - Dobra. Jak chcesz- poddał się.- Ciekaw jestem, czy teraz wszystko rozumie, bo po jego minie zgaduję, że nie- zerknął na niego. Emilia podążyła za jego wzrokiem. Kevin stał i zmieszany się im przyglądał. Dziewczyna była pewna, że nie zrozumiał nic z ich rozmowy, albo bardzo mało.
   - Na pewno tego chcesz?- spytał dla pewności Bartek. Potrząsnęła twierdząco głową.- Dobra. Jak coś jestem pod telefonem- cmoknął jej policzek, obrzucił spojrzeniem Kevina, odwrócił się na pięcie i odszedł.
   - Chcę porozmawiać- powiedziała do byłego narzeczonego.
   - O czym?
   - Dowiedziałam się ostatnio czegoś o tobie- zaczęła, ale Kevin był jakiś nieobecny.- Coś nie tak?- spytała.
   - Czy ja dobrze zrozumiałem? On powiedział, że ty mnie kochasz?
Emilia stanęła jak wryta. "A jednak coś rozumiał" pomyślała. Nie wiedziała, co mu odpowiedzieć.
   - Kochałam cię- odpowiedziała w końcu.- Teraz jestem pewna, że jest inaczej, ale nie potrafię być w stosunku do ciebie taka...- nie potrafiła znaleźć odpowiedniego słowa.- Byliśmy ze sobą siedem lat!
   - Zapomnij- bąknął.
   - Jak mam zapomnieć? Kevin, co się z tobą dzieje?- miała ochotę się po prostu popłakać, ale się powstrzymywała.- Tak bardzo się zmieniłeś...
   - A może dopiero teraz jestem sobą?
   - Nie- pokręciła przecząco głową.- Nie jesteś taki. Po prostu jesteś pod ich wpływem...
   - Czyim wpływem?
   - Dobrze wiesz. Chodzi mi o sektę- oczy Kevina podwoiły swoje rozmiary jakby się przestraszył.
   - Nie jestem pod niczyim wpływem- zaprzeczył, odwracając się. Chciał odejść, ale Emilia złapała go za kurtkę, zmuszając do zatrzymania się.
   - Dlaczego nie chcesz ze mną porozmawiać?- spytała z wyrzutem.
   - Tak będzie dla ciebie bezpieczniej- spojrzał na nią bardzo poważnie. 
   - Pozwolisz, że to ja będę decydowała, co jest dla mnie dobre a co nie?- puściła jego kurtkę.
   - Nie pozwolę, żeby ktokolwiek cię skrzywdził, rozumiesz?- spojrzał jej głęboko w oczy, a ona osłupiała. 
Kevin odwrócił się na pięcie, zostawiając ją w takim stanie. W jej głowie aż huczało od miliona myśli. W końcu zaczęła się zastanawiać, czy tego co się przed chwilą stało sobie nie wymyśliła... Ale nie. To była rzeczywistość.

4 komentarze:

  1. Witaj! ;)
    Cały czas zastanawiam mnie to, skąd Bartek wiedział o tym, że Kevin jest pod działaniem sekty... Skąd od mógł o tym wiedzieć, jeśli do nich nie należy?
    Nie dziwię się, że Emilia tak zareagowała na wieść, że na Kevina ma wpływ sekta... Myślę że on chciał zniknąć z jej życia raz na zawsze, aby nie zrobić jej krzywdy. W końcu sekta może kazać mu ja nawet zabić, a wtedy... No cóż... Bartek ma rację. Dobrze, że ją o tym powiadomił. Może z nim porozmawia? Dojdą jakoś do porozumienia?
    Emilia stara sie wszystkim pomóc, ale niektórym już nie można... Kevina będzie bardzo trudno wyciągnąć spod działania sekty.
    Dlaczego Bartek chciał tak szybko wyjść, jak dziewczyna chciała się od niego dowiedzieć skąd to wie? Czemu nie może jej powiedzieć?
    Kevinowi nadal na niej zależy... Ale co z Bartkiem? Jemu także na niej zależy... Niestety zawsze będzie kochała Kevina... Tylko czemu ma ją niby chronić? Po co dołączył do tej sekty? Mieli coś na niego? Tak bardzo chciałabym się tego dowiedzieć! :D

    Rozdział jest naprawdę ciekawy! Nie mogę się doczekać następnego rozdziału... Może Kevin w końcu jej wszystko wyjaśni? Przecież byli razem siedem lat i to było dla niej dziwne, że od tak z nią zerwał. Należą się jej jakieś wyjaśnienia, a ta wiadomość jeszcze bardziej jej uświadomiła, że może on nie odszedł bez powodu.
    Czekam na kolejny rozdział! ;)
    Pozdrawiam,
    Amy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to skąd Bartek o tym wie, to niestety nie mogę zdradzić ;)
      Myślę, że Emilia nie zawsze będzie kochała Kevina. Czas robi swoje, więc w końcu zapomni. No ale gdyby to było takie proste jak się mówi..
      Kiedyś tam wszystko się na pewno wyjaśni, ale chyba nawet ja jeszcze nie wiem, kiedy dokładnie xD
      Pozdrawiam i dziękuję za komentarz!

      Usuń
  2. Bardzo mnie ciekawi skąd Bartek ma takie informacje o Kevinie. To rzeczywiście bardzo dziwne, że jeden mieszka w Ameryce, drugi w Polsce, a i tak dotarły do niego takie informacje. Wynajął detektywa by się czegoś o nim dowiedzieć czy też miał jakiś związek z tą sektą? Może zna kogoś kto zna Kevina i stąd te informacje? To bardzo zastanawiające i skoro już tyle Emilce powiedział to i tą tajemnicę powinien zdradzić. No, ale... najwidoczniej to jakaś grubsza sprawa;D

    Emilka bardzo dobrze dogaduje z się z Bartkiem. Mam wrażenie, że z tego może coś być, w końcu stara miłość nie rdzewieje. Co prawda byli razem bardzo dawno temu, oboje jeszcze nie wiedzieli, co to życie i ten związek był dziecinny, ale nie zapomnieli o sobie, więc wyczuwam romans:D Tylko najpierw Emilia będzie się musiała uporać z uczuciem do Kevina, a to chyba nie jest takie proste. Myślę, że poradziłaby sobie gdyby nie to, że żyje w niewiedzy. gdyby wiedziała, co powoduje takie zachowania Kevina byłoby jej łatwiej. A tak to się męczy cały czas i roztrząsa to wszystko. A teraz będzie chyba jeszcze gorzej skoro powiedział to co powiedział.
    Ajaja ile tajemnic! :D

    Czekam na kolejny !:*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszystkiego każdy dowie się w swoim czasie ;)
      Nie wiem jeszcze, jak to wszystko potoczy się między Bartkiem i Emilią, ale niczego też nie wykluczam :) Między nią, a Kevinem cały czas tak też nie będzie, jak jest teraz. Wszystko się wyjaśni w swoim czasie, ale czy Emilia będzie potrafiła mu wybaczyć, żyć normalnie? Nie zdradzę ;p

      Usuń