-Emilia!
Ze snu wyrwał ją znajomy głos. Przekręciła się na drugi bok, naciągając ciepłą kołdrę nad głowę. Nie miała najmniejszego zamiaru wstawać tym bardziej, że chciało się jej spać.
-Emilka!
Usłyszała znowu. Z jękiem niezadowolenia otworzyła jedno oko i wsłuchała się w ciszę domu, która nie trwała długo, bo znowu usłyszała swoje imię. Pierwsza myśl, jaka przyszła jej do głowy to, to że ktoś się włamał. W końcu była sama. Otworzyła szeroko oczy. Tak, to było prawdopodobne, ale w takim wypadku z pewnością włamywacz by jej nie wołał. Przeniosła się do pozycji siedzącej, całkiem się rozbudzając. Potarła zaspane oczy wierzchem dłoni, ściągając jednocześnie kołdrę ze swojego ciała. Jedną ręką sięgnęła po szlafrok, który chwilę później na siebie założyła.
Głos znowu się odezwał. Tym razem musiał z kimś rozmawiać przez telefon, bo słyszała jednostronna konwersację, roznoszącą się po budynku.
Emilia spojrzała na zegarek, stojący na szafce nocnej przy łóżku. Była piąta dwadzieścia. ,,Czyżby tata wrócił wcześniej?" pomyślała i zerwała się na równe nogi, zapominając o kapciach. Pobiegła długim korytarzem ile sił w nogach i zbiegła po schodach, następnie wbiegając do holu, gdzie zobaczyła rozmawiającego przez telefon Kamila. Uśmiechnęła się od ucha do ucha, pokazując biel swoich zębów.
-Tata!- krzyknęła i rzuciła mu się na szyje, gdy tylko ten odłożył urządzenie. Odwzajemnił uścisk córki.- Dlaczego wyjechaliście wczoraj, skoro mieliście jechać za tydzień?- spytała od razu, kiedy się od niego odsunęła. Chyba nigdy tak za nim nie tęskniła, jak teraz.
-Mama tak postanowiła. Ja, jak widzisz, musiałem już wrócić.
-Bardzo się cieszę- powiedziała szczerze, ponownie go przytulając.
Przy trochę wczesnym śniadaniu, Kamil powiedział córce, jak Sara bardzo chciała przyjechać wraz z nim ale musiała zacząć zajmować się sprawami zawodowymi. Emilia także żałowała, że nie było z nimi jej matki, ale była już w pewnym sensie do tego przyzwyczajona. Chociaż Kamil miał swoje firmy i różne inne nieruchomości, bywał częściej w domu niż Sara, która była modelką. Mimo wszystko ich córka cieszyła się, że pogodziła się z matką. To jej wystarczało.
-Miśku- zaczął Kamil- Mamy z mamą dla ciebie propozycje- powiedział, czym wywołał dezorientację i zaskoczenie na twarzy córki.
Emilia przez chwile zastanawiała się, o co może chodzić, ale postanowiła wysłuchać ojca do końca.
- Pokaż mi swoje świadectwo z polskiej szkoły- powiedział, uśmiechając się lekko.
To zdanie bardzo zdziwiło dziewczynę, ale bez głębszego zastanawiania się, wstała, przesunęła krzesło po kafelkach, tak że nieprzyjemnie zaskrzypiało, i popędziła przez wielkie marmurowe schody na drugie piętro domu, a następnie przyspieszyła kroku i ,,wpadła" do swojego pokoju. Od razu zaczęła buszować po szafkach biurka. Wyciągnęła z niego niebieskie, podłużne pudełko i wysypała jego zawartość. Było w nim mnóstwo dyplomów i świadectw z obu jej szkół. Emilia chodziła i do tej, w której uczyła się po polsku i tej amerykańskiej, więc była ich spora ilość. Dziewczyna zaczęła przeglądać świadectwa, szukając dostanego ostatnio.
W szkole polskiej zawsze wcześniej kończył się rok szkolny, w tym przypadku trzecia gimnazjum, niż w szkole amerykańskiej. Nigdy jednak nie spodziewała się, że rodzice będą chcieli je zobaczyć. Nigdy wcześniej nie chcieli. I o jaką propozycję chodziło Kamilowi?
Dziewczyna nie chciała nigdy uczyć się w ten sposób, w jaki się uczyła, bo w obu szkołach miała prywatne lekcje, przez co jej życie towarzyskie było może centymetr wyższe od wysokości podłogi, ale rodzice zdecydowali za nią. Nie miała wyjścia, a było to lepsze niż indywidualne nauczanie w domu, które miało wejść w życie, ale dzięki stanowczym sprzeciwie Emilii, nie doszło do skutku.
Nastolatka chwyciła świadectwo i wróciła do czekającego na nią ojca. Kamil zaczął dokładnie oglądać Kartkę. Według niej było bardzo dobre, w końcu miała tzw. czerwony pasek. Była z siebie dumna, że pomimo tak wielu obowiązków, jakimi obarczali ją rodzice, miała czas na sumienną naukę.
Minęło trochę czasu zanim Kamil przestudiował świadectwo, gdy w końcu się odezwał.
-Nie sądziłem, że tak dobrze się uczysz- odrzekł z dumą w głosie.
Ponownie zapadła cisza, a wzrok Zielonki znowu zatrzymał się na stronie świadectwa, na której były wypisane oceny uzyskane przez Emilie.
Nagle podniósł głowę i spojrzał na córkę, uśmiechając się szerzej.
-Wiem że mama też powinna być przy tej rozmowie- zaczął- ale że jej nie ma, jestem zmuszony powiedzieć to sam- mówił dalej bacznie obserwując reakcję Emilii.- Wiemy doskonale z mamą, że chciałabyś żyć, jak to ty nazwałaś, jak zwyczajna nastolatka. Dlatego długo z Sarą wczoraj rozmawialiśmy i podjęliśmy trudną dla nas decyzje- mówił nie spuszczając córki z oczu.
Emilii stanęło serce. ,,Czyżby chcieli dla mnie porzucić kariery?" przemknęło jej przez głowę, a Kamil mówił dalej.
-Mamy dla ciebie pewną propozycje. Tylko się nad nią zastanów bardzo dobrze, bo może zmienić twoje życie na zawsze- ostrzegł.
-Jaka to propozycja?-ledwo z siebie wykrztusiła. Nie wiedziała, czego się spodziewać. Musiała przyznać samej sobie, że się bała.
- Gdybyś chciała to jesteśmy skłonni pozwolić ci wyjechać na rok do Polski, do babci Jasi i sprawdzić czy takie życie normalnej nastolatki ci odpowiada- powiedział akcentując słowa normalna nastolatka.
Emilia popatrzyła na niego osłupiała. Czy ona dobrze słyszy? Rodzice dają jej wybór? Na dodatek tak ważny? Miała wrażenie, że się przesłyszała, ale nie. Kamil to powiedział i czekał na jej reakcję,
-A.. ale ja to?- zająknęła się z wrażenia.- Jakby to miało wyglądać?- spytała nadal nie wierząc w słowa ojca. Nigdy by się tego nie spodziewała.
-Mieszkałabyś u babci- zaczął jej tłumaczyć.- Chodziłabyś do normalnej szkoły przez rok. Tylko jest jeden minus. Nie chodziłabyś tam do szkoły amerykańskiej, więc gdybyś chciała tu wrócić po roku, byłabyś do tyłu z nauką tutaj.
-Tato- zaczęła, przełykając ślinę.- Naprawdę byście mi pozwolili?- spytała z niedowierzaniem. Nie mogła tego pojąć. Zawsze trzymali ją, jak na krótkiej smyczy, a tu taka wiadomość?
-Tak. Pan Tomasz wszystko tam załatwi. Pamiętasz go? To syn pana Zdzisława z naprzeciwka.
Emilia pokręciła przecząco głową. Nie pamiętała ludzi z Polski. Dawno już jej tam nie było.
- No cóż- Kamil chrząknął.- Muszę jechać do pracy- wstał, kiedy spojrzał na zegarek.- Zastanów się porządnie- zniknął za drzwiami.
Do końca dnia Emilia nie mogła w to uwierzyć. Prawie bez zastanowienia zdecydowała, że pojedzie do Polski o spróbuje. Bo co jej szkodzi? Musiała zobaczyć, jak to jest żyć normalnie, mieć przyjaciół, a do tego mieszkałaby ze swoją ukochaną babcią, co było niemal spełnieniem marzeń. Nie to, że nie chciała mieszkać z rodzicami. Chciała, ale musiała odpocząć od ich szybkiego trybu życia, który często ją, jako tak młodą osobę, przerastał. Nie była do końca pewna, czy to będzie takie proste, jak się jej wydawało, ale musiała zaryzykować. Jednak jej wpadka przed kamerą miała swoje pozytywne skutki pomiędzy tymi złymi, pomyślała.
Emilia przez kilka kolejnych dni była bardzo promienna. Spełniało się jej marzenie. Poleci do kraju, z którego wyjechała na stałe w wieku trzech lat. Później była tam zaledwie pięć razy w odwiedzinach u babci, za którą tak bardzo tęskniła.. Ostatni raz spędziła tam trzy dni, gdy miała trzynaście lat, a po trzech latach jechała tam ponownie, żeby zostać na cały rok. Obawiała się, że nie da sobie rady, że będzie się wyróżniała, ale postanowiła być dobrej myśli i z szybciej bijącym sercem odliczała dni do wylotu.