piątek, 12 czerwca 2015

Rozdział 37

   - No dalej, Emilia. Nie daj się prosić- Dagmara od pół godziny prosiła Zielonkę, żeby ta zgodziła się wyjść wieczorem na miasto się zabawić jednak Emilia uporczywie przystawała przy swoim.
   - Muszę pomagać Lucie..- złożyła w idealną kostkę kilka świeżo upranych ubranek dziecięcych.
   - To nie jest wymówka- przerwała jej z niezadowoloną miną.- Jesteś tu od czterech dni i ciągle siedzisz z Lilly. Ja rozumiem, że pomagasz przyjaciółce, ale daj jej samej zająć się trochę swoim dzieckiem- Emilia ruszyła z stosem ubrań do szafy, żeby je tam zostawić, a następnie wróciła do koszyka, w którym leżało pranie, które tego dnia zrobiła. Dagmara ciągle chodziła krok w krok za nią po całym pokoju.- Emilia, musisz się zabawić dopóki jesteś młoda.
   - Już taka młoda to nie jestem.
   - Ugh- Dagmara wyrzuciła ręce w powietrze.- Ale codziennie jesteś coraz starsza i coraz bardziej uparta!- oparła się biodrem o komodę.- Co ci szkodzi?
   - Nie chcę zostawiać Lucie.
   - Zanim przyjechałaś, radziła sobie świetnie. Lilly jest aniołkiem! Niejedna matka może pozazdrościć tak spokojnego dziecka- ruszyła w stronę Emilii i stanęła tuż przy niej.- Nie możesz raz pójść ze mną na imprezę? Obiecuję, że będzie fajnie.
   - I kto tu jest uparty..- bąknęła, sięgając po kolejną bluzkę tym razem swoją.
   Drzwi do pokoju się otworzyły i do środka weszła Lucie. Dagmara od razu podeszła do niej i obejmując ją ramieniem, podeszła z powrotem do Emilii, która już wiedziała, co się szykuje.
   - Lucie, powiedz swojej przyjaciółce, żeby się zgodziła wyjść wieczorem- powiedziała Dagmara, zaczynając mówić po angielsku, a Emilia przewróciła oczami. Z jednej strony chciała się zabawić, pośmiać się, ale bała się, że będzie miała wyrzuty sumienia, że zostawiła Lucie, która nie mogła wyjść. Miała teraz córkę.
   - Ja jestem jak najbardziej za tym, żebyś wyszła, Emilka- zgodziła się z Formańską piosenkarka.- Powinnaś posmakować takiego życia w Polsce- Dagmara pokiwała twierdząco głową, zgadzając się z każdym słowem Lucie.- Nie możesz ciągle siedzieć ze mną, bo się zanudzisz. I tak pomagasz mi bardzo dużo. Nawet za dużo, bo nie mam co robić- zaśmiała się.- I nie mów tylko, żebym odpoczywała- powiedziała szybko, widząc, że Emilia otwiera buzię. Kiedy to usłyszała, zamknęła ją i lekko się uśmiechnęła.- Mam dość odpoczywania. W końcu nie mogę ciągle leżeć. Powinnam zacząć się odchudzać- wydęła wargi w niezadowoleniu, patrząc z góry na siebie.
   - Uspokój się, Lucie. Jesteś szczupła, jak na kobietę, która urodziła dopiero co dziecko- złożyła jedne ze spodni.
   - Chyba nigdy się nie dogadamy!- zniecierpliwiona Dagmara dosłownie wskoczyła na łóżko.- Emilia Zielonka! Idziesz dzisiaj wieczorem ze mną na imprezę! I bez żadnych sprzeciwów- zagroziła palcem. Emilia westchnęła zrezygnowana.- Lucie- popatrzyła tym razem na blondynkę.- Czujesz się dobrze, prawda?- skinęła głową.- Doskonale! Kiedy jutro odpoczniemy po imprezie, pomożemy ci przy Lilly. I sprawa rozwiązana- podwinęła nogi, siadając na środku łóżka „po turecku”. Podparła głowę na dłoni zadowolona z siebie.
   - Emilia, idź i baw się dobrze- Lucie położyła swoją dłoń na ramieniu Emilii.- Nie możesz tak ciągle przy mnie siedzieć. Jestem dorosła i dam sobie radę, naprawdę- zapewniła.
   - Dobrze, pójdę- przewróciła oczami,ale w duchu się ucieszyła. Czuła wielką potrzebę wyjścia gdziekolwiek.
   - Jej!- pisnęła Dagmara, szeroko się uśmiechając.- Więc wszystko ustalone. Nie mogę się doczekać!
   - Taa, ja też.

***

   Dokładnie o siódmej wieczorem Dagmara posadziła Emilię na krześle u siebie w pokoju przy swojej toaletce.
Powiedziała, że koniecznie musi się nią zająć przed wyjściem. Ona sama była prawie gotowa. Zostało jej jedynie zmienić ubrania. Już wcześniej wyprostowała swoje włosy przy użyciu prostownicy do włosów i wykonała makijaż, który z pewnością nie należał do tych delikatnych. Teraz przyszła kolej na Emilię. Lucie siedziała z Lilly na rękach na łóżku Dagmary i wszystkiemu się przyglądała, czasami podpowiadając coś Formańskiej.
   Kiedy brunetka kręciła właśnie włosy Emilii, do pokoju wszedł Bartek.
   - Co ty jej robisz?- spytał, marszcząc czoło. Stał w progu oparty o framugę drzwi. Jego ręce włożone były do kieszeni jeansów, a włosy lekko poburzone.
   - Nie widzisz, że szykujemy się do wyjścia?- spytała jego siostra zadowolona, że wyszedł jej kolejny lok.
   - Po co ja je dzisiaj prostowałam, skoro teraz trzeba je kręcić?- Emilia spytała szeptem samą siebie.
   - Ty ją torturujesz- stwierdził mężczyzna, siadając obok Lucie na łóżku. Uśmiechnął się do niej lekko.
   - Emilia, prawda, że cię nie torturuję?- Dagmara spojrzała na odbicie Emilii w lusterku.
   - Nie jest źle..
   - Widzisz?- zwróciła się do brata.- Nie torturuję ją.
   Lucie nic nie rozumiała z rozmowy, ponieważ reszta rozmawiała po polsku, ale nie prosiła ich nawet, żeby zaczęli mówić po angielsku. Nie chciała ich do tego niemal zmuszać ze względu na nią.
   - O, właśnie- Dagmara klasnęła w dłonie, które chwilowo były wolne.- Może pójdziesz z nami?- zaproponowała Bartkowi. Emilia spojrzała zaskoczona na koleżankę, która chwilowo robiła jako jej prywatna stylistka.- Będzie fajnie, a mieć ze sobą jakiegoś faceta jest zawsze bezpieczniej.
   - Ja?- pokazał na siebie.- No nie wiem, czy nie będzie wam przeszkadzała moja obecność.
   - Nie będzie, prawda, Emilia?
   - Eee, nie. Jasne, że nie- powiedziała rozkojarzona.
   - Widzisz? W takim razie, wynocha- podeszła do brata, łapiąc go za dłoń. Tym samym zmusiła go do tego, żeby się podniósł. Następnie zaczęła go ciągnąć w kierunku drzwi.- Idź się przyszykuj.
   - Mi to zajmie jakieś dziesięć minut, wam dwie godziny- zaśmiał się.
   - Oj, idź- popchała go lekko.- Postaw sobie włosy na żel, popryskaj się perfumami i te sprawy.
   - Dobra, idę już, idę- podniósł ręce do góry w geście obrony. Później wyszedł, zamykając za sobą drzwi.
   Po godzinie Emilia była gotowa do wyjścia. Jej włosy zostały pofalowane, a na twarzy zrobiony został makijaż. Emilia założyła na siebie czarną sukienkę na szerokich ramiączkach lekko rozkloszowaną w biodrach. Wszystko dopełniały buty na obcasie na jej nogach, złota bransoletka na nadgarstku i delikatny wisiorek. Dagmara miała na sobie granatową spódniczkę podciągniętą trochę ponad biodra. W nią włożyła czerwoną bluzkę z guzikami koloru dolnej partii jej ubrań, a na jej nogach widniały czarne szpilki na bardzo wysokim obcasie.
   - Wyglądacie ślicznie- skomentowała Lucie, która zdążyła już zanieść Lilly na parter, gdzie spała spokojnie w wózku.
   - Dziękujemy- odpowiedziała za nie obie Dagmara z szerokim uśmiechem.
   Emilia podeszła jeszcze raz do lusterka i nałożyła na usta czerwony błyszczyk.
   - Idę sprawdzić, czy mój brat jest gotowy- Dagmara zniknęła za drzwiami.
   Emilia podeszła do przyjaciółki, patrząc jej prosto w oczy.
   - Tylko powiedz, żebym została, a to zrobię.
   - Nie! Idź, Emilka. Musisz się trochę zabawić - uśmiechnęła się, pokazując zęby.
   - Jesteś pewna?
   - Jasne, że tak- zapewniła.- Wrócę zaraz do Anki i pewnie pójdę spać. Lilly zasnęła niedawno, więc obudzi się za kilka godzin..- wzruszyła ramionami.
   - Dziękuję, Lucie- Emilia ją przytuliła, otulając ją wonią jej perfum.
   - To ja ci dziękuję, że mi tak pomagasz.
   - Po to jestem- wymamrotała.
   Drzwi do pokoju się otworzyły. Kobiety spojrzały w tamtą stronę. Dagmara i Bartek stali i cierpliwie czekali.
   - Idziemy?- spytała Dagmara.
    Emilia spojrzała na Lucie, jakby dla pewności. Ta skinęła lekko głową.
    - Idziemy- odpowiedziała, ruszając w ich stronę.
   Podczas krótkiej podróży samochodem, Emilia prawie się nie odzywała. Pomimo, że rodzeństwo kilka razy próbowało ją zachęcić do rozmowy, ta patrzyła jedynie w okno. Siedziała na tylnym siedzeniu pojazdu, którym kierował Bartek. Nie miała ochoty na pogaduszki. Zastanawiała się, czy kiedyś jeździła na różnego rodzaju imprezy, czy nie. Jakby nie patrzeć był to dla niej pierwszy raz. Nie bała się, bo nie miała czego, ale miała wątpliwości co do tego, czy będzie dobrym towarzyszem.
   Po jakiś czasie Bartek zatrzymał pojazd na parkingu przed jednym z barów. Wszyscy wysiedli i skierowali się w stronę drzwi wejściowych. Bartek otworzył im drzwi i przepuścił kobiety przodem. Emilia podziękowała mu lekkim uśmiechem. Już przekraczając próg, do ich uszu dobiegło dudnienie głośnej muzyki. Oddali swoje wierzchnie okrycia kobiecie w szatni i kupili bilety wstępu w kasie obok. Następnie weszli do przeogromnej sali, na której środku znajdował się wielki parkiet do tańczenia. Wyginało się już na nim w rytm muzyki sporo ciał. Stoliki, które były ustawione na niewielkim podeście, były niemal wszystkie zajęte, ale udało im się znaleźć wolny. Kiedy siadali, Bartek zdjął karteczkę z napisem „Wolne”. Był to taki znak rozpoznawczy tego miejsca. Żeby ktoś nie zajął stolika osobie, która na przykład tańczyła, były takie karteczki. Kiedy nie było jej na stole, oznaczało, że jest on zajęty. I każdy, o dziwo, się do tego stosował.
   - Chcecie coś do picia?- spytał Bartek, przekrzykując głośną muzykę.
   Dagmara entuzjastycznie pokiwała twierdząco głową, a Emilia lekko nią skinęła.
   - W takim razie zaraz wracam- Bartek odwrócił się na pięcie i zniknął w tłumie, idąc w kierunku baru.
   Emilia potarła swoje dłonie o siebie. Wiedziała, że żeby się odprężyć musi poczuć alkohol w żyłach. Miała wrażenie, że teraz jest bardzo drętwa. Nie miała zamiaru się upić, ale chciała po prostu przestać myśleć i się bawić najlepiej jak potrafi. Dagmara wyglądała jakby nie mogła już wytrzymać. Kołysała się na boki, siedząc na krześle i podśpiewywała pod nosem.
   Po paru minutach do stolika wrócił Bartek z trzema szklankami na tacy.
   - Drinki dla pań- uśmiechnął się czarująco.
   - Dzięki- Dagmara niemal pisnęła, biorąc jednego z drinków- tego z zieloną słomką. Od razu pociągnęła łyk i uśmiechnęła się szerzej.
   Emilia chwilę odczekała, ale w końcu sięgnęła po szklankę wypełnioną kolorowym płynem. Napotkała wzrok Bartka, ale szybko odwróciła głowę. Z lekkim wahaniem włożyła słomkę do buzi i po chwili poczuła smak truskawki wymieszaną z alkoholem. Pierwszy raz piła coś mocniejszego od wypadku, dlatego też skrzywiła się lekko, przełykając płyn.
   - To jak, drogie panie- Bartek mrugnął okiem.- Bawimy się?
   - Jeszcze pytasz?- Dagmara przestała się bawić w słomki i przechyliła trochę za mocno swoją szklankę, przez co do jej buzi nalało się za dużo alkoholu. Mimo to dzielnie wszystko połknęła i uśmiechnęła się szerzej.
   - No nieźle- mruknęła do siebie Emilia.
  Bartek postanowił się poświęcić i pozostać przy wodzie gazowanej, żeby był ktoś, kto mógłby wrócić do domu, prowadząc samochód. Wypił pół szklanki za pierwszym razem. Jedynie Emilia bardzo się ociągała ze swoim drinkiem. Nie była przyzwyczajona do takiego picia.
   - No dalej, Emilia!- krzyknęła Dagmara, która już opróżniła swoją szklankę.- Bartek, zamów wódkę!
   Mężczyzna podniósł brwi do góry. Nie znał swojej siostry od tej strony.
   - Może trochę zwolnij- zaproponował.
   - Nie bądź drętwiak!- szturchnęła go łokciem.
   Przewrócił oczami, wstając od stołu.
   - Emilia, no dalej!- dopingowała.- Trzeba się rozruszać!
   Zielonka spojrzała niepewnie na płyn w szklance. Pokonała już prawie pół tego, co było. „Raz kozie śmierć” pomyślała, wlewając sobie do buzi wszystko to, co było w szklance. Nawet nie zastanawiała się nad smakiem. Szybko wszystko połknęła, krzywiąc się. Bała się, co będzie, jak Bartek przyniesie im tą wódkę. Czuła, że nie jest dobrym towarzyszem do picia.
   - Brawo!- Dagmara klasnęła w dłonie.- Zaraz poczujemy się lepiej i idziemy się bawić!
   Emilia skinęła głową na znak, że zrozumiała. Przy nich pojawił się Bartek z dwoma kieliszkami i wódką w dłoniach. Dla siebie pod pachą trzymał butelkę wody. Wszystko to postawił na środku stołu. Dagmara sięgnęła po butelkę z alkoholem i odkręciła ją, następnie nalewając biały przezroczysty do kieliszków.
   - Nasze zdrowie, drodzy towarzysze dzisiejszej nocy!- krzyknęła.
   Emilia spojrzała na Bartka, który śmiał się z siostry pod nosem. Pokręcił z niedowierzaniem głową, wyciągając do góry swoją butelkę z wodą.
   - Zdrowie!- krzyknął.
   Emilia wzięła w palce jeden z kieliszków. Wszyscy się stuknęli. Popatrzyła jak Dagmara za jednym zamachem opróżnia swój kieliszek i niepewnie spojrzała na swój. Już bała się konsekwencji, ale pomyślała, że jak się bawić to się bawić. Równie szybko co Dagmara opróżniła swój. Dzielnie zignorowała palenie w gardle. Za drugim razem nie wytrzymała i niemal wyrwała Bartkowi butelkę wody z dłoni. Nie wytrzymała już. Dziwiła się, że Dagmara pije bez żadnej popitki. Nie mogła tego pojąć.
   - Ha!- krzyknęła brunetka.- Emilia nie wytrzymała! Wygrałam!- jakby z ulgą nalała sobie napoju, który w międzyczasie przyniósł kelner.
   Zielonka pokręciła z rozbawieniem głową.
   - Idziemy tańczyć!- zarządziła Dagmara, odstawiając swoją szklankę.
   Wstała od stołu i cierpliwie zaczekała aż pozostała dwójka zrobi to samo. Cała trójka weszła na parkiet. Dagmara od razu zaczęła poruszać się w rytm muzyki. Dopiero po chwili dołączyła do niej Emilia, która zdążyła się już odprężyć i cieszyła się, że zaczyna czuć się tak beztrosko. Podobało się jej to. Zaczęli tańczyć, śpiewać razem z wokalistą i klaskać. Nie liczył się cały świat. Tylko to, że są teraz wszyscy razem i świetnie się bawią. W czasie dwóch godzin dziewczyny opróżniły całą butelkę. Bartek wciąż pozostawał przy swojej wodzie i pilnował siostry i Emilii jako że był jedyny z nich w pełni świadomy.
   Bartek poczuł, że ktoś go łapie za dłoń. Była to Emilia. Nachylił się nad nią, żeby usłyszeć, co mówi.
   - Muszę siku- wymamrotała. Była już nieźle pijana, chociaż wcale tego nie planowała. Po prostu próbowała dotrzymać kroku Dagmarze, która była w trochę lepszym stanie.
   Bartek uśmiechnął się sam do siebie, kręcąc rozbawiony głową. Podszedł do siostry, łapiąc ją za ramie. Coś powiedział jej na ucho, ale ona gwałtownie pokręciła głową w odpowiedzi. Następnie znowu coś jej powiedział, a ona spojrzała na niego jakby miała zamiar go zabić. Widocznie niezadowolona ruszyła za nim. Bartek złapał Emilię za dłoń, a drugą trzymał Dagmarę, ale nie za rękę. Wyrwała mu się, dlatego też mocnym uściskiem złapał ją za przedramię. Zaprowadził je do toalet.
   - Nie chcę do łazienki!- zaprotestowała Dagmara piskliwym głosem.
   - W takim razie poczekasz tutaj- posadził ją na skórzanym fotelu koło drzwi do WC. Usiadła, zakładając nogę na nogę.- Masz się nigdzie stąd nie ruszać, zrozumiano?
   - Dobrze, tatusiu- zachichotała na własne słowa, nawijając sobie wokół palca pukiel swoich włosów.
   - Siedź tu. Emilia, chodź- pociągnął ją dalej. Kiedy pokonali jedne drzwi, droga rozgałęziała się w dwie strony: do toalety damskiej i męskiej.- Dalej musisz iść sama.
   - Dobra- wymamrotała. Chwiejnym krokiem zaczęła iść w kierunku jednych z drzwi. Bartek westchnął i kilkoma susami pokonał odległość między nimi. Objął ją w pasie.- Jak ty się upiłaś- skarcił ją.
   Popatrzyła zamglonym wzrokiem w jego oczy.
   - Przepraszam- wymamrotała niczym mała dziewczynka, którą przyłapało się na robieniu czegoś złego.
   - Pomogę ci. Wywalisz się za chwilę na własnych nogach.
   Wszedł z nią do damskiej toalety. Tam napotkał kilka karcących spojrzeń kobiet, ale zignorował to. Stanął z Emilią w kolejce do jednej z kabin. Kobieta oparła się o zimną ścianę, pomalowaną ohydną czerwoną farbą i popatrzyła na Bartka. Zmarszczył czoło, patrząc na nią.
   - Mam coś na twarzy?- spytał rozbawiony.
   - Cholera. Wiesz, że jesteś cholernie przystojny?- wydęła wargi.
   Bartek zaśmiał się w głos. Doskonale wiedział, że Emilia nie powiedziałaby tego, gdyby nie była w takim stanie w jakim była w tej chwili.
   - Serio mówię. Jesteś gorący- pokiwała głową, zgadzając się z własnymi słowami.
   - Masz gorączkę?- przyłożył jej płasko dłoń do czoła.
   - Nie- pokręciła przecząco głową.- Po prostu jestem pijana- zaśmiała się głośno. Bartek patrzył na nią rozbawiony. Takiej Emilii jeszcze nie widział.
   - Wiesz- odepchnęła się do ściany.- Odechciało mi się. Wracajmy do Dagi- odepchnęła go do tyłu, żeby ułatwić sobie wyjście z kolejki. W łazience było dość tłoczno. Nagle Emilia straciła równowagę i pewnie spotkałaby się z brudną i zabłoconą podłogą, gdyby nie silne ręce Bartka, który uratował ją przed upadkiem.
   - Uważaj.
   Emilia podniosła na niego wzrok. Ona także na nią patrzył.
   - Masz śliczne oczy, wiesz o tym?- spytała i zaczęła się śmiać.
   Bartek uśmiechnął się szeroko. Nigdy jeszcze nie był świadkiem takiego incydentu jej humoru. Zdawał sobie sprawę, że kiedy się zdrzemnie będzie miała wielkiego kaca i może nie będzie pamiętała połowy słów, jakie wypowiedziała.
   - Dziękuję- mrugnął do niej okiem, pomagając jej wrócić do pionu.
   Kiedy wrócili do Dagmary, ta siedziała w takiej samej pozycji jak kiedy ją zostawili. Gdy ich zobaczyła, podskoczyła do góry i staneła na prostych nogach.
   - Idziemy?- wyszczerzyła się w ich kierunku.
   - Idziemy- przytaknął Bartek, zerkając na zegarek. Trzecia w nocy.
   Emilia chwiejnie podeszła do Dagmary. Obie zaczęły przy swojej pomocy w stronę sali, gdzie ludzie nadal świetnie się bawili. Kobiety zaczęły śpiewać znaną piosenkę, szukając wolnego miejsca do swobodnego tańca. Wtedy Bartek przypomniał sobie, jak chodził na występy Emilii w szkole muzycznej. Robił wszystko, żeby tylko na nią nie wpaść i udawało mu się to za każdym razem. Można powiedzieć, że był z niej dumny, kiedy siedział pośród sporej widowni i słuchał jej głosu, który tak kochał. Starał się wtedy zapamiętać każdy szczegół z Emilii. Widywał ją tylko wtedy i od czasu do czasu, kiedy kupował gazetę. Jednak nie robił tego zbyt często. Po prostu nie chciał. Obiecał, że zniknie z jej życia i dotrzymywał słowa bardzo długo. Teraz żałował. Obawiał się, że wciąż coś do niej czuje, chociaż nie powinien. Ona nawet go nie pamiętała! Żałował tego, co zrobił osiem lat temu, ale był wtedy bardzo młody i głupi. Nie mógł zmienić przeszłości, ale mógł ją naprawić.


   Emilia obudziła się ze strasznym bólem głowy. Z trudem podniosła się do pozycji siedzącej, kiedy zakręciło jej się w głowie. Rozejrzała się po pokoju, w którym była, mrugając powiekami. Nie wiedziała, gdzie jest. Nie znała tego pomieszczenia, który z pewnościa nie wyglądał na damską oazę. Kiedy drzwi zaczęły się otwierać, serce niemal zatrzymało się w jej piersi. Trochę się uspokoiła, kiedy rozpoznała osobę, która weszła do pokoju.
   - Już wstałaś- stwierdził Bartek z lekkim uśmiechem na twarzy.- Przyniosłem ci tabletke od bólu głowy i wodę- postawił wspomniane rzeczy na szefce obok łózka. Emilia niepewnie po nie sięgnęła. Wyciągnęła jedną tabletkę i włożyła ją do buzi, popijając wodą, połknęła wszystko.
   - Jak się czujesz?- spytał widocznie rozbawiony mężczyzna. Usiadł w nogach łóżka.
   - Koszmarnie. Mam wrażenie, że za chwilę zwymiotuję- wymamrotała, kładąc sobie na czole płasko dłoń.- Gdzie jestem?- mówiła z bardzo słyszalną chrypką.
   Chwilę milczał.
   - U mnie w pokoju- odpowiedział.- Spałaś tu, a ja na kanapie w salonie- szybko dopowiedział widząc minę Emilii na jego wcześniejsze słowa.
   - Dzięki. Ile spałam?
   - Dziesięć godzin. Jest trzecia po południu.
   - Dagmara jeszcze śpi?- zadała kolejne pytanie. Strasznie bolała ją głowa. Miała ochotę położyć się i jeszcze spać.
   - Przed chwilą wstała.
   Nastąpiła cisza. Żadno z nich nie wiedziało, co ma powiedzieć.
   - Powinnam wracać do Lucie.
   - Lucie jest na dole. Uśmiała się, jak opowiedziałem jej, w jakim stanie byłaś- zaśmiał się, przypominając sobie upitą Emilię.
   - Bardzo źle było?- obawiała się odpowiedzi, ale chciała wiedzieć.
   - Byłaś bardzo pijana- powiedział, mając nadzieję, że reszty sama się domyśli.
   - Jak bardzo się skompromitowałam?
   - W ogóle- wzruszył ramionami.- Pilnowałem zarówno ciebie jak i Dagmarę.
   - Dzięki. Nigdy więcej nigdzie z nią nie idę- zaśmiała się.
   - Kto z kim nigdzie więcej nie idzie?- usłyszeli od strony drzwi. Spojrzeliw  tamtą stronę. Dagmara stała w drzwiach z lekkim uśmiechem na twarzy.
   - Ja nie idę z tobą- Emilia uśmiechnęła się do niej. Dagmara wydawała się być w o wiele lepszym stanie, czego Emilia mogła pozazdrościć.
   - Oj, no weź. Fakjnie było- uśmiechnęła się szerzej, pokazując swoje zęby.
   - Pamiętasz coś w ogóle?- spytał Bartek, który był niemal pewny, że odpowiedź brzmi…
   - Nie. Ale jestem pewna, że bawiłam się mega- usiadła obok brata.
   - Później pokażę ci kilka zdjęć, które wam zrobiłem to ocenicie, jak się bawiłyście- wstał.- Co chcecie na… w sumie to późny obiad?
   - A co nam ugotujesz?- spytała zadziornie Dagmara.
   - Ja mogę ci co jedynie zrobić kanapkę, ale mama ugotowała obiad. Może dostaniecie jakieś resztki- zaśmiał się w głos.- Zejdźcie na dół, jak będziecie gotowe- uśmiechnął się, zamykając za sobą drzwi.
   - Jak się bawiłaś?- spytała od razu Dagmara.
   - Pamiętam tylko początek i mam lekkie prześwity z dalszej części imprezy- zrobiła smutną minę.
   - Ze mną nie można się nudzić- powiedziała zadowolona z siebie.
   - Nie mogę się nie zgodzić.
   - Emilia- Dagmara nagle spoważniała.- Chciałam już wczoraj z tobą porozmawiać, ale jakoś nie było okazji.
   - O czym?
   - O tobie. Pewnie nie pamiętasz, ale przyjechałam kiedyś do ciebie, do Nowego Jorku. Ostrzegałam cię wtedy, chociaż sama nie wiedziałam, przed czym- patrzyła na swoje palce.- Teraz wiem, bo rozmawiałam z kilkoma osobami.. Dlaczego nic nie mówiłaś, że ktoś cię dręczy?- spytała z wyrzutem.
   - Ja…- Emilia nie wiedziała, co powiedzieć. Głowa nie przestała ją boleć, a tu już musiała myśleć z szybkością karabinu maszynowego.- Nie wiem.. Nie wiedziałam, co robić.
   - Emilia, to nie jest normalne, że ktoś do ciebie pisze, dzwoni i cię śledzi!
   - Skąd to wiesz?- zainteresowało ją.
   - Powiedziałaś mi wczoraj- odpowiedziała od razu.- Byłaś pijana, ale powiedziałaś, że się boisz.
   - Pamiętasz?- zdziwiła się.
   - Trochę lepiej znoszę alkohol od ciebie. Emilia, długo to trwa? Mogę ci pomóc.
   - Nie wiem, jak długo. Nie pamiętam, czy zaczęło się to przed wypadkiem, czy nie… Nie wiem- pokręciła głową.
   - Coś trzeba z tym zrobić. Mówiłaś Lucie?
   - Po wypadku, nie. Nie chcę jej teraz mówić. Nie może przejmować się moimi problemami.
   - Razem z Bartkeim ci pomożemy, zobaczysz.
   - Dziękuję, ale..
   - Nie ma żadnego ale- przerwała jej.- Pomożemy ci z całych naszych sił i koniec. Teraz chodź. Idziemy na ten obiad- wstała. Po niej to samo zrobiła Emilia i w swojej pogniecionej sukience, w której spała, zeszła na parter.

***

   - Stanowczo wolę pójść na kawę niż na taką imprezę, jak tej nocy- stwierdziła Emilia, siedząc na stołku barowym w kawiarni.
   Bartek zaprosił ja na kawę. Zgodziła się. Czuła do niego sympatię i lubiła z nim spędzać czas, więc nie było podstaw, żeby zrobiła inaczej. Dagmara pojechała gdzieś w sprawie pracy, o którą tak bardzo się starała, a Lucie razem z

Anną poszły na badania obowiązkowe dla Lilly, więc i tak nie miała co robić.
   Bartek zaśmiał się cicho.
   - Jest o wiele… spokojniej.
   - Powiedz mi szczerze, dużo głupot wygadywałam?- zmarszczyła zabawnie nos.
   - Podobno mam śliczne oczy- uśmiechnął się szeroko, a Emilia speszona spuściła wzrok. Poczuła, jak się czerwieni.- Dziękuję jeszcze raz za komplement, który mam nadzieję, że nie był głupotą.

   Emilia nie odpowiedziała. Zakrywając się włosami, uśmiechnęła się sama do  siebie.
    Kelnerka przyniosła zamówione przez nich kawy i po kawałku ciatka. Emilia wybrała Cappuccino i tiramisu, za to Bartek postawił na Latte i kremówkę.
   - Cieszę się, że postanowiłem wrócić- powiedział Bartek, wkładając do buzi łyżeczkę z kawałkiem wypieku.
   - Byłeś w Hiszpanii, tak?- skinął głową.- Fajnie było?- spytała jakby od niechcenia.
   - Podobało mi się..- przerwał na chwilę, upijając łyk Latte.- Wiem, jakie plotki o mnie chodzą- Emilia podniosła na niego wzrok znad swojej szklanki.- Ludzie dużo mówią, a mało wiedzą.
   - Coś o tym wiem- lekko się uśmiechnęła.- Czytałam kilka artykułów o swoim wypadku. W jednej z gazet wymyślili nawet, że byłam pijana i to ja go spowodowałam- bawiła się łyżeczką do cista. Odechciało jej się czegokolwiek słodkiego.
   - Sama widzisz- Bartek pokonał już połowę swojej porcji.- Wcale nie byłem tam z Baśką. Lecielismy tylko tym samym samolotem- pokręcił z niedowierzeniem głową.- Co ludzie potrafią wymyśleć.
   - W takim razie byłeś tam sam?- zdziwiła się.
   - Nie- wytarł usta serwetką.- Spotkałem się tam ze znajomymi. W swoim życiu poznałem sporo ludzi i dużo zobaczyłem.
   - Domyślam się- jej wzrok powędrował na pusty już talerz Bartka.- Jeśli chcesz możesz zjeść moje- zaproponowała.
   - Nie, dzięki- uśmiechnął się.- To twoje.
   - Ale ja i tak nie chcę tego jeść. Właściwie nie wiem, po co to zamówiłam- wzruszyła lekko ramieniem. Jednak Bartek nadal przystawał przy swoim chociaż widać było, że miał  ochotę na to ciastko.- Oj, uparty jesteś, a widzę, że chcesz- posunęła w jego stronę po stoliku talerz z ciastkiem, któro ona zamówiła.
   - Dzięki- przyjął je z uśmiechem.- Wiesz- przełknął kawałek cista.- Chciałbym ci coś pokazać.
   - Mi?- zdziwiła się.- Co?
   - Zobaczysz- uśmiechnął się.- Idziemy?- wstał.
   - Ale nie skończyłeś jeszcze jeść- zauważyła zmieszana.
   - To nic- położył banknot za zamówienie na stoliku.- Chodź- wyciągnął w jej stronę dłoń, którą chwyciła.- To niedaleko- zapewnił, kiedy wychodzili z kawiarni.- Ani nic specjalnego, po protu… sam nie wiem- podrapał się po głowie.
   Szli chodnikiem, rozmawiając na przeróżne tematy. Emilia dowiedziała się kilku rzeczy, o których wcześniej już wiedziała, takich jak to, że mężczyzna potrafi grać na gitarze i fortepianie, że chodził do szkoły muzycznej, gdzie Emilia pomogła mu kiedyś zaliczyć test. Śmiali się z różnych żartów, które w większości opowiadał Bartek i rozmawiali o ostatniej nocy.
   - To tutaj- wskazał na mały domek na przedmieściach; stał po drugiej stronie miasta od miejsca, gdzie teraz mieszkał.
   Dom był niewielki, ale uroczy. Od razu spodobał się Emilii jego zewnętrzny wygląd. Wykonany był z jasnego drewna, ale nie był zniszczony. Ktoś widocznie o niego dbał. Na tarasie z przodu stał stolik i trzy krzesła, ale pierwsze co przyszło Emilii na myśl to, to że brakuje kwiatów, które pięknie by go ozdobiły. Parterowy, skromny i zadbany- trzy przymiotniki go opisujące.
   - Czyj jest?- spytała Emilia, nie odrywając wzroku od budynku.
   - Właściwie to mój- spojrzała na Bartka, który szeroko się uśmiechał.
   - Twój?- spytała dla pewności. Przytaknął.
   - Należał do mojej babki, ale kiedy stąd wyjechała, zostawiła go rodzinie. Jakoś tak wyszło, że wspólnie postanowili przekazać go mnie- wzruszył lekko ramionami.- Tak na start w życiu.
   - Będziesz potrafił zostac tu na stałe?- zaśmiała się.- Z tego co wiem, ciągle gdzieś jeździsz.
   - Chcę poznać świat i tyle, ale nie będzie to trwało wiecznie. Kiedyś trzeba będzie powiedzieć sobie „wystarczy” i zacząć życie jednego z wielu nudnych ludzi.
   - Ładnie tu- zauważyła.
   - Tak- zgodził się.- Rodzice go trochę odnowili, ale jest jeszcze sporo do zrobienia. Będę musiał się za to wkrótce zabrać- uśmiechnął się.- Chodź- pociągnął ją w stronę drzwi wejściowych. Z kieszeni spodni wyciągnął kluczyki i jeden z nich włożył w odpowiedni otwór w drzwiach. Przekręcił klucz i drzwi ustapiły. Przepuścił Emilię przodem. Kobieta rozejrzała się po wnętrzu. Rzeczywiście było jeszcze dużo do zrobienia. Niewiele tam było. Gołe, szare ściany w kuchni połączonej z niewielkim salonem, dwóch sypialniach, łazience i magazynku. Jedynym wyposażeniem była stara kanapa ustawiona na środku salono- kuchni.
   - W takim razie, co mi chciałeś pokazać? Dom?- spytała, siadając na kanapie.
   - Nie- zaśmiał się.- Poczekaj chwilkę- zniknął za jednymi z drzwi. Po chwili wrócił z gitarą w dłoni. Emilia podniosła brwi do góry.- Tak, wiem. Może ci się to wydawać dziwne. Po prostu.. nie pamiętasz, ale do  naszego wystepu dużo ćwiczyliśmy. Pomyślałem, że możemy sobie pośpiewać- uśmiechnął się szeroko, siadając koło kobiety.
   - Nie wiem, czy to dobry pomysł..
   - Emilia, masz wyjątkowy dar wokalny, więc nie marudź.
   - No dobra, spróbuję- zgodziła się, ale nadal była pewna wątpliwości. Nie słyszała jeszcze samej siebie. Jakoś tak się złożyło, że od wypadku nie śpiewała.
   Bartek zaczął szarpać za struny gitary, nie spuszczając wzroku z Emilii. Później zaczął śpiewać jakąś piosenkę, nie przerywając grania, ale Emilia jej nie znała. Wsłuchiwała się w czysty głos mężczyzny, podpierając głowę na dłoni. Swój łokieć za to ulokowała na oparciu kanapy.
   - Nie pamiętasz tego?- spytał, pociągając ostatni raz po strunach. Emilia pokręciła przecząco głową.- Śpiewałaś to na naszym występie.
   Wyprostowała się.
   - Naprawdę?- przytaknął.- Mógłbyś zagrać to jeszcze raz?
   Zgodnie z jej prośbą zaczął grać. Teraz Emilia wsłuchiwała się we wszystko bardziej wnikliwie. Miała nadzieję, że może coś sobie przypomni, ale na nadziei się skończyło.
   - Ładna- skomentowała.- Właściwie to ty bardzo ładnie grasz i śpiewasz- uśmiechnęła się lekko.
   - Dziękuję- odwzajemnił uśmiech.- Miałem kiedyś kapelę. Nie była znana, ale świetnie się tam bawiłem.
   - Rozpadła się?- spytała.
   - Jeden z członków popełnił samobójstwo..- kobieta bezwładnie otworzyła usta.- Wiem, straszne. Później to już nie było to samo i wszystko się rozpadło po dwóch miesiącach. Ale nadal kiedy tylko możemy, spotykamy się.
   Emilia sułyszała dźwięk dzwonka swojej komórki. Wyjęła ją z kieszeni i spojrzała na wyświetlacz.
   - To Lucie- mruknęła, odbierając połączenie.- Cześć, Lucie- przywitała się.- Wróciłyście już?
   - Tak- usłyszała po drugiej stronie. Emilia zmarszczyła czoło, słysząc lekko zdenerwowany głos przyjaciółki.- Emilka, mogłabyś wrócić?
   - Jasne. Coś się stało?- nagle ogarnął ją dziwny niepokój.
   - Nie, nie- szybko zaprzeczyła.- Tylko..- chrząknęła.- Masz gościa.
   - Gościa? Kto to?
   - Obawiam się, że go nie pamiętasz, ale ona bardzo nalega na rozmowę z tobą- nie była zachwycona tą sytuacją.
   - Dobrze. Już wracam- rozłączyła się.
   Przekazała wiadomość Bartkowi i poprosiła o powrót. Zgodził się. Już po jakimś czasie byli pod domem Anny i Tomasza.
   - Dziękuję za miłe popołudnie- uśmiechnęła się do Bartka, stojąc pod drzwiami.
   - Także dziękuję- pokazał biel swoich zębów.- Do zobaczenia- objął ją ramionami w lekkim uścisku.
   - Do zobaczenia- spojrzała na niego ostatni raz i weszła do domu. W korytarzu pozbyła się butów. Już wtedy słyszała czyjeś głosy w salonie, gdzie się skierowała. Najpierw zobaczyła Lucie siedzącą z Lilly na rękach w fotelu. Kanapę zajmowała Anna, a drugą jej stronę jakiś mężczyzna na oko Emilii kilka lat straszy od niej.
   - Emilka, jesteś- Anna jako pierwsza ją zobaczyła.
   - Jestem- przytaknęła. Napotkała wzrok brązowookiego mężczyzny, który patrzą na nią szeroko otwartymi oczami. Spojrzała na siebie ukratkiem, mając wrażenie, że jest brudna. Ale nie. Miała na sobie zwykłe ciemne jeansy i bluzkę, które były jak najbardziej w porządku.
   Staneła przy fotelu, w którym siedziała Lucie. Uśmiechnęła się, patrząc na Lilly, która, o dziwo, nie spała.
   - Emily- mężczyzna wstał, robiąc jeden krok do przodu, jednak zatrzymał się.- Zmieniłaś się- mówił po angielsku.
   - Każdy mi to mówi- zauważyła.- Kim jesteś?
   - Emilia, to Kevin- odpowiedziała na jej pytanie Lucie, patrząc niemal z nienawiścią na mężczyznę.- Twój były narzeczony.

---------------
Witam wszystkich :D
Chyba mogę napisać, że ten rozdział jest takim trochę przerywnikiem, bo w końcu praktycznie nic się nie dzieje, co wnosi coś nowego do historii. Ale spokojnie. Już w kolejnym rozdziale baaardzo dużo się wyjaśni ;) Tylko co? Tego nie zdradzę chociaż się pewnie domyślicie :) Dodam jeszcze, że może to być jeden z ważniejszych rozdziałów :D
I mam dzisiaj takie pytanie. Jak już wiadomo, opowiadanie wkrótce dobiegnie końca. Jestem po prostu ciekawa, jak myślicie, jak się skończy historia Emilii? Mam już wszystko obmyślone, ale jeszcze nie napisane, ale fajnie byłoby przeczytać, co wy myślicie :D Liczę na odpowiedzi ;)
Do następnego tygodnia :*

11 komentarzy:

  1. Emilia sobie wszystko przypomni i będzie z Bartkiem zrobią porządek z Danym i wszyscy będą szczęśliwi:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za teorię ;) A czy tak będzie, okaże się w ostatnich rozdziałach :D

      Usuń
  2. Emilia sobie wszystko przypomni i będzie z Bartkiem zrobią porządek z Danym i wszyscy będą szczęśliwi:-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Słodki rozdział! Tak, o dziwo... Słodki! Na końcówce z Bartkiem. Bardzo lubię tą postać. Początek... Tak śmieszny że nie mam pomysłu na skomentowanie. XD Hah... Co do mnie sądzę że w dużej mierze kluczową rolę w prześladowaniach odegrał... ( muzyczna grozy ) Blaise! Szczególnie, że ma niebywałą okazję pokazać, na co go stać... Pusty dom, powierzony pod opiekę mordercy, terroryście i oszustowi. No proszę! Tajemniczy blondyn prześladowca - jego wysłannik. Kevin - a i również! Są w zmowie, to pewne. O jej... Czyżbym wszystko zgadła? XDXD nie, pewnie teraz nie będę miała takiego farta jak wtedy... Co do końca fabuły... Łudzę się, że może Bartek plus Emilia równa się serduszko? Szczególnie w tym momencie Emilce potrzebny jest ktoś, kto jej pomoże. I nie tylko psychicznie. Może wspólnie powstrzymana Blaise'a? Chociaż.... Nie wiem co on wymyślił. I nie wiadomo kiedybEmilia znów wróci do Polski. Będą mieli niemiła niespodziankę. Na pewno. Do następnego więc! Pa!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się bardzo, że lubisz Bartka :D
      Masz dużo racji, ale przecież nikt nie wie o jego prawdziwym obliczu i to jest najgorsze. Ale czy we wszystkim tym, co napisałaś jest prawda... Nie zdradzę :P
      Dziękuję za napisanie swoich przeczuć (?) w związku z zakończeniem :D Czy tak właśnie się skończy? Przekonasz się w 40 i ostatnim rozdziale :D

      Usuń
  4. Fajnie, że Emilia mogla się spotkać z Bartkiem.
    Tak sobie myślę, że uczucie może do nich wrócić.
    Będzie kevin to i może wyjaśnienia będą :).

    Czekam na kolejny i życzę weny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, jest Kevin i z pewnością Emilia nie nie wykorzysta takiej okazji do wypytania go o pewna sprawy :)

      Usuń
  5. Agrrr miałam ogromną nadzieję, że na tej imprezie coś się wydarzy między Bartkiem i Emilią. Poza ty ona była pijana, więc mogła zrobić coś czego normalnie nigdy by nie zrobiła. No. rzucić się na niego i zacząć całować;D Choć te komplementy, które rzucała w jego kierunku też mi się bardzo podobały;D Nawet nie wiesz z jaką niecierpliwością czekam na jakieś rozwinięcie wątku miłosnego! Bo doczekam się, prawda? :(

    Jestem bardzo ciekawa po co przyjechał do niej Kevin. Podejrzewam, że nie ma złych zamiarów i coś jej wyjaśni tylko hm... będzie chciał do niej wrócić? Emilia sobie coś przypomni? Nie mam pojęcia i zżera mnie ciekawość! Szkoda, że Bartek nie wszedł razem z nią do domu. Jakby zobaczył Kevina i poczuł zazdrość to byłaby to taka wisienka na torcie! :D W sumie i tak jestem pewna, że on nie przestał kochać Emilii (Bartek) i rędzej czy później będą razem;D Ah, odezwała się romantyczna dusza Rudej;D Wybacz! :D

    Jak widzimy koniec? Ja nie wiem... nie mam pomysłu! :D Ale chciałabym przeczytać happy end ;)

    Pozdrawiam! ;*
    I zapraszam do siebie na nowy rozdział ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, doczekasz się :D Na sam koniec historii, ale się doczekasz :)
      Sama na początku chciałam, żeby Emilia zrobiła coś głupiego, ale koniec końców zrezygnowałam. Czemu? Nie wiem.
      Kevin przyjechał i coś się wyjaśni... tylko co? ;)
      Co do zakończenia sama baaardzo długo zastanawiałam się, jak wszystko skończyć i kiedy już miałam praktycznie wszystko poukładane w głowie, nagle pewnego takiego pięknego dnia wszystko zmieniłam XD Ale myślę, że wszystkim się spodoba ;)
      Pozdrawiam!:*

      Usuń
  6. Hej, u nas na blogu - 25 weeks without Mr. Selfish pojawił sie kolejny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Proszę takie informacje zostawiać w odpowiedniej do tego zakładce, czyli "Spam".
      Dziękuję.

      Usuń