piątek, 20 lutego 2015

Rozdział 24

   Emilia wytrzeszczyła oczy, patrząc na kobietę, stojącą przed nią. Nie wiedziała, czy jej się wydaje, czy Dagmara rzeczywiście przed nią stoi. Ale co by robiła w Nowym Jorku?
   - Cześć- brunetka lekko się uśmiechnęła, a Emilia myślała, że będzie zbierać szczękę z podłogi. Dagmara się do niej uśmiechnęła!
   - Hej- bąknęła oszołomiona.
   Sara stała obok z rękoma założonymi na piersiach. Uważnie obserwowała reakcje obu dziewczyn.
  - Zostawię was- powiedziała, wychodząc. Czuła, że to najlepszy pomysł.
   Emilia wskazała, żeby brunetka usiadła. Dagmara zajęła jedną z kanap- tą naprzeciwko tej, na której usiadła Zielonka.
   - Chcesz coś do picia, albo do jedzenia?- spyta
ła niepewnie. Nie wiedziała, jak się zachować. Nigdy w życiu nie spodziewałaby się jej w tym domu.
   - Nie, dziękuję.
   - Marnie wyglądasz- zauważyła. Dagmara wyglądała na zmęczoną. Miała podkrążone oczy i była bardzo blada.
   - Przyjechałam tu prosto z lotniska- przyznała.
   - Gdzie jest twój bagaż?- rozejrzała się, czy aby go nie przeoczyła.
  - W taksówce na zewnątrz.
   - Co? Dlaczego?- nie czekała na odpowiedź.- Poczekaj.
   Skontaktowała się z Brandonem, który na jej prośbę wniósł niewielką walizkę do willi i zapłacił taksówkarzowi.
   - Co tu robisz?- spytała Emilia, prowadząc Dagmarę do kuchni. Uparła się, że brunetka musi coś zjeść. Wyglądała kiepsko.
   - Musimy porozmawiać.
   Emilia przystanęła.
   - Dobrze.. skoro chcesz- wzruszyła lekko ramionami.- Ale najpierw musisz coś zjeść. Jadłaś cokolwiek dzisiaj?
   - W samolocie kanapkę- wyznała.
   Emilia wytrzeszczyła oczy. Lot trwał co najmniej kilka godzin, a ona zjadła kanapkę.
   - Nikt nie wie, że tu przyleciałam- powiedziała, siadając na krześle przy wysepce kuchennej.-
Tylko Bartek wie. Reszta myśli, że pojechałam do koleżanki na kilka dni... Ale nawet nie przyszło im na myśl, że wyjechałam z kraju.
   - Dlaczego ich okłamałaś?- podgrzała wczorajszy obiad.
   - Nie chciałam, żeby wiedzieli. Nie chcę, żeby ktokolwiek wiedział...
   - Na długo przyjechałaś? I gdzie będziesz mieszkać?- postawiła przed nią obiad. Popatrzyła na nią z wdzięcznością, wkładając kęs jedzenia do buzi. Przeżuła to i połknęła.
   - Nie myślałam jeszcze, na ile zostanę. Będę musiała zobaczyć, po ile są bilety... A gdzie zostanę?- wzruszyła ramionami.- Pojadę do hotelu, ale skontaktuję się z kimś i poproszę, żeby mnie przenocował.
   Emilia wpadła na pomysł, ale nie była pewna, czy wypowiedzieć go na głos. Jednak zaryzykowała.
   - Jeśli chcesz możesz zostać tutaj- zaproponowała niepewnie.
   Dagmara spojrzała na nią zaskoczona. Nie spodziewała się czegoś takiego po tym jak ją wcześniej traktowała. Czuła się z tego powodu głupio.
   - Nie chcę sprawiać kłopotów..
   - A co ty małe dziecko jesteś, żeby sprawiać kłopoty?- cicho się zaśmiała.- I tak mamy tu nowego lokatora.
   - Tym bardziej- Dagmara uparła się przy swoim. Nie chciała być piątym kołem u wozu i czuć się jak intruz. Wolała już stracić i zapłacić za pokój w hotelu niż liczyć na czyjąś
łaskę. I tak nie zamierzała zostać w Nowym Jorku długo. Bardzo ceniła to, że Zielonka zaproponowała jej gościnę, ale nie chciała z tego skorzystać. Zdawała sobie sprawę, jak zachowała się w stosunku do niej i bardzo tego żałowała, ale uznała, że mieszkanie w jej domu po czymś takim byłoby nie na miejscu.
   Kiedy tylko koleżanka Emilii skończyła jeść, wróciły do salonu, gdzie mogły porozmawiać. Emilia widziała, że Dagmarę coś gryzło, ale nie wiedziała, co to mogło być.
   Usiadły na kanapach i spojrzały na siebie.
   - Po co przyjechałaś?- spytała blondynka. Było to pierwsze pytanie, jakie nasunęło jej się na myśl.
   - Co się dzieje w twoim życiu?- tym razem to Dagmara zadała pytanie, nie odpowiadając tym samym na to zadane przez Emilię. Kobieta popatrzyła na nią zdziwiona.
   - Co ma się dzi...
   - Emilia- nie dała jej nawet dokończyć- ja od jakiegoś czasu mam takie złe przeczucia, że sobie nawet nie zdajesz z tego sprawy- miała zatroskaną minę.- Jakbym... była jakąś... no nie wiem... wróżką czy coś- jej klatka piersiowa podnosiła się i opadała coraz szybciej.
   Emilia siedziała i po prostu ją słuchała. Bo co miała powiedzieć?
   - Emilka- Dagmara wstała i podeszła do Emilii. Kucnęła przed nią, kładąc swoją dłoń na jej, która leżała na kolanie.- W Polsce bardzo często mi się śniłaś- patrzyła prosto w
jej niebieskie oczy.- Za każdym razem sen był niemal identyczny tylko osoby były inne- głośno przełknęła ślinę.- Zawsze ktoś cię krzywdził. W różny sposób.
   Kiedy te sny zaczęły mnie dręczyć coraz częściej, naprawdę się przestraszyłam.
   - W moim życiu nie jest teraz za kolorowo, ale nie sądzę, żeby....- już miała powiedzieć "żeby coś mi się stało", kiedy prz
ypomniała sobie o sekcie. Nie była pewna, czy mogli jej coś zrobić, ale musiała być ostrożna.
   - Proszę cię, uważaj. Bardzo na siebie uważaj- po policzku Dagmary popłynęła łza.
   Wtedy Emilia zobaczyła w niej starą Dagę. Tą trochę szaloną dziewczynę o brązowych niemal hipnotyzujących oczach, jej przyjaciółkę. Pierwszą jaką miała w życiu. Co z teg
o, że się zmieniła? Każda z nich wydoroślała i było to normalne. Lata robiły swoje. Emilia wcale nie pomyślała nawet w tamtej chwili o Dagmarze jako przyjaciółce. Na to było o wiele za wcześnie. Może się bała? Kilka lat temu Dagmara ją po prostu zostawiła. Może w jej sercu nadal był ten strach, że ponownie kogoś nagle straci. Cały czas starała się to od siebie odsuwać. Ta myśl nie miała prawa zagnieździć się w jej umyśle.
   - Uważam- szepnęła Emilia.- Nie martw się.
  - Och, Emilka- Dagmara nagle przytuliła się do Emilii. Kobieta na początku była bardzo zaskoczona, co było wytłumaczalne. Nie spodziewała się po prostu takiego gestu. Ale żeby w żadne sposób nie odtrącić siostry Bartka, odwzajemniła uścisk.
   - Tak bardzo cię przepraszam, Emilka- blondynka poczuła, że jej bluzka zaczyna być coraz bardziej mokra przez łzy brunetki, ale nie myślała o tym.-
Przepraszam za moje zachowanie... ja... po prostu jak cię zobaczyłam... byłam w takim szoku, że... że- jej słowa przerywały szlochy. Emilia także poczuła, że pod jej powiekami zbierają się łzy.- Całkowicie się nie spodziewałam... i... Bartek sobie lepiej z tym poradził, ale.. ja... przypomniałam sobie te wszystkie chwile... i... nie potrafiłam. Byłam zła na siebie, że tak cię wtedy potraktowałam...
   - Dagmara, już dobrze- Emilia poklepała ją lekko po plecach.- To było dawno. Nie wracajmy do tego.
   - Ale ja się czułam z tym tak źle i nawet nie zdawałam sobie sprawy, że tak okropnie cię traktowałam... Jakbyś była czemuś winna- lekko się jąkała. Wyprostowała się i spojrzała na Zielonkę, po której policzkach już ciekły łzy.- A ni
e byłaś niczemu winna. To wszystko była moja wina. Obwiniałam cały świat za to, że zostałam sama po śmierci Sam'a- głos jej się załamał. Zakryła usta dłonią i płakała jak bóbr. Jej twarz była zalana łzami. Na całe szczęście nie miała makijażu, który mógłby się rozmazać.
  
- Dagmara, już wszystko dobrze. Nie wracaj do przeszłości- nie mogła znieść takiego widoku brunetki. Ona niemal dławiła się łzami.- Nie mam do ciebie żalu, nie chowam urazy. Wszystko jest dobrze.
  - Naprawdę?
   - Tak- potwierdziła od razu.
   - Emilka, kiedy Sam...- nie potrafiła tego powiedzieć- odszedł, ja byłam taka samotna. Odcięłam się od świata, z nikim nie rozmawiałam. W końcu wróciłam do Polski, ale tam wcale nie było lepiej.
   - Bardzo mi przyk
ro, Dagmara... Tak mi przykro. Musiałaś bardzo dużo wycierpieć- wierzchem dłoni wytarła łzy z policzków.
  - Czułam wtedy, jakby moje ciało zostało rozdarte na pół... ale nie chcę już o tym mówić. Chcę zacząć wszystko od nowa, a nie mogłam tego zrobić, nie tłumacząc ci tego...
   - Już dobrze- zapewniła.
  - Wiesz...- zawahała się.- Bo mam pewien pomysł- Emilia spojrzała na nią zaskoczona.- Proszę- podała jej niewielką ulotkę.
   Dziewczyna spojrzała na kartkę. Była to ulotka reklamująca koncert.


Grają:
The Pulls
Damage
Noiled
Lareta
Bilety po 5 dolarów dostępne przy kasie.


   Emilia spojrzała zaskoczona na Dagmarę, która uśmiechała się z zaczerwienionymi oczami. Zdążyła wysuszyć mokre od łez policzki.
   - Odwróć na drugą stronę- powiedziała.
   Emilia ponownie przeniosła swój wzrok na papier i zrobiła to co kazała Dagmara. Na odwrocie znajdowała się doczepiona żółta karteczka.

Mam nadzieję, że razem z Dagmarą przyjdziesz. Umieściłem was na liście gości przy bramce. Będę grał z moim starym zespołem, chociaż w niepełnym składzie. Pomyślałem, że chciałabyś posłuchać.
Bartek.

   Emilia zmarszczyła czoło. Nagle dotarł do niej sens słów napisanych na karteczce.
   - Bartek jest w Nowym Jorku?- spytała.
   - Tak- odpowiedziała powoli,obserwując twarz Emilii.- Nie wiedziałaś?- pokręciła przecząco głową.- Jest tu już dość długo... Odwiedził cię nawet- Emilia była pewna, że mężczyzna wrócił do Polski- Dał mi to, żeby przekazać tobie.
  
Emilia lekko się uśmiechnęła. Nie rozumiała tylko, dlaczego sam jej tego nie dał. Bardzo miło ze Bartka strony, że o niej pomyślał, ale nadal nie mogła uwierzyć, że przez cały ten czas był w Nowym Jorku. I co tam wciąż robił?
   - To dzisiaj- zauważyła Emilia, sprawdzając datę na ulotce.
   - Tak- Dagmara skinęła głową. Usiadła na kanapie obok Emilii.- Pójdziemy?
   Emilia nie oderwała wzroku od kartki, którą trzymała w dłoni.
   - Pójdziemy.

                                                                            ***

Emilia zaprowadziła Dagmarę do swojej sypialni. Wniosły także jej bagaż, ponieważ chciały się przygotować do wyjścia. Emilia pomyślała, że powinno im to dobrze zrobić. Takie wyjście miało za zadanie ich odprężyć, zrelaksować i zapomnieć o wszystkich problemach. Obie kobiety przebrały się w ubrania odpowiednie na wyjście na koncert. Emilia założyła czarne rurki, białą bluzkę, a na to narzuciła różowy sweterek. Wykonała makijaż i wyprostowała swoje blond włosy. Była to lekka odmiana. Mało kiedy używała prostownicy do włosów.    Dagmara włożyła na siebie czarną luźną bluzkę, jasne spodenki, a na to długi fioletowy sweterek. Blondynka obawiała się, że o tej porze roku będzie jej koleżance po prostu zimno, ale się nie odzywała.



   Z zewnątrz budynek wyglądał jak każdy stary club na Brooklynie. Ceglana fasada była całkowicie zasmarowana graffiti. Drzwi i okna były pomalowane farbą, która łuszczyła się i odchodziła. Nie spodziewała się, że koncert miał być w Bunkrze. To miejsce rozsławiły koncerty, które odbywały się w podziemiach. Żeby dostać się na występ wystarczyło wejść bocznym wejściem i zejść w dół długimi schodami.
   Świński blondyn urzędował przy kasie.
   - Jesteśmy na liście gości- powiedziała pewnie siebie Dagmara.
   - Jako kto?- spytał blondyn.
   - Dagmara i Emilia.
   Mężczyzna spojrzał na nie z dziwną miną, zapewne słysząc polskie imiona, następnie wziął do ręki długopis i zaczął przeglądać li
stę, która leżała przed nim. Stary zmarnowany zeszyt z zagiętymi rogami wyglądał na bardzo stary i wielokrotnie używany.
   - Dobra, mam. "Śliczna Emilia" to chyba ty i "Obrażalska Daga".
   Emilia parsknęła niekontrolowanym śmiechem, a po chwili usłyszała chichot Dagmary.
   - Typowe dla Bartka- bąknęła po polsku.
   - Zgadza się- Emilia przytaknęła w stronę mężczyzny.
   Blondyn przyłożył do dłoni dziewczyn gumową pieczątkę, która pozostawiła na ich skórze czarne logo budynku. Dagmara i Emilia weszły. Blondynka była w takim miejscu drugi raz w życiu. Za pierwszym razem trafiła do podobnego klubu, kiedy uczyła się w szkole Julliarda i koleżanki wyciągnęły ją na koncert.
   Sala była prawie zapełniona. Usiadły przy jednym ze stolików, który wcześniej z trudem namierzyły wzrokiem wśród ludzi i zamówiły po lampce wina. Kiedy na scenie pojawiła się pierwsza grupa, Emilia była już całkiem zrelaksowana, a towarzystwo Dagmary okazało się bardzo przyjemne. Kapela grała, a kobiety po prostu rozmawiały, przekrzykując muzykę trochę nieprzyjazną dla uszu, ale dzielnie to znosiły. Po dwóch godzinach, podczas których wystąpiły trzy zespoły, przyszła kolej na występ kapeli, do której kiedyś należał Bartek.
   - Idziemy!- krzyknęła Dagmara, ciągnąc Emilię za ramię.
   W żaden sposób nie mogły dostać się do sceny. Chociaż poprzedni zespół już jakiś czas temu przestał występować ich pokaźna ilość fanów blokowała przejście. Dopiero po jakimś czasie przecisnęły się bardziej do przodu.
   Światła zgasły i na scenie pojawiły się cztery sylwetki. Tłum zapiszczał i zagwizdał. Grupa składała się z perkusisty, klawiszowca, basisty i gitarzysty. Żaden z nich nie był Bartkiem.  Z głośników zaczęły płynąć pierwsze dźwięki. Wtedy lampy jeszcze bardziej przygasły i skierowały się w głąb sceny, gdzie pojawiła się piąta postać. Z gitarą przewieszoną przez ramię podeszła do mikrofonu. To był Bartek. Emilia domyślała się, że ktoś musiał zastąpić Sam’a, ponieważ wcześniej zespół także liczył pięciu członków. Światła migały, lekko rażąc w oczy, ale nikomu to nie przeszkadzało.Tłum szalał. Musieli być bardzo popularni, pomyślała Emilia. Ale jakim cudem nigdy na nich nie trafiła? Zastanawiała się. Ludzie zaczęli skakać, klaskać i piszczeć. Ich muzyka była skoczna i pobudzała do tańczenia.
    Emilia uważnie przyglądała się chłopakowi. Na scenie był jak w swoim żywiole. Panował nad nią, przemieszczając się z jednego krańca na drugi. Emilia w myślach uznała, że szkoda, że przestał występować. Niewątpliwie lubił to robić i wychodziło mu to bardzo naturalnie. Może i miejsce nie było najlepsze, ale zawsze to było coś.
   Głos Bartka był rewelacyjny. Mocny, melodyjny, przy tym lekko chrapowaty. Śpiewał bez cienia wysiłku. W ogóle się nie męczył, pomimo że wciąż skakał.
   Dagmara szturchnęła Emilię łokciem, zachęcając do tańczenia. Blondynka od razu się z godziła i obie zaczęły poruszać się w rytm skocznej piosenki, ocierając się o innych. Było tam dość ciasno. Brunetka od czasu do czasu śpiewała w głos słowa piosenek. Emilia ich nie znała, dlatego była jeszcze bardziej zaskoczona. Kapela miała sporą grupę fanów i Emilia nie mogła pojąć, jakim cudem wcześniej o nich nie słyszała. Po prostu nie mogła w to uwierzyć.  Oczywiście raz, kiedy ktoś wysłał jej link do strony zespołu, gdy wróciła na stałe z Polski, zafascynowała się nimi. Jednak nie na długo. Musieli być jeszcze mało kojarzeni. Emilia dość szybko o tym zapomniała. Zaczęła naukę w nowej szkole, miała nowych znajomych, wychodziła z nimi. Nie chciała wracać do przeszłości. Szkoda tylko, że nie wiedziała, że Formańscy byli tak blisko niej. Wtedy na pewno by tego wszystkiego tak nie zostawiła.
   Zespół grał przez czterdzieści minut. Kiedy ucichły gromkie oklaski i pogwizdy, piątka mężczyzn znikła za kulisami.
   - Chodźmy do baru- zaproponowała Dagmara.- Pewnie tam spotkamy Bartka. Chciał, żebyś przyszła.
   - A możemy najpierw iść do łazienki?- spytała Emilia, przekrzykując innych, aby jej towarzyszka usłyszała.
   Dagmara westchnęła, ale ruszyła w stronę damskich toalet. Była tam spora kolejka, więc gdy dziewczyny wróciły na salę, odbywało się sprzątanie przed ostatnim aktem wieczoru.
   Emilia dostrzegła Bartka w kącie z butelką piwa w dłoni. Był otoczony grupką dziewczyn, zapewne fanek. Dagmara podążyła za jej wzrokiem.
   - Po prostu chce być miły jak zawsze- skomentowała.
   Emilia wzruszyła ramionami. Nie za bardzo ją to interesowało. Bartek był dorosły i mógł robić, co mu się tylko podobało. Jednak poczuła się dziwnie. Nawet nie potrafiła tego określić.
   Oparła się o bar, stukając zadbanymi paznokciami o blat.
   - Chodźmy stąd- powiedziała, kiedy po jakimś czasie nic się nie działo. Zaczęła ciągnąć Dagmarę w stronę wyjścia.
   - Co? Dlaczego?- brunetka nic nie rozumiała. Wyrwała się jej.
   -Po co mamy na darmo tam stać jak jakieś dwa kołki- na chwilę odwróciła się w jej stronę.
   - Emilka!
   Stanęła jak wryta. To był głos Bartka.
   - Poczekaj!- zawołał. Zanim zdążyła się odwrócić, trzymał ją za ramię. Dopiero wtedy wykonała obrót i stanęła z nim twarzą w twarz. Patrzył na nią z uśmiechem. Po występie jego twarz błyszczała od potu, a oczy biły radością.
   - Cieszę się, że przyszłaś- zdjął dłoń z jej ramienia.- Dzięki, Dagmara, że ją przyprowadziłaś- uśmiechnął się do siostry.
   - Polecam się na przyszłość- odwzajemniła uśmiech.- Poczekam na zewnątrz. Strasznie tu gorąco- powachlowała sobie dłonią przed twarzą, jakby chcąc udowodnić słuszność swoich słów.
   - Poczekaj, też zaraz idę- powiedziała Emilia, ale Dagmara była już na schodach i jej nie usłyszała.
   - Dlaczego chcesz tak wcześnie wyjść?- spytał Bartek, upijając łyk piwa z butelki, którą wciąż trzymał w dłoni.- Jest bardzo wcześnie.
   - Pracuję- przypomniała.- Jeszcze nie długo, ale jak na teraz mam pewne obowiązki- uśmiechnęła się lekko.
   Skinął głową na znak, że zrozumiał.
   - Dlaczego nie podeszłyście?- spytał z uśmiechem.
   - Wokół ciebie było tak ciasno...
   - Ach, tak- pokiwał głową.- Rozumiem.
   - Dlaczego nie powiedziałeś nic, że zostajesz na dłużej? Byłam pewna, że wyjechałeś- chciała zmienić jak najszybciej temat.
   - Miałem kilka załatwień- wzruszył niedbale ramionami.
   Ktoś zawołał go zza kulis. Mężczyzna odwrócił się i uniósł kciuk do góry na znak, że usłyszał.
   - Muszę iść pomóc pakować sprzęt- uśmiechnął się.
   - Jasne. Idź.
   - Więc... do zobaczenia.
   Uśmiechnął się, odwrócił się i zniknął w niewielkim tłumie tłumie, który z każdą minutą stawał się coraz rzadszy.
-------------------------------
Mam dzisiaj pewną sprawę ;)
Już wiadome jest, że ta część opowiadania będzie dłuższa niż poprzednia.
Sama nie wiem, ile będzie rozdziałów, no ale jeszcze trochę. W związku z tym, że mam już mniej więcej cały zarys historii i tego co będzie dalej, mam pytanie. Bo tylko nad samą końcówką się zastanawiam i chciałabym poznać waszą opinię na ten temat. Czy historia ma skończyć się szczęśliwie, happy endem czy nie? Oczywiście nie piszę, że jak wy zagłosujecie np na happy end to tak będzie. Po prostu chciałabym znać waszą opinię.

 Dziękuję z góry za odpowiedzi :D
Życzę miłego tygodnia!

6 komentarzy:

  1. Zacznę od końca. jeśli chodzi o mnie, jestem wielką fanką happy endów, a jako, że Twoje opowiadanie jest realne, przedstawia normalne życie to jestem w pełni za happy endem, bo po co kończyć tak długie opowiadanie jakąś nieszczęśliwą sytuacją. Emilka już i tak wiele przeszła, więc dajmy jej troszkę szczęścia:D Ale oczywiście to Twoja decyzja, więc zostawiam to Tobie;) I jeszcze jedna sprawa, tekst zaznaczył Ci się na biało. To troszkę nieestetycznie wygląda ;)

    A teraz wróćmy do rozdziału;) Moje podejrzenia nie okazały się słuszne. Myślałam, że daga przyszła po pomoc i że coś złego dzieje się z Bartkiem i chyba za bardzo poniosła mnie wyobraźnia;D Byłam zaskoczona słowami Dagi i tym, że wreszcie zrozumiała swoje błędy. Nie wiem czy będą z Emilią przyjaciółkami, bo minęło już wiele czasu i nie tak łatwo naprawić zrujnowaną przyjaźń, ale dobrze że wszystko sobie wyjaśniły. Daga nie jest taka zła. Wiele przeszła i to zrozumiałe, że się załamała. Ale cieszy mnie, że w końcu zdecydowała się przeprosić.

    Ciekawa jestem czy to dziwne uczucie, które towarzyszyło Emilce, widząc Bartka z dziewczynami to była zazdrość? Przepraszam za te moje ciągłe insynuacje, ale wiesz dobrze jak mnie ciekawi wątek tych dwóch osóbek;D Jestem ogromnie ciekawa jakie będą przemyślenia Emilii po tym dniu i czy będziemy mieli szansę przekonać się o tym w kolejnym rozdziale;)

    Pozdrawiam!:*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo za napisanie swojego zdania ;) Z pewnością będę go brała pod uwagę przy ostatecznej decyzji.
      Dagmara tym razem zachowała się dorośle i postanowiła przeprosić Emilię. Napisałam to, żeby nie było, że Dagmara jest taka zła i w ogóle. Dużo przeszła i należy jej się wyrozumiałość ;)
      A co do Emilii i Bartka.. Zdradzę, że nie tak szybko cokolwiek z nimi w rolach głównych będzie. Nie masz za co przepraszać. Cieszę, że ciekawi cię ich wątek, który może rozwinę jeszcze bardziej niż planuję ;)
      Pozdrawiam!

      Usuń
  2. Fajnie, że Dagmara z EMilią wszystko sobie wyjaśniły i się pogodziły. Dobrze, że Dagmara zaczęła zdawać sobie sprawę z tego jak ostatnio traktowała Emilię.
    Miło z Bartka strony, że zaprosił Emilię na koncert. Dobrze, że mogła tam pójść.
    No i zespół Bartka musi być chyba bardzo znany jak ma dużo fanów.

    Co do pytania to takie zakończenie jakie napiszesz będzie mi odpowiadać. Fajna by było szczęśliwe, ale jak nie będzie szczęśliwe też przeczytam.

    Czekam na kolejny rozdział, bo jestem ciekawa co dalej.
    Życzę weny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dagmara po prostu zrozumiała, jak źle postąpiła i postanowiła to naprawić, co jak widać się jej udało ;)
      Dziękuję!

      Usuń
  3. Ja nie mam zdania co do zakończenia. Lubię osobiście happy endy, ale te smutne nie są złe. Jeśli zrobisz 3-cią cześć (co tu kryć, byłabym w siódmym niebie! Oczywiście się nie narzcam) to może być smutne zakończenie, jeśl w kolene części wszystko się wyjaśni. Mam nadzieję, że mnie zrozumiałaś. Tak byłoby fajnie.
    Co do rozdziału:
    Super piszesz! Mówię to chyba poraz enty, ale co tam, nie zaszkodzi powtórzyć. Dobrze, że Daga przeprosiła za swoje zachowanie. Też bym tak zrobiła. Fanie, że zespół przyjął Bartka. Tylko boję się, że może on zapomnieć o Emilce i reszcie przez rzeszę fanów, tak zwany pracoholizm. Ja wiem, nie dopuścisz do tego. No cóż, na następny rozdział muszę czekać do piątku i chyba dostanę zawału, bo nie mogę się już go doczekać! Każdy twó rozdział kończy się tak, że MUSZĘ przeczytać dalej. To jedna z OGROMNYCH zalet twojego pisania. Ja tak nie potrafię :(

    Cóż, potrafię przynudzac, więc już skończę.

    Pozdro!
    Grafit

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hmm... Jak na tą chwilę to nie planuje III części, ale rozumiem o co ci chodzi ;)
      O jej, dziękuję bardzo za miłe słowa!:* Ja osobiście wcale tak nie uważam, że piszę tak "wyjątkowo". W porównaniu z niektórymi moje opowiadanie to malutka mróweczka.. I zdaje sobie z tego sprawę, ale staram się jak mogę pisać jak najlepiej.
      Cieszę się bardzo, że tak chętnie czekasz na kolejny rozdział ;)
      Pozdrawiam i jeszcze raz dziękuję!

      Usuń