środa, 19 marca 2014

Rozdział 6

   Kolejny tydzień minął Emilii bardzo spokojnie i bez żadnych niespodzianek. Często chodziła z Dagmarą po mieście, robiąc zakupy lub po prostu siedząc w parku i jedząc lody gałkowe, kupione w budce niedaleko. Widocznie odróżniała się od innych, ale wciąż starała się jak mogła, żeby do września, czyli do rozpoczęcia szkoły, wczuć się w nowe miejsce i panujące tam zasady. Jednak niemalże ciągle zapominała, że nie jest już w Nowym Jorku. Tam życie toczyło się całkiem inaczej, tak.. szybko. Tutaj nastolatka miała okazję zwolnić tempo i cieszyć się każdą chwilą.
   Pewnego dnia Dagmara zaprosiła Emilię do siebie. Dziewczyna założyła dżinsowe szorty i pomarańczową bluzkę na ramiączkach, związała włosy w najlepszy jaki potrafiła kucyk, wsunęła na stopy japonki i wyszła.
   Lato było bardzo ciepłe, dlatego szła ulicą, nie śpiesząc się, ale i tak po chwili ujrzała bladoróżowy dom. W końcu miała do przejścia zaledwie kilka metrów.
   Kiedy zadzwoniła dzwonkiem, otworzyła jej Dagmara. Dziewczyny przywitały się i brunetka zaprosiła Emilię do środka.
   Wnętrze domu urządzone było w ciepłych kolorach, które wypełniały każde pomieszczenie. Był tam przestronny przedpokój i duża kuchnia z ogromną jadalnią. Salon znajdował się zaraz obok jadalni, z której można było wejść na rozległy taras upiększony kolorowymi kwiatami. Na piętrze znajdowała się łazienka i trzy sypialnie. Pierwsza, znajdująca się naprzeciw schodów, należała do rodziców Dagmary. Właścicielem drugiego pokoju był starszy o dwa lata brat dziewczyny, Bartek, a trzeci należał do nowej koleżanki Emilii.
   Zielonka wraz ze Dagmarą rozsiada się wygodnie na skórzanej kanapie w salonie.
   - Gdzie są twoi rodzice?- spytała Emilia, rozglądając się na boki. W domu było bardzo cicho, aż za cicho według niej. W ich willi w Nowym Jorku wciąż ktoś bywał i mało kiedy mogła zaznać błogiej ciszy, która i tak nie mogła równać się z tą tutaj.
   - Tata w pracy, a mama ćwiczy jogę u swojej koleżanki- dziewczyna skrzywiła się na samą myśl. Emilia także spróbowała wyobrazić sobie matkę Dagmary w różnych dziwnych pozycjach, uśmiechając się głupio sama do siebie.
    Dagmara pokazywała właśnie Emilii zdjęcia na swoim telefonie komórkowym, kiedy Zielonka kątem oka zobaczyła, że ktoś wchodzi do salonu. Odwróciła głowę w tamtym kierunku i zamarła. Dziewczyna wiele razy widziała bardzo przystojnych mężczyzn, ale zazwyczaj byli to aktorzy lub piosenkarze, którzy nie widzieli świata poza pieniędzmi i kolejnymi panienkami. On był inny. Taki naturalny i bardzo przystojny.
   Brat Dagmary, Bartłomiej, wszedł właśnie do salonu pewnym krokiem.
   Chłopak był bardzo ciemnym brunetem o równie ciemnych oczach co jego siostra i opalonej, pomimo początku naprawdę upalnych dni, skórze. Musiał coś trenować albo chociaż dużo ćwiczyć, bo jego sylwetka nie pozostawiała dużo do życzenia. Był bardzo młody, miał dziewiętnaście lat, umięśnione ciało i z pewnością niejeden mężczyzna mógł mu tego zazdrościć. Chodzący ideał. Ubrany był w jasną koszulkę i jeansowe męskie spodnie do kolan.
   Uśmiechnął się do dziewczyn, pokazując swoje śnieżne zęby.
   - O, Bartek!- zawołała za nim siostra, gwałtownie wstając z kanapy. Chłopak zatrzymał się wpół kroku do kuchni.
   - Nie mam czasu. Głodny jestem- powiedział niezadowolony. Kiedy się odezwał, serce Emilii zabiło mocniej. Miał taki aksamitny głos..
   - Mama kazała ci powiedzieć, że masz posprzątać w garażu- brunetka założyła ręce na piersiach.
   - A czy przypadkiem mama nie prosiła cię o to tydzień temu?- spytał, podnosząc jedną brew do góry.
   - Oj, czepiasz się szczegółów- Dagmara machnęła w powietrzu dłonią, bagatelizując sprawę.- Ja mam gościa- pokazała na Emilię,
   - Ja mogę iść- powiedziała szybko Zielonka, wstając. Wzrok Bartka powędrował na nią, przez co poczuła, jak się lekko rumieni. Nienawidziła, kiedy ktoś patrzył na nią w taki sposób.
   - Chyba sobie żartujesz- prychnęła Dagmara.- Zostajesz- zdecydowała. Jej brat pokręcił z niedowierzaniem głową. Denerwowało go, że zawsze kiedy jego siostra miała coś zrobić, koniec końców i tak on musiał się za to zabrać.
   - Przedstawię was- klasnęła w dłonie, jakby wpadła na jakiś naprawdę genialny pomysł.- Bartek, to jest Emilia. Emilia, to jest Bartek, mój brat- powiedziała, wymachując rękoma pomiędzy nimi.
   - Cześć- przywitał się, podchodząc bliżej.- Bartek- wyciągnął w jej kierunku dłoń.
   - Emily.. To znaczy Emilia- poprawiła się szybko, ściskając lekko jego dłoń. Znowu zapomniała, gdzie jest. Zaczynało ją to denerwować, ale w końcu była w Polsce zaledwie nieco ponad tydzień. Co to było w porównaniu z trzynastoma laty w USA? Nic.
   - Miło mi- uśmiechnął się lekko. Wargi Emilii także powędrowały do góry.
   - Mi również- odpowiedziała.
   Bartek obrzucił je ostatnim spojrzeniem, zrobił kilka kroków w tył i po chwili zniknął w kuchni. Wtedy Dagmara złapała Emilię za dłoń i pociągnęła w stronę schodów. Kiedy były w połowie, krzyknęła jeszcze do brata:
   - Pamiętaj o garażu!
   Zniknęły za drzwiami jej pokoju. Emilia usiadła na rogu łóżka stojącego pod ścianą i zaczęła bawić się własnymi palcami.
   - Gdyby nie był moim bratem, mogłabym się w nim zakochać- mruknęła Dagmara, opierając się o niewielkie biurko.
   - Co?- spytała Emilia, nie wiedząc, o co chodzi.
   - Nie nic. Mówię tylko, że gdyby Bartek nie był moim bratem mogłabym się w nim zakochać, ale wtedy byłabym skazana na płacze po nocach- wzruszyła lekko ramionami.
   - Dlaczego?- w pewien sposób zaciekawiła się.
   - Radzę ci nie zawracać sobie nim głowy. Dla niego żadna dziewczyna stąd nie jest ani wystarczająco ładna, ani mądra, ani błyskotliwa..- zaczęła wymieniać na palcach.- A która się w nim zakocha jest skazana na rozczarowanie.
   - Dagmara, wcale nie zamierzam sobie zawracać nim głowy- powiedziała pewnie.- Nawet go nie znam.
   - Ale z pewnością poznasz- zauważyła szybko Formańska.- Jako że przypadł mu taki przywilej bycia moim bratem, a my spędzamy ze sobą dużo czasu, niemalże jesteś skazana na to, żeby się z nim widywać- Emilia nie wiedziała, czy ma się cieszyć, czy bać.- Nie jest zły, ale za to jest stanowczo za przystojny- wydęła wargi w niezadowoleniu.- Dlaczego to on musiał zabrać mi te wszystkie niesamowite geny?
   - Dagmara, jesteś śliczną dziewczyną- powiedziała bez zastanowienia Emilia.
   - Naprawdę?- brunetka nagle się ożywiła. Blondynka skinęła głową.- Dziękuję ci- uśmiechnęła się szeroko. Uśmiech też miała bardzo podobny do swojego brata.
   Zaczęły rozmawiać na neutralne tematy takie jak szkoła, do której od września miały razem pójść. Emilia cieszyła się, że będzie znała chociaż ją. Kiedy Dagmara wyszła do łazienki, Zielonka została sama. Zaczęła rozglądać się po pokoju koleżanki. Zawiesiła swój wzrok na zdjęciu oprawionym w ładną ramkę. Wstała i podeszła w jego kierunku. Na fotografii uwiecznione były czyjeś urodziny, co zdradzał tort w tle. Dagmara szczerzyła się w uśmiechu w stronę aparatu, rozkładając ręce na boki niczym skrzydła samolotu. Bartek trzymał ją na plecach, także uśmiechając się szeroko w stronę obiektywu.
   - Piętnaste urodziny Dagmary- usłyszała za plecami, przez co lekko podskoczyła, odwracając się gwałtownie. Bartek stał oparty o framugę drzwi i patrzył prosto na Emilię.
   - Przepraszam, nie chciałem cię przestraszyć- powiedział szybko.
   - Nic nie szkodzi- powiedziała cicho.
   Włosy miał potargane ale i tak wyglądał, jakby dopiero co skończył kręcić reklamówkę żelu do włosów. Spojrzał na Emilię z przyjaznym uśmiechem.
   Chwilę oboje milczeli, ale dla Emilii ta chwila była wiecznością. Na szczęście chłopak postanowił przerwać ciszę. Widocznie jemu też to przeszkadzało.
   - Dlaczego tu przyjechałaś?- spytał, wchodząc wgłąb pokoju.
   Nikt wcześniej nie zadał jej tego pytania.
   -To trochę skomplikowane- odpowiedziała, patrząc w podłogę.
   - Chyba się nie pogubię- naciskał.
   Emilia chwilę się zamyśliła, a potem odwróciła głowę i ich oczy się spotkały. Zmieszana odpowiedziała bez namysłu.
   - Moja mama jest modelką w Nowym Jorku.
   - To akurat nie jest zbyt skomplikowane- wtrącił, ale zaraz pozwolił jej dokończyć.
   - Mama dużo podróżuje, prawie nigdy nie ma jej w domu, podobnie jak taty- powiedziała na jednym tchu.
   - A kim on jest?- oparł się tym razem o dużą szafę należącą do jego siostry.
   - Ma kilka dużych firm i często wyjeżdża w interesach.
   - Czy istnieje możliwość, że ich kojarzę?- spytał, uśmiechając się tym swoim promiennym uśmiechem.
   - Sara i Kamil Zielonka- odpowiedziała, odwzajemniając uśmiech.
   - Serio? To twoi rodzice?- spytał tak zaskoczony, jakby co najmniej dowiedział się o istnieniu kosmitów.
   - Nie wiedziałeś? Przecież mieszkaliśmy tu kilkanaście lat temu.
   - Jakoś niezbyt interesują mnie historie naszej ulicy- uśmiechnął się i ciągnął dalej.- I rozumiem, że postanowiłaś tu przyjechać, aby dać rodzicom wyjeżdżać?
   - Nie- pokręciła przecząco głową.- Po prostu zawsze chciałam żyć jak normalna nastolatka, a nie cały czas chodzić przy rodzicach i świecić przykładem. Oni doskonale o tym wiedzieli, więc po jednej z kłótni, tata zaproponował, żebym wyjechała- dziewczyna westchnęła. ,,Po co ja w ogóle zaczęłam mu to wszystko opowiadać?" pomyślała, a Bartek przyglądał się jej badawczo, jakby jej historia życia była dla niego czymś ważnym. A nie mogła przecież być.
   - I zgodziłaś się tu przyjechać?
   - Jak widać, tak. Prawie od razu wiedziałam, że się zgodzę. To było moje marzenie - podsumowała, zastanawiając się, po kiego licha on się jej tak przygląda?
   - Twoim marzeniem było mieszkać w Polsce?- prychnął.
   - To kraj, w którym się urodziłam- popatrzyła na niego zła. Kochała Polskę i zawsze chciała uciec od Nowego Jorku.- Na dodatek jest piękny.
   - Dobrze, dobrze, spokojnie- uśmiechnął się. Nie chciał jej denerwować.
   W tym momencie do pokoju weszła Dagmara. Była wyraźnie zadowolona  z ujrzanego widoku.
   - Zostawię was- odezwał się Bartek, odpychając się od szafy.- A my jeszcze kiedyś dokończymy naszą rozmowę- zwrócił się do Emilii, puszczając jej perskie oko. Później zniknął za drzwiami i usłyszały jedynie kroki w dół schodów.


-------------------------------------------------------------

No hej :D Taki króciutki rozdział, ale jest :)
Kurde, od pewnego czasu zastanawiam się czy ktoś w ogóle czyta to opowiadanie. Wejść jest dość dużo, a komentarz jeden na rozdział (jak to było pod piątym rozdziałem) xd Dla mnie to i tak wielka radość, że ktokolwiek to czyta. Nawet nie zdajecie sobie sprawy z tego, jak długo się zastanawiałam: założyć bloga, czy nie założyć? Ale mniejsza o to. Jeżeli już zaczęłam publikować to opowiadanie to myślę, że skończę.
Pozdrawiam!:*

10 komentarzy:

  1. Ha ha leże i nie wstaje z zachowania Emi xD wszystko mu wyspiewala nawet go nie znając xd nawet prosić nie musiał .. Ej zaiskrzy między nimi czy nie? Czekam na nn :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A no wszystko mu wyśpiewała xd Czy między nimi zaiskrzy? Zobaczymy :D

      Usuń
  2. Wydaje mi sie, że jeśli chcesz pisać to opowiadanie, to w ogóle nie powinnaś patrzeć na komentarze czy wejścia, bo przede wszystkim masz robić to dla siebie. Twój pomysł, twój styl pisania, twoja głowa i twoja wyobraźnia. Nie patrz na czytelników! Skończ to opowiadanie i szukaj wydawcy, a jeśli piszesz je tylko dla komentarzy to chyba lepiej w ogóle je sobie odpuścić.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W sumie racja, ale też nie ma sensu pisać opowiadanie tu skoro nikt by nie czytał. Równie dobrze mogłabym nie zakładać bloga i pisać dla siebie w jakimś zeszycie czy coś. Dziękuję za rade.

      Usuń
  3. Super <3 Lecę czytać dalej :3

    OdpowiedzUsuń
  4. Fajnie, że Emilia poznała Bartka. No i szybko mu swoją historię opowiedziała.
    Ciekawe czy z tej znajomości coś wyjdzie.

    OdpowiedzUsuń