niedziela, 23 lutego 2014

Rozdział 2

   Emilia doprowadziła się do względnego ładu i wyszła na zewnątrz. Kiedy wydostała się poza ogrodzenie, paparazzi, jak oparzeni, podbiegli do niej i zaczęli zadawać multum pytań. Jednak dziewczyna zawzięcie przepychała się przez tłum, nie zwracając na nich uwagi. Tego nauczyła się od rodziców. Uodporniła się na takie ataki, jednak nie zmieniało to wcale sytuacji. Nadal czuła wielkie poczucie winy, a sama myśl, że wyszła z domu po tym, jak dostała szlaban, nie pomagała. Gdy paparazzi zauważyli, że nic nie wskórają, odeszli z powrotem pod bramę wjazdową willi Zielonków, czekając aż ktoś znowu się pokaże.
   Emilia zwolniła dopiero kilkanaście metrów dalej. Weszła do znajdującego się na rogu supermarketu. Kupiła drożdżówkę i ruszyła dalej. Chodziła tak bez celu, ciągle słysząc w głowie słowa Emmy i matki. Pomyślała, że pójdzie do którejś z firm ojca, ale szybko zrezygnowała z tego pomysłu. Nie wyobrażała sobie, że miałaby go tam zastać i słuchać morałów i lekcji dobrego wychowania. Jej sumienie co chwila dawało o sobie znać w postaci wyrzutów sumienia. Emilia nienawidziła siebie samej za swoje słowa, które miały zostać tylko w jej głowie. Miały nigdy nie ujrzeć światła dziennego.
  Kiedy po jakimś czasie wróciła do domu, ponownie przedarła się przez tłum paparazzich i cicho, tak aby nie wpaść na rodziców, o ile byli oczywiście w domu, poszła do swojego pokoju, ale coś było nie tak. Jak na popołudnie w willi było za cicho. Dziewczyna poszła sprawdzić, czy ktoś jest w domu, już wcale się nie przejmując spotkaniem rodziców. Kiedyś musiało to nastąpić, a im szybciej tym lepiej. Na parterze spotkała tylko Alice, sprzątaczkę, więc spytała ją o rodziców.
   -Panienki rodzice wyjechali do Anglii- odpowiedziała kobieta. - A reszta obsługi ma wolne. Tylko ja miałam dokończyć swoją prace i właśnie wychodzę.
   -Jak to? Rodzice mieli wyjechać w następnym tygodniu- zmarszczyła czoło.- Mama opuściła drugi dzień weekendu modowego?
   Nie uzyskała odpowiedzi, bo sprzątaczka wyszła. Nastolatka oparła się pupą o niewielki stolik, na którym stał wielki bukiet biało- różowych kwiatów. Rodzice zostawili ją samą? Wcześniej wiele razy się to zdarzało, ale informowali ją o tym i najczęściej, kiedy wyjeżdżali na dłużej, nie dawali wolnego służbie. Miała być to dla niej kara? Samotność?
    W tym samym momencie, kiedy już chciała wrócić do swojego pokoju, usłyszała dźwięk przychodzącego sms'a. Sprawdziła. Poczuła gęsią skórkę, kiedy przeczytała nadawcę. Sasha.

Musimy porozmawiać. Przyjdź do mojego biura.

   ,,Świetnie" pomyślała Emilia sarkastycznie. Wiedziała, że jeżeli chce z nią porozmawiać, to nie wróżyć nic dobrego.
   Dotarła do budynku, w którym znajdowało się biuro prawej ręki Sary, pół godziny później. Emilia zaczęła mieć wątpliwości, czy tam wejść. W końcu nigdy nie była sam na sam z Sashą. W głębi serca nawet trochę się jej bała. Jednak wiedziała, że to głupie. To tylko bardzo surowy człowiek. Pchnęła drzwi, wchodząc do ogromnego holu. Podeszła do recepcjonistki, a ta skierowała ją do drzwi na końcu korytarza. Emilia zapukała, a po otrzymanym zaproszeniu, weszła.
   Sasha siedziała za biurkiem i wyglądała na całkiem zrelaksowaną.
   -Witaj- powiedziała kobieta.- Usiądź, proszę- wskazała krzesło naprzeciwko niej.
   Emilia posłusznie usiadła.
   - Wiesz już pewnie, że twoi rodzice wyjechali. Sara  nie dawała sobie rady. Chciałam cię poinformować, że już jest wszystko pod kontrolą.
   Dziewczynie spadł kamień z serca. Już myślała, że Sasha będzie jej mówiła, jak ma się zachowywać i tak dalej, ale nie. Ona po prostu mówi, że wszystko pod kontrolą. Ale martwiło ją, że rodzice byli na nią źli.
   - Załatwiłam wiele spraw- ciągnęła  dalej.- Mają już nie transmitować tego w telewizji, usunięto wszystko na ten temat z internetu. Mam wpływy- nastolatka miała ochotę przewrócić oczami. No jasne, że miała wpływy. W końcu to Sasha. Bardziej wpływowej osoby nie znała.
   - Dziękuje- wykrztusiła Emilia.
   -Ty mi dziewczyno nie dziękuj- podniosła nagle głos tak, że Emily miała wrażenie, że na chwilę zatrzymało się jej serce.- Ty się lepiej zastanów, co mówisz. Mam nadzieję, że to się więcej nie powtórzy- charknęła Sasha.
   -Dobrze i przepraszam.
   Emilia wstała z krzesła. Uznała ten moment za najlepszy na opuszczenie biura i wyszła zaraz po krótkim pożegnaniu. Nie chciała dłużej przebywać z tą kobietą. Było to chyba najkrótsze spotkanie w jej życiu, ale z tego powodu się bardzo cieszyła.
   Ulice Manhattanu były zakorkowane. Mimo wszystko, dziewczyna czuła się lepiej. Wszystko zostało rozwiązane i jak na tą chwile pozostało jej dogadać się z rodzicami.
   Po powrocie do domu, postanowiła zadzwonić do ojca i porozmawiać. Nie była jeszcze gotowa na rozmowę z drugim rodzicem, więc wyszukała numer Kamila w liście kontaktów i nacisnęła zieloną słuchawkę. Po chwili usłyszała sygnał, ale nikt nie odebrał. Przez chwilę dziewczyna wahała się, ale zadzwoniła do Sary. Nagle poczuła dziwny przypływ wiary w to, że da radę i porozmawia z matką.
   Po dwóch sygnałach po drugiej stronie usłyszała znajomy głos.
   - Halo?
   - Cześć, mamo- powiedziała, a jej serce zaczęło coraz szybciej bić.- Chciałabym cię przeprosić. Masz dużo racji, ale zrozum też mnie- głos zaczął jej drżeć. Mimo to mówiła dalej. Nie mogła się wycofać, więc wolała mieć to już za sobą.- Nie chcę, abyśmy się kłóciły- dziewczynie zaczęły napływać łzy do oczu, które próbowała z całych sił powstrzymać.
   - Skarbie- zaczęła Sara. Głos jej drżał.- Ja też nie chcę, żebyśmy się kłóciły, ale mi również jest ciężko. Próbowałam cię wychować najlepiej jak potrafiłam.
   -Wiem. Strasznie źle się czułam z tym wszystkim.
   - Ja też. Uwierz mi, gdybym była teraz obok ciebie to bym cię strasznie mocno przytuliła.
   W tej chwili, Emilia przypomniała sobie, jak strasznie ją denerwowało, gdy jej mama w przeszłości  ją przytulała, zazwyczaj całkiem inaczej niż by chciała, ale teraz naprawdę poczuła, że właśnie tego potrzebuje. Jej ciepłego i pełnego miłości uścisku. Rzadko miała okazję doznać czegoś takiego. Sara nie okazywała zbyt dużo czułości.
   Wieczorem Emilia poszła spać z ulgą na sercu. Pogodziła się z Sarą i to było dla niej najważniejsze. Miała tylko nadzieję, że ta cała sytuacja każdemu z nich dała coś do myślenia i że coś się zmieni na lepsze. Chciała, żeby matka zaczęła ją rozumieć, szczerze z nią rozmawiać, a przede wszystkim postanowiła niemal błagać, żeby nie zabierała jej na żadne tego typu wyjścia, na jakim była poprzedniego wieczoru. W końcu była na tyle dojrzała, żeby przestać ciągle chodzić przy boku rodziców. Nawet nie przeszkadzał jej fakt, że musieliby to publicznie wytłumaczyć, żeby mieć spokój. Tylko ciekawiło ją, czy będzie w stanie przekonać swoich rodziców..

-----------------------------------------------------------------------
Cześć, wam ;)
Początki są najgorsze, jak widać, ale myślę, że będzie lepiej. Jest to pierwsze opowiadanie, jakie postanowiłam publikować i już sama ta myśl, że ktoś to czyta jest dla mnie stresująca ;) Doskonale zdaję sobie sprawę, że nie pisze jakoś najlepiej, ale każdy się uczy z wiekiem. Jest tu mnóstwo osób, które piszą już od bardzo dawna. Ja do nich nie należę, a przynajmniej nie w pewnym stopniu, bo zaczęłam coś tam pisać będąc dzieckiem, ale można sobie wyobrazić, jak to wyglądało :D
Nie zanudzam moimi wywodami xd
Pozdrawiam i zapraszam na kolejny rozdział już wkrótce ;)

9 komentarzy:

  1. Dodałaś :D ajak dla mnie bomba :D czekam na next :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A i jeszcze mam prośbę.. Weź mi jutro przychrzań w łeb jak zechce coś zjeść..

      Usuń
    2. haha ok xd i fajnie że ci się podoba :D

      Usuń
  2. Krótkie, nie da się napisać sensownego komentarza, bo nic się nie dzieje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Są rozdziały w których coś się dzieje, a w niektórych nie i to chyba normalne. Nie chcę pisać czegoś co byłoby takie bardzo sztuczne.

      Usuń