Stał z rękoma w kieszeniach
spodni i patrzył na sporą wiązankę kwiatów, ustawioną w holu. Emilia nie mogła
uwierzyć, że go tam widzi. Na początku myślała, że jej się coś wydaje, ale nie.
On tam stał. Zastanawiało ją, co on robi w Nowym Jorku?
- Co ty tu robisz?- spytała, a w jej głosie słychać było czysty szok. Dopiero wtedy Bartek odwrócił się w jej stronę.
- O, cześć- uśmiechnął się.- Nieźle mieszkasz- rozejrzał się dookoła.
- Co tu robisz?- powtórzyła.
- Przyjechałem cię odwiedzić- uśmiechnął się szeroko.
- Tak po prostu kupiłeś bilet i wsiadłeś do samolotu, żeby przylecieć do mnie na herbatkę i ciasteczko?- podniosła jedną brew do góry, zakładając ręce na piersiach.
- Dokładnie- nie przestawał się uśmiechać.- A tak na serio, to jak widzisz nie mam walizki, ani nic.. Nie przyjechałem do ciebie- mrugnął do niej okiem.
- Ach tak? Więc co tu robisz?- wiedziała, że zaczyna się z nią droczyć.
- Szedłem sobie i tak przypomniało mi się, że tu mieszkasz, więc wpadłem.
- To teraz możesz wypaść- mrugnęła okiem.
- Wyganiasz mnie?- spytał rozbawiony.
- Skoro przyjechałeś do kogoś innego, nie potrzebuję cię tu- wzruszyła niewinnie ramionami.
- Ty jędzo- zaśmiał się.
- A teraz tak naprawdę, to co tu robisz?- ponowiła próbę dowiedzenia się czegokolwiek.
- Serio?- przytaknęła.- Przyleciałem do znajomych, bo się żenią i pomyślałem, że skoro jestem w Nowym Jorku to wpadnę na Manhattan.
- W takim razie, zapraszam- wskazała dłonią korytarz.
- Panie przodem- puścił jej oczko.
Uśmiechnęła się i ruszyła w kierunku drugiego salonu. Słyszała za sobą jedynie kroki Bartka. Kiedy weszli do pomieszczenia, Emilia stanęła.
- No nieźle. Nigdy nie byłem u ciebie w domu i jestem w szoku.
- To tak jak ja, widząc cię tu- uśmiechnęła się, siadając na jednej z kremowych kanap, ustawionych naprzeciwko siebie.
Pomieszczenie to było bardzo jasne. Wchodząc po prawej i po lewej stronie były szklane schody w dół. Prosto stały dwie wspomniane kanapy, a po środku nich stolik. Za nimi ulokowane były cztery pionowe, wąskie okna, rozciągające się od sufitu aż [po podłogę. Ściany były białe, a na nich wisiały bardzo nowoczesne obrazy. Podłoga wyłożona była ciemnym drewnem.
- Naprawdę ładnie sobie mieszkacie. Zaczynam żałować, że już wcześniej cię nie odwiedziłem.
- To był twój wybór- zauważyła. Bartek usiadł na drugiej kanapie.- Napijesz się czegoś? Kawy? Herbarty? Jakiegoś soku?
- Nie. Nie kłopocz się.
- A może ciasto? Jesteś głodny?
- Emilia, uspokój się. Nie przyszedłem tu jeść- nie przestawał się uśmiechać.
- W takim razie, po co tu jesteś?
- Porozmawiać, posiedzieć… Ale nie jeść.
- No, dobra- wzruszyła ramionami.
W tamtej chwili do salonu weszła Sara. Ubrana była jak zawsze, czyli w dopasowaną sukienkę do kolan. Ta była w kolorze bladego różu. Kobieta była bardzo zaskoczona widokiem jaki zastała. Znała mniej więcej historię jej córki i Bartka, ale nie wiedziała, że spotkali się na wakacjach.
Jej mina mówiła sama za siebie.
- Dzień dobry- przywitał się Bartek.
- Dzień dobry- Sara nie siliła się na język polski. Coraz rzadziej go używała, a jak już to dość często zastanawiała się, jak powiedzieć dane słowo w tym języku. Zaczęła go po prostu zapominać.
- Jak się pani ma?- Bartek był bardzo miły. Sara zerkała to na niego, to na Emilię.
- Dobrze, dziękuję. A mogę spytać, co tu robisz?
- Przyszedł w odwiedziny, mamo- odpowiedziała za niego Emilia.
- Mieszkasz w Nowym Jorku?- w dalszym ciągu mówiła po angielsku chociaż Emilia i Bartek używali polskiego języka.
- Nie, proszę pani. Mieszkałem tu kiedyś, ale obecnie nie. Przyleciałem na ślub znajomych.
- Rozumiem. Miło cię widzieć- Emilia nie była pewana, czy jej mama mówiła szczerze, czy z grzeczności.
- Panią również- uśmiechnął się. Widać było, że nie do końca wiedział, jak ma się zachowywać.
- Emily- zwróciła się do córki- wychodzę. Nie wiem, kiedy wrócę, więc przekaż ojcu, jeśli wróci przede mną- Emilia podniosła brwi do góry.
- Wychodzisz? A można wiedzieć, gdzie?
- Stara znajoma mnie zaprosiła. Przyjęłam zaproszenie.
- W porządku. Powiem tacie- kobieta denerwowała się zachowaniem Sary. Co prawda, najczęściej rozmawiały w języku angielskim, ale nie powinna była rozmawiać z Bartkiem w tym języku, kiedy on mówił po polsku. Na szczęście mężczyzna znał język, chociaż nie tak dobrze, więc ją rozumiał. Jednak z drugiej strony on też mógł zacząć mówić po angielsku.
- Zapomniałabym, przyszło to dzisiaj pocztą. Do ciebie i do nas- podała jej kopertę. Emilia poznała ją i szerzej się uśmiechnęła.
- Dziękuję.
- Do widzenia- pożegnał się Bartek, kiedy Sara wychodziła z pomieszczenia.
- Do widzenia- odpowiedziała przez ramię, a następnie zniknęła im z pola widzenia.
Emilia rozdarła kopertę i tylko zajrzała do środka, niczego nie wyciągając. Tak jak przeczuwała, było to zaproszenie na ślub i wesele Corey i Jake’a. Rozpoznała już po kopercie.
- Przepraszam za nią- oboje zajęli swoje poprzednie miejsca. Emilia odłożyła kopertę na stolik.
- Nie masz za co przepraszać. Rozumiem.
- Właśnie obawiam się, że nic nie rozumiesz.
- Rozumiem na przykład, że twoja mama nie mówi już po polsku.
- To nie tak. Ona mówi po polsku, tylko już zapomina… Łatwiej jej mówić po angielsku- wytłumaczyła.
- Nie wiem, czy mi się wydawało, czy nie była zadowolona z mojego widoku?
- Po prostu była zaskoczona. Nie widziała cię od ośmiu lat. Nie dziw się jej. Tak samo my byliśmy zaskoczeni, kiedy się spotkaliśmy po tylu latach- broniła matkę. Nie chciała, żeby Bartek źle o niej pomyślał, czy coś.
Chwilę milczeli, wpatrując się w siebie.
- Zauważyłaś, że pierwszy raz odwiedziłem cię w Nowym Jorku, a nawet Dagmara tu już była?- zaśmiał się.
Dagmara przyleciała kiedyś z Emilią, kiedy się przyjaźniły, na rozdanie nagród. Zielonce zależało, żeby na nich być. Jej rodzice mięli nominacje. Zaproponowała Dagmarze, żeby jej potowarzyszyła i obie przyleciały. To wtedy brunetka poznała Sam'a. Spędziły w Nowym Jorku zaledwie kilka dni, ponieważ później musiały wracać do szkoły, ale był to bardzo miło spędzony czas. Przynajmniej dla Emilii.
- Dagmara bardzo się zmieniła- powiedział nagle i zaczął bawić się swoimi palcami. Łokcie oparł na swoich kolanach. Emilia założyła nogę na nogę.- Tak naprawdę to zmienił ją Sam. Wiesz jaka była wcześniej... Teraz jest taka ponura, ale znowu nie zawsze. Potrafi być taka jak wcześniej, ale mam wrażenie, że po prostu nie chce. A wszystko zmieniło się po jego śmierci...
- Bardzo go kochała?
- Nawet nie wiesz jak bardzo- westchnął.- Byli bardzo szczęśliwi. Wszytko wydawało się być idealne do czasu, kiedy Dagmara dowiedziała się, że Sam ćpa. Próbowała jakoś mu powiedzieć, żeby przestał, ale słabo jej to wychodziło. Wiesz, że zrobiła sobie kolczyk w pępku?- pokręciła przecząco głową. Bo skąd miała wiedzieć?- Zrobiła go, bo Samowi się to podobało- zaśmiał się.- On dla niej rzucił palenie.
- Rzucił dla niej palenie, a ćpał poza jej plecami?- Emilia prychnęła.
- Dokładnie. Nawet nie wiesz, co się działo, kiedy Dagmara się dowiedziała...
- Nie wiem. Ale możesz mi wszystko powiedzieć- zachęcała. Poczuła dziwną chęć poznania w jakiś sposób Dagmarę i jej życie.
- Załamała się, prosiła go, żeby przestał, ale on już nie potrafił. Groziła mu odwykiem... Pewnego dnia powiedziała mu, że zrywa z nim na czas dopóki z tym nie skończy. chciała go zmobilizować.. Następnego dnia znaleziono go martwego.
Emilia pokręciła z niedowierzaniem głową. Nie potrafiła sobie tego wszystkiego wyobrazić.
- A wiesz co jest najgorsze?- nie czekał na jej odpowiedź.- To Dagmara go znalazła.
Oczy Emilii podwoiły swoje rozmiary. Pomyślała, że musiał to być dla jej byłej przyjaciółki wielki szok.
- No dobra... Wszystko niby rozumiem, tylko w dalszym ciągu nie mam pojęcia, dlaczego mnie tak traktowała. Nic jej nie zrobiłam.
- To prawda- przytaknął.- Ja mogę mieć tylko swoje domysły.
- Na przykład jakie?
- Może kojarzysz jej się w jakiś sposób z Sam'em? Poznała go, będąc z tobą- wzruszył ramionami.
- Możliwe- Emilia się zamyśliła, przywołując do głowy wspomnienia z owego wieczoru.
Jake zaprosił ją na swoje przyjęcie. Była wtedy z Dagmarą w Nowym Jorku, więc poszły razem. To tam brunetka poznała Sam'a. Jak się później okazało, chłopak umiał polski. Mieszkał w Polsce, ale jak się domyśliła Emilia, musiał wrócić do Stanów skoro był później z Dagmarą. Następnego dnia po przyjęciu Jake i Sam zaprosili dziewczyny na przejażdżkę bryczką, a następnie poszli pojeździć na łyżwach. Między Sam'em, a Dagmarą już wtedy coś iskrzyło.
- Ale to nie jest jednak trochę dziwne? Może i przypominam jej tamten dzień, ale to dość dziecinne. Powinna zostawić przeszłość za sobą.
Bartek się zaśmiał, przeczesując swoje czarne włosy.
- Weź jej to powiedz. Może ciebie posłucha.
- Jasne- prychnęła.
- Nawet nie wiesz, ile osób próbowało. Nic się nie zmieniło.
- Kto wie... Może kiedyś spróbuję- uśmiechnęła się lekko. Chciała porozmawiać z Dagmarą. W końcu była jej pierwszą przyjaciółką.
- Bo…- zawahał się.- Mam pewien powód, dla którego do ciebie przyjechałem- podrapał się po głowie.
- Jaki?
- Możemy porozmawiać gdzieś, gdzie nie będzie szans podsłuchania nas?- rozejrzał się.
- Jasne- Emilia nic nie rozumiała.- Chodź.
Wstała, a za nią to samo zrobił Bartek. Ruszyła stronę schodów. Zeszli piętro niżej, poszli korytarzem, a następnie weszła do gabinetu Kamila. Emilia oparła się o biurko ojca. Bartek zamknął za sobą drzwi i podszedł do niej.
- Tu możemy porozmawiać- powiedziała.
- Ymmm. Ok.- podrapał się po karku. Nie był pewny, czy powiedzieć Emilii to co miał zamiar. Toczył ze sobą wewnętrzną walkę. Jednak pomyślał, że ma prawo wiedzieć.
- Mów- ponagliła go.
- Bo…
- Bartek, sam chciałeś porozmawiać, to teraz mów, o co chodzi- była bardzo zniecierpliwiona.
- Dobra. Może to być dla ciebie szok, ale myślę, że masz prawo wiedzieć.
Emilia trochę się przestraszyła. Nawet przez myśl jej nie przeszło, to co Bartek jej powiedział.
- Powiedz mi w końcu.
Bartek głośno przełknął ślinę, westchnął, a dopiero wtedy z jego buzi wydostało się zdanie, które tak długo go dręczyło.
- Kevin ma styczność z sektą.
---------------------------------------------------
Witam wszystkich w NOWYM ROKU! :D
Rozdział taki trochę krótki. No cóż… Ostatnio był dłuższy to teraz krótszy xD I nie będę ukrywała, że jest trochę naciągany... Wybaczycie, nie?
I mam pytanko ;) Czy chcecie, żeby od czasu do czasu pojawiały się tu jakieś zdjęcia, żeby np. sobie lepiej coś wyobrazić, czy nie? Tak ostatnio myślałam i zastanawiałam się nad tym, więc proszę napisać ;) Oczywiście nie przy każdym rozdziale by coś było, ale tak od czasu do czasu.
Pozdrawiam! :*
- Co ty tu robisz?- spytała, a w jej głosie słychać było czysty szok. Dopiero wtedy Bartek odwrócił się w jej stronę.
- O, cześć- uśmiechnął się.- Nieźle mieszkasz- rozejrzał się dookoła.
- Co tu robisz?- powtórzyła.
- Przyjechałem cię odwiedzić- uśmiechnął się szeroko.
- Tak po prostu kupiłeś bilet i wsiadłeś do samolotu, żeby przylecieć do mnie na herbatkę i ciasteczko?- podniosła jedną brew do góry, zakładając ręce na piersiach.
- Dokładnie- nie przestawał się uśmiechać.- A tak na serio, to jak widzisz nie mam walizki, ani nic.. Nie przyjechałem do ciebie- mrugnął do niej okiem.
- Ach tak? Więc co tu robisz?- wiedziała, że zaczyna się z nią droczyć.
- Szedłem sobie i tak przypomniało mi się, że tu mieszkasz, więc wpadłem.
- To teraz możesz wypaść- mrugnęła okiem.
- Wyganiasz mnie?- spytał rozbawiony.
- Skoro przyjechałeś do kogoś innego, nie potrzebuję cię tu- wzruszyła niewinnie ramionami.
- Ty jędzo- zaśmiał się.
- A teraz tak naprawdę, to co tu robisz?- ponowiła próbę dowiedzenia się czegokolwiek.
- Serio?- przytaknęła.- Przyleciałem do znajomych, bo się żenią i pomyślałem, że skoro jestem w Nowym Jorku to wpadnę na Manhattan.
- W takim razie, zapraszam- wskazała dłonią korytarz.
- Panie przodem- puścił jej oczko.
Uśmiechnęła się i ruszyła w kierunku drugiego salonu. Słyszała za sobą jedynie kroki Bartka. Kiedy weszli do pomieszczenia, Emilia stanęła.
- No nieźle. Nigdy nie byłem u ciebie w domu i jestem w szoku.
- To tak jak ja, widząc cię tu- uśmiechnęła się, siadając na jednej z kremowych kanap, ustawionych naprzeciwko siebie.
Pomieszczenie to było bardzo jasne. Wchodząc po prawej i po lewej stronie były szklane schody w dół. Prosto stały dwie wspomniane kanapy, a po środku nich stolik. Za nimi ulokowane były cztery pionowe, wąskie okna, rozciągające się od sufitu aż [po podłogę. Ściany były białe, a na nich wisiały bardzo nowoczesne obrazy. Podłoga wyłożona była ciemnym drewnem.
- Naprawdę ładnie sobie mieszkacie. Zaczynam żałować, że już wcześniej cię nie odwiedziłem.
- To był twój wybór- zauważyła. Bartek usiadł na drugiej kanapie.- Napijesz się czegoś? Kawy? Herbarty? Jakiegoś soku?
- Nie. Nie kłopocz się.
- A może ciasto? Jesteś głodny?
- Emilia, uspokój się. Nie przyszedłem tu jeść- nie przestawał się uśmiechać.
- W takim razie, po co tu jesteś?
- Porozmawiać, posiedzieć… Ale nie jeść.
- No, dobra- wzruszyła ramionami.
W tamtej chwili do salonu weszła Sara. Ubrana była jak zawsze, czyli w dopasowaną sukienkę do kolan. Ta była w kolorze bladego różu. Kobieta była bardzo zaskoczona widokiem jaki zastała. Znała mniej więcej historię jej córki i Bartka, ale nie wiedziała, że spotkali się na wakacjach.
Jej mina mówiła sama za siebie.
- Dzień dobry- przywitał się Bartek.
- Dzień dobry- Sara nie siliła się na język polski. Coraz rzadziej go używała, a jak już to dość często zastanawiała się, jak powiedzieć dane słowo w tym języku. Zaczęła go po prostu zapominać.
- Jak się pani ma?- Bartek był bardzo miły. Sara zerkała to na niego, to na Emilię.
- Dobrze, dziękuję. A mogę spytać, co tu robisz?
- Przyszedł w odwiedziny, mamo- odpowiedziała za niego Emilia.
- Mieszkasz w Nowym Jorku?- w dalszym ciągu mówiła po angielsku chociaż Emilia i Bartek używali polskiego języka.
- Nie, proszę pani. Mieszkałem tu kiedyś, ale obecnie nie. Przyleciałem na ślub znajomych.
- Rozumiem. Miło cię widzieć- Emilia nie była pewana, czy jej mama mówiła szczerze, czy z grzeczności.
- Panią również- uśmiechnął się. Widać było, że nie do końca wiedział, jak ma się zachowywać.
- Emily- zwróciła się do córki- wychodzę. Nie wiem, kiedy wrócę, więc przekaż ojcu, jeśli wróci przede mną- Emilia podniosła brwi do góry.
- Wychodzisz? A można wiedzieć, gdzie?
- Stara znajoma mnie zaprosiła. Przyjęłam zaproszenie.
- W porządku. Powiem tacie- kobieta denerwowała się zachowaniem Sary. Co prawda, najczęściej rozmawiały w języku angielskim, ale nie powinna była rozmawiać z Bartkiem w tym języku, kiedy on mówił po polsku. Na szczęście mężczyzna znał język, chociaż nie tak dobrze, więc ją rozumiał. Jednak z drugiej strony on też mógł zacząć mówić po angielsku.
- Zapomniałabym, przyszło to dzisiaj pocztą. Do ciebie i do nas- podała jej kopertę. Emilia poznała ją i szerzej się uśmiechnęła.
- Dziękuję.
- Do widzenia- pożegnał się Bartek, kiedy Sara wychodziła z pomieszczenia.
- Do widzenia- odpowiedziała przez ramię, a następnie zniknęła im z pola widzenia.
Emilia rozdarła kopertę i tylko zajrzała do środka, niczego nie wyciągając. Tak jak przeczuwała, było to zaproszenie na ślub i wesele Corey i Jake’a. Rozpoznała już po kopercie.
- Przepraszam za nią- oboje zajęli swoje poprzednie miejsca. Emilia odłożyła kopertę na stolik.
- Nie masz za co przepraszać. Rozumiem.
- Właśnie obawiam się, że nic nie rozumiesz.
- Rozumiem na przykład, że twoja mama nie mówi już po polsku.
- To nie tak. Ona mówi po polsku, tylko już zapomina… Łatwiej jej mówić po angielsku- wytłumaczyła.
- Nie wiem, czy mi się wydawało, czy nie była zadowolona z mojego widoku?
- Po prostu była zaskoczona. Nie widziała cię od ośmiu lat. Nie dziw się jej. Tak samo my byliśmy zaskoczeni, kiedy się spotkaliśmy po tylu latach- broniła matkę. Nie chciała, żeby Bartek źle o niej pomyślał, czy coś.
Chwilę milczeli, wpatrując się w siebie.
- Zauważyłaś, że pierwszy raz odwiedziłem cię w Nowym Jorku, a nawet Dagmara tu już była?- zaśmiał się.
Dagmara przyleciała kiedyś z Emilią, kiedy się przyjaźniły, na rozdanie nagród. Zielonce zależało, żeby na nich być. Jej rodzice mięli nominacje. Zaproponowała Dagmarze, żeby jej potowarzyszyła i obie przyleciały. To wtedy brunetka poznała Sam'a. Spędziły w Nowym Jorku zaledwie kilka dni, ponieważ później musiały wracać do szkoły, ale był to bardzo miło spędzony czas. Przynajmniej dla Emilii.
- Dagmara bardzo się zmieniła- powiedział nagle i zaczął bawić się swoimi palcami. Łokcie oparł na swoich kolanach. Emilia założyła nogę na nogę.- Tak naprawdę to zmienił ją Sam. Wiesz jaka była wcześniej... Teraz jest taka ponura, ale znowu nie zawsze. Potrafi być taka jak wcześniej, ale mam wrażenie, że po prostu nie chce. A wszystko zmieniło się po jego śmierci...
- Bardzo go kochała?
- Nawet nie wiesz jak bardzo- westchnął.- Byli bardzo szczęśliwi. Wszytko wydawało się być idealne do czasu, kiedy Dagmara dowiedziała się, że Sam ćpa. Próbowała jakoś mu powiedzieć, żeby przestał, ale słabo jej to wychodziło. Wiesz, że zrobiła sobie kolczyk w pępku?- pokręciła przecząco głową. Bo skąd miała wiedzieć?- Zrobiła go, bo Samowi się to podobało- zaśmiał się.- On dla niej rzucił palenie.
- Rzucił dla niej palenie, a ćpał poza jej plecami?- Emilia prychnęła.
- Dokładnie. Nawet nie wiesz, co się działo, kiedy Dagmara się dowiedziała...
- Nie wiem. Ale możesz mi wszystko powiedzieć- zachęcała. Poczuła dziwną chęć poznania w jakiś sposób Dagmarę i jej życie.
- Załamała się, prosiła go, żeby przestał, ale on już nie potrafił. Groziła mu odwykiem... Pewnego dnia powiedziała mu, że zrywa z nim na czas dopóki z tym nie skończy. chciała go zmobilizować.. Następnego dnia znaleziono go martwego.
Emilia pokręciła z niedowierzaniem głową. Nie potrafiła sobie tego wszystkiego wyobrazić.
- A wiesz co jest najgorsze?- nie czekał na jej odpowiedź.- To Dagmara go znalazła.
Oczy Emilii podwoiły swoje rozmiary. Pomyślała, że musiał to być dla jej byłej przyjaciółki wielki szok.
- No dobra... Wszystko niby rozumiem, tylko w dalszym ciągu nie mam pojęcia, dlaczego mnie tak traktowała. Nic jej nie zrobiłam.
- To prawda- przytaknął.- Ja mogę mieć tylko swoje domysły.
- Na przykład jakie?
- Może kojarzysz jej się w jakiś sposób z Sam'em? Poznała go, będąc z tobą- wzruszył ramionami.
- Możliwe- Emilia się zamyśliła, przywołując do głowy wspomnienia z owego wieczoru.
Jake zaprosił ją na swoje przyjęcie. Była wtedy z Dagmarą w Nowym Jorku, więc poszły razem. To tam brunetka poznała Sam'a. Jak się później okazało, chłopak umiał polski. Mieszkał w Polsce, ale jak się domyśliła Emilia, musiał wrócić do Stanów skoro był później z Dagmarą. Następnego dnia po przyjęciu Jake i Sam zaprosili dziewczyny na przejażdżkę bryczką, a następnie poszli pojeździć na łyżwach. Między Sam'em, a Dagmarą już wtedy coś iskrzyło.
- Ale to nie jest jednak trochę dziwne? Może i przypominam jej tamten dzień, ale to dość dziecinne. Powinna zostawić przeszłość za sobą.
Bartek się zaśmiał, przeczesując swoje czarne włosy.
- Weź jej to powiedz. Może ciebie posłucha.
- Jasne- prychnęła.
- Nawet nie wiesz, ile osób próbowało. Nic się nie zmieniło.
- Kto wie... Może kiedyś spróbuję- uśmiechnęła się lekko. Chciała porozmawiać z Dagmarą. W końcu była jej pierwszą przyjaciółką.
- Bo…- zawahał się.- Mam pewien powód, dla którego do ciebie przyjechałem- podrapał się po głowie.
- Jaki?
- Możemy porozmawiać gdzieś, gdzie nie będzie szans podsłuchania nas?- rozejrzał się.
- Jasne- Emilia nic nie rozumiała.- Chodź.
Wstała, a za nią to samo zrobił Bartek. Ruszyła stronę schodów. Zeszli piętro niżej, poszli korytarzem, a następnie weszła do gabinetu Kamila. Emilia oparła się o biurko ojca. Bartek zamknął za sobą drzwi i podszedł do niej.
- Tu możemy porozmawiać- powiedziała.
- Ymmm. Ok.- podrapał się po karku. Nie był pewny, czy powiedzieć Emilii to co miał zamiar. Toczył ze sobą wewnętrzną walkę. Jednak pomyślał, że ma prawo wiedzieć.
- Mów- ponagliła go.
- Bo…
- Bartek, sam chciałeś porozmawiać, to teraz mów, o co chodzi- była bardzo zniecierpliwiona.
- Dobra. Może to być dla ciebie szok, ale myślę, że masz prawo wiedzieć.
Emilia trochę się przestraszyła. Nawet przez myśl jej nie przeszło, to co Bartek jej powiedział.
- Powiedz mi w końcu.
Bartek głośno przełknął ślinę, westchnął, a dopiero wtedy z jego buzi wydostało się zdanie, które tak długo go dręczyło.
- Kevin ma styczność z sektą.
---------------------------------------------------
Witam wszystkich w NOWYM ROKU! :D
Rozdział taki trochę krótki. No cóż… Ostatnio był dłuższy to teraz krótszy xD I nie będę ukrywała, że jest trochę naciągany... Wybaczycie, nie?
I mam pytanko ;) Czy chcecie, żeby od czasu do czasu pojawiały się tu jakieś zdjęcia, żeby np. sobie lepiej coś wyobrazić, czy nie? Tak ostatnio myślałam i zastanawiałam się nad tym, więc proszę napisać ;) Oczywiście nie przy każdym rozdziale by coś było, ale tak od czasu do czasu.
Pozdrawiam! :*
Naciągany? A mi się właśnie wydał bardzo naturalny i przyjemny;) I może nawet lepiej, ze trochę krótszy, bo pojawiły się same istotne informacje i szczerze powiedziawszy jestem mega zaskoczona tym czego się dowiedziałam z tej części. Ale jak najbardziej pozytywnie oczywiście;D Przede wszystkim bardzo żal mi Dagi. Mimo że zachowuje się jak smarkula i okropnie potraktowała Emilię to bardzo współczuję jej straty. Aż nie chcę myśleć, co czuła gdy znalazła swojego ukochanego zaćpanego na śmierć. W końcu chciała mu pomóc, pewnie wyrzucała sobie, że zrobiła za mało i tak dalej...
OdpowiedzUsuńTylko nie rozumiem jaki to ma związek z Kevinem i skąd Bartek wie o tej sekcie! Z tego co kojarzę nie miał z nim styczności, a tu nagle przybywa z takimi informacjami. Ciekawa jestem jak to wyjaśni i co to za plan. W sumie sekta wyjaśniałaby jego zachowanie. Zmienia ludzi, ich podejście do świata i priorytety, więc to byłby dobry powód do zerwania zaręczyn i zostawienia Emilki. Wszystko wydaje się jasne, ale... o co tu chodzi?:D Rozbudziłaś ciekawość do granic możliwości!
Czekam niecierpliwie na następny rozdział A co do obrazków, jestem na tak;) Byle nie za duże, bo to utrudnia czytanie ;)
Pozdrawiam!:*
Dagmara przechodziła wtedy bardzo trudne chwile. Wszystko odbiło się na jej dalszym życiu. Ale mogę zdradzić, że będzie próbowała w przyszłości zapomnieć.
UsuńMasz rację, Bartek nie miał styczności osobiście z Kevinem. Wszystko w przyszłości się wyjaśni ;)
Dziękuję za komentarz!
Oj już nie wymyślaj, nie masz się do czego przyczepić to sobie szukasz problemów:P Rozdział jest przyjemny i lekki jak zawsze;)
OdpowiedzUsuńPrzez te nowe informacje na temat Dagmary troszkę mniejszy mam do niej żal. Przestałam ją lubić w momencie, kiedy tak potraktowała Emilkę, ale teraz bardziej ją rozumiem, bardzo dużo przeszła.
Ciekawi mnie jedna rzecz. Skąd Bartek ma takie informacje o Kevinie? Z tego co pamiętam to chyba się nie znali? Chyba, że ja coś pominęłam, ale na pewno nie byli w takich dobrych relacjach. Może uzyskam odpowiedź, byłabym wdzięczna;)
Czekam na kolejny rozdział:)
Pozdrawiam!xx
loveeorfriendship.blogspot.com
Dagmara na samym początku miała być całkiem inną postacią niż jest teraz, ale wyszło jak wyszło.
UsuńNie, Bartek z Kevinem się nie znali osobiście w żaden sposób.
Dziękuję za opinię!
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńWitaj! :)
OdpowiedzUsuńWiedziałam, że Bartek nie przyjechał do niej bez powodu... Ale dlaczego podejrzewa Kevina o styczność z sektą?
Ogromnie szkoda mi Dagmary... Powinna delikatniej wyjaśnić wszystko Samowi, może wtedy nie znalazłaby go martwego? To musiało być dla niej ogromnym przeżyciem! Jednak nie powinna się odcinać od wszystkich... Stało się... Niestety Sam nie potrafił przestać ćpać i nie mógł poradzić sobie z rozstaniem... To się zdarza dość często. Dagmara powinna na nowo ułożyć sobie życie, najpierw poukładawszy sobie dawne sprawy i nie powinna być zrażona towarzystwem Emily. Przecież dzieki niej poznała Sama i powinna być wdzięcza, że poznała kogoś, kogo pokochała dzięki niej, a że mu go przypomina... Musi sobie z tym poradzić, dlatego powinna z nią, jak najszybciej porozmawiać.
Według mnie ten rozdział nie jest naciągany ;).
Od czasu do czasu możesz wstawiać zdjęcia :). Będzie to miła odmiana.
Rozumiem, sama mam podobnie :D
Pozdrawiam,
Amy :)
Nie mogę za dużo napisać, więc zrobię to tak: Bartek nie podejrzewa Kevina o styczność z sektą. On to wie ;) Ale nie napiszę już skąd..
UsuńDagmara z pewnością robiła co w jej mocy, żeby odciągnąć Sama od narkotyków, dlatego kiedy nie przestawał, miała nadzieję, że zastanowi się nad wszystkim, kiedy z nim zerwie.
Dziękuję za komentarz!
Od początku wiedziałam, że to Będzie Bartek. Miał się pojawić... Super książka.
UsuńDziękuję bardzo ;)
Usuń