piątek, 21 lutego 2014

Rozdział 1

     -Sara!
    -Popatrz tutaj!
    -Sara!
     Emilia wraz ze swoją mamą, najsławniejszą modelką w Nowym Jorku, przedzierała się przez tłum paparazzich na imprezę z okazji pierwszego dnia lata. Był właśnie tak zwany weekend modowy, który odbywał się w pierwszy weekend każdej pory roku.
     Emilia wprost nienawidziła tego typu imprez, za to jej mama uwielbiała pozować natrętnym paparazzim, chodzącym za nią cały wieczór. Aparat po prostu ją kochał. Dziewczyna wiele razy zastanawiała się, jak to możliwe, że jej mama pomimo trzydziestu siedmiu lat, w ogóle się nie starzeje? Jednak na to pytanie nikt do tej pory nie dał jej odpowiedzi.
    Nim dziewczyna się zorientowała, jej matka już pozowała zachłannym paparazzim. Zawsze tak było. Przychodziły razem, ale kończyło się tak, że Emilia stała z boku i najzwyczajniej się nudziła.
    Sara stała wyprostowana z plecami wygiętymi w delikatny łuk, niedbale opierając starannie wypielęgnowaną dłoń na biodrze. Patrząc wciąż na coraz to różne obiektywy aparatów, posyłała swój warty milion dolarów uśmiech, tak jasny i promienny jak zawsze. Była piękną kobietą, to nie ulegało wątpliwości.
   - Emily! Kochanie! Chodź zrobić sobie ze mną zdjęcie!- krzyknęła Sara w stronę córki.
   ,,Dlaczego mama mi to robi? Przecież wie, że tego nienawidzę" pomyślała Emilia, lecz chcąc nie chcąc musiała podejść do matki, bo wiedziała, że nie da jej spokoju, aż z nią nie zapozuje. Już nieraz próbowała się wykręcić, ale zawsze kończyło się tak samo.
   Sara objęła swoją córkę w pasie, jak ta do niej podeszła i rozbłysły się flesze aparatów, oślepiając nastolatkę. Mimo to dzielnie wszystko znosiła. Była to po prostu kwestia przyzwyczajenia.
   -To moja córka- poinformowała niepotrzebnie Sara, ponieważ i bez tego wszyscy o tym wiedzieli. Od początku jej kariery, rozsławiała swoją córkę.
   -Mamo, mogę już wejść?- spytała cicho Emilia Sarę, a ta skinęła twierdząco głową.
   Emilia szybkim krokiem weszła na sale, którą była zmuszona oglądać cztery razy do roku. Dopiero wtedy poczuła, jak rozluźniają się jej ramiona od trochę za mocnego uścisku Sary.
   Dziewczyna usiadła w kącie, tak aby nie rzucać się w oczy i obserwowała, jak różne osobistości rozmawiają przy kieliszkach wina, przechwalając się swoimi sukcesami. Właśnie to najczęściej robiła. Nie miała nawet z kim porozmawiać. Wszyscy byli od niej starsi, a nie interesowały ją tematy typu pogoda, czy najnowsza kolekcja ubrań.
   Emilia nienawidziła tych wszystkich gwiazd, paparazzich, siedzących wciąż pod ich domem, producentów i innych ważnych ludzi, którzy myślą, że są najważniejsi. Dziewczyna wiedziała, że do nich wszystkich należą także jej rodzice, ale nie potrafiła zmienić o nich zdania.
   Nagle tuż przed jej nosem wyrósł mężczyzna z mikrofonem w ręku. Za nim drugi trzymał włączoną kamerę. "No ładnie" pomyślała sarkastycznie dziewczyna.
   -To ty jesteś córką Sary Zielonka?
   Przytaknęła pomimo wielkiej chęci zaprzeczenia.
   -Więc może zgodzisz się odpowiedzieć na kilka naszych pytań?
   Dziewczyna zastanowiła się przez chwilę. Jeśli się nie zgodzi, następnego dnia ukaże się o tym artykuł, a jeśli się zgodzi, także jej odpowiedzi będą zamieszczone w gazecie. Była "w kropce". Co by nie postanowiła, było złym rozwiązaniem, więc skinęła twierdząco głową, uznając, że lepiej odpowiedzieć na kilka pytań i mieć spokój niż być skrytykowana w jakimś brukowcu.
   -Proszę powiedz, jak to jest być córką supermodelki?
   Emilia wpatrywała się w czarny mikrofon, który reporter przytknął jej do ust. Kompletnie nie wiedziała co powiedzieć, bo było okropnie, ale nie było już wyjścia. Musiała powiedzieć to, co każdy od niej oczekiwał.
   - Bardzo fanie jest mieć tak piękną mamę.
   Nim dziewczyna skończyła odpowiadać na pierwsze pytanie, reporter zadawał jej kolejne.
   - Co myślisz o jej letniej kolekcji?
   - Myślę, że niejedna kobieta będzie czuła się w niej o wiele piękniej i kobiecej. Ubrania są przystosowane do każdej grupy wiekowej, co jest bardzo praktyczne- zmusiła się, aby sztucznie się uśmiechnąć.
   - Czy trudno jest jej godzić życie prywatne i zawodowe?
   Westchnęła. Pomimo, że odpowiedziała na tak małą liczbę pytań, miała dość.
   - Jakoś daje radę- odpowiedziała krótko, mając nadzieję, że da tym do zrozumienia mężczyźnie, że ma sobie pójść. Jednak on jeszcze nie zamierzał skończyć.
   - Jakie masz  z nią relacje?- patrzył na nią spod przymrużonych powiek.
   Zamknęła na chwilę oczy i policzyła od dziesięciu w dół. Nienawidziła takich sytuacji. Chciała jedynie sobie spokojnie usiąść i przeczekać kilka nudnych godzin.
   - Takie jak każda matka z córką- powiedziała.
   - Śmiem sądzić, że tak nie jest. Kilka razy przyłapano was na kłótniach. Wytłumaczysz się z tego jakoś? Często się kłócicie? Dlaczego?
   Z prędkością karabinu maszynowego próbowała wymyślić dobrą odpowiedź, ale nic nie przychodziło jej do głowy. Nie mogła powiedzieć prawdy, to było pewne.
   - Jest egoistką, myślącą jedynie o swoich pokazach mody, a rodzinę ma daleko w poważaniu - kiedy to powiedziała, zdała sobie sprawę, że wypowiedziała na głos swoje myśli, czego nie miała w planach. Nie chciała tego powiedzieć!
   Zapadła cisza. Reporter był bardzo zaskoczony tą odpowiedzią. Emilia próbowała ratować sytuacje.
   - To tylko żart- powiedziała nerwowo.- Chciałam zobaczyć pana minę. Tylko żartowałam.
   Mężczyzna zdecydowanie jej nie uwierzył. Nic nie  mówiąc, dał znak kamerzyście i ruszyli w tłum szukać kolejnej ofiary.
   -Nie, poczekajcie -Emilia próbowała ich zatrzymać, ale zniknęli w tłumie ludzi.
   Dziewczyna usiadła. Była załamana. Jak mogła popełnić taki głupi błąd? Nawet nie zdawała sobie na początku sprawy, że wypowiedziała to na głos. Miała ochotę rzucić się biegiem przed siebie i nigdy nie wracać. Przecież cały czas jej wpajano, że jej obowiązkiem jest chwalić matkę i nie dawać reporterom materiałów do gazet plotkarskich. Po prostu być chodzącym ideałem. A ona co? Złamała najważniejszą zasadę. Była pewna, że nie obejdzie się bez skandalu wywołanego jej słowami i to ją przerażało najbardziej. Nawet nie myślała, jak zachowa się w tej sytuacji Sara.
   -Mamo - zaczęła cicho Emilia, gdy znalazła matkę-. Mogę wrócić do domu? Strasznie mnie boli brzuch- skłamała, żeby tylko wyrwać się z tej imprezy.
   -Skarbie, jeśli musisz to idź.
   Bardziej bolało ją sumienie niż brzuch. Chciała po prostu stamtąd wyjść i przemyśleć to wszystko, więc gdy opuściła budynek, trochę się uspokoiła, ale wiedziała że najgorsze przed nią. Ten reporter z pewnością sobie nie odpuści jakiegoś obrażającego artykułu.
   Szła wolno Piątą Aleją i wciąż myślała, jak wytłumaczyć mamie ten incydent. Jednak nic nie mogła wymyślić. W końcu zatrzymała taksówkę i pojechała do domu.
   Gdy dotarła, jej ojca jeszcze nie było, co nie było nowością, więc wykorzystując to,  że pod ich willą nie ma paparazzi, zrobiła sobie kanapkę i wyszła na taras.
   Był piękny wieczór. Wiał letni wiatr z północy. Emilia chciała się nacieszyć tym wszystkim, tą ciszą, ponieważ była rzadkością.  Było jedynie słychać szum z ulicy, która była nieopodal. W końcu mieszkała na Manhattanie, na którym wciąż coś się działo.
   Gdy dziewczyna chciała położyć się na leżaku ustawionym na tarasie, kończyć jeść zrobioną dla siebie kanapkę, usłyszała  głos swoich rodziców, wchodzących do domu.
   - Już wróciliśmy! - krzyknęła melodyjnie Sara.
   Emilia weszła z tarasu do domu, zamykając za sobą drzwi, a następnie poszła do holu, gdzie jej tata, Kamil, pomagał właśnie ściągnąć bolerko Sarze.
   - Co wy tu robicie tak wcześnie?- spytała zdziwiona Emilia.
   - Nie mogłam spokojnie oglądać pokazu, wiedząc, że ty tu leżysz z bólem brzucha i przed drzwiami spotkaliśmy z tatą- Sara jaka była, taka była, ale kochała córkę.- A ty już chyba czujesz się lepiej?- spytała ze swoim promiennym uśmiechem, jak zawsze, gdy miała dobry humor.
   Kiedy Emilia dostrzegła ten uśmiech, pomyślała, że z pewnością jeszcze nic nie wie o incydencie z imprezy. Miała nawet nadzieję, że się nie dowie. Miała ochotę zaśmiać się sobie w twarz, że nawet tak pomyślała. Sara dowiadywała się w tempie ekspresowym o każdej chociaż malutkiej plotce na jej temat, która pojawia się w gazecie, internecie, czy telewizji. Dostawała specjalnego maila z takową informacją, więc pozostawało Emilii powiedzenie prawdy. Jednak na to nie była gotowa. Po prostu się bała.
   -Tak, czuję sie lepiej- odpowiedziała.- Nie chcielibyście odpocząć? Może gdzieś wyjechać?- zmieniła temat.
   Pierwszym jej pomysłem, jaki wpadł jej do głowy, był ten wyjazd. Zawsze była jakaś szansa, że wybiorą kurort, gdzie będą problemy z zasięgiem i żaden z jej menadżerów się do niej nie dodzwoni. Dobrze byłoby też, gdyby nie mieli tam telewizorów ani radia. W myślach skarciła samą siebie. To było mało prawdopodobne.
   - Miśku, oczywiście, że chcielibyśmy, ale  w tym tygodniu lecę z mamą do Angli- Kamil uśmiechnął się lekko.- Przecież wiesz, że podpisała z nimi kontrakt. Coś sie stało, że chcesz się nas pozbyć?
   No tak, kontrakt. Sara podpisała go z Anglikami i cztery razy do roku musi tam latać i sprzedawać swoją buźkę.
   - Nie, tato- odpowiedziała po chwili ciszy. Wiedziała, że nic nie da się zrobić.
   Emilia ruszyła w strone swojego pokoju. Tuż po wejściu, opadła na swoje wielkie łoże z baldachimem.
   Jej pokój był jednym z największych w willi, gdzie ściany pomalowane były na fioletowo. Naprzeciwko drzwi, którymi weszła, było wielkie okno i drzwi na balkon. Po prawej stronie stało wspomniane wielkie łóżko z baldachimem, a po lewej biurko razem ze skórzanym fotelem na kółkach. Nad biurkiem wisiały półki, a na nich mnóstwo książek, które Emilia lubiła czytać. Jednak miała mało czasu żeby to robić, ponieważ często była w firmach ojca lub z mamą na pokazach mody, sesjach zdjęciowych i innych różnych tego typu imprezach. W końcu musiała ją dobrze reprezentować, a do tego dochodziła szkoła. Przez jej pokój przechodziło się do jej prywatnej  garderoby i łazienki.
   Dziewczyna czasami nienawidziła swojego życia. Często zastanawiała się, dlaczego nie może być normalną nastolatką, której problemami są chłopki, kolor paznokci, czy też ubrania. Ale nie, ona nie mogła zasmakować takiego życia. Była jak księżniczka zamknięta w złotej wieży.
   Nawet nie wiedziała, kiedy zasnęła.
   Rano obudził ją krzyk Sary. Najwyraźniej na kogoś bardzo się zdenerwowała. Emilia, najszybciej jak potrafiła, przebrała się w pierwsze szorty, które rzuciły jej się w oczy i szeroką bluzę, która była na wierzchu. Poprawiła fryzurę i zbiegła do salonu, w którym w tą i z powrotem chodziła Sara, a za nią Emma, jej menadżerka, chyba najmilsza ze wszystkich jej pomocników.
   Sara chociaż była bardzo zdenerwowana, wyglądała wyśmienicie. Co do tego nie było dwóch zdań. Nawet zwykłe jeansy i bluzka wyglądały na niej jakby były najpiękniejszymi ubraniami na świecie.
   - Coś się stało, mamo?- spytała Emilia, chociaż domyślała się powodu złości matki. Jej przypuszczenia zrealizowały się, gdy wściekła Sara rzuciła jej przed nos gazetę z jej wywiadem.
   - Mamo...-zaczęła, wbijając wzrok w gazetę.- Mogę ci to wytłumaczyć.
   Emilia już nie mogła wytrzymać tej ciszy, którą przerywała ona i włączony telewizor, gdzie już pokazywany był wczorajszy wieczór i jej wpadka. Była pewna, że każdy się już dowiedział. Takie wiadomości w ich życiu rozchodziły się nadzwyczajnie szybko.
   - Słyszałam co powiedziałaś, Emily- odparła jej mama.- Co do joty, Naprawdę jest ze mną tak źle?
   Emilia poczuła, że serce jej zaraz wyskoczy. ,,Jak powiedzieć mamie, co czuję, żeby jej nie zranić?" zastanawiała się dziewczyna.
   -Mamo, to nie tak, że mi jest z tobą źle- zaczęła niepewnie.- Tylko wy mnie nie słuchacie. Razem z tatą. Nigdy nie spytaliście mnie, czego ja chce - podniosła nieznacznie głos.- Muszę się zachowywać, jak wy chcecie. Nie macie dla mnie czasu..
   -Emily!- krzyknęła Sara tak, że Emma aż podskoczyła. Emilia nawet nie drgnęła. Była przyzwyczajona.- Przecież cię kochamy!- krzyczała.- Chcemy dla ciebie jak najlepiej, ale nie musisz mi rujnować kariery!
   -Mamo, nie zrobiłam tego celowo- broniła się Emilia, wpadając w panikę.- I przecież wiele razy ci mówiłam, że nie lubię tych wszystkich pokazów... Więc po co mnie tam ciągle zabierasz?
   - Emily, masz już szesnaście lat. Nie jesteś dzieckiem.
   - Rozmawiałam już z Sashą- wtrąciła niepewnie Emma.
   - Moja prawa ręka- kontynuowała Sara, lekko się uśmiechając na to stwierdzenie- się tym zajęła. Była to ekipa z jakiegoś nieważnego kanału, ale ten urywek, co jest puszczany w telewizji, szybko rozniósł się po sieci- Sara obrzuciła córkę kamiennym spojrzeniem.
   - Na szczęście Sasha wszystkim się zajęła i wszystko wróci do normy- dokończyła Emma.- Na ten czas, dopóki wszystko nie będzie w porządku, nie wychodź nigdzie z Emily- poradziła.
   Emma wyszła cała w strzępkach nerwów. Emilia została sama z Sarą i tego chyba bała się najbardziej. Modelka usiadła na kanapie i wypuściła powietrze z płuc.
   -Masz szlaban- powiedziała krótko.- Idź do swojego pokoju.
   -Ale mamo- Emilia próbowała się bronić.- Popatrz na naszą rodzinę. Gdy jesteśmy same rozmawiamy po polsku, a gdy ktoś przychodzi, udajesz, że nie masz nic wspólnego z Polską- ciągnęła.- To jest chore. Myślisz, że łatwo mi się żyje obok ciebie?
   Sara gwałtownie wstała.
   - Cóż, przykro mi, córko, że niczego ci nie brakuje, mieszkasz w ładnym domu i chodzisz do prestiżowej szkoły!
   - Pomyślałaś może, że tego nie chcę? - Emilia zauważyła, że jej rodzicielka robi się blada.- Chciałabym być  normalną nastolatką. Nawet nie mam przyjaciół. Mam indywidualne nauczanie zamiast chodzić do szkoły z innymi. Nienawidzę takiego życia i nigdy to się nie zmieni!
   Wykrzyczała ostatnie zdanie i wybiegła z salonu. Popędziła schodami w dół, a zatrzymała się dopiero przed drzwiami wyjściowymi. Wiedziała, że nie może w takim stanie wyjść z domu, ponieważ pod ich płotem czyhali już od rana paparazzi. Nie obchodziło ją, że przed chwilą dostała szlaban. Z jej piersi wydarł się pierwszy szloch. Usiadła na podłodze i rozpłakała się. Czuła się tak samotna, jakby  w ogóle nie miała rodziców.


-------------------------------------------------------------------------------------
A oto, pierwszy rozdział :D
Chciałabym bardzo bardzo bardzo podziękować Natalii W. za to że namówiła mnie do czytania pierwszego w moim życiu bloga, kiedy to zaczęłam myśleć o pisaniu nie tylko dla siebie. To właśnie ona wpadła na pomysł żebym i ja założyła bloga i zobaczyła, co z tego będzie. Więc jeszcze raz ci bardzoo dziękuję za twoje pomysły i wskazówki, których mi udzieliłaś.
Mam nadzieję, że się podoba, chociaż wiem doskonale, że początki są najgorsze. Zwłaszcza, kiedy ktoś taki jak ja dopiero zaczyna na blogspot'cie.
Pozdrawiam!:*

16 komentarzy:

  1. I co ty się żaliłaś, że jest nudny?! Chyba nie wiesz co to znaczy nudny rozdział... Czekam na kolejny i dziękuję za wyróżnienie <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma za co :* Należało ci się to wyróżnienie

      Usuń
  2. Witam ;) trafiłam na twojego bvloga całkiem przypadkiem i wiesz musze stwierdzic ze czekam na kolejny rozdział ;)
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieje że cię nie zawiode kolejnymi rozdziałami a kolejny dodam już wkrótce ;)

      Usuń
  3. No witam Natalciu ;*
    musze Ci podziekowac ze załozyłas tego bloga <33 jest mega / G ;3

    OdpowiedzUsuń
  4. ciekawy rozdział. teraz tylko moge powiedziec ze to nie jest moja ostatnia wizyta na tym blogu :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie no Nati ten rozdział jest zarąbisty! Czytam kolejne

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo fajny, ale za dużo się dzieje. Lepiej by było gdyby wszystko rozwiązywało się spokojniej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chciałam po prostu rozwinąć szybciej akcję i tyle.

      Usuń
  7. "kobiecej" - bardziej kobieco brzmi lepiej i bardziej dostojnie, a dziewczyna powinna wypowiadać się jak należy, gdyż chyba jest już przyzwyczajona do wywiadów.
    Mogła po prostu odpowiedzieć, że każdy się czasami kłóci, a matka z córką to już na pewno. Na miejscu jej matki bym ją chyba... zatłukł za taki wywiad, gdyż jakby nie patrzeć to dzięki matce żyje i ma za co żyć (moda to praca jej matki i trzeba to zaakceptować, a ona nie jest już małym dzieckiem by potrzebować mamusi na każdym kroku).
    Dziwne, że ten ich dom nie jest otoczony wyższym płotem, oraz to że nie mają służby i ochrony.
    Matka jednak ma zalety, martwi się o córkę, na swój sposób troszczy. Chyba dziewczyna powinna się pogodzić z tym, że nikt nie jest idealny i nie ma też idealnych matek, ojców, rodziców, dzieci i rodzin.
    Póki co jakoś tam zarysowuje się fabuła, ale zastanawiam się o czym tak naprawdę będzie to opowiadanie. O nastolatce, której trudno żyć z powodu sławnej matki?
    "problemami są chłopki" - chłopaki, chłopcy, panowie, mężczyźni, osobnicy płci męskiej, czy jak tam wolisz, ale chyba nie chłopki, prawda? (no dobra, tak tylko żartuje, bo wiem, że to jedynie przypadkowa literówka xD)
    Moim zdaniem dziewczyna jest trochę niewdzięczna. Ja rozumiem, że jest jej ciężko, ale zawsze można spróbować iść na kompromis, a nie od razu gadać na prawo i lewo o prywatnych sprawach i to tak publicznie. Jeśli ona się czuje jakby nie miała rodziców, to ciekawe co czują sieroty albo dzieci z patologii. Nie polubiłem twojej głównej bohaterki, bo ona tylko wymaga, wymaga, wymaga i chce, a niczego nie daje w zamian, niewiele daje od siebie, ale nie muszę jej lubić by czytać opowiadanie, bo ideały są nudne i wolę postacie negatywne, albo ludzkie, a nie szablonowe i utopijne.
    Tak więc mogę czytać twoje opowiadanie dalej, nadrabiać wszystko stopniowo i każdy rozdział komentować, ale by tak było, bym się w pełni zaangażował wymagam tego samego:
    j-i-s.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na sam początek dziękuję za wskazanie poprawniejszej formy.
      Łatwo ot tak napisać, że mogła powiedzieć to i to, ale pisząc tą scenę chciałam wczuć się bardziej w rolę. Warto zauważyć, że nie zawsze mówi się to co się chce powiedzieć.
      Każdy ma też inny charakter, a Sara była wściekła. Co do służby to nikt nie powiedział, że jej nie mają, tak? A płot? Skoro ma być taki to proszę mi znaleźć w centrum Manhattau willę z jeszcze większym (w kolejnych rozdziałach będzie podane, w jakiej willi mieszkają według mojej wyobraźni). W ogóle co tu ma do rzeczy płot, bo nie rozumiem?
      Sara jest jaka jest, a chyba każda córka kłóci się z rodzicem tym bardziej, kiedy mają całkiem inne charaktery i całkiem inne patrzenie na świat.
      Jeżeli zastanawiasz się, o czym ma być opowiadanie, zapraszam do zakładki "Fabuła" to może coś ci to wyjaśni.
      Cóż.. jeżeli nie lubisz bohaterki to niestety. Nic z tym nie zrobię, a stworzyłam ją, jaką stworzyłam i już.
      I napiszę tak: nie zmuszam do czytania mojego opowiadania. Ja już można powiedzieć, że "odeszłam" z blogspot'a i czytam tylko to co mi się podoba, a nie dlatego, żeby ktoś czytał coś mojego i zdania nie zmienię. Jeżeli chcesz to możesz czytać to opowiadanie, jak nie to nie i tyle w tym temacie.
      Pozdrawiam.

      Usuń
  8. To się nazywa mieć długi język xD Przyznam szczerze, że w tym wypadku nawet za długi. Ja rozumiem dziewczynę, że takie życie do prostych nie należy, ale musi przyznać, że przynajmniej jest wygodne, tak więc jej pretensje są trochę na wyrost.
    Rozumiem za to gniew matki, bo takie słowa rzucone bez przemyślenia mogą złamać jej karierę, a tym samym odebrać zlecenia i pieniądze, bez których przecież żyć się nie da, bo jeść i rachunki płacić trzeba. Co prawda ta mamuśka to już ma pewnie konta wypchane po same brzegi, no ale skoro lubi swoją pracę, to czemu jej odbierać to co sprawia jej satysfakcje? Z kaprysu? Bo nastolatka nagle poczuła się maluśkim dzieckiem i trzeba jej matuli by ją na każdym kroku pielęgnowała?

    Pozdrawiam i zapraszam do siebie na zwiastun (już jest) i prolog (pojawi się około 16):
    sie-nie-zdarza.blogspot.com

    Albo na mojego drugiego bloga o zupełnie innej tematyce niż ten pierwszy:
    prawdziwa-legenda.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Emilia chciała jedynie w ciszy i spokoju posiedzieć gdzieś w kącie, a ten reporter denerwował ją. Nienawidziła tego typu sytuacji i tak jak napisałam wyżej, nie zawsze mówi się to co się chce powiedzieć.
      Tak, Zielonkowie z pewnością nie należą do tych, którzy muszą się martwić, czy będą mieli na rachunki.
      Emilia wcale nie chce odebrać czy zniszczyć karierę matki. Skąd w ogóle taki pomysł? Nie chce być też na każdym kroku pielęgnowana. Nie lubi po prosu takiego życia, nie chce chodzić w takie miejsca, a musi i to ją denerwuje.
      Pozdrawiam.

      Usuń