piątek, 6 lutego 2015

Rozdział 22

   Emilia zeszła na parter, gdzie spotkała Danny'ego.
   - Cześć, Em- przywitał ją wesoło, ale bardzo zmęczonym głosem.
   Emilia przyjrzała się mężczyźnie uważniej. Nie tylko z jego głosem było coś nie tak. Wyglądał kiepsko: miał poszarzałą twarz, opadały mu powieki, a włosy sterczały na wszystkie strony.
   - Wszystko w porządku?- spytała, kiedy ruszyli ramię w ramię w stronę salonu.- Jesteś chory?
   - Padnięty jestem i tyle- ledwie to powiedział, porządnie ziewnął.
   Usiedli na kanapie. Danny wziął do ręki pilota i zaczął skakać po kanałach. Czuł się już jak u siebie w domu. Ponownie ziewnął.
   - Przypominasz zombie. Powiesz, co się stało?
   - Nic się nie stało. Po prostu spałem trzy godziny w ciągu dwóch dób- jedną rękę położył na oparciu kanapy tuż za Emilią i oparł głowę.
   - Dlaczego?- zmarszczyła czoło.
   - Zostaję dłużej w pracy, żeby jak najszybciej zarobić pieniądze na spłacenie długu i chodzę na kurs...- przeciągle ziewnął.
   - Jaki kurs?
   - Kamil pomógł mi wpisać się na listę...- podrapał się po głowie.- Nie będę ci tłumaczył, bo to nie ma znaczenia.
   - A może ma. Chcę wiedzieć.
   - Po takim kursie będę mógł otworzyć własną firmę.
   - To fajnie, że masz plany.
   - A ty już wróciłaś z pracy?
   - Pół godziny temu.
   - Kamil dał mi trochę wolnego. Wcale nie chciałem, ale jakoś... tak...- mówił to bezbarwnym głosem, więc Emilia na niego zerknęła. Miał zamknięte oczy. Chciała wstać z kanapy, kiedy złapał ją za nadgarstek.
   - Nie śpię- wymamrotał.
   - Powinieneś pójść się położyć- zaproponowała.
   W odpowiedzi usłyszała pochrapywanie.
   Emilia popatrzyła na niego. Nie chciała mu przeszkadzać, bo chciała, żeby nadrobił trochę nocy. Wiedziała jednak, jak niewygodnie musiało mu być. Miała idealną okazję, żeby się mu przyjrzeć.
   Jego długie rzęsy opadały na policzki, z jego twarzy o męskich rysach zniknęły oznaki przemęczenia. Musiała przyznać, że Danny był przystojny. Spojrzała na jego posturę. Wcześniej nigdy się mu nie przyglądała. Zauważyła, jak umięśniony był. Musiał spędzić na siłowni wiele godzin.
   Kobieta sięgnęła po pilota, żeby wyłączyć telewizor plazmowy, kiedy ręka Danny'ego zsunęła się z oparcia kanapy na plecy Emilii. Przestraszyła się, przez co upuściła pilota. Danny wzdrygnął się i otworzywszy oczy, zerwał się na równe nogi.
   - Co jest?- spytał zdezorientowany.
   -Upadł pilot- Emilia wskazała na przedmiot.
   -Usnąłem?- przytaknęła.- Kurde, ale się popisałem- ciężko opadł na kanapę.
   - Nie trwało to zbyt długo. Powinieneś się położyć- pogłaskała go po głowie, doprowadzając do porządku jego włosy.
   - Nie- pokręcił przecząco głową.- Odechciało mi się spać.
  Zaśmiał się, prostując swoją posturę. Spojrzał poważnie na Emilię, która nie wiedziała, o co chodzi. Przed chwilą się uśmiechał, a nagle spoważniał. Patrzył jej prosto w oczy. Spojrzała na niego pytająco.
    - Mam dość tych gierek.
   - Co? Jakich gierek?- nic nie rozumiała.
   - Gierek. Normalnych- wzruszył ramionami.- Nie jestem jakimś małotaltem, żeby bawić się w jakieś podchody. Ja mówię prosto z mostu.
   - Ale… o co ci chodzi?
   Nie odpowiedział. Zamiast tego wpił się w jej usta z wielką siłą. Na początku zdezorientowana i zszokowana nie wiedziała, o co chodziło. Dopiero po chwili uświadomiła sobie, co się dzieje. Mimo to, zaskakując samą siebie, nie odepchnęła go.
   - Wow, serio to odwzajemniłaś- uśmiechnął się szeroko. Jego twarz znajdowała się kilka centymetrów od twarzy Emilii.
   - Tak…- sama się zastanawiała, dlaczego tak postąpiła. Odsunęła się od niego.
   - Ostatnio dostałem po twarzy- zaśmiał się.
   Emilia także zachichotała.
   - Masz racje, ale nie bój się, tym razem cię nie pobiję- zapewniła.
   - Mam nadzieję- uśmiechnął się niepewnie.
   Między nimi zapadła krępująca cisza. Oboje nie wiedzieli, co powiedzieć.
   W głowie Emilii tłumiło sięm tysiące myśli. Nie wiedziała, co ma o wszystkim myśleć. Nawet nie mogła się zdecydować, czego ona chce…  Denerwował ją taki stan rzeczy, ale nic nie mogła na to poradzić, chociaż bardzo chciała.
   A Danny? Powiedział, że ma dość gierek, podchodów, a zamiast powiedziec cokolwiek, po prostu milczał. Trochę to zirytowało Emilię, ale nic mu nie powiedziała. Zamiast tego wstała i ruszyła w stronę schodów. Była zła też na siebie. Odwzajemniła jego pocałunek!
   Po chwili poczuła czyjąś dłoń, oplatającą jej nadgarstek.
   - Jesteś zła?- spytał Danny, chociaż Emilia nawet nie odwróciła się w jego stronę.
   - Nie- skłamała. Pokręciła przecząco głową, przenosząc na niego wzrok.- Po prostu nie wiem, co mam o tym wszystkim sądzić- wzruszyła lekko ramionami.
   - A czy to nie jest jasne?- podniósł jedną brew do góry. Kobieta pokręciła głową.- Cholera- puścił jej nadgarstek i przeczesał włosy palcami.- Strasznie mnie kręcisz.
   Oczy Emilii podwoiły swoje rozmiary. Nie wiedziała, co powiedzieć. Zamaist zrobić cokolwiek, po prostu stała i tępo wpatrywała się w mężczyznę przed nią. Nie do końca wierzyła, że dobrze usłyszała. Niby powinna domyśleć się już po pocałunku, ale jakoś nie docierała ta informacja do niej.
   - Nic nie powiesz?
   - J… ja…- zaczęła się jąkać, co nie było w jej stylu.- Po prostu jestem w… w szoku.
   - Nie powinnaś się dziwić. Jesteś piękną kobietą.
   Spuściła wzrok na swoje stopy.
   - Nie wiem, co mam ci powiedzieć, bo…
   - Tak, wiem. Ty nic takiego nie czujesz i traktujesz mnie jak pracownika swojego ojca- przewrócił oczami.
   - Lubię cię, nawet bardzo, ale…- nie wiedziała, jak obrać w słowa swoje uczucia. Darzyła Danny’ego uczuciem dość dziwnym. Z jednej strony postrzegała go jako mężczyznę, a z drugiej nie potrafiła się przełamać. Może się bała kolejnego związku? Nie była pewna.
   - Dobrze. Nie tłumacz się. Rozumiem- podszedł do niej bliżesz tak, że niemal stykali się klatkami piersiowymy.- Ale zapamiętaj jedno- patrzył prosto w jej niebieskie oczy.- Ja nie zamierzam spocząć, a tym bardziej się poddać.
  Powiedział to, ominął ją i zniknął za drzwiami, a Emilia w dalszym ciągu stała na swoim miejscu. Poczuła się dość dziwnie. Danny powiedział to tak… jakby to była jakaś groźba, ale z drugiej strony mógł być tego nieświadomy. Kobieta wypuściłą głośno powietrze i poszła do swojej sypialni, gdzie od razu rzuciłą się na swoje łóżko, zatapiając głowę w pościeli. Chciała być kochana, założyć rodzinę, a kiedy już pojawia się ktoś kto mógłby jej to dać, ona nie potrafiła odwzajemnić jego uczucia. Jeżeli oczywiście było szczere. Ale, jak to mówią, serce nie sługa, o czym się przekonała. Nie chciała nigdy nikogo w żaden  sposób skrzywdzić. Nie potrafiła zrozumieć, dlaczego jest taka dobra. Nie powinna patrzeć na wszystkich dookoła tylko zająć się wreszcie sobą. 
   Podniosła się z łóżka i zajrzała pod nie. Paczka od tajemniczego nadawcy nadal tam była. Wyciągnęła ją, ale nie zajrzała do środka. Po porstu podeszła do okna i otworzyła je na całą szerokość, wpuszczając do pomieszczenia powiew zimnego powietrza i zamachnęła się z całej siły. Wyrzuciła paczkę, która wylądowała na chodniku przed willą, ale nie przejęła się tym. Po prostu chciała się tego pozbyć i uznać cały telefon i prezen za jakiś głupi żart, a nawet sen. Niestety nie było jej to dane, bo pare sekund później zadzwoniła jej komórka. Przycisneła ją do ucha, ale nie zdążyła nic powiedzieć, bo osoba po drugiej stronie zbarała głos.
   - Nie łądnie tak wyrzucać prezent.
   Zamarła. Wiedział, co zrobiła, więc rzeczywiście ją obserwował. Wyjrzała przez okno i rozejrzała się dookoła, ale nie dostrzegł niczego dziwnego. Ulicą jechało wiele samochodów, chodnikiem szło dużo ludzi, w których połowa rozmawiała przez komórki. Zamknęła okno i podeszła do swojej toaletki.
   - Czego ode mnie chcesz?- spytała zezłoszczona.
   Usłyszała chichot.
   - Czego chcę? Wielu rzeczy, kotek- przeszły ją zimne ciarki.
   - Dość tych żartów! Kim ty jesteś?!
   - Hmm.. Powiem tak: muszę bardzo podziękować Kevinowi, że dzięki niemu zwróciłem na ciebie uwagę.
   Emilia patrzyła na ścianę naprzeciwko niej, nie mrugając. Z tym wszystkim jest związany Kevin? Myślała. I wtedy przypomniała sobie słowa Bartka. Kevin ma styczność z sektą. Ale w jaki sposób? Czy to ktoś od nich właśnie do niej dzwonił? W jej głowie tłumiło się tysiąc myśli.
   - Co ma z tym wspólnego Kevin?- spytała drżącym głosem.
   - Wiele więcej niż możesz sobie pomyśleć- głos się zaśmiał.
   Emilia zerknęła na wyświetlacz i przeklęła pod nosem. Numer był zastrzeżony. Spowrotem przycisnęła urządzenie do ucha, ale nic nie powiedziała. Pamiętała słowa byłego narzeczonego, kiedy spotkała go ostatnio. Zapewnił ją, że nie pozwoli jej skrzywdzić. Ale co to znowu mogło oznaczać?
   - Najlepiej byłoby gdybyś po prostu powiedział, o co ci chodzi- odezwała się wreszcie.
   - Jeszcze nie jest na to odpowiedni czas- przewróciła oczami, rozłączając się.
   Miała już dość wszystkiego. Tych telefonów, zachowania Danny’ego. Normalnie wszystkiego. Chciała jedynie położyć się w łóżku i zapomnieć o wszystkim. O wszystkich sprawach. Wiedziała, że musiała dać radę, wszystko rozwiązać, poukładać swoje życie, ale nie wiedziała nawet jak. I to było według niej najgorsze. Ta niewiedza. Chciała wszystko mieć za sobą, spokojnie żyć, a nawet nic nie robiąc, coś się działo. Bo przecież nie kiwnęła palcem, żeby ktoś do niej dzwonił, żeby dostawała tajemnicze prezenty. Nie rozumiała swojego „szczęścia”.
   Musiała coś zrobić. Wiedziała to aż za doskonale. Musiała być w końcu szczęśliwa.  Albo przynajmniej spróbować.
   Szybkim krokiem ruszyła w kierunku drzwi. Z rozmachem otworzyła je i wyszła na korytarz. Nie zwalniając kroku, stanęła przed odpowiednimi drzwiami. Zapukała w drewnianą powłokę i chwile odczekała, a kiedy usłyszała donośne „Proszę”, nacisnęła klamkę i pchnęła drzwi. Zrobiła krok do przeodu tak, aby stanąć w sypialni. Dopiero wtedy podniosła głowę na twarz Danny’ego.
   - Chcę porozmawiać.
   Chwilę na nią jedynie patrzył.
   - O czym?- założył ręce na klatce piersiowej.
   - O tym co dzisiaj się stało- odpowiedziała szybko. Nie mogła się wycofać. Musiała spróbować.
   - Usiądź, jeśli chcesz- wskazał kanapę, stojącą przy oknie.
   Skinęła głową i zajęła wskazane miejsce. Mężczyzna usiadł obok niej, patrząc wyczekująco. Emilia chrząknęła.
   - Więc podobam ci się, tak?- spytała, jakby chcąc się upewnić.
   - No…- patrzył na nią spod przymrużonych powiek.
   - Może to jest pochopna decyzja, ale po prostu…- nie mogła znaleźć odpowiednich słów.- Jeśli chcesz, możemy spróbować.
   Szok na twarzy Danny’ego był jednoznaczny. Nie spodziewał się takiego obrotu spraw. Na dodatek w tak szybkim czasie. Był już bardziej przygotowany na ciągłe staranie się..
   - Ale nie oczekuj ode mnie zbyt wiele- kontynuowała Emilia.- Po prostu… Nie chcę przegapić żadnej szansy i…- plątała się we własnych słowach. W końcu nawet nie wiedziała, czy dobrze postępuje, ale musiała spróbować. Powtarzała to ciągle w głowie.
   - Więc.. rozumiem, że nic nie czujesz, ale nie chcesz przegapić szansy, więc wbrew swoim uczuciom, chcesz być ze mną?- podniósł jedną brew do góry.
   Emilia zmarszczyła czoło.
   - Kiedy tak to mówisz, brzmi to okropnie.
   - Takie jest- wzruszył ramionami.- Emily, ja nie chcę tu jakieś dziecinady, nie rozumiesz? Nie chcę cię do niczego zmuszać…
   - Powiedziałeś, że się nie poddasz…
   - Tak- przerwał jej.- Ale nic na siłę.
   Emilia zamyśliła się. Nie wiedziała, czy dobrze postąpiła. Przeklnęła w duchu. Zamiast cokolwiek naprawić, jeszcze bardziej wszystko zaczęła plątać. Pomyślała, że chyba nie potrafi normalnie żyć. Zawsze musiała coś zrobić, żeby pogorszyć całą sytuację.
   - Przepraszam- bąknęła.- Zachowałam się jak kretynka. Chcę tylko w końcu zrobić coś dobrze, ale boję się… boję się, że coś przegapię i później będzie za późno- mówiła bardzo szybko.- Że stracę jakąś szansę… Chyba zaczynam wariować- westchnęła. Chciało jej się płakać, ale nie mogła jeszcze bardziej się ośmieszyć.
   - Emily, jeśli chcesz, powiedz co się dzieje… Widzę,że coś jest nie tak- Danny zacięcie na nią patrzył.
   - Nie- pokręciła zamaszyście głową.- Nie chcę moimi problemami obarczać jeszcze ciebie. Masz własne… A właśnie. U ciebie coś się zmieniło?- chciała jak najszybciej zmienić temat.
   - Emily, to działa w obie strony. Ja mówię i ty mówisz- nie udało jej się.
   - Ale co mam ci powiedzieć?- wyrzuciła ręce w powietrze.- Że nie wiem co zrobić ze swoim życiem? Że chcę normalnie zacząć żyć, a ciągle się coś dzieje?!- w jej oczach pojawiły się nieproszone łzy.
   -  Co się dzieje?
   - Nawet ja tego nie wiem- po jej policzku popłynęła pierwsza łza.- Cholera, nawet nie wiem, co się dzieje!
   - Mogę ci jakoś pomóc?- był widocznie zmartwiony.- W jakikolwiek sposób..
   - Nie sądzę- pokręciła głową.- Nikt mi nie może pomóc, bo jak?- nagle wpadła na pomysł.- Chociaż mógłbyś.
   - Naprawdę?- przygryzł dolną wargę.- W taki razie, jak?- potarł swoje dłonie jedną o drugą, opierając się na łokciach o kolana, jakby przygotowywał się do jakiejś tajnej misji.
   - Masz może jakieś znajomości, czy coś, żeby znaleźć pewną osobę? A może i nawet dwie.
   Danny chwilę się zastanowił.
   - No… dałoby się załatwić. A o kogo konkretnie ci chodzi?
   - Kevin Collins i jakiś nieznajomy, który do mnie dzwoni- powiedziała od razu i czekała na werdykt.
----------------------
Cześć wszystkim!
 Rozdział poprawiany chyba tysiąc razy a i tak jest jaki jest… No niestety.. Musiałam dodać.

A teraz taka mała informacja. Gdybym była zła to bym tego nie napisała, ale ja jestem dobra więc pisze ;) xD Ostatnio napisałam całe rozwiązanie wątku Jenifer! A więc teraz tylko kwestia tego, czy według was jestem bardzo do przodu czy nie ;) No ale pisząc to mam na myśli, że wielkimi krokami zbliża się ten tak bardzo upragniony przez was moment ;) Nie wiem czy się cieszyć, czy wręcz przeciwnie..
A więc czekajcie cierpliwie ;)
Pozdrawiam!

10 komentarzy:

  1. O rany! W życiu nie spodziewałabym się, że Danny tak się zachowa. Ale jeszcze większym szokiem było dla mnie, że Emilia odwzajemniła jego pocałunek! Tera mi przeszło przez myśl, ze to na pewno bardzo ucieszyłoby Kamila. Ależ on byłby szczęśliwy, gdyby Emilia i Danny byli razem! Może zamiast na Em to na niego przepisałby firmę jako na męża córki xD No istna sielanka... I pewnie cieszyłabym się, że ta dziewczyna wreszcie ma szansę na prawdziwą miłość, ale jakoś nie umiem, wiedząc że w jej życiu jest jeszcze Bartek. Ten chłopak kiedyś ją skrzywdził, zachował się jak gnida i nadal mam do niego o to jakiś tam żal, ale w gruncie rzeczy widzę ich razem;D Bo widać na kilometr, że ona nie kocha Danny'ego. Nawet sama o tym mówi, więc związanie się z nim bez tej namiętności i pociągu jest zupełnie bez sensu. Można powiedzieć, że "bierze pierwszego lepszego" byle by kogoś mieć. To bez sensu i dobrze, że Danny to widzi i choć on zachował trzeźwość umysłu. Ale też głupio postąpił z tym pocałunkiem. Mógł poczekać, starać się ją zdobyć, rozkochać, a dopiero potem całować.

    Ciekawa jestem czy pomoże jej z tym anonimem. Jak na moje oko w jej pokoju jest kamera. No bo jakim innym sposobem ten anonim wiedziałby wszystko, co robi Emilia? Może Kevin ją kiedyś założył Tylko taka opcja przychodzi mi do głowy...

    Pozdrawiam!:*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ile szoku w jednym rozdziale! :) Kamil z pewnością by się ucieszył.. a z tymi firmami to by było niby wspaniałe rozwiązanie, ale powoli.. myślę, że za niedługo zmienisz zdanie ;)

      Pozdrawiam!:*

      Usuń
  2. Tak myślałam, że Danny zakocha się w Emilii.
    Ale myślę, że Emilia nie powinna się zmuszać do tego związku. Niech poczeka aż jakieś uczucia jej przyjdą.
    Ciekawe kto dzwonił do Emilii i co miał z tym wspólnego Kevin.

    Czekam na kolejny rozdział, bo jestem ciekawa co dalej.
    Życzę weny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z tym zakochaniem to lepiej uważać ;) Nigdy nic nie wiadomo... I nie wiem czy mnie zrozumiesz, ale daję małą wskazówkę ;)
      Dziękuję!

      Usuń
  3. Powiem ci że tego to ja się kompletnie nie spodziewałam:o
    Chociaż nie wiem dlaczego wydaje mi się, że Danny coś kombinuje...nagle ni z tego ni z owego ją całuje, później to całe "strasznie mnie kręcisz". Mówi, że nie jest jakimś małolatem, ale trochę tak się zachowuje, bo to był właśnie tekst w tylu zakochanego szczeniaka. Żadnego wyznania uczuć czy coś...to po co jej miesza w głowie? I Emilka ma rację, ma dość kierek i podchodów, mówi prosto z mostu, a tak właściwie nie powiedział nic.
    Wydaje mi się, że jest to trochę wymuszone, a utwierdził mnie w tym, kiedy Emilka się go zapytała czy się mu podoba a on odpowiedział "no". Strasznie się wysilił.
    Jak tego gościa lubiłam, to mam wrażenie, że coś zaczyna kręcić i wydaje się podejrzany. Może Emilka właśnie poprosiła o pomoc gościa, który pomaga temu psychopacie? Okej, nie zapędzam się:P
    Czekam na kolejny!:)
    Weny i pozdrawiam!xx
    Zapraszam na nowość;) loveeorfriendship.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hmmm... Twoje przypuszczenia co do Danny'ego są... ciekawe xD Nie mogę jednak niczego zdradzić :P
      Pozdrawiam i dziękuję za komentarz!

      Usuń
  4. Kompletne zaskoczenie... Ta decyzja Emilii została podjęta zbyt pochopnie, jak sądzę. Ale muszę, przyznać, że przez większość rozdziału myślałam, że im się uda. Może jeszcze nie jest za późno? Przecież Em jest wolna... No cóż czekam na nn z niecierpliwością.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No cóż... nic nie zdradzę ;P
      Dziękuję za komentarz!

      Usuń