„On tam mieszka? Ale jak
to?” Emilia pytała samą siebie. To znaczyło, że…
- O! Emily- drzwi wejściowe się otworzyły i jej oczom ukazała się Penny.
Ubrana była w limonkową sukienkę na ramiączkach, która była rozkloszowana w biodrach, a jej bardzo długie, proste jak druty, czarne włosy spływały po jej ramionach.
- Cześć, Penny- przywitała się. Nadal była w lekkim szoku.
- Widzę, że się już poznaliście- uśmiechała się od ucha do ucha.- Lub nie. Mniejsza. A więc, Emily, to mój brat Danny- zatrzymała na nim swój wzrok dłużej.
- My się już znamy- powiedział mężczyzna. Stał pewny siebie z rękami włożonymi w kieszenie spodni.
Emilia nie mogła uwierzyć. Znała się z Penny od co najmniej pięciu lat, a teraz dowiaduje się, że jej bratem jest pracownik jej ojca, który tak bardzo ją irytował? Co prawda, w jej domu była tylko raz i mogła akurat wtedy nie spotkać Dannego, ale przecież niemożliwe, żeby świat był aż tak mały. A jednak.
- Znacie się?- była zaskoczona. Emilia przytaknęła.- A można wiedzieć, skąd?
- On pracuje w firmie mojego taty- odpowiedziała.
Danny przechylił głowę w bok i przyglądał się Emilii, a ona miała ochotę dać mu siarczystego liścia. Strasznie ją irytował ten mężczyzna.
- Ale ten świat jest mały- Penny klasnęła w dłonie.- Wchodźcie już do środka.
Weszli. Emilia stanęła jak wryta, kiedy zobaczyła wnętrze. Cały dom zamieniony był w jeden wielki klub nocny! Grała klubowa muzyka, stały długie stoły z różnymi przekąskami i napojami, a dalej były dwie lodówki z zimnymi płynami. Po całym wielkich rozmiarów salonie „latały” dyskotekowe światła w kolorach czerwieni, żółci, zieleni i bieli. Ludzie tańczyli, ocierając się o siebie nawzajem, skakali lub popijali drinki.
Penny została zatrzymana przez grupkę jakichś ludzi, więc Emilia sama ruszyła w głąb domu.
- Niesamowite- powiedziała na głos.
- No cóż. Z moim rodzeństwem nie da się inaczej- Danny pojawił się tuż przy jej boku. Od razu odsunęła się od niego o krok.- Mam dwie siostry i brata. Jedną z nich już znasz. Ta szalona to Victoria. Stoi tam- wskazał palcem na dziewczynę, stojącą przed imponującym stosem płyt kompaktowych.
Ubrana była w wyszywany cekinami top bez rękawów i skórzane spodnie. Wyglądała niesamowicie w kolorach świateł dyskotekowych.
- Cześć! Victoria- dziewczyna, podchodząc, wyciągnęła swoją chudą dłoń. Uśmiechała się szeroko.
- Cześć. Emily- uścisnęła jej dłoń. Dziewczyna wyglądała na o wiele młodszą niż Emilia. Mogła mieć jakieś dwadzieścia lat.
W zasięgu wzroku Emily, pojawiła się Penny. Chciała jak najszybciej odejść od Danny’ego.
W tej samej chwili rozległ się donośny dzwonek. Victoria poszła otworzyć. Emilia od razu ruszyła w kierunku swojej koleżanki. „Oby tylko jak najdalej od Danny’ego” myślała.
- Świetnie wszystko urządziłyście- powiedziała do niej.
- To wszystko moja siostra. To ona wszystko nakręca. Ma niezły charakterek- przewróciła oczami.
- Możliwe. Nie znam jej zbyt dobrze.
- To pewnie ją poznasz. Chociaż nie wiem czy dzisiaj, bo jest dość dużo jej gości i może nie mieć czasu uczepić się właśnie ciebie, ale inaczej nie dałaby ci spokoju.
- Nie wiem czy mam się cieszyć, czy przeciwnie- zaśmiała się.
Razem z Penny Emilia poszła potańczyć. Imprezę można było spokojnie uznać za udaną. Muzyka porywała do tańca i wszyscy znakomicie się bawili. Dom wypełniony był gośćmi, ale wcale nie było tłoczno. Na całe szczęście, dla Emilii, kobieta mało kiedy choćby widziała Danny’ego. Kilka razy przeszedł jej przed oczami. Raz widziała go jak pił piwo z grupką znajomych. Świetnie się bawili. Ciągle się z czegoś śmiali i przedrzeźniali.
Po jakimś czasie ciągłego tańczenia, Emilia stanęła na uboczu, popijając drinka.
- Fajnie, co nie?- spytał Danny, podchodząc do niej. Przewróciła oczami, ale nie było to widoczne w ciemnościach pomieszczenia, gdzie świeciły jedynie światła dyskotekowe.
- Jest fajnie- odpowiedziała.- Nie wiedziałam, że mieszkasz tutaj razem z Penny.
- Rodzice nam zostawili ten dom. Mój brat, Oscar, wyjechał z miasta i zostaliśmy tylko my. Penny i Victoria- albo Emilii się wydawało, albo Danny był pijany. Język mu się plątał i musiała bardzo uważnie wsłuchiwać się w jego słowa, żeby go zrozumieć.
- Ile ona właściwie ma lat?- spytała z czystej ciekawości.
- Osiemnaście, ale lubi udawać, że ma dwadzieścia trzy- zaśmiał się i zachwiał się z niewiadomych przyczyn. Tak, był pijany.
- Jest urocza- skomentowała, patrząc na Victorię, która szalała na parkiecie ze swoimi znajomymi. Kiedy zauważyła na sobie wzrok Emilii, pomachała jej nad głowami gości.
- Ma się rozumieć- stanął naprzeciwko Emilii.
Patrzył na nią bardzo uważnie. Ściągnęła brwi, nie rozumiejąc, o co mu chodzi. Wyglądał jakby podejmował pewną decyzję. Kobieta w końcu zrozumiała, o co chodzi.
-N…- zaczęła, ale było już za późno.
Poczuła wargi Danny’ego na swoich. Całował ją mocno, trzymając ją ręką za szyję, aby mu się nie wyrwała. Emilia okładała go pięściami z całej siły, ale jemu zdawało się to nie przeszkadzać. Nie odwzajemniała pocałunku. Wiedziała, że był pijany, ale to był szczyt wszystkiego. Emilia chwyciła go za policzki i z całej siły odepchnęła. Nareszcie jej się udało. Danny odsunął się od niej i spojrzał jej w oczy.
- Ty chamie jeden!- krzyknęła na całe gardło. Dopiero wtedy goście zwrócili na nich uwagę. Zamachnęła się i wkładając w to całą swoją siłę, uderzyła go w twarz.
Tłum ludzi zabuczał. Dla nich było to niezłe przedstawienie, ale ona nie zwracała na nich uwagi. Była za bardzo zbulwersowana. Czuła jak jej ciało płonie z wściekłości.
- Emily- wybąkał, zaskoczony uderzeniem. Chciał ją złapać za dłoń, ale mu to uniemożliwiła.
- Łapy przy sobie! Wracam do domu!
- Odwiozę cię- powiedział spokojnie.
Emilia prychnęła.
- W takim stanie?
- Nie. My też mamy szofera…
- Dzięki. Wolę pójść pieszo!- zaczęła szukać komórki w torebce, aby zadzwonić po Brandona.
- Zapomniałaś komórki, prawda?- zgadł.
- Super!- wydarła się. Nie zwracała najmniejszej uwagi na gości, którzy z zainteresowaniem na nich patrzyli. Zaczęła szukać w tłumie Penny lub chociaż Victorii, ale jak na złość nigdzie ich nie było.- Zajebiście! Odwieź mnie! Proszę bardzo! Mam tylko nadzieję, że ojciec zwolni cię z pracy przy najbliższej okazji, ty podły, obleśny, dupku!
Danny wywrócił oczami. Zaprowadził Emilię do samochodu. Szła bardzo nerwowo, chcąc być jak najdalej od mężczyzny.
Sama sobie otworzyła drzwi pojazdu.
- Ty- pokazała na niego palcem- nigdzie nie jedziesz. Twój szofer mnie odwiezie.
- Daj spokój. Nie zjem cię.
- Nienawidzę cię, Holland!- krzyknęła mu w twarz.
- To dobrze- uśmiechnął się.- Zawsze to jakieś gorące uczucie- puścił jej oczko.
Emilia myślała, że zaraz straci nad sobą kontrolę. Miała w tamtej chwili ochotę zadusić go za pomocą własnych dłoni.
- Uczucie?! Ja ci dam uczucie, kiedy tylko porozmawiam z ojcem!
- Przestań- powiedział z uśmiechem.
Wyglądał jakby w ogóle nie przejmował się jej słowami. Emilia nie wiedziała, czy zachowywał się tak, bo był pijany, czy po prostu nie miał skrupułów.
Cała drogę spędzili w ciszy. Emilia nerwowo stukała paznokciami w podłokietnik. Była wściekła, a Danny najwyraźniej był z siebie zadowolony.
- Żegnam- rzuciła, wysiadając z auta.
Usłyszała jednak, jak silnik gaśnie. Danny szybko ją dogonił.
- Przyznaj się, że ci się podobało- mrugnął do niej okiem.
- Twoje niedoczekanie!- koło nich pojawiło się kilku paparazzich, którzy zaczęli robić im zdjęcia. Emilia przeklęła pod nosem, zasłaniając się torebką. Tylko czekali na jakiś skandal w ich rodzinie.
Jak najszybciej wbiegła na schody. Już miała otwierać drzwi, kiedy Danny złapał ją za rękę.
- Zostaw mnie!- wydarła się.-Jeszcze ci mało?!- reporterzy nie przestawali robić im zdjęć.- Masz się do mnie nie zbliżać, zrozumiano?!
- Dobra- uniósł ręce na znak poddania się.
Emilia z hukiem zamknęła za sobą drzwi do domu. W holu pojawiła się Sara. Była już w szlafroku.
- Nie chcę jutro żadnych gazet, czy choćby słowa na temat dzisiejszego wieczoru!- powiedziała ze złością, omijając matkę, która stała jak sparaliżowana. Pomyślała, że jej córkę musiało coś naprawdę zezłościć, bo nigdy taka nie jest.
Emilia zaczęła ze złością wchodzić po schodach. Miała ochotę coś rozwalić. Jak on śmiał?! Kiedy weszła na górę, spotkała w korytarzu Kamila.
- Jak tam było na imprezie?- spytał niczego nieświadomy. Był dobrze poinformowany. Zawsze wiedział, co dzieje się w domu, a nigdy prawie w nim nie przebywał.
- Beznadziejnie! Uderzyłam Danny’ego!- krzyknęła. Stanęła przed ojcem. Była tak zła, że pierwszy raz miała ochotę kogoś pobić. A najbardziej Danny’ego.
- Danny’ego? A więc on tam był?- Emilia przytaknęła.- Ach, tak? A czym ci się naraził?- mówił dość spokojnie, co jeszcze bardziej rozzłościło Emilię.
- Pocałował mnie!- pożaliła się.
- Co?- nie mógł uwierzyć.- Czyżby się w tobie zakochał- zakołysał brwiami.
- Gówno mnie obchodzi czy się zakochał, czy nie! Nie chce go znać!
- Było aż tak źle?- spytał widocznie rozbawiony Kamil.
- Tato, zwolnij go.
- Córciu, nie mogę go zwolnić dlatego, że cię pocałował. Trzeba oddzielać sprawy osobiste od zawodowych.
- Świetnie! Więc wyjadę na zawsze do Polski, żeby go nigdy w życiu nie spotkać!
- Nie żartuj sobie. Uspokój się.
- Jak ma się uspokoić?! On mnie POCAŁOWAŁ, tato! Wiesz co to słowo oznacza?!
- Naprawdę było aż tak źle?- Kamil się zaśmiał. Dla niego zachowanie córki było mocno przesadzone.
- Tato! Ja go nawet nie znam! Co więcej, nienawidzę go.
- Jak możesz go nienawidzić, skoro go nie znasz?- zauważył. Chciało mu się śmiać w głos, ale powstrzymywał się, żeby jeszcze bardziej nie rozzłościć Emilii.
- Ugh! Idę do siebie- z impetem otworzyła drzwi do swojej sypialni, a następnie tak samo je zamknęła. Rzuciła się na łóżko i zaczęła wyżywać się na poduszce. Musiała coś zrobić ze swoją złością, inaczej rozerwałoby ją to na strzępy.
Nie mogła uwierzyć, że on to naprawdę zrobił.
Pozdrawiam serdecznie!:*
- O! Emily- drzwi wejściowe się otworzyły i jej oczom ukazała się Penny.
Ubrana była w limonkową sukienkę na ramiączkach, która była rozkloszowana w biodrach, a jej bardzo długie, proste jak druty, czarne włosy spływały po jej ramionach.
- Cześć, Penny- przywitała się. Nadal była w lekkim szoku.
- Widzę, że się już poznaliście- uśmiechała się od ucha do ucha.- Lub nie. Mniejsza. A więc, Emily, to mój brat Danny- zatrzymała na nim swój wzrok dłużej.
- My się już znamy- powiedział mężczyzna. Stał pewny siebie z rękami włożonymi w kieszenie spodni.
Emilia nie mogła uwierzyć. Znała się z Penny od co najmniej pięciu lat, a teraz dowiaduje się, że jej bratem jest pracownik jej ojca, który tak bardzo ją irytował? Co prawda, w jej domu była tylko raz i mogła akurat wtedy nie spotkać Dannego, ale przecież niemożliwe, żeby świat był aż tak mały. A jednak.
- Znacie się?- była zaskoczona. Emilia przytaknęła.- A można wiedzieć, skąd?
- On pracuje w firmie mojego taty- odpowiedziała.
Danny przechylił głowę w bok i przyglądał się Emilii, a ona miała ochotę dać mu siarczystego liścia. Strasznie ją irytował ten mężczyzna.
- Ale ten świat jest mały- Penny klasnęła w dłonie.- Wchodźcie już do środka.
Weszli. Emilia stanęła jak wryta, kiedy zobaczyła wnętrze. Cały dom zamieniony był w jeden wielki klub nocny! Grała klubowa muzyka, stały długie stoły z różnymi przekąskami i napojami, a dalej były dwie lodówki z zimnymi płynami. Po całym wielkich rozmiarów salonie „latały” dyskotekowe światła w kolorach czerwieni, żółci, zieleni i bieli. Ludzie tańczyli, ocierając się o siebie nawzajem, skakali lub popijali drinki.
Penny została zatrzymana przez grupkę jakichś ludzi, więc Emilia sama ruszyła w głąb domu.
- Niesamowite- powiedziała na głos.
- No cóż. Z moim rodzeństwem nie da się inaczej- Danny pojawił się tuż przy jej boku. Od razu odsunęła się od niego o krok.- Mam dwie siostry i brata. Jedną z nich już znasz. Ta szalona to Victoria. Stoi tam- wskazał palcem na dziewczynę, stojącą przed imponującym stosem płyt kompaktowych.
Ubrana była w wyszywany cekinami top bez rękawów i skórzane spodnie. Wyglądała niesamowicie w kolorach świateł dyskotekowych.
- Cześć! Victoria- dziewczyna, podchodząc, wyciągnęła swoją chudą dłoń. Uśmiechała się szeroko.
- Cześć. Emily- uścisnęła jej dłoń. Dziewczyna wyglądała na o wiele młodszą niż Emilia. Mogła mieć jakieś dwadzieścia lat.
W zasięgu wzroku Emily, pojawiła się Penny. Chciała jak najszybciej odejść od Danny’ego.
W tej samej chwili rozległ się donośny dzwonek. Victoria poszła otworzyć. Emilia od razu ruszyła w kierunku swojej koleżanki. „Oby tylko jak najdalej od Danny’ego” myślała.
- Świetnie wszystko urządziłyście- powiedziała do niej.
- To wszystko moja siostra. To ona wszystko nakręca. Ma niezły charakterek- przewróciła oczami.
- Możliwe. Nie znam jej zbyt dobrze.
- To pewnie ją poznasz. Chociaż nie wiem czy dzisiaj, bo jest dość dużo jej gości i może nie mieć czasu uczepić się właśnie ciebie, ale inaczej nie dałaby ci spokoju.
- Nie wiem czy mam się cieszyć, czy przeciwnie- zaśmiała się.
Razem z Penny Emilia poszła potańczyć. Imprezę można było spokojnie uznać za udaną. Muzyka porywała do tańca i wszyscy znakomicie się bawili. Dom wypełniony był gośćmi, ale wcale nie było tłoczno. Na całe szczęście, dla Emilii, kobieta mało kiedy choćby widziała Danny’ego. Kilka razy przeszedł jej przed oczami. Raz widziała go jak pił piwo z grupką znajomych. Świetnie się bawili. Ciągle się z czegoś śmiali i przedrzeźniali.
Po jakimś czasie ciągłego tańczenia, Emilia stanęła na uboczu, popijając drinka.
- Fajnie, co nie?- spytał Danny, podchodząc do niej. Przewróciła oczami, ale nie było to widoczne w ciemnościach pomieszczenia, gdzie świeciły jedynie światła dyskotekowe.
- Jest fajnie- odpowiedziała.- Nie wiedziałam, że mieszkasz tutaj razem z Penny.
- Rodzice nam zostawili ten dom. Mój brat, Oscar, wyjechał z miasta i zostaliśmy tylko my. Penny i Victoria- albo Emilii się wydawało, albo Danny był pijany. Język mu się plątał i musiała bardzo uważnie wsłuchiwać się w jego słowa, żeby go zrozumieć.
- Ile ona właściwie ma lat?- spytała z czystej ciekawości.
- Osiemnaście, ale lubi udawać, że ma dwadzieścia trzy- zaśmiał się i zachwiał się z niewiadomych przyczyn. Tak, był pijany.
- Jest urocza- skomentowała, patrząc na Victorię, która szalała na parkiecie ze swoimi znajomymi. Kiedy zauważyła na sobie wzrok Emilii, pomachała jej nad głowami gości.
- Ma się rozumieć- stanął naprzeciwko Emilii.
Patrzył na nią bardzo uważnie. Ściągnęła brwi, nie rozumiejąc, o co mu chodzi. Wyglądał jakby podejmował pewną decyzję. Kobieta w końcu zrozumiała, o co chodzi.
-N…- zaczęła, ale było już za późno.
Poczuła wargi Danny’ego na swoich. Całował ją mocno, trzymając ją ręką za szyję, aby mu się nie wyrwała. Emilia okładała go pięściami z całej siły, ale jemu zdawało się to nie przeszkadzać. Nie odwzajemniała pocałunku. Wiedziała, że był pijany, ale to był szczyt wszystkiego. Emilia chwyciła go za policzki i z całej siły odepchnęła. Nareszcie jej się udało. Danny odsunął się od niej i spojrzał jej w oczy.
- Ty chamie jeden!- krzyknęła na całe gardło. Dopiero wtedy goście zwrócili na nich uwagę. Zamachnęła się i wkładając w to całą swoją siłę, uderzyła go w twarz.
Tłum ludzi zabuczał. Dla nich było to niezłe przedstawienie, ale ona nie zwracała na nich uwagi. Była za bardzo zbulwersowana. Czuła jak jej ciało płonie z wściekłości.
- Emily- wybąkał, zaskoczony uderzeniem. Chciał ją złapać za dłoń, ale mu to uniemożliwiła.
- Łapy przy sobie! Wracam do domu!
- Odwiozę cię- powiedział spokojnie.
Emilia prychnęła.
- W takim stanie?
- Nie. My też mamy szofera…
- Dzięki. Wolę pójść pieszo!- zaczęła szukać komórki w torebce, aby zadzwonić po Brandona.
- Zapomniałaś komórki, prawda?- zgadł.
- Super!- wydarła się. Nie zwracała najmniejszej uwagi na gości, którzy z zainteresowaniem na nich patrzyli. Zaczęła szukać w tłumie Penny lub chociaż Victorii, ale jak na złość nigdzie ich nie było.- Zajebiście! Odwieź mnie! Proszę bardzo! Mam tylko nadzieję, że ojciec zwolni cię z pracy przy najbliższej okazji, ty podły, obleśny, dupku!
Danny wywrócił oczami. Zaprowadził Emilię do samochodu. Szła bardzo nerwowo, chcąc być jak najdalej od mężczyzny.
Sama sobie otworzyła drzwi pojazdu.
- Ty- pokazała na niego palcem- nigdzie nie jedziesz. Twój szofer mnie odwiezie.
- Daj spokój. Nie zjem cię.
- Nienawidzę cię, Holland!- krzyknęła mu w twarz.
- To dobrze- uśmiechnął się.- Zawsze to jakieś gorące uczucie- puścił jej oczko.
Emilia myślała, że zaraz straci nad sobą kontrolę. Miała w tamtej chwili ochotę zadusić go za pomocą własnych dłoni.
- Uczucie?! Ja ci dam uczucie, kiedy tylko porozmawiam z ojcem!
- Przestań- powiedział z uśmiechem.
Wyglądał jakby w ogóle nie przejmował się jej słowami. Emilia nie wiedziała, czy zachowywał się tak, bo był pijany, czy po prostu nie miał skrupułów.
Cała drogę spędzili w ciszy. Emilia nerwowo stukała paznokciami w podłokietnik. Była wściekła, a Danny najwyraźniej był z siebie zadowolony.
- Żegnam- rzuciła, wysiadając z auta.
Usłyszała jednak, jak silnik gaśnie. Danny szybko ją dogonił.
- Przyznaj się, że ci się podobało- mrugnął do niej okiem.
- Twoje niedoczekanie!- koło nich pojawiło się kilku paparazzich, którzy zaczęli robić im zdjęcia. Emilia przeklęła pod nosem, zasłaniając się torebką. Tylko czekali na jakiś skandal w ich rodzinie.
Jak najszybciej wbiegła na schody. Już miała otwierać drzwi, kiedy Danny złapał ją za rękę.
- Zostaw mnie!- wydarła się.-Jeszcze ci mało?!- reporterzy nie przestawali robić im zdjęć.- Masz się do mnie nie zbliżać, zrozumiano?!
- Dobra- uniósł ręce na znak poddania się.
Emilia z hukiem zamknęła za sobą drzwi do domu. W holu pojawiła się Sara. Była już w szlafroku.
- Nie chcę jutro żadnych gazet, czy choćby słowa na temat dzisiejszego wieczoru!- powiedziała ze złością, omijając matkę, która stała jak sparaliżowana. Pomyślała, że jej córkę musiało coś naprawdę zezłościć, bo nigdy taka nie jest.
Emilia zaczęła ze złością wchodzić po schodach. Miała ochotę coś rozwalić. Jak on śmiał?! Kiedy weszła na górę, spotkała w korytarzu Kamila.
- Jak tam było na imprezie?- spytał niczego nieświadomy. Był dobrze poinformowany. Zawsze wiedział, co dzieje się w domu, a nigdy prawie w nim nie przebywał.
- Beznadziejnie! Uderzyłam Danny’ego!- krzyknęła. Stanęła przed ojcem. Była tak zła, że pierwszy raz miała ochotę kogoś pobić. A najbardziej Danny’ego.
- Danny’ego? A więc on tam był?- Emilia przytaknęła.- Ach, tak? A czym ci się naraził?- mówił dość spokojnie, co jeszcze bardziej rozzłościło Emilię.
- Pocałował mnie!- pożaliła się.
- Co?- nie mógł uwierzyć.- Czyżby się w tobie zakochał- zakołysał brwiami.
- Gówno mnie obchodzi czy się zakochał, czy nie! Nie chce go znać!
- Było aż tak źle?- spytał widocznie rozbawiony Kamil.
- Tato, zwolnij go.
- Córciu, nie mogę go zwolnić dlatego, że cię pocałował. Trzeba oddzielać sprawy osobiste od zawodowych.
- Świetnie! Więc wyjadę na zawsze do Polski, żeby go nigdy w życiu nie spotkać!
- Nie żartuj sobie. Uspokój się.
- Jak ma się uspokoić?! On mnie POCAŁOWAŁ, tato! Wiesz co to słowo oznacza?!
- Naprawdę było aż tak źle?- Kamil się zaśmiał. Dla niego zachowanie córki było mocno przesadzone.
- Tato! Ja go nawet nie znam! Co więcej, nienawidzę go.
- Jak możesz go nienawidzić, skoro go nie znasz?- zauważył. Chciało mu się śmiać w głos, ale powstrzymywał się, żeby jeszcze bardziej nie rozzłościć Emilii.
- Ugh! Idę do siebie- z impetem otworzyła drzwi do swojej sypialni, a następnie tak samo je zamknęła. Rzuciła się na łóżko i zaczęła wyżywać się na poduszce. Musiała coś zrobić ze swoją złością, inaczej rozerwałoby ją to na strzępy.
Nie mogła uwierzyć, że on to naprawdę zrobił.
--------------------------------
Rozdział taki króciutki. Jakoś tak wyszło. Następny będzie dłuższy, obiecuję ;) W ogóle te rozdziały, które piszę teraz wychodzą bardzo długie, porównując z tymi,
Dziękuję bardzo za szczerość pod ostatnim rozdziałem. Dobrze wiedzieć, co poprawić. Będę się bardzo starała to robić.
Rozdział taki króciutki. Jakoś tak wyszło. Następny będzie dłuższy, obiecuję ;) W ogóle te rozdziały, które piszę teraz wychodzą bardzo długie, porównując z tymi,
Dziękuję bardzo za szczerość pod ostatnim rozdziałem. Dobrze wiedzieć, co poprawić. Będę się bardzo starała to robić.
Tak sobie ostatnio myślałam i postanowiłam, że muszę gdzieś jakoś wsadzić Bartka xD Dość dawno już był, a ma tu co najmniej dwie fanki xD
Więc już piszę, że niedługo się pojawi! Nie wiem jak i gdzie, ale się pojawi! :D Pozdrawiam serdecznie!:*